Oglądam w telewizji obrazki z kolejnych już powodzi, i w głowie mam wciąż niedawną wypowiedź Tadeusza Mazowieckiego o tym, że Donald Tusk powinien wszystko to, czym się standardowo zajmuje każdy rząd, zawiesić na kołku, i skupić się na wojnie z Prawem i Sprawiedliwością. Pisałem tu niedawno, że, jak się zdaje, za tą wypowiedzią musi stać bardzo silne przekonanie Mazowieckiego, że państwo tak czy inaczej jakoś funkcjonować będzie, i siłą rozpędu i staraniem lokalnych urzędników, natomiast to co się w tej chwili liczy najbardziej, to jest zachowanie władzy, a walka o to powinna być pierwszym obowiązkiem reżimu. Myślę sobie o tej niezwykłej wypowiedzi i odnoszę wrażenie, że ona w gruncie rzeczy ani przez chwilę nie była nikomu do niczego potrzebna, a już zwłaszcza tym do których była w pierwszym rzędzie adresowana. Jest bowiem tak, że od samego początku rząd Donalda Tuska zajmuje się wyłącznie prowadzeniem kompleksowych starań właśnie o to, by każdy kolejny dzień pozwolił mu zachować władzę, i to nie przez tak zwane dobre rządzenie, ale przez utrzymywanie społeczeństwa w przekonaniu, że jedyne co Polsce jest w tej chwili potrzebne, to z jednej strony strach przed najgorszym, a z drugiej pragnienie stabilizacji.
Też niedawno zwróciłem uwagę na to niezwykłe podobieństwo planu, jaki w sposób oczywisty konstytuuje działania rządu Donalda Tuska do sytuacji opisanej przez Orwella w jego powieści Rok 1984. Jeśli ktoś akurat nie wie, o czym mówię, to wyjaśniam. Tam akurat szło o to, że władza obmyśliła sobie, że dla bezpiecznego i skutecznego kontrolowania społeczeństwa, trzeba temu społeczeństwu wmówić, że kraj znajduje się w stanie ciągłej wojny. I że choć tej wojny tak na co dzień nie widać, bo władza stara się, by ludzie mieli maksimum poczucia stabilizacji, to ona z całą pewnością się toczy, z całą pewnością jest bardzo krwawa, i z całą też pewnością musi trwać aż do ostatecznego zwycięstwa, które swoją drogą i tak nigdy nie nadejdzie. Wojna jest oczywiście kompletną fikcją, a jednocześnie jedyną rzeczywistością i faktycznie jedynym usprawiedliwieniem całej nędzy całego tego świata, w którym ludziom przyszło żyć. No i jest jeszcze ów Starszy Brat, który o wszystko zadba i wszystkiego dopilnuje. To zatem jest Orwell i doskonały plan utrzymania władzy na zawsze. Z rozklejającymi się papierosami i wypadającymi zębami z jednej strony, a z kipiącą nienawiścią do tego, który nam chce te papierosy zabrać, a resztki zębów powybijać z drugiej. Co to ma wspólnego z tym co mamy dziś w Polsce? Jestem pewien, że każde słowo wyjaśnienia z mojej strony będzie tu zbędne. Opowiem więc anegdotę. Wczoraj mój syn znalazł na jednym z forów w Sieci takie zdanie: „Kiedy dowiedziałem się o powodzi w Bogatyni, chciałem jakoś pomoc, ale kiedy sprawdziłem wyniki ostatnich wyborów, pomyślałem sobie, że niech oni się zgłoszą po pomoc do prezydenta, którego sobie wybrali”. Co to z kolei ma do rzeczy? Nic. Chodzi tylko o gest. Dla chwili satysfakcji.
