sobota, 7 sierpnia 2010

O nich i o nas tuż przed skokiem

Im dłużej jestem zmuszony patrzeć na to co się dzieje wokół, najogólniej rzecz biorąc, polskiej polityki, tym bardziej nabieram przekonania, że z pewnego punktu widzenia to, że udało nam się nie wygrać tych wyborów, było rozwiązaniem jak najbardziej optymalnym. Myśl ta chodzi mi po głowie od kilku dobrych dni, a wczoraj została wzmocniona komentarzem naszego nowego kolegi Warsovnika: „Nic się nie zmieni - nawet, gdyby wygrał PiS, gdyż w takiej sytuacji i tak PiS znalazł by się w kleszczach opozycji. Po prostu PAT :/” Wszystko wskazuje na to, że jest to uwaga tak po prostu słuszna, że jedyne co sam mogę do tego dodać, to tylko tyle, co napisałem wyżej. Bo jest całkiem prawdopodobne, że to co dziś mamy, z pewnością jesteśmy jakoś w stanie wytrzymać. Gdyby natomiast Jarosław Kaczyński był dziś prezydentem, wtedy pewnie dopiero byśmy zobaczyli, co potrafi System naprawdę rozjuszony.
Proszę zwrócić uwagę na to, że sytuacja jaką sobie przez skuteczne przeprowadzenie smoleńskiego zamachu zapewnił reżim, powinna być dla nich najbardziej komfortowa z możliwych. Wydaje się, że im nie byłoby tak dobrze nawet gdyby całkowicie starli ze sceny politycznej wszelką opozycję. Mają na wyłączność i rząd, parlament, prezydenta, wymiar sprawiedliwości, banki, media, kulturę popularną, znaczny odłam hierarchii kościelnej… można wymieniać. Mają też bardzo silne wsparcie Rosjan z całym ich systemem agenturalnej osłony. A co być może nie najmniej ważne – bardzo dużą część, i to część bardzo emocjonalnie zaangażowaną, opinii publicznej. No i mają wreszcie to jakże ważne demokratyczne alibi, a więc osłabionego przeciwnika. I jedyne czego nie zdobyli, to ten krzyż. I proszę spojrzeć, jak są okropnie, mimo tego wszystkiego, wściekli.
Naprawdę nie jest tak trudno sobie wyobrazić, co by nam zgotowano, gdyby to wczoraj odbyło się zaprzysiężenie Jarosława Kaczyńskiego, a nie tego dziwnego człowieka z wąsem. Wystarczy tylko na chwilę zamknąć oczy, by sobie uzmysłowić, z czym byśmy mieli do czynienia nie tylko dziś, ale przez kolejne miesiące i lata, dzień po dniu, prawdopodobnie aż do kolejnej katastrofy, gdyby System naprzeciwko siebie miał już nie tylko ten krzyż i każde pojedyncze słowo oskarżenia, jakie on ze sobą niesie, ale również urząd Prezydenta RP, a na jego czele człowieka, któremu dopiero co ów System zamordował brata, a na dokładkę paru najbliższych przyjaciół, i który to człowiek – jak sam niedawno dobitnie oświadczył – żyje już tylko po to, żeby sprawę tych śmierci wyjaśnić. Ale nie tylko to. Bo wystarczy choćby na chwilę zamknąć oczy, by ujrzeć nawet nie tyle furię Systemu stojącego naprzeciwko prezydenta Jarosława Kaczyńskiego, ale właśnie bezradność Jarosława Kaczyńskiego stojącego naprzeciwko Systemu, który stracił nad sobą panowanie.
