Parę
już tu razy wspominałem o telewizyjnych reklamach, gdzie zupełnie bezkarnie zapewnia
się Bogu ducha winnych ludzi, że jeśli tylko kupią zestaw odpowiednich tabletek
– sprzedawanych oczywiście bez recepty – to w jednej chwili wyleczą się z raka
prostaty, raka trzustki, czy wreszcie uchronią się przed skromnym bardzo
zawałem serca. Pisałem o tym, niezmiennie głosząc prawdę, że gdy chodzi o proste
zwykłe zło, o wiele bardziej uczciwym byłoby, gdyby różne telewizje emitowały
reklamy w których tłumaczyłyby nam Polakom, że najlepszym sposobem na to, by żyć
długo i zdrowo jest udanie się do tak zwanego monopolowego, kupienia sobie w
nim flaszki czegokolwiek i upierdolenia się na śmierć, bacząc tylko by
wcześniej zgasić papierosa i nie spalić pozostałych domowników. Przynajmniej
nikomu nie można by zarzucić kłamstwa.
Jednocześnie,
niezmiennie ogłaszałem, że to iż owe telewizje biorą udział w tym strasznym
procederze, to zbrodnia porównywalna chyba tylko z produkcją i sprzedażą. Pisałem
o tym parokrotnie i za każdym razem pozostawałem z poczuciem, że moje uwagi nie
mają najmniejszego znaczenia, nie tylko zresztą ze względu na potęgę całego
wspomnianego przemysłu farmaceutycznego, ale też przez ową straszną obojętność,
o której tu ledwo co wspominałem w odniesieniu do parki prawicowych dziennikarzy.
Od pewnego czasu jednak widzę, że w
telewizji z coraz większą intensywnością pojawiają się reklamy środków na, jak
to oni określają, potencję, choć my
wszyscy wiemy bardzo dobrze, że w rzeczywistości chodzi o zwykły, prosty wzwód.
Zwróciłem na owe reklamy po raz pierwszy uwagę w przerwie oglądanych przeze mnie
meczów angielskiej piłki nożnej, gdy zaprezentowano nam scenę jak z „Ojca
Chrzestnego”, gdzie w przyciemnionym świetle widzimy grupę najprawdziwszych
klasycznych gangsterów, planujących skok stulecia, i nagle okazuje się, że,
pomijając ów skok, największym ich problemem jest to że im w decydujących
momentach nie staje. A to stanowi być może problem znacznie większy od tego
głupiego koronawirusa.
Od czasu gdy obejrzałem ową reklamę po raz
pierwszy siódmy i dwudziesty, miałem
okazję zauważyć że kwestia owego brakującego wzwodu stanowi naprawdę
nielichy problem, a wszytko to mnie doprowadziło do dnia wczorajszego, gdy w
TVP Info trafiłem na reklamę, z której dowiedziałem się, że jest środek, który
„poprawia erekcję, szybko daje do pięciu
godzin gotowości, wydłuża przyjemność i jest bez recepty”, a chwilę potem reklamę
kolejną, tym razem zachęcającą do kupowania innego leku, ale z podobną bardzo
informacją, że oto ów lek „przywrócił mi wiarę
w siebie, czuję jakby ktoś włączył mi prąd, i dziś mam poczucie pełnej
kontroli, no a przede wszystkim większej liczby pełnych erekcji”. A na
ekranie telewizora pokazano mi mężczyzn, którymi nigdy nie byłem i powiem ze
wstydem, że nigdy bym zostać nie chciał i to wcale nie tylko ze względu na ich
deficyty erekcyjne.
Do czego zmierzam? Otóż nie mam
najmniejszych wątpliwości, że koncerny farmaceutyczne nie wyrzucają pieniędzy w błoto. Jeśli one za
coś płacą, to wyłącznie za to, co może sprawić, że większość światowej
klienteli poczuje się bezpiecznie. A więc ich głównym celem są osoby z
problemami sercowymi, z niedomaganiami wątroby, z tymi co obawiają się, że
dopadnie ich któryś z licznych nowotworów i wreszcie ci biedaczkowie, których
męczą hemoroidy. I to każdego z nich oni zupełnie bezkarnie zapewniają, że mają
dla nich lekarstwo. Bez recepty oczywiście.