Jest jak najbardziej oczywistym faktem to, że rząd Donalda Tuska jest rządem całkowicie nieudanym. Że to z czym mamy do czynienia od trzech już lat, to kompletna i modelowa porażka. Co do tego zgadzają się nawet najbardziej oddani zwolennicy status quo. Pomijając oczywiście ludzi kompletnie zaczadzonych, dla których Tomasz Arabski może być równie dobrze urzędnikiem na służbie u zmarłego prezydenta, jak i jakimś serialowym aktorem, a śp. ks. Henryk Jankowski ofiarą PiS-owskiej nienawiści, każdy zwykły uczestnik życia publicznego wie, że Donald Tusk jest bardzo złym premierem, a jego rząd jest rządem jeszcze gorszym. Nawet najbardziej radykalni przeciwnicy powrotu do władzy Jarosława Kaczyńskiego przyznają to jednoznacznie. Ze rząd Donalda Tuska, przez minione trzy lata nie uchronił się przed jakąkolwiek porażką i nie zanotował na swoim koncie ani jednego znaczącego sukcesu, z wyjątkiem tego jednego – że wciąż bezpiecznie utrzymuje władzę. Wiedzą coraz bardziej powszechną jest również to, że obecny rząd polskie państwo – a więc administrację, wojsko, policję, wymiar sprawiedliwości, szkolnictwo powszechne i wyższe, służbę zdrowia – doprowadził nawet nie do upadku, ale je najzwyczajniej w świecie polikwidował. Mówią o tym media, rozmawia o tym ulica, przyznaje to bez dyskusji większość polityków i tak zwanych ekspertów. Donald Tusk i jego ekipa zlikwidowała to, co po tylu latach ruskiego zniewolenia pomaleńku zaczynało się odbudowywać. A ostatnio – prawdopodobnie z tej desperacji spowodowanej poczuciem, że nawet tę nędzne możliwości są już na wyczerpaniu – wyzbywa się naszej suwerenności i sprawy przekazuje w ręce Rosjan. I to nie jest opinia. To są fakty. I jestem przekonany, że jeśli ktoś temu będzie zaprzeczał, to wyłącznie po to by mi powiedzieć jedno – że Kaczyńscy są straszni! Straszni!!!
Pozostaje jedno bardzo istotne pytanie: dlaczego rząd Platformy Obywatelskiej jest tak straszliwie zły i niekompetentny? Jak to się stało, że wśród tylu jakoś tam przecież przygotowanych do rządzenia ludzi, nie udało się znaleźć choćby tych kilkunastu w miarę zdolnych urzędników, którzy potrafiliby stworzyć coś choćby na poziomie rządu Leszka Millera, czy jeszcze wcześniej – Jerzego Buzka? Przecież – ktoś powie – to jest wręcz niemożliwie, żeby, pomijając niektóre państwa afrykańskie, osiągnąć taki poziom bezwładu rządzenia. Szejnfeld, Rostowski, Pitera, Kopacz, Miller, Hall – oczywiście można przyjąć, że oni są po prostu słabi. No ale słabi aż tak??? Zdarzają się przecież słabe rządy. Wspomniałem już i Millera i Buzka. Jeśli ktoś chce, można do tego dołożyć właściwie wszystkie pozostałe rządy nowej RP. Niech nawet będzie tak, jak chcą niektórzy, że najgorszy z nich wszystkich był rząd Jarosława Kaczyńskiego. To jednak przynajmniej był rząd. W przypadku Donalda Tuska i jego ministrów, nie mamy jednak do czynienia z rządem w sensie tradycyjnym. To jest jakieś przedziwne ciało, które wyłącznie pełni obowiązki. To jest coś, co zostało ukonstytuowane wobec polecenia, żeby coś tam jednak mimo wszystko było i robiło wrażenie.