Dziś w telewizji natrafiłem na rozmowę z jakimś kolejnym profesorem, który powiedział, że kiedy on słucha wypowiadanych dziś przez Jarosława Kaczyńskiego słów pod adresem naszego wspólnego przecież, i demokratycznie przecież wybranego prezydenta, to jest autentycznie zszokowany. Bo on wie, że w polityce bywa różnie, ale takiej nienawiści i agresji on dotychczas nie widział. On sobie nie przypomina, żeby pięć lat temu, kiedy prezydentem został wybrany Lech Kaczyński, prawomocność tego wyboru była aż tak kwestionowana, a nienawiść do jego osoby tak wielka. O co poszło? O jedno zdanie. To mianowicie, że gdyby Bronisław Komorowski przed wyborami uczciwie przyznał, że jego pierwszą decyzją będzie usunięcie smoleńskiego krzyża, prawdopodobnie nie zostałby prezydentem.
A więc wraca ten krzyż. Zarzucono mi już tu nadmierny mistycyzm, który niechybnie prowadzi mnie w stronę czystego już szaleństwa. Ja wszystko rozumiem i rozumiem też zagrożenia jakie tego typu obsesja niesie. Nic jednak na to nie poradzę. Wyraziłem już wyżej swoją wiarę, że jeśli System – opisany tak jak to starałem się zrobić powyżej – który zamiast zająć się bieżącą krzątaniną, o dziwo zachowuje pełną bojową gotowość, to przyczyną tej gotowości jest ów krzyż. Nawet nie chodzi tu o krzyż fizyczny, stojący sobie na Krakowskim Przedmieściu, broniony i chroniony przez te parędziesiąt zdeterminowanych i dzielnych ludzi, ale Krzyż jako symbol tej ofiary złożonej przez pasażerów rządowego samolotu 10 kwietnia w lesie pod Smoleńskiem.. To właśnie ten Krzyż i ta Ofiara są powodem tego, że pewni ludzie nie mogą wciąż spać po nocach. Że każda ich radość, każda kolejna satysfakcja, każdy kolejny uśmiech, natychmiast gasną na tę jedna myśl – że żadne pieniądze i żadna władza nie kupi im spokojnego jutra.
Ktoś mnie w tej sytuacji zapyta, że co zatem proponuję. Albo – jeszcze gorzej – po cholerę w ogole tracę czas na prowadzenie tego bloga. Że powinienem może zamiast dalej wylewać swoje żale, napisać coś choćby o wczorajszym koncercie The Fall na katowickim lotnisku, a później już trzymać raczej ten kierunek. Otóż o tym nie ma mowy. 10 kwietnia został zamordowany polski prezydent i w efekcie tego wydarzenia Polska stała się terenem walki dobra ze złem o skali tak dramatycznej, jak prawdopodobnie nigdy wcześniej. Ta walka jest prowadzona – jak każda walka dobra ze złem – na dwóch poziomach. Poziomie magii i Słowa. Uważam, że nie powinniśmy się oszukiwać. Dziś jej nie możemy wygrać. W świecie aż tak zaklętym, Słowo jest niczym. Prawda stanowi wyłącznie pośmiewisko. Ten świat został zaczarowany i jedyne co go może poruszyć, to w tej chwili jest już tylko nasz spokojny upór i modlitwa. A więc konsekwentna realizacja tego co kiedyś Zbigniew Herbert potrafił wyrazić tymi prostymi słowami: „Bądź wierny. Idź”. Ale żeby to można było skutecznie wypełniać, musimy mieć sytuację czystą. Właśnie taką jaką mamy dziś. Tam są oni. Tu jesteśmy my. Żadnych niedomówień. I tak jest dobrze. To jest bardzo dobry punkt startu.

