Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wągrów. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wągrów. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 lipca 2019

Czy Bartosz Arłukowicz potrafi jeszcze chodzić w drewniakach?


       Gdyby ktoś jeszcze nie słyszał o sprawie – a przyznaję, że ostatnio coraz częściej mam wrażenie, że ludzi, którzy mają kompletnie w nosie te wszystkie medialne sensacje, które nas tak pasjonują, jest znacznie więcej, niż mogłoby się wydawać – krótko opowiem. Otóż w ramach przedkampanijnej trasy, jaką urządziła Bogu ducha winnym mieszkańcom polskich miast i miasteczek Platforma Obywatelska, silna grupa pod kierunkiem Bartosza Arłukowicza zawitała do miejscowości Węgrów, tam z kamerą w umówionym miejscu zaczaiła się na pewnego miejscowego obywatela o imieniu Andrzej, i kiedy ten się pokazał, zapytali czy jest wyborcą Prawa i Sprawiedliwości. Gdy ten ich zdenerwowany zlekceważył, obrzucili go szyderczym śmiechem, po czym na Twitterze opublikowali zabawny filmik z komentarzem, że oto widzimy jak mieszkańcy Węgrowa reagują na podejrzenie, że popierają PiS. Kiedy ów wybryk przerodził się w duży medialny skandal, sztab Platformy najpierw zaczął się gęsto tłumaczyć, że oni się wcale z owego pana Andrzeja się nie śmiali, tylko się do niego uśmiechali, bo oni są właśnie takimi ludźmi, którzy potrafią się uśmiechać, a po dwóch dniach wrócił Arłukowicz do Węgrowa, ponownie postawił, tym razem – jak się w międzyczasie okazało – już swojego kumpla Andrzeja, przed kamerą, a ten jak na świętej spowiedzi wyznał, że on wcale nie jest pisowcem, ale wręcz przeciwnie, a poza tym wcale się za ten rechot nie gniewa, bo on, podobnie jak Bartek, lubi sobie pożartować.
       To są fakty, natomiast dalej to już same spekulacje. Otóż, jak twierdzą sami zainteresowani, było tak, że oni trafili na któregoś z miejscowych, dowcipnie zasugerowali mu, że jest tajną bronią Prawa i Sprawiedliwości, a kiedy on na tę uwagę zareagował zniecierpliwieniem, ogłosili, że to jest właśnie sposób, w jaki mieszkańcy Węgrowa reagują na PiS. Ponieważ to tłumaczenie było tak głupie, że kampania zaczęła się walić, wrócili z całą ekipą do Węgrowa i namówili pana Andrzeja, by wyznał przed kamerami, że się nie gniewa.
       Druga teoria, moim zdaniem zdecydowanie bardziej jednak wiarygodna, jest taka, że cała akcja była starannie zaplanowana przez lokalne struktury Platformy Obywatelskiej i sztab Platformy Obywatelskiej pojawił się w Węgrowie pod sklepem prowadzonym przez pewnego znanego działacza Prawa i Sprawiedliwości, z zamiarem sprowokowania go do nerwowej reakcji. I wszystko byłoby bardzo pięknie, gdyby nie to że akurat ze sklepu wyszedł jakiś pan Andrzej, człowiek, który całą tę politykę ma głęboko w nosie, a Arłukowicz nie zorientował się w pomyłce i zaatakował właśnie jego. Kiedy atmosfera zaczęła gęstnieć, nasi bohaterowie wrócili na miejsce, zapłacili Andrzejowi 3 tys. zł., a on bardzo chętnie zgodził się oświadczyć publicznie, że nie ma pretensji i uważa, że nie ma jak uśmiech i dobra zabawa. Na dowód swoich dobrych odczuć przeszedł z Arłukowiczem na ty i sprawa została zamknięta.
      Otóż nie. Sprawa w żaden sposób nie została zamknięta. Jedna rzecz jest taka, że ponieważ informacja iż tam faktycznie pojawiła się suma 3 tys. zł. zatacza coraz szersze kręgi i ponieważ jak dotychczas nikt jej nie zaprzecza, zrobiło się naprawdę wesoło. Ale nie tylko to. Załóżmy bowiem, że wobec czystych faktów stawiane są wyłącznie brudne plotki. Załóżmy, że faktycznie, tak jak twierdzi sztab Platformy Obywatelskiej, oni trafili na swego lojalnego wyborcę, w żartach zasugerowali mu, że jest pierwszą w mieście bronią PiS-u, a ten dostał cholery i w ten oto sposób świat zarechotał. Załóżmy że tak było.
       Otóż ja mam pewne wspomnienie związane z moim nieodżałowanym śp. Teściem. Otóż był on nieprzejednanym wrogiem Prawa i Sprawiedliwości, jednym z tych, dla których przeżywanie polityki stanowiło często sens życia. Jak już tu wspominałem, ostatnie miesiące życia spędził mój teść w szpitalu, ale przez to, że niemal do końca zachował wyjątkową trzeźwość umysłu i swój naturalny bardzo dobry humor, a przy okazji był osobą nadzwyczaj grzeczną i towarzyską, oczywiście z prawdziwą radością rozmawiał z lekarzami, pielęgniarkami i pozostałym medycznym personelem... o czym? No o polityce. A ja kiedyś trafiłem na taką oto scenę: przyszedł właśnie do mojego teścia rehabilitant, a zaraz po nim pielęgniarka, i wtedy ów rehabilitant powiedział do pielęgniarki: „Proszę poznać, to jest pan Andrzej, on jest wielkim zwolennikiem Jarosława Kaczyńskiego”. Mój teść się teatralnie żachnął, cała reszta widowni wybuchnęła wesołym śmiechem, ale ponieważ byliśmy wśród swoich, dalsza część spotkania potoczyła się nadzwyczaj sympatycznie.
      Dziś jednak myślę sobie, że gdyby tak się zdarzyło, że mój śp. Teść szedłby sobie ulicą i jakimś cudem trafił na Arłukowicza, który by go zaczepił tak, jak zaczepił tego – nomen omen – Andrzeja z Węgrowa, jego oburzenie skomentowałby szyderczym rechotem, a następnie opublikował to wszytko w formie klipu na Twitterze, to ja bym tego idiotę osobiście odszukał i dał mu po ryju. Najchętniej drewniakiem, który jest jak się zdaje jedynym medycznym sprzętem, którego lekarze tacy jak Arłukowicz potrafią odpowiednio używać.
      Co w związku z tym? Otóż moim zdaniem, dla nich byłoby lepiej, gdyby się okazało, że ten bałwan faktycznie pomylił osoby, a następnie wydał te 3 tys. na łapówę. Wtedy bowiem byśmy mogli uznać, że Platforma kolejny raz coś sobie zaplanowała i kolejny też raz wtopiła, a ponieważ potem zachowała się jednak standardowo, nic więc się nie zmienia. Jednak jeśli prawdą jest, jak oni utrzymują, że to był tylko taki żart, to jest całkiem możliwe, że podczas jesiennych wyborów na ostatnim okrążeniu wyprzedzi ich nawet ten biedny PSL. Z niecierpliwością czekam na rozwój wypadków.



The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...