Słowo
daje, że początkowo ani mi przez myśl nie przeszło, by o tym pisać, mijają jednak
dni, a ja owo wydarzenie mam wciąż w głowie i wygląda na to, że nie dam już
rady tego uniknąć. Oto stało się tak, że już po ogłoszeniu oficjalnych wyników wyborów
prezydenckich, Rafał Trzaskowski pojawił się w niejakim Komorowie na
uroczystości, podczas której miejscowy skwer miał otrzymać imię wybitnego
piosenkarza i poety Wojciecha Młynarskiego. Organizatorzy eventu, poza
Trzaskowskim, zaprosili do udziału wiele wybitnych postaci polskiej elity
artystycznej, takich jak piosenkarkę Magdę Umer, czy Maję Komorowską, a
głównym punktem programu było czytanie dzieł Młynarskiego. Do tego zadania
zostały wyznaczone dwie piosenki artysty oraz dwóch wykonawców – Magda Umer oraz Rafał Trzaskowski. Kiedy już
Magda Umer odczytała swoje linijki, do mikrofonu podszedł Rafał Trzaskowski i
oświadczył, że on jednak woli inny tekst, a mianowicie jedno z największych
dzieł Młynarskiego „Niedziela na Głównym”, który on rzekomo szczególnie lubi ze
względu na teledysk, jaki został do niego nakręcony, a oświadczywszy to, odczytał fragment, tak się złożyło, ułożony przez Młynarskiego w języku
francuskim.
Doszliśmy więc do momentu, gdy czuję że
powinienem opowiedzieć Czytelnikom, o czym jest piosenka Młynarskiego. Otóż,
krótko mówiąc, treść jest taka, że słynny w latach 60. ubiegłego wieku – tak na
marginesie, bardzo źle się czuję musząc dodawać tę informację o ubiegłym wieku
– francuski piosenkarz Gilbert Bécaud występuje w warszawskiej Sali
Kongresowej, śpiewa swoją piosenkę pod tytułem „Dimanche a Orly”, a publiczność
zalewa się łzami ze wzruszenia. Widząc to, Młynarski nadzwyczaj inteligentnie
proponuje całemu temu zakompleksionemu towarzystwu udanie się na dworzec
Warszawa Główna i tam dopiero nabranie odpowiedniej przytomności.
Skoro to już mamy wyjaśnione, muszę
opowiedzieć, o czym tym biednym ludziom śpiewał Gilbert Bécaud. Sam Młynarski
akurat w sposób absolutnie mistrzowski i cudownie zwięzły opisuje to w swojej
piosence słowami: „W piosence byk
non-ironowo-tergalowy nagle psychicznie trochę poczuł się niezdrowy i żeby się odprężyć, jeździł na lotnisko, chciałby odfrunąć - to wszystko!”, ja jednak temat doprecyzuję. Otóż
występując w tamtych dawnych bardzo latach w Sali Kongresowej, śpiewał Gilbert
Bécaud o tym że jest zwykłym skromnym Francuzem, który nie mogąc już wytrzymać
w tym kapitalizmie, każdej niedzieli udaje się na lotnisko Orly i z
utęsknieniem patrzy na odlatujące samoloty, w nadziei, że i jemu się któregoś
dnia uda wsiąść do jednego z nich i uciec z tego piekła. A Wojciech Młynarski,
jak rozumiem – wówczas jeszcze człowiek nie dość że przytomny, to jeszcze
nadzwyczaj wrażliwy – słuchając tego bełkotu i obserwując reakcję polskiej
publiczności, postanawia wyrzucić z siebie to co go tak dręczy i polecić im
wszystkim, by jak już otrą z policzków te łzy, udali się na Dworzec Główny w
Warszawie i tam się spróbowali doprowadzić do przytomności.