A zatem, jak to się stało? Uważam, że za tym szczególnym zjawiskiem stoi coś, co można nazwać czystą fizyką. To z fizycznego właśnie punktu widzenia nie mogło się udać. Każde ludzkie działanie, jeśli ma być skuteczne w stopniu choćby podstawowym, musi się opierać na intencjach, nawet jeśli tylko częściowo, pozytywnych. Jeśli ktoś chce zbudować dom, musi mieć w zamiarze to, że chce zbudować dom, a nie tylko, by przepychem tej budowy pognębić sąsiada. Jeśli ktoś komponuje utwór muzyczny, musi mieć na celu stworzenie choćby strzępów melodii, czy jakiejś harmonii, a nie tylko dźwięków, które będą skutecznie burzyły ludzki spokój, lub budziły agresję. Wreszcie, nie można stworzyć dzieła sztuki, jeśli plan polega tylko na tym, żeby na przykład na krzyżu powiesić ludzkie jądra, a całość zatytułować „Wolność”, „Miłość”, lub „Życie”. Wszystko bowiem co dotychczas stworzył człowiek, a co z kolei tworzyło jego historię, zawsze związane było z rozwojem jego człowieczeństwa, a nie z tego człowieczeństwa degeneracją.
Rząd Donalda Tuska został zbudowany na jednym tylko fundamencie – na nienawiści, a więc na czymś co z samej zasady nie jest w stanie nic zbudować. Od samego początku jego początkiem i końcem miała być tylko czysta nienawiść. Ktoś o wyjątkowo przewrotnym umyśle zadecydował, że ponieważ celem jest wyłącznie władza, trzeba tak zorganizować proces rządzenia, by każda decyzja i każdy projekt, które ta decyzja ma realizować, były nieustannie wzmacniane społeczną operacją utrzymywania w ludziach ciągłego poczucia strachu i nienawiści. Nie satysfakcji, nie zabawy, nie dobrobytu, nie nadziei na lepsze czasy, nawet nie starej peerelowskiej obojętności, ale wyłącznie tych dwóch emocji – strachu i nienawiści. To – tak zaplanowany proces rządzenia – nie mogło się udać. Jak mówię, z powodów czysto fizycznych. Postępu nie można bowiem budować tylko na destrukcji. Ale jest jeszcze coś znacznie dla nas ważniejszego. Wyłącznie na destrukcji nie można też zbudować skutecznego systemu represji, który ów plan utrzymania władzy mógłby skutecznie wesprzeć.
Pamiętam jak kiedyś oglądałem w telewizji reportaż o mieście Newark w stanie New Jersey. Komentarz był taki, że jeszcze dawno temu, w latach pięćdziesiątych, Newark było miastem tak wspaniale się rozwijającym, że pod względem urody mogło nawet zagrozić Nowemu Jorkowi. I wtedy zostało opanowane przez mafię, która uznała, że przez terror wymusi porządek, odpowiednio ochroni publiczne interesy, i w efekcie o całość zadba znacznie skuteczniej, niż legalna władza państwowa. I w ten sposób rozpoczął się proces praktycznej likwidacji miasta, ale też wraz z nim proces upadku gangów. Dlaczego? Dlatego, że gangi może i miały pieniądze, może i miały plan, może nawet i miały zdolnych, chętnych do pracy ludzi, ale nawet jeśli miały praktyczną możliwość zmuszenia miasta do działania, to nie potrafiły już zmusić go do posłuszeństwa. Choćby z tego względu, że nawet cały arsenał karabinów, pistoletów, noży i granatów był wciąż zbyt mały, aby podporządkować sobie całe miasto. A w tej sytuacji, miasto powiedziało – dziękuję.
Co innego Orwell. Co innego rok 1984, i w pewnym sensie sowiecki komunizm. Tam wszystko oczywiście było niemal tak samo. Strach, terror nienawiść i destrukcja. Przy tym jednak przynajmniej jedna część systemu była objęta szczególną, bardzo pozytywną starannością, a mianowicie modelową dbałością o bezawaryjność aparatu przymusu. U Orwella aparat przymusu działał idealnie, a na jego czele stali ludzie absolutnie najwybitniejsi. A więc tam System wygrał. W Związku Sowieckim to się niemal udało, a Orwell to jednak mimo wszystko tylko literatura.
A Donald Tusk? Nie żartujmy. Kończę tekst bardzo późno w nocy. Właśnie wróciłem z moimi dziećmi z Off Festiwalu. Między innymi występował tam zespól z Danii o nazwie Ravonettes. Fajna muzyka. Bardzo dobry zespól. Całkowicie, wręcz bezczelnie, skopiowany z Sonic Youth. Wyszedłem po dziesięciu minutach. W końcu można napić się piwa.
