sobota, 20 grudnia 2025

Dlaczego Szatan lubi małe dzieci?

 

Mając już swoje jako takie doświadczenie, nie mam najmniejszych wątpliwości, że dziś zaledwie garstka z nas pamięta, jak to jeszcze w roku 2014 pewna Zuzia spod Białej Podlaskiej, wraz ze swoim chłopakiem, w jednoznacznie rytualnym geście zamordowali rodziców tego chłopca. Mówiło się trochę o tamtym wydarzeniu, media chętnie opisywały to co się owego grudniowego dnia wydarzyło, doszły nawet do momentu, gdy oboje zostali skazani i poszli siedzieć, ale potem już oczywiście cała sprawa ucichła, i dziś, jak podejrzewam, nawet jeśli ktoś tamto nieszczęście pamięta, to już z pewnością nie zastanawia się, co u tych dwojga słychać i czy ich Szatan wreszcie zostawił w spokoju.

Wspominam o Szatanie nie bez powodu. Otóż jeszcze wtedy, w grudniu 2014 roku zamieściłem tutaj tekst, w którym zwróciłem uwagę na coś, o czym ówczesne media, czy to oficjalne, czy tzw. społeczne nie chciały nawet myśleć, a mianowicie na to, że zarówno, jak i jej chłopak byli głęboko zanurzeni w czymś, co zyskiwało wówczas pewną popularność pod nazwą Kraina Grzybów, a w swojej symbolice stanowiło apoteozę śmierci. Nie śmierci, tak jak to chcieli widzieć komentatorzy od lewa do prawa, jaką lubimy podziwiać w filmach typu „Urodzeni mordercy”, czy „American Psycho”, ale w wymiarze nieomalże religijnym. Pozwolę sobie przypomnieć fragment tamtych refleksji:

Co mam na myśli mówiąc o estetyce, wydaje mi się, że najlepiej by może wyraziło właśnie moje najmłodsze dziecko. Otóż ona twierdzi, że jeśli się przyjrzeć kierunkowi, w jakim rozwija się to, co do niedawna stanowiło zaledwie niegroźne hipsterstwo, możemy zauważyć, że, pod względem estetycznym właśnie, modny bardzo staje się przekaz oparty na choćby minimalnie zniekształconym obrazie. Co ów obraz będzie przedstawiać, pozostaje bez większego znaczenia. Oczywiście dobrze jest, jeśli będzie to Matka Boska, lub Jan Paweł II, ale tak naprawdę może to być cokolwiek, byle by tylko ów obraz był zniekształcony. Pokazuje mi ona kolejne facebookowe profile osób sobie mniej lub bardziej znajomych, lub całkiem obcych, przewija zdjęcie za zdjęciem, i mówi: „Popatrz, widzisz? Chodzi o chaos”. A ja na to mówię: „Chodzi o śmierć”.

Ale to nie tylko są obrazy. Bardzo często mamy tam jakieś pourywane zdania, czy luźne słowa, jakieś rysunki, a to co je wszystkie łączy, to to, że każde z nich wywołuje wciąż te same pytania: O co tu chodzi? Czemu tak? Co to takiego? I powtórzę to raz jeszcze. Moja córka twierdzi, że ten rodzaj estetyki stanowi autentyczną plagę. Jej zdaniem to już nie tylko jest moda, ale rodzaj kultury i że to z czym w tym wypadku mamy do czynienia, to czysty satanizm. Tak właśnie mówi: satanizm. I powtarza, że to już jest kultura”.

Córka moja, po tych wszystkich latach, jest tu – Bogu Najwyższemu dzięki – wciąż obok mnie, i właśnie wróciliśmy pamięcią do tamtej czarnej mszy, a to przy okazji kolejnego nieszczęścia, tym razem z Jeleniej Góry. Sprawa jest stosunkowo świeża, więc chyba wystarczy nazwa Jelenia Góra, żebyśmy wszyscy wiedzieli, o co chodzi. Mamy więc kolejne dziecko, tyle że tym razem nie jest to już 18-latka, ale dwunastoletnia Hania, uczennica miejscowej szkoły podstawowej, która zamordowała swoją koleżankę, i wraz z tym wydarzeniem wracają strasznie mądre dyskusje, cóż to takiego się stało, że musiało dojść do czegoś tak strasznego i okrutnego. Wracają owe rozmowy i, na ile zdążyłem zauważyć, podobnie jak wtedy, znów chyba tylko my widzimy to, od czego komentatorzy ze wszystkich możliwych stron odwracają wzrok, a mianowicie ową śmierć niezwyciężoną. A to że dziś o tym piszę, tak jak wówczas, zawdzięczam właśnie mojej córce, która też tak jak wtedy przeprowadziła wnikliwą kwerendę w Internecie i to kwerendę na tyle skuteczną, że udało jej się odnaleźć profil tego dziecka z nożem na tzw. Pintereście. I proszę, sobie wyobrazić, że tam jest dokładnie to samo, z czym mieliśmy do czynienia odnośnie niegdysiejszej Zuzi z Rakowisk, a mianowicie z 12-letnią dziewczynką i jej mrocznymi fascynacjami, o których niewiele od niej starsze panie psycholożki lubią mówić, że one są „niepokojące”, ale my już wiemy, że to nie jest ani tani horror, ani ekscytujący kryminał, ani dramat psychologiczny o dziecku, któremu rodzice pozwalali zbyt długo siedzieć w Internecie, lecz śmierć właśnie. W wymiarze jak najbardziej religijnym.

Proszę rzucić okiem na ów straszny profil. Tego jest cała masa, dzień po dniu tydzień za tygodniem, ale tu wystarczą nam choćby te trzy obrazy.






Ktoś z nas się pewnie w tej chwili zaduma i zada sobie pytanie, co tę dziewczynkę doprowadziło do takiego upadku, no i być może dla swego rodzaju pocieszenia uzna, że ona pewnie, kiedy już złożyła tę czarną ofiarę, oprzytomniała, rozpłakała się i siedzi tam biedna, nawet nie rozumiejąc do końca co się stało i że może, tak jak to czasem bywa, owo nieszczęście spowoduje nawrócenie wielu.

Otóż nie mam dobrych wiadomości. Te trzy obrazki, które wyżej zamieściłem pochodzę zaledwie z wczoraj. Hania przebywa w tej chwili w szpitalu, bo kiedy w owym opętaniu zadawała śmierć tej drugiej dziewczynce, pokaleczyła się i dopiero dochodzi do siebie. Na szczęście ma swój Pinterest, a Szatan nie pozwoli jej by cierpiała samotność. On nie przepuszcza żadnej okazji. Ciekawe ile czasu musi minąć zanim staniemy gotowi, by przyjąć wreszcie tę prawdę do wiadomości, którą tak pięknie wyraził śp. papież Franciszek, gdy zauważył, że ci co się nie modlą do Boga, modlą się do Diabła.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Dlaczego Szatan lubi małe dzieci?

  Mając już swoje jako takie doświadczenie, nie mam najmniejszych wątpliwości, że dziś zaledwie garstka z nas pamięta, jak to jeszcze...