wtorek, 10 sierpnia 2010

Nie przemogą

Wczorajszonocny festyn, jaki sobie urządziła Ciemność pod Pałacem Prezydenckim, sam w sobie był wydarzeniem interesującym. Kiedy obserwowałem ten parotysięczny tłum ludzi skandujący odpowiednie hasła wokół tego niewielkiego w końcu, drewnianego krzyża i tej niemal niewidocznej z góry grupki jego obrońców, pomyślałem sobie, że gdyby trzeba było na ten temat stworzyć jakieś bardzo symboliczne dzieło, naprawdę trudno byłoby znaleźć coś bardziej przejmującego, niż ten właśnie obraz. Telewizja pokazywała z góry tłum, tworzący ów przedziwny krąg wokół tego krzyża i tych niewidocznych ludzi, a mi się przypominały najpiękniejsze dzieła światowego religijnego malarstwa, jak choćby Pejzaż zimowy Caspara Friedricha, gdzie te trzy plany, a więc ten modlący się kaleka, ten krzyż, a nad nimi, w tej zimowej mgle, ten wielki kościół tworzą najprawdziwszą oś tego świata, który został nam dany i który już zawsze będziemy mieli prawo traktować jak swój. Oczywiście, gdyby ktoś chciał namalować ów czarny krąg co się minionej nocy utworzył na Krakowskim Przedmieściu, nie powstało by z tego dzieło nawet w przybliżeniu tak wielkie. W końcu czasy są zupełnie inne, ani więc tak piękne ani wzruszające, więc ewentualnie mógłby z tego powstać co najwyżej jakiś multimedialny pokaz, a nie piękny obraz. Mimo to – powtarzam – symbolika tego zdarzenia była niemal równie porażająca.
I mógłbym właściwie na tym te moje dzisiejsze refleksje zakończyć, ale muszę powiedzieć coś więcej. Coś co to kłamstwo, którym zostaliśmy opleceni, tak idealnie obnaża i właściwie ostatecznie ośmiesza, a tym samym pokazuje, że słowa Jezusa o piekielnych bramach, które wobec tej skały pozostaną na zawsze bezradne, były jak najbardziej kierowane do nas, tu i dzisiaj. Początek relacji z demonstracji przeciwko Krzyżowi oglądałem w telewizji TVN24 i muszę się przyznać od razu do pewnej intelektualnej porażki. Otóż widząc, jak TVN pokazuje to co się dzieje przed Pałacem wyłącznie z jednej, umieszczonej gdzieś na dachu, kamery, uznałem, że im się coś popsuło. Że telewizja tak profesjonalnie zorganizowana jak TVN nie może sobie pozwolić na takie amatorstwo. Że oni musieli albo tam przyjść za późno, albo za późno dostali akredytację, albo może nawaliły im kamery, które stały na miejscu. Że, ogólnie rzecz biorąc, coś im nie wyszło. Dopiero jak zostałem wyśmiany przez moje dzieci, które mi wyjaśniły, że takie przypadki się nie dzieją, a to co widzę, to nie przyczyna, lecz cel, zrozumiałem, jak daleko to wszystko już zaszło. Zrozumiałem, że te powtarzane przez reporterów TVN-u trzy zdania na krzyż, o tym, że zagraniczni turyści wciąż ich pytają, o co chodzi, a oni nie potrafią im odpowiedzieć, że protestujący są spokojni i radośni i że obrońcy krzyża albo się modlą, albo rzucają w stronę tłumu wrogie okrzyki, i ten jeden obraz tłumu otaczającego krzyż stanowią jeden przekaz, w którym nie ma miejsca na jakiekolwiek zbliżenia.
Czerwieniąc się ze wstydu, pomyślałem sobie jednak, że oni naprawdę nie mieli wyjścia. Bo gdyby, podobnie jak Polsat, czy TVN Info, zdecydowali się na pokazanie tych twarzy, tych transparentów, i na nagłośnienie tych okrzyków, wprawdzie uniknęliby ukazania owej tryumfującej symboliki, która ostatecznie musiała wypełnić ten obraz, ale za to pokazaliby szczegół, który wcale nie wiadomo czy nie byłby równie bogaty symbolicznie, a może i nawet bardziej wymowny. A więc stało się tak, że trzy telewizje w gruncie rzeczy tak się ze sobą – jak to ładnie określił Norwid – „pojednały”, że w efekcie dały nam obraz najpełniejszy. Bo tak to już jest, że prawda o Krzyżu jest widoczna wszędzie. I w planie najbardziej szerokim, gdzie możemy dojrzeć cały boski kontekst naszego życia, jak i też w każdym zbliżeniu ludzkich twarzy i ludzkich oczu i w słowach przez nas wypowiadanych. I tej prawdy, jak już zostało powiedziane, bramy piekielne nie przemogą. Ani bramy piekielne, ani tym bardziej paru dobrze wykształconych kłamców w garniturach.
Popatrzmy więc sobie na Friedricha:

