Myślę że większość z nas bardzo dobrze
ma w pamięci zapisane przez św. Łukasza, a następnie, w nieco zmienionej
wersji, powtórzone przez św. Marka słowa Jezusa: „Kto bowiem nie jest przeciwko
nam, ten jest z nami”. Z pewnością też musieliśmy kiedyś trafić na bardzo
podobną myśl, wypowiedzianą przez tego samego Jezusa, i tym razem zacytowaną
przez tego samego Łukasza: „Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie”. I
wydawałoby się, że czy to ze względu na oczywistą logikę owych słów, czy może
przez to, że słyszeliśmy je tyle razy z ust Pana, że uznaliśmy je za tak bardzo
oczywiste, tak je dziś właśnie traktujemy, jako coś zupełnie oczywistego. Nie
wyobrażamy sobie przy tym, by ktokolwiek z nas choćby na moment dopuścił do
siebie myśl, by rozszerzyć nieco uniwersalność owej prawdy do, powiedzmy, stwierdzenia
że „Kto jest wrogiem naszego wroga, ten jest naszym przyjacielem”. Czemu tak? A to z tego
prostego powodu, że za tego rodzaju bzdurą musi się kryć już tylko czysta desperacja
kogoś, kto nie mając żadnych przyjaciół, szuka już tylko nadziei na zwycięstwo w
szeregach wrogów wroga, licząc na to, że skoro nam wybito już wszystkie zęby,
nich przynajmniej w naszej walce wyręczy nas ktoś, kto okazał się od nas silniejszy.
I nawet do głowy nie przyjdzie owemu nieszczęśnikowi, że następnym w kolejce
najprawdopodobniej będzie już tylko on sam.
A zatem prawda pozostaje jedna: „Kto nie
jest z nami, ten jest przeciwko nam”, i można by było tak tu owe rozważania
pozostawić jako przpomnienie, ewentualnie naukę, gdyby nie pewne zjawisko, którego
od pewnego już czasu nie mogę nie zauważać, a polegające na tym, że wielu z nas,
a w tym, co gorsze, osoby, od których naprawdę moglibyśmy oczekiwać czegoś więcej,
z uporem lepszej sprawy szukają wsparcia po stronie oczywistych wrogów, byle by
tylko owi wrogowie dzielili z nami niechęć do wrogów innych. Stąd też często widzę,
jak wielu z nich, gdy tylko usłyszy, że powiedzmy Włodzimierz Czarzasty wykpił Leszka Millera, natychmiast jest w stanie utulić Czarzastego do serca i
oddać mu całe swoje serce, by on tylko zgodził się jeszcze trochę nawrzucać Millerowi. I ów rodzaj zidiocenia jest niekiedy aż tak zaawansowany, że już
tylko możemy czekać aż tygodnik „Sieci” przeprowadzi ekskluzywny wywiad z Jerzym
Urbanem, jeśli tylko to gówno zadeklaruje na przykład niechęć do szczepień, lub powie że Tusk to bałwan.
Na tym poziomie oczywiście wspomniane zidiocenie nie operuje, natomiast, owszem, owo histeryczne wręcz poszukiwanie sojuszników w najbardziej cuchnących zakątkach najbardziej cuchnących miejsc, stało się istną plagą i stąd też ten mój dzisiejszy felieton. Jak mówię, znajdujemy się szczęśliwie jeszcze odpowiednio nisko, natomiast bezpośrednią przyczyną, dla której w ogóle wziąłem się za ten temat był pewien tekst opublikowany za niesławnym „Tygodnikiem Powszechnym" przez portal tvp.info, w którym któryś z redaktorów postanowił dokuczyć młodemu hip-hopowemu artyście znanemu pod estradowym imieniem Mata, a zwłaszcza jego ojcu, Marcinowi Matczakowi, nadzwyczaj aktywnemu przeciwnikowi władzy Prawa i Sprawiedliwości. I pewnie nie miałbym nic przeciwko temu, choć, moim zdaniem, wspomniany Mata to wyjątkowo utalentowane dziecko, gdyby nie fakt, że wspomniany portal za świadka oskarżenia zdecydował się wybrać nikogo innego jak niesławnego poetę, literata i felietonistę wspomnianego „Tygodnika Powszechnego”, Jacka Posiadłę, który, jak się szczęśliwie okazało, podobnie jak redakcja tvp.info, Maty i jego taty nienawidzi.