Czyta więc Rafał Trzaskowski tekst
owej piosenki – swoją drogą robi to tak, jakby nie dość że widział go na oczy po raz pierwszy w życiu, to jeszcze nie rozumiał z niego ani słowa, włącznie z określeniem „non-ironowy", które postanawia odczytać fonetycznie – ale jeszcze zanim dochodzi do owego francuskiego fragmentu,
wpada na fragment, który go moim zdaniem definiuje absolutnie i ostatecznie. Otóż w
pewnym momencie, jeszcze przed tym jak namaluje owe rozedrgane emocjami twarze
zgromadzonych na sali zakochanych w Bécaud pań, pisze Młynarski tak: „A jeśli ktoś posiadał język obcy, to tak się
mniej więcej, proszę państwa, zachowywał, jakby do wszystkich chciał
powiedzieć: ‘Popatrzcie na mnie, chłopcy’, i wcielał się w tergalowego byka i
wchłaniał ten komunikat...” i tu następuje fragment w języku francuskim,
który tak urzekł Rafała Trzaskowskiego. A my patrzymy na tę nie skażoną myślą twarz, na to tępe zadowolenie z siebie i nie jesteśmy w stanie uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Zbliżam się już do końca, i tylko
proszę, by jeszcze raz rzucić okiem na zacytowany przez mnie fragment, gdzie ów „byk” pojawia się po raz pierwszy i zastanowić się, w jakim
to stanie umysłu musi się dziś znajdować Rafał Trzaskowski, kiedy, jak
rozumiem, nie dość że w jak najlepszej wierze, to prawdopodobnie z wyraźnym
poczuciem głębokości swojego politycznego sprytu, decyduje się publicznie
odczytać ten akurat tekst.
Przepraszam bardzo, ale muszę
powiedzieć coś czego być może mówić mi nie wypada. Otóż w moim najgłębszym
przekonaniu, Rafał Trzaskowski to człowiek pozbawiony przytomności na poziomie
absolutnie podstawowym. Ja go oczywiście obserwowałem przez cały czas tej jego
krótkiej kampanii i miałem na jego temat różne myśli, ale to co on odstawił z
tym Młynarskim autentycznie mnie rozbraja. Do tego stopnia, że ja nawet nie
wiem, jak mogę zgrabnie zakończyć ten tekst. Więc zostańmy juz może z samym Młynarskim.
@toyah
OdpowiedzUsuńCzytam sobie, a tu podchodzi pani Orjanowa i mówi:
"Czego ta łże elita się tak wydzicza. Zapomnieli jak płaszczyli się pod bramami stoczni, żeby ich zwykli ludzie do siebie dopuścili?"
Niedziela na Głównym!
PS. Ja mam kłopoty ze słuchem, lecz dałbym lewe ucho, że ten na razie niezapomniany R.Trzaskowski wcielał się w "tergalowego buca", a nie byka.
@orjan
UsuńOtóż nie zgadzam się kompletnie. To jest piosenka o tergalowym byku z Paryża i tergalowym byku spod Sali Kongresowej. Trzaskowski w buca wcielać się nie musi. Wystarczyło, że się wcielił w tergalowego byka - zupełnie nie mając świadomości co robi - a sprawę buca załatwił zupełnie mimochodem.
@toyah
UsuńFakt! On nie musi.
Z tergalem wiążą się moje niespełnione nadzieje z dzieciństwa. Otóż ten Gilbert Becaud był w Polsce mniej więcej wtedy, gdy ja stawiałem pierwsze kroki żeglarskie. W tym też czasie tkaniny z włókna poliestrowego (m.in. tergal) były szczytem, a w modzie wręcz wyrazem nowoczesności połowy lat 60-tych. Koszule non-iron wyzwalały kobiety od prasowania, a zarazem elegancję mężczyzn od pomocy kobiet itd. Pełna rewolucja!
NB.: Znane mi wtedy z nielicznych zdjęć lotnisko Orly kojarzyło mi się z tymi przepięknymi samolotami Caravelle. Doprawdy nie rozumiem, dlaczego ten Becaud śpiewa o Boeingach, a nie o tych Caravelle'ach ...