41 komentarzy:

  1. @All
    Bardzo przepraszam. Nie wchodzi mi ten piekny obrazek. Ale probuję. Naprawdę się staram.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Toyah

    Jest obrazek, co się martwisz.

    A tak z drugiej strony to ja lubię i cenię obrazy Hieronymusa Boscha, bo on najlepiej potrafił wg. mnie pokazać zderzenie sacrum i profanum, w tym wszystkie ludzkie ułomności i podłości. Jego "Chrystus dźwigający krzyż" byłby najlepszą ilustracją dla wczorajszych, nocnych wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witajcie Panowie.

    Toyahu. Jak cie się udało wkleić obrazek? Proszę o radę.

    Jazgdyni. Chodzi Ci oczywiście o ten obraz Boscha: http://www.wga.hu/art/b/bosch/5panels/13carryi.jpg

    Bo Bosch namalował kilka obrazów Chrystusa dźwigającego krzyż:

    http://www.wga.hu/art/b/bosch/5panels/14carryi.jpg
    http://www.wga.hu/art/b/bosch/1early/12carry.jpg

    OdpowiedzUsuń
  4. Krótka relacja i komentarz:
    Pośród tłumu który przybył pod Pałac były również osoby niezdecydowane. W pobliżu jest metro. Wielu przyjechało tylko po to, aby popatrzeć - bo media nagłośniły manifestację. Podobno statyczne relacje TV (sam nie oglądałem, ale część rodziny oglądała, więc jest konfrontacja), nie oddawały ani obrazu liczby rzeczywistych obrońców krzyża, ani obrazu rzeczywistej liczby jego przeciwników, ani obrazu rzeczywistej liczby gapiów. A przede wszystkim media przysłużyły się, nie do rozwiązania problemu, ale do jego kontynuacji, i późniejszej eskalacji.

    To co dla inteligentnych ludzi jest absolutnie oczywiste i jasne, komentatorzy w telewizyjnych studiach celowo próbowali wykręcać na różne sposoby, czyniąc z istoty obrony tego krzyża niewiadomo co. Takie wrażenie odniosła część mojej rodziny oglądająca te relacje.

    Uwzględniając aspekt determinacji, obrońcy krzyża stanowili i stanowią większą siłę. Wytrwali, udowadniając, że nie boją się paszcz otaczających ich dehumanizujących się istot.

    Obrońcy mogą mieć czyste sumienie. Przeciwnicy brudne.

    Przeciwnicy, w swoim samozakłamaniu, po swojej półinteligenckiej bohaterszczyźnie nie spali spokojnie. Wielu z nich dostrzeże w pełni swój błąd z dużym opóźnieniem. Również wilu dostrzeże go zbyt późno, aby go zdążyć naprawić. Część z nich nie dostrzeże go nigdy.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Toyah

    "Że telewizja tak profesjonalnie zorganizowana jak TVN (...)".