35 komentarzy:

  1. @Toyah
    Nie ma tego złego... Wiesz co myślę? Nasz dobry punkt startu chyba nie tylko Ty dostrzegłeś, ale oni również. Oni pewnie jeszcze nie wiedzą dogłębnie w czym rzecz, ale ta ich biała gorączka musi przecież wynikać z ich choćby szczątkowej świadomości, bo przecież z niczego innego, skoro mają już wszystko, a mimo to walczą dalej. To już w tym momencie wygląda dosłownie tak, jakby chcieli zatłuc przeciwnika, aby już się nigdy nie podniósł. Wydaje mi się, a nawet mam pewność, że oni mają świadomość tego, że to jest walka dobra ze złem, i że oni są po stronie zła. Muszą to wiedzieć, ale przez samozakłamanie odsuwają tą myśl na skraj świadomości gdy tylko się pojawi, a niektórzy dla pocieszenia próbują nawet patrzeć przez szatański kalejdoskop.
    Większość z nich zupełnie nie rozumie, że w nieprzypadkowym dla rozumu logicznym ujęciu, dobro jest domyślnie lepsze od zła, i że odwracanie tej hierarchii zawsze wynika z działania w złym celu.

    I rzeczywiście Toyah. To prawda. Im w istocie nie chodzi o krzyż, ale o zminimalizowanie naszej pamięci przez zdeprecjonowanie wartości którą ona obejmuje. I spójrzmy teraz jacy oni mądrzy, i głupi zarazem. Wiedzą, że to wszystko niemożliwe, a mimo to walczą. Tak właśnie działa zło i głupota. Ten ich skrywany pod maską spokoju strach przed J.Kaczyńskim, wraz ze strachem przed pamięcią o konieczności poznania bezwzględnej prawdy o przyczynach smoleńskiej tragedii, i innych tragedii i konsekwencji, musi być naprawdę wielki.

    Oni są w kropce z wielu powodów, i teraz to już jest ich problem. Zrobią tak - będzie źle. Zrobią inaczej - też będzie źle. Tu leży głęboki sens, który nie będzie dawał im spokoju, a wczorajsze usankcjonowanie się ich stanu posiadania, praradoksalnie wcale nie da im poczucia siły. Nie mówię oczywiście o świadomości lemingów, ale o świadomości tych, którzy działają na scenie i poza nią. Oni już wiedzą że ta ich obecna siła będzie obracać się przeciwko nim, i wielu z nich wie - czego jestem pewien - że jednak istnieje sposób, aby z nimi wygrać ostatecznie, i że ten sposób, to najprostrzy sposób na świecie, którym jest droga do prawdy przez prawdę, a nie przez manipulację i kłamstwo. Wielu z nich wie o tym, dlatego tak się boją, i w dalszym ciagu walczą, choć przecież według demokratycznych reguł, już nie powinni mieć z kim. Śni im się widocznie jakaś forma totalizmu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gorzkie i głęboko prawdziwe.


    Dzięki.

    Pozdr.
    -------------------
    GW nie kupuję.
    TVN nie oglądam.
    TOK FM nie słucham.
    Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie się przypomniał szekspirowski Makbet i jakoś tak wydał mi się bardzo na czasie. Zastanawiam się, czy to nie kompleks Makbeta właśnie - oprócz innych, bardziej przyziemnych kalkulacji - nie kazał panu K. pierwszą decyzją żądać usunięcia krzyża sprzed jego okien. Oczywiście, ja niczego nie sugeruję - ja tylko pytam.

    No bo gdybym na ten przykład ja zamordował kogoś, dajmy na to prezesa spółki, żeby zająć jego stanowisko, to bym się raczej czuł niekomfortowo, gdyby pod oknami mojego gabinetu miał się znaleźć pomnik upamiętniający moją ofiarę... Jeszcze raz - niczego bynajmniej nie sugeruję.

    A jednak dają do myślenia te słowa pana K.: "Może przyjdą wybory albo prezydent dokądś poleci i wszystko się zmieni"...

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  4. Toyahu,witam
    Ja już znalazłam Cię tu czas jakiś temu,ale nie komentowałam.

    Oni zbierają się do wprowadzenia stanu wyjątkowego,tak myślę.Wydali zgodę na rozróbę,w czasie której poleje się krew.Nie sądzisz,że właśnie to mogą zrobić,żeby wreszcie raz na zawsze rozwiązać sprawę krzyża?Ja zawsze mówiłam,że oni są zdolni do wszystkiego.A teraz doszli pod ścianę.Następnym krokiem będą profanacje ołtarzy w kościołach.tak,jak to się dzieje w Francji.Przy milczeniu Kościoła.

    OdpowiedzUsuń
  5. @Warsovnik
    Ja bym jednak sie upierał, że oni te wojnę prowadzą, bo tylko ona może utrzymać ludzi w stanie tego napięcia. To jest czysty Orwell.

    OdpowiedzUsuń
  6. Toyahu, oni są w gotowości bojowej, oni wciąż walczą wściekle, bo nic innego po prostu nie potrafią. Dzisiaj Niesiołowski zapluwał się, że takiej nienawiści, jaka zdominowany jest J. Kaczyński, to on nigdy dotąd nie spotkał... Mnie już się nawet śmiać nie chce z tego absurdalnego człowieczka. To jest czysty Orwell, masz rację.