W czym rzecz? Otóż wbrew pozorom, dziś wcale
mi nie chodzi o to kłamstwo. Na nie zresztą nie mamy najmniejszego sposobu,
dopóki tę całą bandę nie wysadzi się w powietrze. Interesuje mnie mianowicie
interesuje dziś coś znacznie ciekawszego, a mianowicie to, że owe firmy
farmaceutyczne nie grają w ciemno, ale mają ów rynek opanowali wręcz doskonale.
Oni muszą świetnie wiedzieć – tak jak różnego rodzaju firmy ubezpieczeniowe,
zwracające się ze swoimi propozycjami do ludzi w jesieni życia – że są pewne miejsca z których można wydusić
naprawdę dużo. A są to starsi panowie z rozrostem prostaty, nieco młodsze osoby
z nadmiarem cholesterolu, panie i panowie z problemami z wątrobą, czy trzustką,
ludzie którym żyć nie pozwalają hemoroidy. To tego rodzaju miejsca – a jestem
tego pewien – muszą stanowić dla firm farmaceutycznych prawdziwe eldorado.
Tyle że to jest coś co jest i zawsze było
dość oczywiste. Ludzie zapadają na nowotwory, dostają zawałów serca, kiedy
zjedzą za dużo to cierpią, niekiedy również w formie tak zwanego „bólu w dupie”,
a też kiedy robią się starsi, to bolą ich nogi i plecy. I to oni stanowią target.
A to co na mnie od pewnego czasu robi wrażenie, to to, że w owym targecie
znaleźli się również do niedawna tak zwani prawdziwi mężczyźni, którym ni stąd
ni zowąd nie chce stawać. I to jest coś.
Jeśli ktoś wciąż nie rozumie, spróbuję się
wypowiedzieć bardziej jasno. To że człowieka może dopaść rak, zawał serca, bóle
w kościach, czy hemoroidy, nas nie dziwi. To wszystko stanowi jakby część
naszego życia i doprawdy nie ma się co dziwić firmom farmaceutycznym, że oni tu
własnie dojrzeli swoją szansę. Gdy jednak chodzi o tych wszystkich dżolerów,
którzy mają problem ze wzwodem, to stoję autentycznie osłupiały. Ja bym w życiu
się nie spodziewał, że przyjdzie czas gdy jedną z najbardziej popularnych
reklam opłacanych przez firmy farmaceutyczne będą te zawierające porady dla
ludzi z przedwczesnym wytryskiem, albo wręcz bez wzwodu. Bo skoro do tego
doszło, to znaczy, że to musi być dziś równie wielka plaga co nadmierny
cholesterol, czy rak trzustki.
Czemu ja się tak tym przejmuję? Otóż
odpowiedź na to pytanie leży w mojej dawnej już bardzo obsesji, do której
nawiązałem choćby w swojej książce „Marki, dolary, banany i biustonosz marki
Triumph”, a która sprowadza się do tego, że, gdy chodzi o świat tak zwany
„cywilizowany”, chodzi o to, by ludzie, zanim zaczną masowo umierać, sobie odpowiednio podupcyli.
Po co ten plan? Powiem szczerze, że tego
nie rozgryzłem, mam jednak swoje podejrzenia i jeśli je rozwikłam to je tu
odpowiednio jasno przedstawię.
Suplementy, nowe pigułki na wszystko. Nie mają prawa działać, no ale coś tam w główce czasami działa. Wiele przed nami, nowe jednostki chorobowe, jeszcze nienazwane dysfunkcje. Po Covidzie będzie wysyp nowych wynalazków .
OdpowiedzUsuń