    To jest profesjonalizm negatywny, komercyjny, nastawiony wyłącznie na walkę o władzę i pieniądze. Oni nie wiedzą, że pozytywnym profesjonalizmem zdobyliby cały świat. Za głupi są na to, aby zrozumieć w czym rzecz.

    OdpowiedzUsuń
  6. @Gemba
    Odpowiedź umieszczę pod Twoim pytaniem.

    OdpowiedzUsuń
  7. @Gemba

    oczywiście natychmiast skojarzył mi się ten pierwszy. Drugiego w ogóle nie znałem, a po namyśle uważam, że trzeci pasuje najbardziej.

    Symboliki i analogii nie trzeba nikomu tłumaczyć.

    OdpowiedzUsuń
  8. @jazgdyni
    Teraz jest, ale na początku mie było.
    Co do Boscha, zgoda. Mnie jednak chodziło po głowie trochę co innego.

    OdpowiedzUsuń
  9. witam;)
    wiadomo, ze blog to nie essej czy ksiazka, ale zapis pewnego stanu ducha, chwili..
    jednak w moim odczuciu, przed panem zawsze ta poprzeczka jest pare cm ustawiona wyzej niz przed innymi.
    dzien , a raczej noc wczorajsza przejdzie do historii, chyba nie tylko naszej.
    mam nadzieje, ze w drugiej probie nie straci pan tej(ekstra dla pana) tak wysoko zawieszonej poprzeczki
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. @Gemba
    Jeden Piotrek dał mi ściągę. Obawiam sie jednak, że w komentarzach tego zrobić się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Warsovnik
    Ostatni akapit - cudo! Nie można lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Warsovnik
    Pewnie że negatywny. Co nie zmienia faktu, że dałem się nabrać. Myślałem, że nawalili.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Toyah
    Bo nawalili. Z zamierzenia profesjonalnie negatywnie. Człowiek przełącza na nich z nadzieją, i czym prędzej wyłącza z jeszcze większą. To coś czego nam trzeba. Oby nawalali jak najczęściej.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Gemba
    Też mam wrażenie, że ten trzeci pasuje najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Warsovnik
    Czy to możliwe, że przekaz jaki daje obraz Friedricha, a przy okazji sens mojej notki, okazały się za trudne?

    OdpowiedzUsuń
  16. Wprawdzie to nie mnie pytasz, ale odpowiadam, bo czuję się winny.
    Nie powinienem wspominać tego Boscha, bo niestety bardziej on współgra z emocjami twojej grupy po wczorajszych wydarzeniach.
    Twój obraz, natomiast, jest w pełnej harmonii z tym co napisałeś. Nie za trudne. Ale widzisz, przypadkowo wyszła mi manipulacja. Sorry...

    OdpowiedzUsuń
  17. @jazgdyni
    Fakt. Bosch, choć może i większy od Friedricha, nijak nie ma się do tego co chciałem Wam wszystkim dziś opowiedzieć.
    W sumie szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  18. Toyahu.

    To ja znowu wprowadziłem OT, do Twojego wpisu linkując obrazy Boscha. Za co oberwał Warsovnik?

    Toyah. Tak trudno zrozumieć? Masz wielu nowych czytelników, których bywalcy Twojego bloga na S24 pragną poznać. Przepraszam, że tym bywalcem jestem ja.

    Dla Ciebie obraz Friedricha jest osią narracji o statyce i...
    O czym jeszcze?

    Dla komentatorów twarze z obrazów Boscha pokazują tę nienawiść, o której z taką lubością piszesz.

    Bywaj.

