Nie umiem sobie dziś przypomnieć, kim kiedyś był Kazimierz Wóycicki, a sprawdzać mi się ani nie chce, ani też za bardzo nie widzę potrzeby, natomiast, kiedy od czasu do czasu widzę, że on coś publikuje w Salonie24, w dodatku, jako tak zwany bloger „czerwony”, wiem, że to nie jest przeciętny ćwierćinteligentny internauta, ale ktoś, kto wydawałoby się musi reprezentować pewien podstawowy poziom ambicji. Niedawno, jak pewnie większość z nas zauważyła, pojawił się w mediach zamówiony przez TVP sondaż, z którego wynikało, że oto Platformie bardzo skoczyło poparcie i w tej chwili ona wyprzedza PiS o dwie długości, uzyskując wynik ponad czterdziestoprocentowy. Kiedy owa informacja została przekazana, Kazimierz Wóycicki zamieścił na swoim blogu tekst, w którym zakomunikował, że to badanie pokazuje, że jest już wreszcie po PiS-ie, i że to jest jak najbardziej zrozumiałe, bo wnioskując z tego, co się ostatnio w Polsce dzieje, każdy już widzi, że ten PiS to czyste zło. Oczywiście większość normalnie myślących komentatorów Wóycickiego wyśmiała, on jednak w dalszym ciągu powtarzał tę swoją oryginalną myśl, i to aż do następnego dnia, kiedy najpierw ogłoszono, że wspomniany sondaż został zmanipulowany, by potem ogłosić kolejny, już na tyle standardowy, by nie trzeba było się nawet nad nim zatrzymywać.
A ja się zastanawiam, dlaczego ktoś taki jak Wóycicki nie dość, że w ogóle uznał za stosowne poświęcać swoją uwagę czemuś tak pozbawionemu znaczenia, jak kolejny sondaż, to jeszcze w tak idiotyczny sposób. I od razu na to pytanie sobie odpowiadam. Otóż, moim zdaniem, są tu trzy możliwości. Pierwsza jest taka, ze Wóycicki jest dokładnie tak samo głupi, jak pierwszy lepszy internauta, i on autentycznie sobie wydumał, że Platformie skoczyło o te 20 procent, no i że to, konsekwentnie, zapowiada koniec PiS-u. Druga możliwość to ta, że on wiedział bardzo dobrze, że ów sondaż to lipa, ale też i to, że nawet gdyby on nie był lipą, to nie ma się czym emocjonować, tyle że on pisze takie teksty na zlecenie ze strony Systemu, bo w ten sposób realizuje jakiś przebiegły bardzo plan. Jest i wreszcie trzecia ewentualność, że Wóycicki ani nie jest głupi, ani też nie pracuje na cudzy rachunek, lecz jest do tego stopnia zainfekowany przez towarzyszące nam od lat napięcie, że kiedy pojawia się polityka, on zwyczajnie traci głowę.
Pierwszą możliwość odrzucam z tej prostej przyczyny, że ja sobie zwyczajnie nie jestem w stanie wyobrazić, by ktoś znajdujący się jednak na pewnym intelektualnym poziomie, był aż tak głupi, by tak kompletnie szczerze zrobić z siebie osła. Jak mówię, ja nie pamiętam skąd znam tego Wóycickiego, ale jakoś tam go rozpoznaję, i jestem pewien, że on aż tak tępy być nie może. Nie on i nie aż tak. Ten poziom jest zarezerwowany dla innych. Drugą również odrzucam, a to z tego względu, że ja nie umiem sobie wyobrazić, jaką, czy to doraźną, czy długodystansową korzyść, mógłby System odnieść każąc swoim pracownikom pisać takie kawałki, jak to miało miejsce w wypadku Wóycickiego. Ja wiem, czemu TVP zorganizowała ten sondaż i czemu zamówiła taki a nie inny wynik. Zapewne tu zadziałał ów stary – i nieważne, że nieskuteczny – mechanizm nakręcania sondażowej propagandy. Ktoś zadzwonił do tego TNS Polska, powiedział słuchajcie no, dajcie nam tu badanie, w którym Platforma będzie miał ponad 40%, no i oni oczywiście szybko zareagowali. Po co? Bez powodu. Ot tak. Jak wiele razy wcześniej. Ja nawet mam bezpośredni dowód na to, że ten pomysł był spalony jeszcze zanim się pojawił. Proszę zwrócić uwagę, że ów wynik nawet nie stał się głównym newsem dnia. W pierwszej chwili ktoś tam o nim poinformował, a tak poza tym, poza paroma wpisami na mniej poważnych blogach, panowała idealna cisza. Jestem pewien w stu procentach, że gdyby za tym badaniem stał jakiś plan, oni by to wałkowali cały dzień, i coś tam z tego z pewnością by zostało. Tu jednak wszyscy wiedzieli, że nie warto nawet się napinać. Prawie wszyscy. Z wyjątkiem Wóycickiego i tych kilku blogerów. A więc to też nie było to.