Wracając do tergalu, pojechałem wtedy na pewne regaty rangi okręgowej w klasie Cadet i tam, u konkurencji, pierwszy raz zobaczyłem tergalowe żagle. Ja miałem bawełniane. Całkiem niezłe zresztą, ale tylko do pierwszego deszczu. Mokra bawełna bowiem się zbiega, aż wyschnie. Nie mówiąc, że mokra jest cięższa, a po wyschnięciu trochę trwa, zanim się żagiel wytrymuje do poprzedniego kształtu. Tergal tego nie miał.
Doświadczyłem więc , jak po deszczu konkurencja omija mnie niczym furmankę... Nic się z tym nie dało zrobić.
Trwało kilka lat, zanim do mojego klubu doszedł przydział żagli tergalowych (czy może już dakronowych?), a przez ten beznadziejny czas wygasło moje zamiłowanie do ścigania się w regatach.
Ja Trzaskowskiego zapamiętam z tego wystąpienia, gdzie grozi dziennikarzom TVP info mówiąc, żeby spieszyli się zadawać pytania:
OdpowiedzUsuńhttps://m.youtube.com/watch?v=GTp4MS89hEs
Jego mimika, dobór słów, intonacja itd przerażają. Jest jak Adolf z Akademii Pana Kleksa w scenie, gdy wkracza mówiąc mechanicznym głosem: I-co-się-tak-cie-szy-cie.
Ciekawe, kto jest jego Golarzem Filipem.
@przemsa
UsuńBardzo proszę, posłuchaj uważnie tej piosenki, zwracając szczególnie uwagę na fragment od słów: "A jeśli ktoś posiadał język obcy..." To co on zrobił to kompromitacja przy której blednie wszystko.
Nie mówię, że nie, posłucham. To była taka uwaga ogólna na jego temat.
OdpowiedzUsuńTo jest neisamowite.To tak jak ja bym czytal fragmenty 'Siekierezady' Stachury na raucie z okazji oddania do uzytku kolejnego biurowca ze stali i szkla.
OdpowiedzUsuń@Tobiasz11
UsuńDokładnie tak. To moim zdaniem powinien być dziś temat Numer 1. Obawiam się jednak, że większość by nie zrozumiała w czym rzecz.
Bo my ze ze spalonych wsi,oni z głodujących miast.Albo odwrotnie, nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńZnalazłem to na YT. Publiczność klaszcze, gdy on mówi ten fragment po francusku. A na koniec śpiewają "Jeszcze w zielone gramy", puszczając naturalnie te swoje durnowate oczko.
OdpowiedzUsuń@Kozik
OdpowiedzUsuńBrak nadziei. Liczę tylko na to, że to nie nasz problem.
@Kozik
OdpowiedzUsuńZostaliśmy pokarani odepchnięciem od kultury wysokiej:
"Ja nawet mam taki projekt folkowy z polską muzyką ludową, nagrany z muzykami nowojorskimi - Herbie Hancock i Marcus Millerem. Ale z przekory na razie go nie wydaję, bo nie będę robił patriotycznych projektów pod rządy PiS.",
mówi Michał Urbaniak w wywiadzie.
Przypomniał się też, że służebnie niańczył Rafałka. Widać jednak, że nie sprzeda się dla kultury tenkraju, ani dla innego byle czego.
https://gwiazdy.wp.pl/wybory-2020-kim-byl-ojciec-rafala-trzaskowskiego-muzyk-kultowy-jak-krzysztof-komeda-6530285102552705a
Na szczęście oni zostali pokarani odebraniem rozumu. Poza tym IMMO Urbaniak ściemnia, jeśli faktycznie jest taki projekt i nie dochodzi do realizacji, to oczywiście, jak zawsze w przypadku Wielkich Artystów, chodzi o sianko.
OdpowiedzUsuń@Kozik
OdpowiedzUsuńJa o nim napiszę na jutro tekst. Miał być już dziś, ale nie mogłem dłużej czekać z felietonem.