    OdpowiedzUsuń
  19. Mnie nachodzi, może banalna, refleksja, że czasem jeden modlący się człowiek sanowi większą siłę niż nawet setka doskonale uzbrojonych ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Toyah

    Trafiłeś nas celniej niż snajper. Aż mi się zrobiło gorąco.
    Analizując swoją reakcję uważam, że to jednak nie nasza nieuwaga była przyczyną tego "trzeciego wyboru", ale wielkość i rozdzielczość ekranów naszych monitorów. Co prawda mam panoramę, ale przecież nie wertykalną. Czytając Twój artykuł zwróciłem uwagę na sens, którym podkreśliłeś pierwszy akapit. On był łatwo czytelny w Twoim opisowym obrazie, którego jeszcze w tym momencie nie widziałem inaczej, jak tylko wyobraźnią. Czytając dalej musiałem przewinąć okno, i wciąż dalej czytając musiałem zrobić to kolejny raz zanim zobaczyłem obraz o którym pisałeś na początku. Nie znając tego orbazu wcześniej zdecydowałem, że przyjrzę mu się gdy przeczytam artykuł do końca. Zanim więc porównałem go z osią świata, czytałem dalej o

    "zbliżeniu ludzkich twarzy i ludzkich oczu i w słowach przez nas wypowiadanych. I tej prawdy, jak już zostało powiedziane, bramy piekielne nie przemogą.".

    I tak dotarłem do końca. Gdy następnie przyjrzałem się obrazowi, w pierwszym dosłownie porównaniu stwierdziłem, że stanowi on dysonans z tym, co przed chwilą przeczytałem w drugiej części ostatniego akapitu, i co mocno wryło się w moją świadomość. Sam obraz oceniłem bardzo pozytywnie, ale dysonans pozostał. Daję słowo że zastanawiałem się przez dłuższą chwilę, że coś mi tu niepasuje. Nie potrafiąc jednak znaleźć przyczyny, postanowilem umieścić swój wcześniej zamierzony wpis. Po umieszczeniu go przypomniało mi się, że powinienem odpowiedzieć Gembie, więc od razu przeszedłem na stronę z tematem, pod którym zadał on pytanie. Odpowiedzialem Gembie, a następnie z braku czasu musiałem wylogować się. Postanowiłem wrócić do ostatniego tematu później.

    Gdy wróciłem, zobaczyłem nowe wpisy. Starszy wpis Gemby był jednak pierwszy w kolejności, a ja go jeszcze nie czytałem, więc wrzuciłem sobie proponowane przez Gembę obrazy, porównałem je stwierdzając, że ten trzeci pasuje najlepiej do całego artykułu. Następnie przeczytałem wpis Jazgdyni, i wcale nie zdziwiłem się widząc, że dokonał on tego samego wyboru co ja. Wydaje mi się, że w przypadku odwrócenia sensu przez Jazgdyni, również zawiniła wielkość i rozdzielczość jego monitora. W tym momencie jednak zupełnie o tym nie wiedziałem. Mając poczucie, że dokonałem właściwego wyboru postanowiłem odpowiedzieć Gembie, aby wiedział, że jeden link nie poszedł na marne. I w ten sposób nieświadomie wypaczyłem sens istniejący w pierwszym akapicie.

    Niestety, nasza pamięć działa tak jak działa, monitory są, jakie są, a wczorajszy dzień oraz krzyż wraz z ludem zakorzeniły się mocno w pamięci. Jestem pewny, że gdyby obraz znalazł się pod pierwszym akapitem, wówczas nie miałbyś powodu strzelać tak celnie. Jazgdyni przypisuje sobie winę, ale on niewinowat. To te pieprzone monitory!

    Sorry.

    .

    OdpowiedzUsuń
  21. @Gemba
    Jak zwykle, masz o sobie zbyt wysokie mniemanie. Mój komentarz nie dotyczył Ciebie. Może byś tak chciał, ale to nawet nie Ty wprowadziłeś temat Boscha. Tyś się wyłącznie podłączył. On nawet nie dotyczył naszego kumpla Warsovnika. Dotyczył wyłącznie kierunku z jakim ta rozmowa poszła. Więc się nie wtrącaj.