    Mnie zastanawia teraz jedno - jak długo zwyczajni ludzie, niespecjalnie zaangażowani w politykę, będą znosić ten nie wypowiedziany stan wojenny? Kiedy się w nich zagotuje taka zwykła, naturalna złość i obudzi niezgoda na ten makabryczny cyrk?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. @Przemo1
    Ale nadzieję daje? Bo jeśli nie, to jest na nic.

    OdpowiedzUsuń
  8. @Przemo1
    Ale nadzieję daje? Bo jeśli nie, to jest na nic.

    OdpowiedzUsuń
  9. @Przemo1
    Ale nadzieję daje? Bo jeśli nie, to jest na nic.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Wąż Wystygły
    Pewnie że tak. Z tego samego powodu on tam nie chce teraz ani urzędować ani mieszkać.

    OdpowiedzUsuń
  11. @Agnieszka Moitrot
    Co zrobią nie wiemy. Jednego możemy być pewni. Zrobią wszystko co uznają za stosowne.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Freeman
    O! To jest własnie ciekawe pytanie. Kiedy zwykli, niezaangażowani w politykę ludzie podniosą choćby wzrok.
    To jest kwestia kluczowa.

    OdpowiedzUsuń
  13. @Toyah
    Tak to wygląda Toyah, ale wydaje mi się, że to jeszcze nie Orwell w czystym wydaniu. To wszystko kurczę było do przewidzenia. Nie mówię o samej katastrofie, ale o stylu w dążeniu do celu - i to już od początku ostatniego światowego kryzysu. Coś mi się w tym wszystkim nie pasuje od strony organizacyjnej, abym mógł uznać, że to już czysty Orwell. Być może się mylę. Oni coś wiedzą (a pzynajmniej niektórzy z nich), czego nie wiedzą masy, i ogromnie boją się, aby ta wiedza nie ujrzała dziennego światła. Oni igrają z ogniem, bo według własnego ubogiego kodeksu wartości nie mają wyboru. Dlatego wybierają zło, i co nie dziwne - ryzyko. Widać gołym okiem, że oni w wielu wypadkach improwizują. Zapędzili się już do tego stopnia, że już tylko albo Orwell, albo... żegnajcie oligarchie. Wydawać by się mogło, że przy tym stosunku siły niemożliwe jest uniknięcie przez ludzkość pisanego jej losu, jednak jest na to szansa. Ona jest zawsze. Tą szansą jest prawda na wierzchu. Tylko ona może ich powstrzymać TUTAJ.

    OdpowiedzUsuń
  14. @Freeman
    Co do twojego zasadniczego pytania, to nie tylko my nie znamy na nie odpowiedzi, ale przeciwnicy również, i tym przynajmniej możemy się pocieszać. Chociaż znając siłę rażenia mainstreamowych mediów nie sposób nie mieć obaw.

    OdpowiedzUsuń
  15. @Warsovink
    To prawda. Jak najbardziej. Albo Orwell, albo klapa. To chciałem właśnie powiedzieć.
    Na razie jednak Orwell.

    OdpowiedzUsuń
  16. @Agnieszka Moitrot

    "A teraz doszli pod ścianę.".

    To prawda. Stąd ten widoczny gołym okiem, nie mający precedensu, sadyzm z ich strony skierowany na ludzi broniących krzyża - sadyzm na oczach milionów. Sadyzm w mediach, i na oczach mediów. Musi być coś, co im bardzo przeszkadza, przez co nie zadziałali dotychczas jednoznacznie. Wszystko stanęło w miejscu i stoi, pomimo deklaracji obu stron. To, o czym napisał toyah, to jest właśnie to. Zwróć uwagę, Agnieszko, że oni ewidentnie grają na zwłokę. To coś, co im bardzo przeszkadza powoduje, że nie mają dostatecznej siły na podjęcie decyzji. To coś musi bezwzględnie istnieć w świadomości decydentów. Jest to kłamstwo króre ich łączy od wieków. Wiem tylko, że co by nie zrobili teraz, nie będzie to w ich ocenie ostatecznym rozwiązaniem. Ostatecznym rozwiązaniem musiałoby być stworzenie przez nich sytuacji, w której ludzkość nie miałaby możliwości odkryć łączącego ich zasadniczego kłamstwa, a taka sytuacja wydaje się być niemożliwą do zrealizowania. Nasza świadomość pogłębia się sukcesywnie, a na bazie tej świadomości tworzy się kolejna. Zaczynamy widzieć coraz wyraźniej. Właściwie, tak jak napisał toyah, widać już wszystko czarno na białym. To mocny, wyraźny kontrast. Jak dobro i zło. Jak prawda i kłamstwo. Nie wolno się poddawać. Budujmy dalej naszą świadomość na bazie już istniejącej, i wyciągajmy wnioski. Gdy czujemy, że "coś tu nie tak", nie ignorujmy własnych spostrzeżeń. Takie właśnie spostrzeżenia są zazwyczaj trafne, a my, mając przed sobą medialny szum, gubimy w nim nasze spostrzeżenia uznając, że to chyba niemożliwe, aby świat był tak strasznie zakłamany. On jest ogromnie zakłamany, dlatego ludzkość nie może zrozumieć sama siebie, i nie może zrozumieć świata. Po prostu ugrzęzła w tych wszystkich kłamstwach.