"...Pozostaje jedno bardzo istotne pytanie: dlaczego rząd Platformy Obywatelskiej jest tak straszliwie zły i niekompetentny? Jak to się stało, że wśród tylu jakoś tam przecież przygotowanych do rządzenia ludzi, nie udało się znaleźć choćby tych kilkunastu w miarę zdolnych urzędników..."
OdpowiedzUsuń---------------------------------
Ach ta starość - chciałem powiedziec bezsenność. Ale to nic. Chociaż raz będę pierwszym komentującym.
Ale do rzeczy. Odpowiedź na zacytowane pytanie mam tylko jedną. Rząd słaby? Bardzo słaby? Tak - oczywiście, bo taki ma być. Kto był kompetentny, np. prof. Gomółka, widząc w co "wdepnął", szybciutko rezygnuje. Mafia nigdy nie jest zbyt inteligentna, jest za to silna. I ma dobre papugi, tj. mecenasów. Gdyby tak na bezdechu wymienić nazwiska z obecnego rządu, to okazuje się, że oni są jakby wybierani na specjalnym castingu - najgorsi z najgorszych. Przypadek? NIE. Stara bolszewicka zasada. Daj ciemniakowi władzę nad innymi, to on ją wykorzysta maksymalnie. A poza tym - z wdzięczności nigdy nie zaszkodzi swojemu mocodawcy, bo będzie bronił tego, czego w normalnej sytuacji by nie doświadczył. W moim przekonaniu równowagę w światowej polityce zaburzyły wybory w USA. I tak długo, jak długo tam będzie rządził Obama, komintern będzie miał wolną rękę. Chiny są zajęte "klepaniem" kasy i nie w głowie im europejskie problemy. Czy i kiedy pojawi się nowy Reagan?
Orwell był jednak optymistą. Naprawdę nie trzeba nic wycinać z encyklopedii, a nawet kasować z netu. Wystarczy powiedzieć i pokazać w mediach i zdanie widzów o przeszłości, teraźniejszości i przyszłości już się zmienia.
OdpowiedzUsuńA czytałeś "Lewą rękę ciemności" Ursuli Le Guin? Tam taki scenariusz polityczny, jaki przerabiamy jest opisany.
@Toyah
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety brak sprawnego aparatu przymusu nie jest pocieszający. Ani Orwell, ani Sowieci nie śnili o potędze, jaką stały się teraz media. Nie trzeba już wyrywać paznokci - te reżimy, które to jeszcze robią, robią to wyłącznie dla przyjemności. Mnie się zdaje, że ten nowy projekt cywilizacyjny, z którym mamy do czynienia, zaczął się gdzieś w latach 80. Najpierw tv satelitarna, potem internet zniweczyły izolację ludzi od świata i w znacznym stopniu przyczyniły się do tzw. upadku komunizmu, czyli jego przegrupowania do ataku. I gdy na wschodzie on się przyczaił, na zachodzie - pod przewodem uniwersyteckich intelektualistów z pokolenia dzieci-kwiatów - intensywnie eksperymentował z medialnymi formami przymusu. Sterroryzowano miliony ludzi narzuceniem politycznej poprawności we wszystkich dziedzinach życia(czy można sobie wyobrazić, że za realnego komunizmu np. miliony nałogowych palaczy rzuciłoby bez groźby fizycznego przymusu papierosy? - to wydaje mi się najbardziej udanym eksperymentem w tej skali, po którym wszystko szło gładko). Polityków zastąpiono marionetkami, dziennikarzy - funkcjonariuszami. I poszło świetnie. Bolszewizm pod wszelkimi maskami opanował umysły. I rozwija się dalej. Teraz ten projekt u nas realizuje PO z podobnie niezłym wynikiem.
Dla mnie jedynym światełkiem optymizmu jest wciąż jeszcze internet, ostatnie medium, gdzie trwa wolna i niepoprawna wymiana myśli. To oczywiście chcą i mogą też zniszczyć, ale nie tak prędko.