    OdpowiedzUsuń
  22. Wszyscy czytający.

    Pan z Gdyni nie potrafi lub nie chce bronić swojego obrazka, choć ma rację. Został "skarcony" więc się wycofuje.

    Dla mnie nie do przyjęcia. Ja chcę w nowym domu Toyaha czuć się swobodnie.

    Pisać to co myślę, krytykować gospodarza i dyskutować z nim. Chcę poznawać nowych komentatorów i móc z nimi rozmawiać o muzyce, sporcie, książkach i filmach... i paleniu fajek. Tak powstała, nagrodzona, potęga poprzedniego bloga Toyaha.

    Toyahu. Teraz do Ciebie. Jeżeli trzech komentatorów pisze o obrazach Boscha...Widzisz te parszywe gęby?

    Maciej.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. Odświeżałem wtedy nocą wątek "Co dzieje się pod krzyżem?" na rebelyi.pl Bałem się o Tych, którzy swoją postawą już dość zaświadczyli.
    Było dla mnie oczywiste, że oni muszą przekroczyć jakąś granicę, jeżeli chcą wygrać. Nie odważyli się, byli jak porcja martwych wirusów wpuszczona przez doktora Pasteura.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Andrzej
    Właśnie tak. To jest ta oś, o której pisałem.

    OdpowiedzUsuń
  26. @Warsovnik
    Nie przejmuj się. Tu nikt nie jest niczemu winny. Nawet ja. Po prostu ta rozmowa tak bez sensu poszła. To tylko Bosch jest bardziej atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Warsovnik
    Nie przejmuj się. Tu nikt nie jest niczemu winny. Nawet ja. Po prostu ta rozmowa tak bez sensu poszła. To tylko Bosch jest bardziej atrakcyjny.

    OdpowiedzUsuń
  28. Toyah.

    Bywaj. Nie będę się wtrącał.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Gemba
    Parszywe gęby? Jakie parszywe gęby? Nie widzę żadnych parszywych gęb. Czy Ty może mówisz o polityce rządu?
    Ale ja odjechałem metafizycznie. Więc to może dlatego.

    OdpowiedzUsuń
  30. @2,718
    Cieszę się, że jesteś. Bądź zdrów.

    OdpowiedzUsuń
  31. @Gemba
    Powiedz jeszcze raz "bywaj" to się porzygam.

    OdpowiedzUsuń
  32. @Gemba
    Toyah napisał o osi świata w wymiarze czysto religijnym, a nie fizycznym. Wydaje się, że nie zrozumiałeś w czym rzecz pisząc o statyce...

    Mimo to nadal uważam, że Bosch bardziej pasuje do całości w kontekście wczorajszego dnia, a Friedrich pasuje idealnie do tej osi. Mogłyby przecież być dwa - Friedrich pod pierwszym akapitem, a Bosch pod ostatnim - i nie ma lepszych i gorszych.

    Mogłyby?