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurcze, dlaczego tak dużo pesymizmu odczuwacie i jeszcze czegoś, czy ja wiem, może strachu?
    Biblia powiada "wznieśmy świątynię", a Pierwszy List do Koryntian (1 Kor 3,16) mówi wyraźnie o człowieku, a raczej o jego umyśle: "Jesteś świątynią Boga". To samo w Ewangelii świętego Jana. Biblia mowi o możliwościach, które w nas drzemią, wzywa, abyśmy wykorzystali tą moc. A tu jakoś czuję, że uważamy się za bezradne owieczki skupione wokół Boga, który je stworzył. Klęczymy jak przerażone dzieci, błagamy o pomoc, o przebaczenie, o pomyślność.
    Odkryjmy wreszcie, że zostaliśmy stworzeni na podobieństwo Stwórcy i podobnie jak On musimy być stwórcami. Kiedy ludzie prawi w walce ze złem zaczną odkrywać swoją prawdziwą moc zyskają kontrolę nad światem.
    Zaczniemy tworzyć rzeczywistość, zamiast tylko na nią reagować.

    ps. trochę sobie tutaj pocytowałem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Toyahu,
    jka zwykle świetnie i przejmująco - bo i tak czuję...

    Czuję też, że zbliżamy się (jako cywilzacja, naród) do jakiegoś punktu przełomu - niestety okupionego strata,i - bo przecież nasza cywilizacja/ naród w takim zakłamaniu długo trwać nie może...

    OdpowiedzUsuń
  19. @jazgdyni
    My jesteśmy senni pesymizmu, ale za to pesymizmu konstruktywnego i ostrego jak ten miecz.

    OdpowiedzUsuń
  20. @Michaska
    To dopiero będzie figiel, jak się okaże, że przełom już nastąpił.

    OdpowiedzUsuń
  21. Ostatnie wybory pokazały, że siły bezprawia nie są aż tak silne jak wielu z nich tego oczekiwało. Zrozumieli, że aby skruszyć, wyrżnąć watahę, czy doprowadzić do wymarcia dinozaurów, musza "zagrać" ostrzej. I to się właśnie dzieje. Już bez zbędnego makijażu czy weneckiej maski. ZŁY przystąpił do otwartej konfrontacji. Straży miejskiej w Warszawie, w dniu gdy chciano podstępnie usunąć Krzyż, było bez liku. Obecnie, gdy miasto żyje ekscesami wobec obrońców Krzyża - strażników wymiotło z miasta. Policja za rozróby i hałas w godzinach nocnych może - jak się okazuje - tylko spisać delikwenta. Kiedyś, za znacznie mniejszy hałas, zabiła młodego Przemyka. Oczywiście taka bezkarność generuje dalsze chuligaństwo. Obecna sytuacja trwa już wiele dni. Gospodarze miasta o tym nie wiedzą? Retoryczne pytanie. Na koniec uwaga dotycząca samego Krzyża. Tu nie idzie o TEN Krzyż. Tu chodzi o pamięć o zabitym Lechu Kaczńskim. Pamięć o Nim usiłują wydrapać z ludzkich umysłów. Niestety, usilnie pomaga im w tym część polskich biskupów. Mazowiecki przyznał bez ogródek, że nie da się żyć w Polsce w której funkcjonuje i J. Kaczyński i PiS. On, Miller, Oleksy, to panowie premierzy (widocznie dożywotnio). Były premier J. Kaczyński to już "tylko" prezes. Kiedyś mieliśmy "tylko" księży "patriotów". Dzisiaj do tamtych księży dołączyła grupa "patriotycznych" hierachów. Żałosny to widok. I jednocześnie odpowiedź na pytanie, skąd u nich taka potrzeba "odbicia" IPN-u.