Artykuł opublikowany na stronie stacji
TVP Info niemal w całości jest poświęcony cytatom z poety Podsiadły, gdzie ten
przede wszystkim próbuje nas przekonać, że Mata to ludzka i artystyczna nędza,
a jeśli stary Matczak owo badziewie finansuje, to mamy bezpośredni dowód na to,
że to kretyn. O tym, oczywiście, że poeta Podsiadło sam jest beznadziejnym
idiotą i bezczelną podróbką, choćby zaledwie tak zwanego, literata, no i co
najważniejsze, kimś kto byłby w stanie zarówno Matczaka jak i jego syna utulić
do serca, gdyby któremuś z nich udało się zamordować Jarosława Kaczyńskiego,
mowy w tekście tvp.info nie ma. Czemu? No jak to czemu? W końcu wszyscy wiemy,
że wrogowie naszych wrogów są naszymi przyjaciółmi.
Nie ma więc w tekście tvp.info słowa o
tym, z kim mamy tu tak naprawdę do czynienia, poza tym że z wybitnym poetą i z
jednym z pierwszych rycerzy polskiej prawicy. W tej sytuacji uznałem, że nie
pozostaje mi nic innego jak pokazać Państwu twórczości aktualnego obiektu
westchnień prawicowych mediów. Oto poeta Jacek Podsiadło i jego wiersz
zatytułowany „List do papieża Jana Pawła Drugiego. Pocztą niedyplomatyczną (wiersz
klasyka)”
Widuję
pana w telewizji, zwykle stoi pan w oknie z rękami
rozłożonymi
bezradnie nad tłumem strojąc miny. Gdyby
zaprowadzić
ociężałą trzodę na skraj przepaści i zepchnąć, czy
pańskie
pół Europy małpoludów nie stałoby się lotnym ptactwem?
Być
papieżem - cóż za smutek; być tak śmiesznym jak najgrubszy
w klasie
uczeń albo ten, któremu wąs nie sypnął się razem z innymi.
Jak radzi
pan sobie z dogmatem o nieomylności, gdy zdarzy się
panu
pomylić w rachunkach? Poza chęcią kpiny ten problem
prawdziwie
mnie zajmuje. Starałem się lubić pana, chociaż wiersze
pana nie
są zbyt udane a wasi kapłani, mówiąc bez ogródek,
wpychają
ryj wszędzie.
Jednak
pańskie słowa brzmiące ‘Nie jesteśmy pacyfistami;
pragniemy
pokoju, ale nie za każdą cenę’ sprawiły, że pragnę
napisać
to, co następuje. Za pacyfistów nikt was nie uważa. Pokoju
nie czyni
się strojeniem min. Proszę zabrać swoich misjonarzy z
Afryki i
Azji. Kiedy milczeć wystarczy by kłamać, mówić ‘wiem’
jest
zbrodnią.
A ja, już tak
zupełnie na zakończenie, nie mogę się powstrzymać by zacytować tu fragment piosenki
nie poety, ale piosenkarza Maty:
„Codziennie
Czytaliśmy Stary Testament i Nowy Testament
i słowo stawało się ciałem
i taki łysy ksiądz w okularach
dawał nam fajne kazania
w pierwsze piątki chodziliśmy na msze
w czwartki były zebrania
ale takie dla rodziców, nie dla nas
robili nam kanapki na śniadania
a siostry dawały je bezdomnym, kiedy ktoś z nas nie dojadał
a siostry dawały nam tosty i kazały nam całować chleb gdy upadał,
i całowaliśmy ten chleb gdy, upadał
a teraz błagam ty też mnie pocałuj
bo czekam na sygnał by wstawać
i choć gołym okiem widzę że gdzieś łączy się niebo i ziemia
to wciąż jest daleko i boję że w końcu opadnę z sił
i choć w sumie znam więcej dowodów na to że wcale cię nie ma
to postaram się żyć tak jakbyś był”.
A więc z jednej strony mamy poetę
Podsiadłę, autora owych słow do Jana Pawła II, który autora wspomnianej wyżej piosenki
nazywa agresywnym i bełkotliwym beztalenciem”, a z drugiej prawicowe media bez
mrugnięcia okiem biorące stronę tego pierwszego. A ja sobie myślę, że jeśli tak
to ma dalej być, to przed nami przyszłość, z której jedyna korzyść to ta, że
owe media zdechną i nie pozostanie po nich choćby pierdnięcie.