Donoszę ze swojego już opanowanego przez nich podwórka (radiowego): obecnie zadanie mordu politycznego na Jarosławie Kaczyńskim oddano w ręce "obywateli". Po mediach rozsyłany jest długaśny list jednej treści, podpisywany indywidualnie przez dziesiątki nazwisk, pt. "Apel o rzetelność w debacie publicznej – do polityków, mediów i zwykłych ludzi
OdpowiedzUsuńDo: polityków i partii politycznych
mediów krajowych, regionalnych i polonijnych, instytucji i hierarchów kościoła. Jako obywatel, wyborca i podatnik Rzeczpospolitej Polskiej stanowczo sprzeciwiam się podporządkowaniu debaty publicznej jednej tylko opcji politycznej, która nie szanuje ludzi o odmiennych poglądach, a efektem jej działań są coraz głębsze podziały w naszym społeczeństwie. Nie podoba mi się, że jesteśmy wszyscy poddawani moralnemu i emocjonalnemu szantażowi przez tych polityków, którzy zmuszają nas do przyjęcia „jedynie słusznego” punktu widzenia."
I tu uradowałam sie niezmiernie, myśląc, że to ludzie się ocknęli i zaczyna się jakaś spontaniczna akcja. Ale dalej:
"Przykładem takiego szantażu są wypowiedzi prezesa PiS: „Każdy, kto twierdzi coś innego, dopuszcza się ciężkiego, moralnego nadużycia” oraz „Jeśli ktoś tych faktów ze sobą nie łączy, jak sądzę, popełnia daleko idący błąd, albo ma jakieś kłopoty z myśleniem”, a także wiele podobnych."
Itd, itd, a w tym żądanie niekrytykowania Palikota...
Taką to kolejną akcję obywatelską sobie wymyślili na powódź, podwyżki i 3 biliony długu.
Postscriptum do poprzedniego wpisu - jeden z podpisanych ma adres mailowy pisany cyrylicą...
OdpowiedzUsuń@Tadeusz
OdpowiedzUsuńJa jednak będę się. Im nie brakuje kompetencji, ale charakteru. Podobnie z Gomółką. On nie odszedł, bo był od nich bardziej kompetentny, ale dlatego że miał charakter.
@SilentiumUniversi
OdpowiedzUsuńOczywiście, to co oni zrobili z mediami, a może szerzej z kulturą popularną, to wyczyn nie lada. Myślę jednak, że chyba trzeba jego czegoś. Żeby wziąć za pysk cały naród, lub choćby jego znaczną część, trzeba zlikwidować wolne słowo. Inaczej zawsze pozostanie wystarczająco duża grupa ludzi, która im nie da spokoju.
@Marylka
OdpowiedzUsuńJak wyżej. Media to potęga, ale nawet one nie są w stanie choćby przpędzić tych ludzi spod krzyża. Nie mówiąc już o tym, by zetrzeć smutek z twarzy tylu ludzi.
@Marylka
OdpowiedzUsuńFajne. Tyle tylko że nie rozumiem o co chodzi. "Podporządkowanie debaty publicznej jednej tylko opcji politycznej"? że niby jak? Żeby nie dyskutować tylko o PiS-ie ale również o Platformie? To ja właściwie jestem za.
@Marylka
OdpowiedzUsuńO! To już wiem. Może to ten od cyrylicy napisał ten tekst i stąd niejasności?
@Marylka
OdpowiedzUsuńtwój drugi komentarz bardzo współgra z wpisem Rosemanna na s24 "Oświeceni 2010" (http://lubczasopismo.salon24.pl/aelita/post/216438,oswieceni-2010).
To o para-faszystowskich bojówkach "młodych, dobrze wykształconych, z dużych miast" wysyłanych pod Pałac Prezydencki do walki z obrońcami krzyża. I żadnych mediów przy tym niema. Cisza.