    OdpowiedzUsuń
  33. @All

    Ponieważ zostałem zahaczony iż jakoby podrzuciłem kukułcze jajo zmieniające sens notki Toyaha, a potem "skarcony" się wycofałem, to proszę pozwolić mi się wytłumaczyć.
    Fakt, obraz Friedericha głównie odnosi się do pierwszego akapitu. Ale najprawdopodobniej, z dużym wysiłkiem i kłopotami udało się go umieścić na końcu, gdzie nie jest jego miejsce.
    On powinien być tam, gdzie Toyah pisze:
    "Pejzaż zimowy Caspara Friedricha, gdzie te trzy plany, a więc ten modlący się kaleka, ten krzyż, a nad nimi, w tej zimowej mgle, ten wielki kościół tworzą najprawdziwszą oś tego świata, który został nam dany i który już zawsze będziemy mieli prawo traktować jak swój."
    Ale już w następnym zdaniu jest:
    "Oczywiście, gdyby ktoś chciał namalować ów czarny krąg co się minionej nocy utworzył na Krakowskim Przedmieściu, nie powstało by z tego dzieło nawet w przybliżeniu tak wielkie."
    Mózg, albo przynajmniej mój mózg, natychmiast zaczął przeglądać swoją bibliotekę i wyskoczył z tym Boschem. Wyskoczył na zasadzie kontrapunktu w stosunku do pełnego spokoju i zadumy obrazu Friedericha (nb. to nie jest moja estetyka), który wspaniale podkreśla myśl przewodnią Toyaha.
    No dobra, myślę sobie, ten zmaltretowany Jezus, ugięty pod krzyżem to przecież ta rozmodlona grupka pod pałacem, a te mordy, jak to tylko Bosch potrafił namalować, to ta tłuszcza, która tą grupkę ciasno otacza. Są tam i ludzie o twarzach wykrzywionych wściekłością i nienawiścią, twarze cyniczne i ciekawskie, flirtujące kobiety i prężący muskuły stróże prawa.
    W psychologii to częsty i właściwie podstawowy eksperyment: badający pokazuje jakąś abstrakcję i pyta z czym to się kojarzy. Toyah napisał taki komentarz i po jego przeczytaniu skojarzył mi się na zasadzie luźnych asocjacji z "Chrystusem niosącym krzyż" Boscha.
    Obraz Friedricha był tylko fragmentem komentarza Toyaha.
    A Bosch podsumowaniem.

    OdpowiedzUsuń
  34. @jazgdyni
    Przykro mi, że byłem taki nieprezyzyjny, ale moim zamiarem było nie pisanie o krzyżu i plujących na niego nienawistnikach, a więc o czymś głęboko smutnym (a przy okazji zbyt oczywistym), lecz o niepookonanej unii Krzyża, Kościoła i Człowieka - a zatem czymś radosnym.
    Również kiedy pisałem o czarnym kręgu otaczającym krzyż na Krakowskim Przedmieściu, to też chodziło mi nie o zbliżenie na twarze tych co przyszli nienawidzić, ale o ten malutki krzyż i jeszcze mniejszych ludzi, ginących w tym kręgu, a wciąż zwycięskich. A więc znów o wizję Friedricha.
    Kiedy pisałem o tym, że tego się nie da pięknie namalować, to chodziło mi o zestawienie urody zimowego pejzażu Friedricha i współczesnej brzydkiej Warszawy. Tylko o to.
    Liczyłem na to, że przedstawiłem to jasno.
    I tyle.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Toyah

    Oj byłeś precyzyjny, byłeś. Może tylko nie uwzględniłeś dostatecznie state of mind czytających ciebie; naszych niepokojów i naszej złości. Szczególnie u mnie, parę tysięcy kilometrów od domu. Wiesz jak radosny obraz jest odbierany gdy jesteś sfrustrowany.
    Dlatego chyba Friedrich miał taki impakt nieporównywalny z Boschem. Ale jak najbardziej poprawnie ciebie zrozumiałem.

    OdpowiedzUsuń
  36. Dzień dobry! Niedługo przedtem, jak Toyah opublikował ten wpis, ochłonęłam po telewizyjnych relacjach i uświadomiłam sobie, że to nie my, ale oni mają straszny problem, a przede wszystkim, że im bardziej oni zaciemniają, tym bardziej wszystko staje się czytelne. Też myślałam o gębach na ekranie - że ich widok pomaga w ujawnianiu prawdy - i jakieś zdanie na ten temat napisałam. Nie myślałam o Krzyżu. Wpis Toyaha był jak odpowiedź na te myśli i ten nastrój, porządkował je i pokazał sens tego, co się stało. Tak, był precyzyjny i jasny. Chciałam coś napisać, ale wszystko, co mi przyszło do głowy wydawało się niepotrzebne i nie na temat. Mam wrażenie, że wielu czytelnikom też, może dlatego
    rozmowy poszły trochę bokiem.

