środa, 18 sierpnia 2010

O kłamcach z brzytwą

Mój stosunek do wszelkiej maści psychologów, psychiatrów i innych specjalistów od grzebania w ludzkiej duszy, jest niezmiennie negatywny i świetnie czytelnikom tego bloga znany. Uważam, że z wyjątkiem sytuacji najbardziej dramatycznych, psychologia, jako nauka, jest czymś kompletnie zbędnym i jeśli odnosi coraz większe sukcesy, jest to wynikiem wyłącznie szaleństwa współczesnych czasów i dowodem na to, że nie ma takiego szalbierstwa, którego nie udałoby się sprzedać ludziom naiwnym, a jednocześnie odpowiednio znudzonym własnym życiem. Kiedy więc po raz pierwszy, dzięki sprytowi śledczych dziennikarzy TVN-u, dotarła do mnie sprawa jakiegoś starszego pana, który jako seksuolog miał podobno wykorzystywać swoje pacjentki, wzruszyłem ramionami w przekonaniu, że czy to będzie Lew Starowicz, czy Zbigniew Izdebski, czy nawet któryś z uczniów zmarłego już Andrzeja Samsona, po nich można się spodziewać wyłącznie jednego – a więc mniej lub bardziej zaawansowanej perwersji.
Ale pomyślałem sobie coś jeszcze. Że ja na przykład, musiałbym chyba kilkakrotnie upaść na mózg, żeby, żeby iść do jakiegoś starego dziada, żeby on mnie uczył na tematy związane z moim popędem, lub jego brakiem, a jeśli tym specjalistą miałaby być jakaś sympatyczna młoda dama, to owszem, ale może dopiero po jednej flaszce. I że, konsekwentnie, jeśli ktoś jest tak umysłowo bezradny, że musi z obcymi i kompletnie przypadkowymi ludźmi rozmawiać na temat seksu i swoich w tej kwestii możliwości, to niech się nie dziwi, jeśli nagle się dowie, że właśnie dostarczył kolejnemu zboczeńcowi codziennej porcji chorych podniet.
Oglądałem więc nakręcone ukrytą kamerą zapisy wizyt ludzi rzekomo pokrzywdzonych przez tego spryciarza, czytałem na telewizyjnym pasku wciąż te same chore sekwencje i w żaden sposób nie potrafiłem się przejąć ani jego losem, ani losem tych biednych kobiet. No bo w końcu, o czym można sobie pogadać z seksuologiem? Przecież jeśli idę do swojego lekarza od serca, a on mi się najpierw każe kłaść się na leżance, a później zaczyna mnie miętosić w okolicach wątroby, albo ogląda moje kostki, żeby zobaczyć, czy nie spuchłem, to nie będę się dziwił i podnosił wrzask, że on mnie wykorzystuje. Analogicznie, jeśli któregoś dnia zwariuję i pójdę sobie pogadać z jakimś niby-specjalista od seksu, to trudno, żebym oczekiwał, że on będzie mi pokazywał sztuczki z kartami, albo opowiadał o swoich wnukach. I ktoś się spodziewał, że ja się będę oburzał, a co dopiero dziwił, że w gabinecie seksuologa dzieją się jakieś świństwa?
Czemu zająłem się tym tematem? Otóż z tej prostej przyczyny, że w pewnym momencie dnia telewizja TVN24 wyparła ze swojej oferty nawet kwestię krzyża przed Pałacem Prezydenckim i zastąpiła ją informacją, że oto nie można kontynuować sprawy tego seksuologa sprzed miesięcy, bo żaden z dostępnych ekspertów nie zgodził się świadczyć przeciwko temu lekarzowi, i w tej sytuacji poszukiwana przeniesiono za granicę. Oczywiście odgrzebano stare taśmy i ponownie pokazano nam obraz z ukrytej kamery, jak ów podły seksuolog przekomarza się ze swoją pacjentką, której nie spodobało się, że on ją za bardzo naciska pod kątem erotycznym. Taśmę w postaci może półminutowej pętelki, z tymi samymi, nudnymi do zwymiotowania, trzema czy czterema zdaniami, pokazywano wielokrotnie przez chyba z piętnaście minut, tak żeby z tego wszystkiego najłatwiej było zapamiętać dwie rzeczy: mianowicie słowo „piczka”, czy „cipka” i twarz tego starszego człowieka. Po ciężką cholerę!!! I to w sytuacji, gdy wiele wskazuje na to, że śledczy TVN zwyczajnie pokpili sprawę i zrobili nagonkę na kogoś, na którego miejscu równie dobrze można by było posadzić kogokolwiek. I niekoniecznie mam tu na myśli Kazimierza Kutza.