Tak jest dokładnie jak piszesz. Zwyciężyć tylko można jak ma się dostęp do mediów. Dlatego potrzebny nam jest choćby przyczółek. A wygląda, że wkrótce nie będziemy mieli nic. Już tu od dawna nawołuję o zrozumienie wagi dostępu do mediów.
A teraz już nawet Lisicki siedzi okrakiem na płocie. Smutne
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńJak idzie o Lisickiego, to on siedział na płocie tak długo, że od tego siedzenia ten płot go przeciął na pół, a teraz tylko spadł nam redaktor na ziemię.
@Toyah
OdpowiedzUsuńchciałeś napisać, że dwie połówki spadły na ziemię. Ciekawe tylko, czy płot go przeciął pionowo czy poziomo i w związku z tym co gdzie spadło..
@jazgdyni
OdpowiedzUsuńPionowo. Wzdłuż szpary. A co gdzie spadło, nie ma znaczenia. Chodzi o to, że już nie siedzi na płocie.
@Toyah
OdpowiedzUsuńJa też wczoraj nie stroniłem od piwa, choć nasz konstruktywny pesymism, w przeciwieństwie do Ciebie oblewałem przed południem. Zawsze byłem optymistą. W dniu zaprzysiężenia Komorowskiego dopadł mnie pesymizm jakiego jeszcze nie miałem. Dołączyłem do Ciebie, i wkrótce wróciłem do normy. Ojciec opowiadał mi, jak ONI kiedyś śpwiewali, że bój to będzie ich ostatni, i nic z tego nie wyszło. Teraz skrycie śpiewają podobnie. Głupcy nigdy nie ogarną ludzkiego ludu. Oni mogą ogarnąć tylko lemingów.
@Tadeusz
OdpowiedzUsuńZgadza się. Ale co do Obamy, to nie mam pewności. Wydaje mi się że on jest tylko marionetką w rękach doradców.
@Marylka
OdpowiedzUsuńFaktycznie Marylko. Niektóre obecne kontrasty wynikają w prostej linii z testingu na odporność społeczeństwa. Teraz to już naprawdę inżynieria społeczna ma prawdziwe pole do popisu. Zawzięci palacze, pomimo niemodnego wizerunku są jednak bardziej odporni na socjotechnikę od wtórnych abstynentów. Ich trudniej wytresować. Wielu z nich podświadomie nie podejmuje walki ze sobą, ale podejmuje ją z tymi, którzy próbują z nimi walczyć na wszelkie sposoby.
ONI dobrali się już nawet do wąsów. Ale obciach. Ciekaw jestem do czego dobiorą się w następnej kolejności. Wąsów nie zapuszczam, ale palaczem jestem. Po prostu lubię fajki. Mógłbym je dość łatwo rzucić, tak jak już to kiedyś zrobiłem, ale gdy odkryłem prawdziwe intencje tego całego miłującego nas "WHO", zrozumiałem, że rzucając fajki okazałbym się dla samego siebie zwykłym dupkiem dającym się lepić jak modelina. Ta myśl już mi teraz towarzyszy za każdym razem, gdy tylko pomyślę o korzyściach i stratach w przypadku rzucenia fajek. To taka moja prywatna wojna, i jak na razie, to ja wygrywam, pomimo tego, że płacę za tą wygraną coraz większą i większą kasę.
ONI mają w tej swojej inżynierii różne cele. Jednym z nich jest stworzenie wyraźnych kontrastów - nobilitujących, oraz deprecjonujących - a przy okazji maksymalne wyssanie kasy z kieszeni społeczeńtwa. ICH jes wielu, i działają na różnych płaszczyznach rozumiejąc się bez słów. Na gruncie wyznawanych przez siebie wartości pasują do siebie jak ulał. ONI sądzą, że rozum jest tylko do tego, aby nim robić pieniądze, i walczyć przy jego pomocy z tymi, którzy poza pieniędzmi, widzą również o wiele większe wartości - wartości bezwzględne. ONI boją się tych bezwzględnych wartości jak ognia.