    OdpowiedzUsuń
  22. @Tadeusz
    Ja jednak będę utrzymywał, że to jest Orwell. Ten wysiłek żeby kontrolować przeszłośc (IPN) świadczy o tym równie mocno jak ta kontrolowana wojna.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Toyahu.
    Jak zwykle pięknie, jak zwykle mądrze, jak zwykle przejmująco...
    @All
    Komentarze również mądre. Dobrze, że nie ma trolli. Są dzięki temu czyste myśli i marzenia. Problem jest poważniejszy, niż nam się wydaje. Zatruwanie umysłów przez gadzinówki michnika i spółki przyniosły efekty. Jestem tym naprawdę przerażony, jak ludzie, których znam (w tym częśc rodziny) odbierają to co się dzieje. Ci ludzie pod pałacem prezydenckim, którzy bronią pamięci i honoru naszego Narodu są w mniejszości.
    Tak bardzo chciałbym tam jutro byc. Toyahu, trzeba bronic naszej wiary, honoru , przekonań. Jak nie obecnością to modlitwą.

    OdpowiedzUsuń
  24. Toyahu.

    Napisałeś: "Zarzucono mi już tu nadmierny mistycyzm, który niechybnie prowadzi mnie w stronę czystego już szaleństwa.""

    Zarzucano. Jak zwykle Gemba jak się zdaje. Prosiłem Cię o jasną deklarację czy mistycyzm czy realna ocena sytuacji. Doczekałem się. Dziękuję. Pięknie to opisałeś.

    Masz rację. Z tego nastroju żałoby i mobilizacji został tylko ten krzyż. Ten symboliczny Krzyż i dwa kręgi wokół. Pierwszy złożony z nielicznych, rozmodlonych Obrońców, drugi z nielicznych rozbawionych Kpiarzy.

    Twój blog i jego szanowni czytelnicy, to właśnie ten pierwszy krąg.

    Wchodzę.

    OdpowiedzUsuń
  25. @Toyah
    @Gemba
    A ja się cieszę z powrotu Gemby jak z syna marnotrawnego
    Dorzucam ilustrację do wpisu Gemby.

    http://chlodnyzolw.salon24.pl/216552,mlodzi-tolerancyjni-z-miasta-przyszli-sie-zabawic-film

    OdpowiedzUsuń
  26. Zaniepokojony pesymista pisze trochę wyżej o wpływie części mediów na świadomość społeczeństwa. Oczywiście ma rację. Jednak w przypadku tych pasywnych i aktywnych przeciwników krzyża przed Pałacem to nie jest taka prosta sprawa do oceny. Bardzo wielu ludzi sugeruje się opinią medialnych atuorytetów, bojąc się, lub nie potrafiąc samodzielnie oceniać kontrowersyjnych, lub pseudokontrowersyjnych przypadków. Autorytety takim ludziom zapewniają spokój psychiczny, gdyż to one z racji swojego statusu - który najczęściej zbudowany jest przez inne autorytety - wydają się przejmować całą odpowiedialność na siebie poprzez wyrażanie jakiejś opinii, lub czasem przez milczenie. Status, to status Tak jest również w przypadku autorytetów kościelnych.