No i tu dochodzimy do trzeciej możliwości, co do której osobiście jestem najbardziej przekonany, a z drugiej strony, wiele naprawdę bym dał, by nie mieć racji. Otóż wiele wskazuje na to, że poziom napięcia spowodowanego polityką jest dziś tak wielki, i przyjmuje już wymiar autentycznej katastrofy, że nawet najbardziej na co dzień przytomni ludzie, w momencie, gdy pojawia się problem polityki, dostają prawdziwego obłędu. Zresztą dni, które nam obecnie mijają, są tu szczególnie, że tak powiem, kryminogenne. Platforma gnije, i tego gnicia już niczym nie da się ani przesłonić, ani tym bardziej powstrzymać. I oni to widzą i drżą. Prawo i Sprawiedliwość, w dodatku z niemal kompletnie milczącym Jarosławem Kaczyńskim, stoi na owej herbertowskiej jednej nodze, gotowe do skoku, i tego oni też nie są w stanie przestać dostrzegać. Ale jest jeszcze coś. Pojawił się ów Chris Cieszewski, który – jak wszystko na to wskazuje – jak idzie o sprawę smoleńską, dokonał autentycznej rewolucji. W dodatku, jest to człowiek na wręcz unikalnym poziomie zarówno naukowej, jak i czysto, że tak powiem, pijarowskiej kompetencji. Cieszewski to ktoś, kogo nie da się tknąć choćby małym palcem lewej nogi. Cieszewski to, z punktu widzenia zadań, jakie stoją przed Zespołem Macierewicza, prawdziwy dar niebios. Ja miałem okazję oglądać w Internecie jego wystąpienie, gdzie on w pewnym momencie, załamującym się ze wzruszenia głosem, zaczął recytować dawno jeszcze zapamiętane wiersze polskich poetów. I powiem, że nie pamiętam, bym kiedykolwiek wcześniej był pod takim wrażeniem.
A więc mamy te sondaże, mamy tę wojnę w Platofrmie, mamy tego przyczajonego Kaczyńskiego, i wreszcie tę brzozę, której, jak się okazuje, nigdy nie było, no i Cieszewskiego, który nam to wszystko relacjonuje w taki sposób, w jaki widzimy. I oni też to, co się tu dzieje, świetnie rozumieją. A ja sobie tylko mogę wyobrazić, jaka tam panuje rozpacz. A jest mi tym łatwiej, że w moim najbliższym otoczeniu są osoby, które tu się wręcz wyjątkowo nadają, jako przedmiot obserwacji. Jest mi bardzo przykro, że muszę to powiedzieć, ale faktem jest, że oni są w nastroju, który prowadzi prostu w rejony, w jakich ostatecznie stracił zmysły człowiek nazwiskiem Cyba. Ja ich obserwuję na co dzień i widzę bardzo wyraźnie, co się tam w tych ich biednych głowach dzieje.
A tu jeszcze dochodzi owa, wciąż podsycana przez media, a w konsekwencji przez nich samych, niepewność, która sprawia, że oni stale trwają niemal jakby zawieszeni na krawędzi. TVN informuje, że wprawdzie wszystkie sondaże wskazują na to, że PiS wygrywa, jednak, najbardziej wiarygodny CBOS wciąż trzyma poziom, a więc można spokojnie iść spać. Człowiek jednak budzi się rano i okazuje się, że ten sam CBOS już podaje, że PiS ma 5 punktów przewagi. Cieszewski wygłasza referat, z którego wynika, że smoleńska brzoza to od początku do końca fikcja. I oto nagle okazuje się, że jednak Cieszewski przyznał się do pomyłki, a więc jest dobrze. Za chwilę jednak pokazuje się informacja, że o żadnej pomyłce mowy być nie może, i oto skądś dochodzi wiadomość, że Kaczyński od Cieszewskiego się odciął, natychmiast jednak wyparta przez kolejną, że jednak się nie odciął. A przy tym wszystkim, świat ani drgnie. Oni wpatrują się w to, co przed nimi, i widzą wciąż ten sam obraz: Jarosław Kaczyński stoi na jednej nodze, gotowy to tego, by przejąć władzę. I na to już nie widać sposobu. I za chwilę znów wiadomość dobra… Wipler się upił. No i dobrze. To już po Kaczyńskim.
I to jest świat, w jakim oni dziś żyją. Przepraszam bardzo, ale to nie jest śmieszne, bo dalej są już tylko ludzie z pistoletami.
I w tym wszystkim, jak najbardziej, znajdują się tacy nieszczęśnicy jak ów Kazimierz Wóycicki, o którym nadal nie mam pojęcia, kto zacz. I wiedzieć nie chcę. Jedno jednak wiem, i tę wiedzę będą póki co kultywował. Na niego, tak jak na całą resztę tego szczególnego towarzystwa, muszę mieć oko. Bo ja naprawdę nie mogę mieć pewności, czy on nie czyta tego tu tekstu. A jeśli czyta, to dalej jest już wszystko możliwe. Tu nawet niebo nie stanowi granicy.
Proszę o wspieranie tego bloga. To jest dla nas wciąż jedyna droga. Dziękuję.
Proszę o wspieranie tego bloga. To jest dla nas wciąż jedyna droga. Dziękuję.