A tak pisząc już w dygresji; Pewien Tichner twierdził, że prawda nie istnieje. Sam z wolnej woli, dla własnych doczesnych korzyści, ze strachu przed prawdą wybrał sobie drogę donikąd. Tak to jest gdy miłuje się kłamstwem. Ono będzie zawsze pod spodem, choć niektórzy mogą mieć złudzenie, że jest na wierzchu. Złudzenie takie mają tylko ci, którzy nie wierzą w istnienie wartości bezwzględnych, i którzy tym samym nie rozumieją całej głębi i siły logiki świata.
@Jazgdyni
OdpowiedzUsuńTeż od pewnego czasu myślę o tym "przyczułku". Ten przyczułek będzie. Są dla niego ogromne podstawy. Fundament nie do obalenia. Reszta przyjdzie sama wraz z rozwojem wydarzeń. Dostrzegam już coś, co jest wyjątkowo fundamentalne dla tego przyczułku, ale nie odważam się jeszcze wyrazić tego w pełni.
Warsowniku.
OdpowiedzUsuńWitam, miło Cię czytać.
Piszę do Ciebie jako wąsaty palacz zagubiony w nałogu, który męczy fizycznie i mózg obciąża wyrzutem sumienia.
Zanim będę Cię edukował, lub prosił o wyjaśnienie odkrycia oblicza WHO, proszę o uściślenie: piszesz o paleniu i rzucaniu papierosów czy fajki. Ważne to jest.
@Gemba
OdpowiedzUsuńWitaj, jutro pogadamy. To znaczy dzisiaj.
Przepraszam.
@warsovnik
OdpowiedzUsuńmelduje się następny palacz. Jest dokładnie jak piszesz. Jestem głębokim libertarianem i nie znoszę gdy mówi mi się co mam robić lub jak wyglądać. Dodatkowo, poprzez moje medyczne koligacje wiem, że jest dużo fałszu w takich akcjach i kształtowaniu postaw.To wszystko to obłęd XXI wieku i przemożna chęć kontrolowania wszystkiego. Dosłownie wszystkiego. W amerykańskiej armii (100% prawda!) funkcjonuje instrukcja prawidłowego podcierania się. Ja wolę instrukcję Gargantui - "ktoś jest zacz, coś wszedł w sracz, złożyć swe wielmożne łajno - słuchajno..."
A od fajek won (to również do ciebie moja żono).
@gemba
OdpowiedzUsuń@jazgdyni
Żadnych wyrzutów sumienia. Zamierzam palić do końca zycia. Wąsy niekoniecznie.
@Gemba
OdpowiedzUsuńWitaj Gemba. Gratuluję silnego charakteru. A 'la Hitler? Stalin? Piłsudski? Ja zrobiłem sobie pupę niemowlaka w wieku 19 lat, pod naciskiem drugiej dziewczyny. Pierwsza lubiła jak kłuje, a druga nienawidziła pierwszej. Stety niestety uległem szantażowi, a potem już tak zostało.
"proszę o uściślenie: piszesz o paleniu i rzucaniu papierosów czy fajki".
Napisałem o politykosocjotechnice - jej przyczynach i skutkach - z naciskiem na skutki. Nie chciałbym wdawać się w dyskusję na temat zdrowia psychicznego, czy fizycznego, lub szczegółów technicznych związanych z paleniem. Do takich tematów są inne tematycznie blogi, fora, czaty, czy bbs-y.
Gemba, ja zupełnie nie nadaję się na obiekt do uświadamiania odnośnie zdrowia itp.! A jeśli chodzi o WHO, to zapewne zauważyłeś, że wcześniej napisałem ten skrót w cudzysłowiu. Pozostawiam Twojemu domysłowi dlaczego to zrobiłem. Samo WHO, to ciekawe zagadnienie, ale chcąc oceniać tą organizację odnośnie jej przydatności-szkodliwości potrzebny byłby oddzielny blog, i zaangażowanie wolnego czasu, a ja nie mam go na tyle, aby zajmować się stuprocentowymi dygresjami.