    Krzyż kojarzy się z kościołem. Pośród przeciwników tego krzyża są również tacy, którzy uważają się za katolików. Ich jest niemało. Na ile mocno uważają się oni za katolików trudno powiedzieć. Samo wyrażone zdanie typu: jestem katolikiem - niewiele znaczy w sensie wartości wiary, a więc równiej jej wszelkich konsekwencji. "Wierzę w Boga" może powiedzieć każdy - nawet morderca. A więc samo bycie katolikiem, chrześcijaninem, lub po protu osobą wierzącą w Boga który logicznie karze za zło, a za dobro nagradza - to nie tylko samo wyrażone słowo. Bóg nam dał przez rozum idealnie pasujące do tego rozumu przykazania abyśmy się nie znienawidzili, i abyśmy się nie pozabijali, ale to od nas samych zależy jak z nami będzie. Wróćmy na chwilę do tych autorytetów - w tym naszym przypadku kościelnych przede wszystkim. Gdzie one są? Przecież wiedzą one w czym rzecz. Doskonale rozumieją istotę obrony tego krzyża. Czy według nich domaganie się prawdy w obliczu zalewu manipulacji i oszczerstw, oraz domaganie się godnego upamiętnienia ofiar smoleńskiej tragedii godzi w krzyż, i dlatego milczą? Przypomnijmy sobie, jak do tego wszystkiego doszło. Na jakiej bazie. To przecież początek wydarzeń, a nie środek, wyznaczył sens obrony tego krzyża. Ta obrona ma głęboki SENS. Niestety, pasywni i aktywni przeciwnicy krzyża zupełnie tego sensu nie widzą. Dlaczego? Czyżby ludzie oszaleli od tej TV? Pomieszały im się wszystkie wartości? Zagubili je zupełnie? To dokąd wobec tego zmierzają? Przecież oni są śmieszni w tym podążaniu donikąd. Mają się za super inteligentnych, i podążają donikąd? Oczywiście, że nie chodzi mi tutaj o tych, którzy nie chcą wiedzieć sesnu w tym krzyżu, tylko o tych, którzy go nie potrafią dostrzec. Czy nikt im nie pomoże? - pomagając tym samym ludziom którzy tego krzyża bronią? Czy rzeczywiście to już Orwell?

    OdpowiedzUsuń
  27. @pesymista
    Też bym bardzo chciał tam być.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Gemba
    A Ty, przepraszam, plasujesz się gdzie? W trzecim kręgu? Wśród tak zwanych licznych rozsądnych? I jak tam? Fajnie jest?

    OdpowiedzUsuń
  29. @Warsovnik
    Ich jest bardzo niemało. Bardzo, bardzo niemało. Właśnie dostałem tzw. raport rodzinny. Oni wszyscy wpadli w nastroj szampanskiego rozbawienia na punkcie katastrofy. Zaraz po niedzielnej mszy.

    OdpowiedzUsuń
  30. @Jazgdyni
    Strach jednoczy zarówno nas, jak i ich, ale to jest skrajnie różny strach. My boimy się nie tyle o siebie, co o kraj i ludzkość, a oni boją się tylko o siebie. A z tą niewyzwoloną potęgą to prawda, ale z nią jest tak, że ona nie tylko w nas drzemie, ale w nich również. Zło ma co prawda destrukcyjną siłę, i w związku z tym wydawać się może, że to ono właśnie zniszczy dobro, jednak ponieważ dobro jest domyślnie lepsze od zła , więc wydaje się, że nie mają szans :)

    OdpowiedzUsuń
  31. @Toyah
    Ale nam dałeś na dobranoc. Ooops, na dzień dobry. Ale nic to. Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni.

    OdpowiedzUsuń
  32. @warsovnik

    zgadzam się z tobą w zupełności. Oni by pozbyć się swego strachu muszą burzyć. Od tego zależy ich sens bytu. Ja wiem, że w końcu my zwyciężymy, bo zawsze zwyciężamy. Tylko kiedy? Jak teraz się poddamy, to jesteśmy ugotowani na następne 100 lat, a może i więcej. Ja, osobiście to widzę jako kryzys i powolne odrzucanie demokracji. Może to jak twierdzi Toyah Orwell, ale na pewno jakiś rodzaj totalitaryzmu. Tu chodzi o bardzo duże przewartościowania.A naród, cóż, naród ma się zadowolić pulp fiction.

    OdpowiedzUsuń
  33. Toyahu.

    Bardzo Cię proszę, przeczytaj mój komentarz nieco uważniej.

    OdpowiedzUsuń
  34. @Warsovnik
    Dostałem na dobranoc, to i Wam dałem na dobranoc.

    OdpowiedzUsuń
  35. @Gemba
    Tak? Mam czytać uważniej? Który komentarz? Ten, czy może tamten? A może tamten? A może jeszcze jakiś inny? No i jeszcze jedno. Powiedz mi, Kolego, które mam czytać nieuważnie, a które w ogóle olać i uznać, że Ci się coś popierdoliło?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...