piątek, 31 lipca 2020

Czy Cezary Gmyz to internetowy fejk?


      Po raz pierwszy nabrałem poważnych podejrzeń co do popularnego dziennikarza Cezarego Gmyza, gdy ten postanowił nadać sobie oficjalny przydomek „Trotyl” i w ten sposób zaczął się publicznie przedstawiać. Moje podejrzenia jeszcze bardziej się zagęściły gdy zdarzyło mi się kilka trafić razy na jego komentarze na Twitterze i w większości wypadków one robiły wrażenie jakby były pisane przez albo człowieka głęboko zaburzonego, albo kogoś kto jest kompletnie pijany, względnie przez zwykłego internetowego żula, takiego z absolutnie najwyższej półki. A pamiętajmy, że już wtedy Gmyz był nie byle kim, bo jednym pierwszych prawicowych komentatorów, z telewizyjną fuchą, jako korespondent Wiadomości TVP w Berlinie. Śledziłem czasem jego karierę i ile razy widziałem go jak z tym swoim strasznym szczękościskiem donosi nam z Berlina, nie mogłem się nadziwić, jak to możliwe, że ktoś o tak dramatycznie zszarganej reputacji jest wciąż traktowany przez kierownictwo TVP z estymą, która nie dość że go nie wyciąga z tego Berlina za uszy, to najwyraźniej jeszcze jego notoryczne wybryki traktuje z kompletnym pobłażaniem. No ale czas mijał, odpowiedź nie nadchodziła, więc mój zapał do tego swoistego prywatnego śledztwa stopniowo wygasł.
       I oto, proszę sobie wyobrazić, parę dni temu na Twitterze trafiłem na komentarz nieznanej mi kobiety, o imieniu Bożena, która poskarżyła się, dostarczając oczywiście odpowiedni zrzut ekranu, że Cezary Gmyz, w reakcji na jakąś jej zaczepkę, odpowiedział jej w następujących słowach:
Odpowiem ci dokładnie w tym samym stylu – jesteś tak brzydka, że całe twoje życie erotyczne stanowi wyciąganie sobie macicy i wyciskanie z niej wągrów wieczorami. Wypad”.
       Gdyby ktoś się zastanawiał, jaki styl Gmyz ma na myśli kiedy zachwala swój tekst, służę uprzejmie. Otóż – w pierwszej kolejności chcąc sprawdzić, czy to nie jest jakiś fejk – zajrzałem na profil owej kobiety, podpisującej się imieniem Bożena i okazuje się, że przez ostatnie dni ona ewidentnie cierpi na silną obsesję wokół rzekomego bluzgu Gmyza, i to silną na tyle, że można by było ją posądzić o to, że może ona faktycznie oszalała. Ponieważ jednak ona parokrotnie bardzo szczerze przyznawała się, że w swoim oryginalnym tweecie rzeczywiście była bardzo chamska, pomyślałem, że może jednak coś jest na rzeczy i postanowiłem skorzystać z najkrótszej możliwej drogi, zajrzeć na pole owej pyskówki, czyli na profil Gmyza i sprawdzić, co tam się faktycznie zdarzyło. No i jest. Otóż zaczęło się od następującego tweeta Gmyza:
Palec pod budkę, bo za minutę zamykam Budkę. Żeby sprawa była jasna, powyższa treść nie stanowi komunikatu CBA”.
      Głupie? Owszem. Nawet bardzo. No ale tu się okazało, że Bożena się oburzyła nawet nie na to, że Gmyz sugeruje Budce jakieś przestępcze działania, ale że żartuje z jego nazwiska, i oburzyła się tak, że Gmyza okrutnie zwymyślała (pisownia autentyczna):
Ty naprawdę jesteś nie normalny, skóro nazwiska się czepiasz, dość że jesteś ochlapmorda to jeszcze debilowaty. Wóda zjadła ci całkowicie mózg. Jesteś takim zwykłym mózgojebem, sory za słownictwo, ale inaczej nie mogę cię nazwać”.
       A ja oczywiście w tym momencie nie oczekiwałem od Gmyza, że on się zachowa jak gentleman i ową Bożenę grzecznie zlekceważy, co jako ktoś kto jest obserwowany przez 164 tys. osób, mógłby spokojnie zrobić, no ale tego co się stało nie mógłbym przewidzieć nawet w swoich najbardziej nieuprzejmych na temat tego dziwnego człowieka myślach. On tymczasem przeczytał ten bluzg, jak rozumiem, od obcej sobie osoby, i dostał takiej cholery, że wyszło mu coś takiego. Jeszcze raz, proszę:
Odpowiem ci dokładnie w tym samym stylu – jesteś tak brzydka, że całe twoje życie erotyczne stanowi wyciąganie sobie macicy i wyciskanie z niej wągrów wieczorami. Wypad”.
      Co tu do ciężkiej cholery się stało? Napisałem, że oni się chyba nie znają, ale kto wie? Może owa Bożena to jakaś jego była kochanka, którą albo on puścił kantem, albo ona jego, a o tym że tak może być, świadczyć mogą choćby owe szczegóły na temat jego alkoholizmu. Może jednak być tak, że choć on faktycznie chleje, to jest przekonany, że tego nie widać, no a skoro jakaś obca internautka z takim przekonaniem nazywa go „ochlapmordą”, to znaczy że sytuacja się zrobiła napięta i on zwyczajnie nie wytrzymał, no i nie wytrzymał na takim a nie innym poziomie. On już tego swojego niezwykłego tweeta oczywiście usunął, no ale to tym bardziej świadczy o tym, że kiedy go produkował, działał w szczerym afekcie.
       A ja teraz już tylko mam do powiedzenia jedno. Co jeszcze zrobi Gmyz już mnie nie interesuje i nie sądzę też, by zainteresować było w stanie. Oświadczam natomiast uroczyście, że jeśli w ciągu najbliższych trzech lat, jakie pozostały do wyborów parlamentarnych Jarosław Kaczyński, czy kto tam akurat będzie go bezpośrednio reprezentował, nie spowoduje tego, że Cezary „Trotyl” Gmyz zostanie na zbity pysk wywalony z mediów w jakikolwiek sposób kojarzonych z Prawem i Sprawiedliwością, to ja w owych wyborach nie wezmę udziału. Kto mnie zna, wie, że o zmianie tej decyzji nie ma już mowy.


     



    
        

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...