Odpowiadając krótko na twoje wszystkie pytania:
Palę fajki, i jest mi z tym dobrze prawie pod każdym względem, z wyjątkiem uczucia drenażu portfela, ale to nie moja wina. Moi rodzice palą od podstawówki, i również są zdrowi. Cera mojej mamy jest dokładnie taka sama jak cera mojej babci gdy była w tym samym wieku - babci stuprocentowej abstynentki. Moje rodzeństwo bliższe i dalsze też częściowo pali. Dalej nie będę wymieniał, ale zapewniam cię, że wszyscy żyją z wyjątkiem babci, na co daję słowo honoru. Palenie zabija. - to hasło jest względne w stu procentach, i mogę na to wskazać miliony dowodów. Nie znaczy to, że namawiam kogokolwiek do palenia papierosów. Po prostu stwierdzam oczywisty fakt. A w ogóle ten temat jest tematem zastępczym, więc go ze swojej strony zamykam, przepraszając Cię jednocześnie za ten radykalizm.
@Jazgdyni
OdpowiedzUsuńZgadzam się bez dwóch zdań. Pocieszające jest to, że jest trochę ludzi mających z tego głęboką świadomość.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@Marylka
OdpowiedzUsuńTak właśnie sobie postanowiłem gdy zrozumiałem, że próbują nas okraść miedzy innymi z tego, co pomaga nam w refleksji. Co pomaga nam się zatrzymać. Co pomaga nie pędzić. Co pomaga nam nałogowo, ale na trzeźwo docierać do głębin.
Biedni narkomani...
Warsovniku.
OdpowiedzUsuńAleż Ty uciekłeś od mojego prostego i wynikającego ze zwykłej ciekawości pytania: co palisz papierosy czy fajkę? Interesuję mnie to tylko dlatego, że sam byłem kiedyś zapalonym fajczarzem i też mogłem powiedzieć, że namiętnie palę fajki.
Zgoda, wątek należy bezwzględnie przerwać bo uskuteczniamy OT w czystej postaci.
PS. O WHO mam własne zdanie wyrobione po współpracy z urzędnikami tej organizacji. Zdanie zbliżone do Twojego.
@Palacze
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, palenie to duża przyjemność. Wiem, bo sam paliłem.
Natomiast nie oszukujcie się. Tylko na początku paliliście, bo to przyjemność. Dziś palicie wyłącznie dlatego, że musicie. To jest nałóg, a więc przymus. Przyjemność nie ma tu nic do rzeczy.
@Toyah
OdpowiedzUsuń"Przyznaję, palenie to duża przyjemność"
"Nie oszukujcie się".
"Przyjemność nie ma tu nic do rzeczy".
Toyah, ja naprawdę się nie oszukuję! Palenie było dla mnie przyjemnością gdy zaczynałem, i jest nią w dalszym ciągu. A że to nałóg? Spójrz na miliardy nałogowych internautów. Rządy chcą wszystkich wpuścić w wirtualny świat za darmo, a ceny papierosów podwyższa bez opamiętania. Naprawdę nie rozumiesz że nie chodzi tutaj o dbanie o nasze zdrowie? Dbanie o zdrowie z miłości do nas? Powodów dla których te podwyżki mają miejsce jest kilka - i wszystkie te powody są dla rządów - i nie tylko dla rządów - war-to-ścio-we, - a palacze na tym tylko tracą. Gdyby rzucili fajki, to teoretycznie zyskaliby, ale praktycznie straciliby - primo: przyjemność palenia, a secundo: poczucie wolności osobistej. Mówię oczywiście o tych osobach bardzo świadomych czym jest wolności i po co.
@Toyah
OdpowiedzUsuńChodziło mi oczywiście o to, że rezygnując z palenia przez wymuszenie podwyżkami, czułby, że zostałem zniewolony przez rząd. Nie daję prawa do zniewalania mnie żadnemu rządowi - nawet gdyby był to mój ukochany rząd na którego głosował bym z wielką radością. Jestem jednostką, i chcę mieć poczucie że nią jestem, a nie że jestem jakąś marionetką którą można ustawiać zgodnie z "modą" głoszoną przez niezwykłych spryciarzy tego świata.