Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ESPN. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ESPN. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 15 lipca 2018

Jean Claude Juncker to głupia moczymorda


      Wbrew temu, co możnaby było sądzić na podstawie adresu dzisiejszej notki, ona w najmniejszym stopniu nie jest poświęcona przewodniczącemu Komisji Europejskiej, lecz pewnemu guziczkowi, ja jednak zdecydowałem się na ów fantazyjny tytuł z dwóch powodów. Przede wszystkim zainspirowany faktem, że mój piątkowy tekst z Justinem Bieberem w tytule, mimo że tak naprawdę w ogóle nie był o Bieberze, znalazł się bardzo wysoko wśród najchętniej odsłanianych notek na tym portalu, pomyślałem sobie, że jeśli kolejny tekst zadedykuję Junckerowi, to być może pod względem popularności prześcignę nawet notkę Bosona na temat tego, co piszą w Wikipedii. Drugi powód owego oszustwa jest już bardziej techniczny. Otóż uznałem, że może dla spokoju duszy pewnego godnego ojca, ja nie będę tytułował swoich tekstów w sposób ironiczny, ciężki dla przeciętnego czytelnika do zrozumienia i przywalę prosto między oczy, tak by nie trzeba było tracić czasu na zastanawianie się, czy ja tak na poważnie, czy może dla żartu. Stąd też ten Juncker i moja nadzieja na ciekawą dyskusję.
      A zatem, skoro wczoraj podzieliłem się swoimi wrażeniami w sprawie, jak sądzę, przynajmniej na razie, szczerej bardzo wiary piosenkarza Justina Biebera, to nie chcąc schodzić z tego poziomu jeszcze niżej i komentować pijaństwa przewodniczącego Junckera, pozostanę przy wydarzeniach internetowych. Otóż, jak niektórzy z nas wiedzą, istnieje w Stanach Zjednoczonych całodobowy telewizyjny sportowy kanał o nazwie ESPN, wedle powszechnej opinii najbardziej wpływowy sportowy kanał telewizyjny na świecie. Od roku 2013, w Polsce nie jest on dłużej transmitowany, ale każdy miłośnik sportu z pewnością wie, z czym tu mamy do czynienia. Proszę sobie więc wyobrazić, że w ostatnich miesiącach sportowa Ameryka żyje tym, że jedna z największych gwiazd kanału, niejaka Jemele Hill, została odsunięta od prowadzenia flagowego programu stacji, o nazwie „Sports Center”. Czemu to jest takie ważne? Otóż z dwóch przyczyn. Przede wszystkim jest to pierwszy przypadek, gdy właściciele stacji – być może zresztą jakiejkolwiek stacji – ukarali dziennikarza za szerzenie lewicowych poglądów – konserwatystom takie przygody się już zdarzały – a po drugie ona została zwolniona na bardzo stanowcze żądanie Białego Domu, który poczuł się dotknięty niezwykle agresywnymi antytrumpowskimi komentarzami Hill, które ta zamieszczała na Twitterze. Wprawdzie zarówno ona sama, jak i przedstawiciele stacji, wyrazili skruchę i zapewnili, że to co Hill sądzi o Prezydencie to jest jej osobiste stanowisko, ale nic to nie dało. Ona oczywiście pracy nie straciła, ale programu już nie prowadzi, mimo że, jak słyszę, przez to ESPN straciła mnóstwo w żywej gotówce, a ona sama wręcz prosi, by ją wyrzucili do końca, by mogła znaleźć sobie jakąś lepiej płatną pracę.
      I teraz, proszę sobie wyobrazić, że w znanej nam wszystkim z pewnością stacji CNN odbyła się dyskusja związana z tą aferą, w której poza prowadzącą program Brook Baldwin i jakimś czarnym kimś, wystąpił, jak słyszę, bardzo znany, dziennikarz sportowy ze stacji Fox, Clay Travis. I oto ów Travis, poproszony o skomentowanie tego, co się stało, powiedział mniej więcej tak: „Uważam, że bardzo źle się stało, że Hill została odsunięta, ponieważ zawsze wierzyłem, że prawo każdego do wyrażania swoich opinii powinno być szanowane. I pewnie bym przeciwko temu protestował, gdyby nie fakt, że właściciele stacji wczesniej nie mieli żadnych skrupułów, by wyrzucać z pracy ludzi za głoszenie poglądów prawicowych. Ale i tak wciąż twierdzę, że są dwie rzeczy, w które zawsze wierzyłem i nie przestanę wierzyć: Pierwsza Poprawka i cycki”.
      W tym momencie w studio zapanowała taka konsternacja, że Baldwin zaczęła nerwowo chichotać, a nieznany mi czarny mało się nie zadławił z oburzenia. Poproszono więc Travisa, by potwierdził to, co przed chwilą powiedział, a ten, z czystym spokojem, powtórzył: „Tak. Pierwsza Poprawka i cycki to dwie rzeczy, które w historii naszego kraju nigdy mnie nie zawiodły i dwie rzeczy, w które wierzę absolutnie”. W tym momencie ta głupia Baldwin zapytała raz jeszcze, czy on faktycznie powiedział „cycki”, na co Travis odpowiedział, że oczywiście: Pierwsza Poprawka oraz cycki to są dwie rzeczy, które on bardzo lubi. Wtedy zabrał głos czarny i oświadczył, że jest zszokowany tak strasznym przejawem seksizmu, bo choć on kobiety lubi i szanuje, to uważa, że ta uwaga o cyckach była wysoce niestosowna, na co z kolei Travis z poważną miną zapytał: „A cycków nie lubisz?” No i już po chwili zrobiło się takie piekło, że Baldwin Travisa wyłączyła, rozmowę przerwała i przeprosiła wszystkich za to, że w tym szoku zrobiła to aż tak późno. No i program się skończył.
     Kto chce, może to sobie obejrzeć tutaj
a ja już tylko powiem, że ta Pierwsza Poprawka to jest jednak coś. Oni wciąż bardzo się starają, żeby do niej wprowadzić pewne przypisy i wyłączenia, ale Konstytucja to jednak Konstytucja i to jest naprawdę potęga. Niedawno oglądałem też rozmowę, którą Tucker Carlson, dziennikarz z prawicowego Fox News, przeprowadził z działaczką ruchu na rzecz zakazu posiadania broni, która podpisała apel o to, by skonfiskować Amerykanom trzymaną przez nich w domach broń półautomatyczną. Właśnie tak: skonfiskować. Dziennikarz zapytał tę kobietę, jak ona sobie wyobraża przeprowadzenie owej akcji w stosunku do kilku milionów tak zwanych „law abiding citizens”. Czy ona zdaje sobie sprawę, jak ci ludzie zareagują, gdy wpadnie do nich urzędnik z policjantem i każą im oddać broń, którą oni trzymają schowaną głęboko w garderobie. Kobieta, mimo wielokrotnie ponawianego pytania, wciąż unikała odpowiedzi i plotła coś o zamordowanych niewinnych dzieciach, pytajac Tuckera, co by on myślał, gdyby wśród ofiar były jego dzieci. Ten zatem zapytał ją, czy ona jest również za tym, by odebrać Amerykanom broń ręczną, która wedle wszelkich statystyk przyczynia się do 99 procent wszystkich zabójstw popełnianych w Ameryce, ponieważ ta jednak się wciąż wyślizgiwała, to w końcu dziennikarz zrobił dokładnie to samo, co wcześniej Baldwin zrobiła z Travisem, czyli ją wyłączył.
      Niby to samo, a jednak nie to samo. Różnica jest taka, że Travis został wyłączony za poglądy, a ta cwaniara za to, że przyszła do studia udając, że chce rozmawiać, a tak naprawdę uznała, że wystarczy wygłosić oświadczenie. I to rzeczywiście jest duża różnica. Góra stoi.