    OdpowiedzUsuń
  37. @Toyah

    "Kiedy pisałem o tym, że tego się nie da pięknie namalować, to chodziło mi o zestawienie urody zimowego pejzażu Friedricha i współczesnej brzydkiej Warszawy.".

    Nie bardzo rozumiem. Całej Warszawy? Z jakiego powodu? Chcesz ją całą obarczyć winą...
    Że Wawa nie jest nienajpiękniejsza, to fakt, ale co ona jako całość ma wspólnego z obrazem Fredricha, abyś robił takie zestawienia? Panorama wokół krzyża, to zaledwie maleńki fragment Warszawy. Rozumiem Twoje emocje. Nie dziwię się im. Czasem słyszę: warszawka wszystkiemu winna, itp. itd... Mógłbym się z tym zgodzić, ale ta warszawka, to przecież eufemizm dla parlamentu, więc... Ech.

    Jak to ludziom wytłumaczyć?

    To jednak moje miasto które kocham, dlatego jej bronię. Brzydka, winna, półinteligencka. Tak częściowo jest. Ale w tym zestawieniu o ktorym piszesz nie widzę zasadności. Dostrzegam natomiast sens częściowo w zestawieniu obrazu Fredricha z powojenną Warszawą - konkretnie z panoramą kościoła Św. Augustyna, który przetrwał jako jedyny pośród gruzów, co dla wielu ludzi - szczególnie żyjących w powojennych czasach było różnie interpretowanym symbolem. Mieszkam w pobliżu tego kościoła, i po tym co napisałeś obecnie, dostrzegam (pomijając kontekst osi) tylko jedną możliwość kompilacji w mojej wyobraźni - kościół z obrazu Fredicha, z kościołem Św. Augustyna w Warszawie. W dodatku ten kaleka... na gruzach było ich wielu. Mam zdjęcia, albumy z powojennej Warszawy. Tak, Fredrich mi teraz pasuje w dwóch kontekstach, ale jako zestawienie z brzydotą współczesnej Warszawy nie pasuje zupełnie. Z brzydotą tej powojennej, tak:

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/archive/d/d7/20080130132507!Warsaw_Ghetto_destroyed_by_German_forces%2C_1945.jpg

    http://www.fakt.pl/m/Repozytorium.Obiekt.aspx/-580/-500/faktonline/634157426892458171.jpg

    Różne obrazy różnie pasują w naszej świadomości. Mamy różnie zapisaną pamięć-wyobraźnię. Często determinuje ją punkt naszego siedzenia, spojrzenia w danym momencie. Może w tym tkwi sedno różnicy zdań. Jazgdyni pisząc o tym kontekście "sfrustrowania' może mieć rację.

    OdpowiedzUsuń
  38. @Toyah

    "Kiedy pisałem o tym, że tego się nie da pięknie namalować, to chodziło mi o zestawienie urody zimowego pejzażu Friedricha i współczesnej brzydkiej Warszawy.".

    Nie bardzo rozumiem. Całej Warszawy? Z jakiego powodu? Chcesz ją całą obarczyć winą...
    Że Wawa nie jest nienajpiękniejsza, to fakt, ale co ona jako całość ma wspólnego z obrazem Fredricha, abyś robił takie zestawienia? Panorama wokół krzyża, to zaledwie maleńki fragment Warszawy. Rozumiem Twoje emocje. Nie dziwię się im. Czasem słyszę: warszawka wszystkiemu winna, itp. itd... Mógłbym się z tym zgodzić, ale ta warszawka, to przecież eufemizm dla parlamentu, więc... Ech.

    Jak to ludziom wytłumaczyć?