Wszystko wskazuje, że ITI, najpierw przez zwykłe partactwo i rozbuchaną pewność siebie, a następnie ze względu na równie rozbuchane ambicje, wykończyło zawodowo i publicznie jakiegoś wybranego przez siebie seksuologa, publikując wielokrotnie i bez najmniejszych skrupułów jego wizerunek, publicznie i bez najmniejszych skrupułów nazywając go zboczeńcem, a obecnie w swym sfiksowaniu, jakby właściciele koncernu chcieli swojej klienteli wbić do tępych łbów tę jedną jedyną informację, że ITI nawet jak nie ma racji, to tę rację ma, a przede wszystkim, jak już się za kogoś wzięło, to się wzięło na poważnie i do końca, karmią ludzi tym jednym w gruncie rzeczy skradzionym i sfałszowanym obrazem. I to jest to samo ITI, które jeszcze nie tak dawno stanęło na czele krucjaty przeciwko Zbigniewowi Ziobro i Prawu i Sprawiedliwości za to, że oni w tak barbarzyński sposób potraktowali wielceszanownego doktora G i jego pacjentów, instalując mu w gabinecie ukryte kamery i narażając niczego niespodziewających się ludzi na utratę świętej prywatności.
I tu przechodzę do sedna tej mojej dzisiejszej wypowiedzi. Oto stoimy przed zjawiskiem z jednej strony znanym najstarszym pokoleniom, a jednocześnie irytującym w sposób dla zwykłego wrażliwego człowieka w sposób nie do wytrzymania. Mówię o zakłamaniu, obłudzie i bezczelnym łgarstwie. Pamiętam jak jeszcze kilka lat temu, tuż po tym jak Platforma Obywatelska wygrała wybory, odsuwając od władzy Prawo i Sprawiedliwość, rozmawiałem z pewnym moim bardzo bliskim kolegą. I pamiętam jak ów kolega nie potrafił wyjść z oburzenia, że jak to CBA miało czelność założyć ukryte kamery w gabinecie lekarskim, stosując wobec bezbronnych ludzi tak okropną agresję. Pamiętam tę rozmowę i wciąż pamiętam, jak właściwie tylko ta jedna kwestia – zainstalowanie kamer w gabinecie lekarskim – budziła w moim koledze takie zdenerwowanie, że on nie widział możliwości, żeby kiedykolwiek więcej glosować na PiS. A musimy pamiętać, że akcja CBA przeciwko temu Garlickiemu była prowadzona nie przez jakiś dwóch głupich dziennikarzy z ambicjami, ale przez państwowe służby w ramach państwowo autoryzowanych procedur. I nie przeciwko seksuologowi, który uznał za stosowne dotykać piersi swojej pacjentki i coś bredzić na temat seksualnego podniecenia, ale przeciwko lekarzowi, wobec którego były podejrzenia kryminalne. Po prostu.
Oglądałem wczoraj ten fragment relacji TVN24, patrzyłem na wciąż ten sam obraz, te samą kobietę uciekającą z łóżka – na które, powtarzam, sama wskoczyła – tego samego lekarza tłumaczącego jej coś, z mojego punktu widzenia, bez najmniejszego sensu – pierwszy raz, drugi raz, trzeci raz, czwarty raz, i tak do końca i od nowa, z tymi wciąż jednakowymi popisami na dole obrazu, i na twarz człowieka, którego ITI postanowiło zgnoić, prawdopodobnie wyłącznie dlatego, że wykonywał zawód, kompletnie idiotyczny i nikomu do szczęścia niepotrzebny, ale który cywilizacja, której ITI jest częścią, jak najbardziej autoryzowała.
I myślę sobie, że oto mamy media w akcji. Mamy je dziś, tak jak mieliśmy je kilka lat temu. Mamy je na każdym możliwym poziomie, przy każdej możliwej sprawie. Wystarczy, że pojawi się tylko potrzeba chwili, żeby kogoś zniszczyć, lub kogoś innego wypromować, czy jeszcze kogoś innego wstawić do kolejki oczekujących na decyzję. Mamy te media działające bez zasad i bez najmniejszego wstydu. Nigdy nie wątpiące, zawsze strasznie z siebie zadowolone i zawsze bezlitosne. Oglądałem tę pętlę z gabinetu tego nieszczęsnego człowieka o chorych zainteresowaniach i wykonującego chory zawód, odtwarzaną w kółko i w kółko, kompletnie bez sensu przez kilkadziesiąt minut i ogarniało mnie coraz większe znużenie. Tym całym kłamstwem, tą całą bezczelną agresją wobec wszystkiego co nie nasze. I pomyślałem sobie, że wszystko wskazuje na to, że w tym całym szaleństwie jedyną już oazą normalności jest w tej chwili ta grupa ludzi pod smoleńskim krzyżem z różańcami w rękach.
Kto wie, czy to też nie dlatego, jak już skończą z tym gabinetem, ze wzmożoną siłą wezmą się za nich. Jeszcze raz, już ostatecznie.