Zapraszam wszystkich, jak zawsze, do czytania moich książek. One są do kupienia tam gdzie zawsze. A co to znaczy „zawsze”, każdy kto jest zainteresowany, może sobie łatwo sprawdzić. A skoro już sobie wyjaśniliśmy, że chodzi o życie, zachęcam każdego komu się spodobał powyższy tekst, by przelał na moje konto o numerze 50 1050 1214 1000 0092 2516 8591 6 zł 90 groszy, czyli dokładnie tyle ile trzeba zapłacić każdego tygodnia za kolejny numer tygodnika „Sieci”.  

piątek, 12 lipca 2013

Jeszcze o hyclach od chrześcijańskiej moralności

Szczerze powiedziawszy, czegoś takiego się nie spodziewałem, ale wygląda na to, że System uznał sprawę sesji Agnieszki Radwańskiej dla ESPN za tak smakowity kąsek, że nie wypuści go z zębów przez dłuższy czas. A biorąc pod uwagę fakt, że do tej roboty gremialnie i wręcz na ochotnika zgłosili się nasi czołowi katolicy, to wszystko może potrwać jeszcze dłużej. W tej sytuacji zatem, i ja jeszcze dorzucę parę refleksji.
Na początek jednak, chciałbym opowiedzieć o pewnym moim koledze, który tuż obok, na ulicy 3 maja, prowadzi fantastycznie bogaty i niezwykle popularny komis płytowy. Ponieważ to jest bardzo poważne przedsięwzięcie, komis ów posiada swój profil na Facebooku, o ile wiem, bardzo starannie aktualizowany. Niedawno Mariusz, właściciel komisu, kupił gdzieś dwie klasyczne już płyty analogowe, jedną zespołu Roxy Music, drugą Lou Reeda z zespołem Velvet Underground. Jak mówię, obie płyty to pozycje już klasyczne, częściowo dzięki okładkom. Proszę rzucić okiem.
Najpierw Roxy Music:


A teraz Velvet Underground:


Kupił te płyty i zdjęcia okładek zamieścił na swoim facebookowym profilu, zachęcając do odwiedzenia sklepu. I proszę sobie wyobrazić, że obie okładki zostały przez administratora Facebooka usunięte, a Mariusz otrzymał informację, że zamieszczanie na Facebooku tego typu materiałów łamie obowiązujące zasady. Żadnej dyskusji, żadnych pytań i odpowiedzi. Żadnych reklamacji. Stop demoralizacji!
Jak wiemy, Agnieszka Radwańska, dzięki swojej religijności i szczerości w jej demonstrowaniu, została mianowana tak zwanym „ambasadorem” ogólnopolskiego projektu o nazwie „Nie wstydzę się Jezusa”. O co chodzi w tej inicjatywie? Otóż pewna grupa młodych katolików uznała, że czasy są takie, że każdy z nas, szczególnie wbrew środowiskowym naciskom, powinien się nie wstydzić i dawać świadectwo swojej wierze. Stąd wśród owych „ambasadorów” znalazła się cała kupa różnego rodzaju celebrytów, takich jak dziennikarze Ziemiec, Babiarz i Zubilewicz, aktor Pazura, czy sportowiec Lewandowski i, do niedawna też, Agnieszka Radwańska. Kiedy Radwańska wzięła udział we wspomnianej sesji, została stamtąd z hukiem usunięta.
Ponieważ „Nie wstydzę się Jezusa” to nie tylko projekt, ale i osobny portal i specjalny profil na Facebooku, pod oświadczeniem w sprawie wyrzucenia Radwańskiej z towarzystwa osób nie wstydzących się Jezusa, rozpętała się debata, i z tego, co mi mówi moja córka, która od pewnego czasu działa tam, jako osoba wspierająca, wynika, że większość komentarzy – również zamieszczonych przez nią – stanęła mocno w obronie Radwańskiej. I proszę sobie wyobrazić, że dziś rano, kiedy moje dziecko zajrzało na ten swój Facebook, pierwsze, co zobaczyła, to to, że wszystkie komentarze wspierające Agnieszkę Radwańską zostały usunięte, natomiast ona – a jak sądzimy, nie tylko – została pozbawiona prawa komentowania. Próbowaliśmy sprawdzić, czy tam nie doszło do jakiejś awarii, ale okazało się, że nie. Ja na przykład, póki co, gdybym tylko zechciał, mogę tam pisać do woli. Moja córka już nie. Co ciekawe, oświadczenie w sprawie usunięcia Radwańskiej z grona ambasadorów spadło już szczebel niżej, zastąpione przez jakiś nowy temat, ale i zachętę do dalszej dyskusji.
A mi do głowy przyszły dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że to wezwanie do dyskusji ma dokładnie ten sam walor moralny, co zapewnienia każdego z nich, że oni Radwańskiej nie potępiają, ale tylko po chrześcijańsku napominają. Jestem pewien, że za jednym i za drugim stoi dokładnie ta sama obłuda, to samo kłamstwo i w rezultacie ten sam grzech. Druga myśl, która mi przyszła do głowy, jest też trochę związana z historią przedstawionych wcześniej dwóch płyt z komisu Mariusza. Kiedy on mi opowiedział swoją przygodę z Facebookiem, zastanawialiśmy się przez chwilę, jak działa ów automat. Jak to możliwe, że spośród tak wielkiej liczby informacji, czasem przecież nieskończenie bardziej drastycznych, on wyłapał coś tak małego, jak te okładki. No i ustaliliśmy, że musiał pójść jakiś donos. Ktoś wszedł na profil tego komisu, zobaczył te dwie płyty, poczuł ten płomień, zarumienił się ze wstydu i zgłosił je do usunięcia. A ci już rutynowo, je usunęli. Czemu została reszta? Widocznie reszta nikomu nie przeszkadza. Podobnie jak nikomu nie przeszkadza na przykład fakt, że wśród ambasadorów inicjatywy „Nie wstydzę się Jezusa” wciąż są takie osoby, jak Przemysław Babiarz, Tomasz Zubilewicz, czy Radosław Pazura? No, ale kto ma na nich kapować? Jego koledzy z pracy? Oni już swoje zrobili w kwestii Radwańskiej. Młodzi katolicy z inicjatywy „Nie wstydzę się Jezusa?” Oni też są skoncentrowani na Radwańskiej.
A może ja? Tym bardziej nie. W końcu, jakiż tam ze mnie katolik? Jakaż ta moja moralność?

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...