    To jednak moje miasto które kocham, dlatego jej bronię. Brzydka, winna, półinteligencka. Tak częściowo jest. Ale w tym zestawieniu o ktorym piszesz nie widzę zasadności. Dostrzegam natomiast sens częściowo w zestawieniu obrazu Fredricha z powojenną Warszawą - konkretnie z panoramą kościoła Św. Augustyna, który przetrwał jako jedyny pośród gruzów, co dla wielu ludzi - szczególnie żyjących w powojennych czasach było różnie interpretowanym symbolem. Mieszkam w pobliżu tego kościoła, i po tym co napisałeś obecnie, dostrzegam (pomijając kontekst osi) tylko jedną możliwość kompilacji w mojej wyobraźni - kościół z obrazu Fredicha, z kościołem Św. Augustyna w Warszawie. W dodatku ten kaleka... na gruzach było ich wielu. Mam zdjęcia, albumy z powojennej Warszawy. Tak, Fredrich mi teraz pasuje w dwóch kontekstach, ale jako zestawienie z brzydotą współczesnej Warszawy nie pasuje zupełnie. Z brzydotą tej powojennej, tak:

    http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/archive/d/d7/20080130132507!Warsaw_Ghetto_destroyed_by_German_forces%2C_1945.jpg

    http://www.fakt.pl/m/Repozytorium.Obiekt.aspx/-580/-500/faktonline/634157426892458171.jpg

    Różne obrazy różnie pasują w naszej świadomości. Mamy różnie zapisaną pamięć-wyobraźnię. Często determinuje ją punkt naszego siedzenia, spojrzenia w danym momencie. Może w tym tkwi sedno różnicy zdań. Jazgdyni pisząc o tym kontekście "sfrustrowania' może mieć rację.

    OdpowiedzUsuń
  39. @Warsovnik
    Ja doskonale rozumiem Twoje emocje. W końću jesteś Warsovnik, czyż nie? Jednak jestem pewien, że nie potrzebnie im aż tak uległeś. Mnie nie chodziło konkretnie ani o Warszawę, ani o Katowice, ani o Lublin, ani o Amsterdam, ale o współczesny świat. I o to, że takiego obrazu nie dałoby się namalować pokazując ten tłum na Krakowskim Przedmieściu. Ta symbolika zginęłaby w obliczu Coca-Coli, McDonalda, i tego wszystkiego.
    Sam musisz przyznać, że obraz Friedricha powala nie tylko przesłaniem, ale urodą natury.

    OdpowiedzUsuń
  40. @Toyah

    W Twoim tekście brakuje odrobiny precyzji wyrażenia tego "all in one" w taki sposób, aby czytelnik mógł trafić dokładnie w sens z Twoich myśli. Gdybyś odrobinę tylko poprawił, wówczas obraz Fredricha byłby w przekazie naprawdę idealnie syntetyczny.

    All in one

    The ONLY one

    The only ONE.

    Nie przemogą.

    .

    OdpowiedzUsuń
  41. @Warsovnik
    Zatytułowałem ten wpis "Nie przemogą". W dalszej części tekstu wyraźnie nawiązałem do tego tytułu i wyjaśniłem o co chodzi. Wcześniej opisałem nieudane próby speców od propagandy ukrycia tych boschowskich twarzy przez zastosowanie najszerszego planu. Następnie napisałem, że ten plan utworzył symbolikę jeszcze bardziej wymowną, niż jakiekolwiek zbliżenie, bo ukazał miłość na tle nienawiści. Całość tych refleksji odnioslem do osi Krzyż-Kościół-Człowiek, przedstawinej przez Friedricha, a całość wpisu uwieńczyłem tym cudownym obrazem pokazującym wieczne zwycięstwo Krzyża.
    Wszystko po to, żeby pokazać zwycięstwo miłości nad kłamstwem. Kiedy Wy mnie na to zarzucacie obrazami Boscha ukazującymi tryumf nienawiści, a ja porotestuję, to Ty mi mówisz, że powinienem być bardziej prezyzyjny.
    No wiesz!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...