9 komentarzy:

  1. Czytałem pogrążając się pod koniec we własnych skojarzeniach i dlatego z pewnym - pod koniec - roztargnieniem.

    Aż do tego zdania: "...jak już (media) skończą z tym gabinetem ..."

    Cyt, iskierka zgasła ... Przecież chodzi tylko o gabinet jakiegoś hochsztaplera.

    OdpowiedzUsuń
  2. @orjan
    Może lepiej przeczytać bez roztargnienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. @Orjan
    Na pewno jednego z wielu. Ale i tak nie jestem pewien, czy rzeczywiście chodzi o akurat to.

    OdpowiedzUsuń
  4. To "przez-mgnienie-roztargnienie"
    miało z gabinetem RZĄDOWYM skojarzenie!

    Marzenia jak ptaki szybują po niebie ... Łup!! Ale warto było :)

    Co, by tu jeszcze? - Trwaj chwilo skoroś piękna!

    PS. Czyżbyście wątpili, że ta banda, z czasem, sama się pozagryza?
    Tak, jak zagryza związnych z nią szarlatanów.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Sz.Toyahu !
    W Pana autorskim tekście wyłania się problem, a raczej bardzo istotne i frapujące zagadnienie prawdziwości słów, które kierujemy nie tylko na forum, do drugiego człowieka, a nawet czystości intencji interlokutora w odniesieniu, do bliźniego.
    A zatem sprawa prawdziwości i wiarygodności tego, co myślimy, widzimy, poznajemy, doświadczamy, odczuwamy, pojmujemy i artykułujemy.
    Owszem "szalbierstwo", czy inna forma manipulacji, oszustwa, bądź indoktrynacji, czy deprawacji zawsze zasługuje na potępienie i naganę.
    Jednak proszę raczej nonszalancko nie zrównywać, ani nie utożsamiać poczynań wielu psychologów, czy seksuologów, socjologów, czy ideologów, bądź innych podejrzanych specjalistów z powszechnie szanowanym i uznawanym zawodem lekarza psychiatry.
    Ps. Wyjaśniam nie jestem lekarzem, ani psychiatrą, lecz staram się doceniać ich starania, dokonania i osiągnięcia.
    Pozdrawiam Pana serdecznie !

    OdpowiedzUsuń
  6. @toyah

    Twój wpis wywołał też u mnie pewne wspomnienie. Jakoś za późnego jaruzela, po jednej z polskich katedr oprowadzałem swoje dwie rówieśniczki z pewnego ultraprotestanckiego kraju. Były więc wychowane w chrześcijaństwie, lecz wtedy mimo, że nieźle wykształcone, bardziej już wierzyły w jakiegoś Aquariusa, czy w "cóś kole tego". Nie mniej, z dzieciństwa dobrze potrafiły wychwycić różnice między elementymi wiary i tradycji katolickiej a protestanckiej.

    Ich uwagę najbardziej przykuło kilka sporych kolejek do spowiedzi. Wiedziały po co, ale nie rozumiały "za czym", tj. DLACZEGO kolejki te stoją. Poprosiły więc mnie o wyjaśnienie.

    A jak takie coś raz-dwa wyjaśnić?

    No to, pytam: "a u was, gdy ktoś jest down and out, albo coś takiego, anyway, to gdzie z tym idzie?"

    Na to one: "No, do psychologa, psychiatry, czy do innego specjalisty".

    Na to ja: "A u nas chodzi się do spowiedzi. Za darmo!".

    Na to one: "To jest całkiem niegłupie!"

    Resztę katedry obejrzały z rosnącym zainteresowaniem, gorliwie kłaniając się każdej przechodzącej zakonnicy, czy księdzu.

    Do głowy by mi wtedy nie przyszło, że tu też będą panoszyć się jakieś szarlatany, w dodatku tęskniące za praktyką bardziej ... autopsyjną.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Orjan
    Nie wątpię. Tyle że grzeszę niecierpliwością.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Zibik
    Ja już ich nonmszalancko i nie-nonszalancko zrównwalem tyle razy, że i tak mi już nic nie pomoże.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Orjan
    Pewnie że nie głupie. Już Jung to sprytnie zauważył. Pisalismy tu o tym.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...