Przyznaję bez bicia, że,
owszem, odnotowałem wiadomość, że władze Jersey City postanowiły usunąć z
lokalnego krajobrazu pomnik poświęcony pomordowanym w Katyniu polskim oficerom,
na którym widzimy przebijaną bagnetem postać i pomyślałem sobie, że Bogu
dzięki, bo przynajmniej owo szkaradzieństwo nie będzie nas dłużej
kompromitowało w tak dla nas było nie było strategicznie ważnym miejscu, jak
Stany Zjednoczone. Nie pisałem jednak na ten temat z dwóch przyczyn. Przede
wszystkim, owa wiadomość nie wydała mi się na tyle interesująca, by się nią
zajmować, no a poza tym, nawet gdybym się w jakiś sposób nią przejął, pewnie
nie miałbym odwagi, by napisać to, co mam w tej kwestii i w głowie i w sercu.
Tak się jednak stało, że to, czego ja nie zrobiłem, zrobił mój kolega Coryllus,
no a w tej sytuacji nie pozostaje mi nic innego, jak sprawę skomentować.
Otóż owym zdarzeniem zajął się
znany nam tu aż nazbyt dobrze bloger Ewaryst Fedorowicz, przedstawił swoją
nadzwyczaj, jak to u niego, radykalnie patriotyczną opinię w tej kwestii, na co
zareagował Coryllus i napisał Fedorowiczowi, że to jest prawdziwe szczęście, że
burmistrz Jersey City postanowił usunąć ten pomnik, bo nie ma dla nas nic
lepszego, jak zyskać parę punktów na cudzy koszt. A zatem, jak mówię, cieszmy
się wszyscy bardzo, że ta żenada nie będzie straszyć po nocach, ja jednak
chciałbym zwrócić uwagę nawet nie na pomnik, ani nawet na komentarze
Corryllusa, ale na sposób, w jaki bloger Fedorowicz potraktował całą sprawę.
Otóż w swoim tekście, odpowiednio już oczywiście zatytułowanym „Pomnik katyński w Jersey City, czyli
jankesi, jak sowieci” wspomniany Fedorowicz broni pomnika, używając
następującej retoryki:
„Powoli, ale jednak, z internetowej niszy do rządowych mediów przebiła
się informacja tak straszna, że nic, tylko w (jankeską) mordę lać i patrzeć,
czy równo puchnie”.
„Otóż naszym rzekomo strategicznym sojusznikom, Amerykanom zachciało się
napluć w twarz swoim frajerskim pachołom […] a potem, to jankeskie nogi śmierdzą”.
„Tak, ten sam Roosevelt, co to nas w
Teheranie i Jałcie Stalinowi na rzeź sprzedał jak starą krowinę, z której nic
się już wydoić nie da, toteż nic dziwnego, że jankesi z pamięcią o Katyniu
walczyli i walczą tak samo zajadle, jak sowieci”.
I tak
dalej, na tym poziomie emocji do samego końca na temat tego, że władze Jersey
City uznały, iż pomnik, który im tak naprawdę, ani nie przeszkadza w dobrym
śnie, ani ich nie usypia, dobrze by było wreszcie usunąć, bo im szpeci miasto.
Otóż
jest cała kupa spraw, na których się nie znam, natomiast nieskromnie powiem, że
bardzo dobrze potrafię rozpoznawać style publicystyczne pod kątem ich
wiarygodności. Rzecz w tym, że ja nie mam najmniejszej wątpliwości, że kiedy
Ewaryst Fedorowicz pisze jak pisze, to on się tym w najmniejszym stopniu nie
emocjonuje, ale jak pierwszej klasy kuty na cztery nogi oszust, próbuje nas
brać pod włos. To całe „lanie w mordę”, to „plucie w twarz”, te „frajerskie
pachołki”, te „śmierdzące potem nogi”, czy wreszcie owa „sprzedana na rzeź stara
krowina”, to jest numer nawet nie na poziomie zwykłego przekretu w trzy karty,
ale normalne, znane nam wszystkim aż nazbyt dobrze, „Pan dobry położy tu pięć
złoty, a Cyganka panu powróży”. Ja, przyznaję z bólem serca, nie potrafię się
powstrzymać i regularnie zaglądam na blog owego Ewarysta i, przy wszystkich
moich zastrzeżeniach do tego, co on tam wypisuję, muszę przyznać, że to nie
jest pierwszy lepszy internetowy wariat, którego nosi od brzegu do brzegu. Tu
akurat mamy do czynienia z nadzwyczaj cwanym specjalistą od słowa i nie ulega
dla mnie najmniejszych wątpliwości, że kiedy on wchodzi na ten poziom emocji,
to nie dlatego, że się biedaczek zdenerwował, ale że doskonale wie, kogo ma
przed sobą i przy tym kontroluje każde kolejne swoje słowo w taki sposób, w
jaki każde kolejne swoje słowo kontrolują znani nam od lat prowokatorzy,
których jedynym zadniem jest doprowadzić do takiego publicznego zamieszania, by
przy tym, jak najwięcej zagarnąć dla siebie.
Proszę
zwrócić uwagę, co się dzieje. Władze Jersey City usuwają pomnik katyński, co
stanowi gest – nieważne czy przyjazny, nieprzyjazny, czy kompletnie w stosunku
do Polski obojętny – na który nikt, poza
owymi władzami, nie ma najmniejszego wpływu, a ów Fedorowicz przychodzi do nas
i w sposób najbardziej jednoznaczny podpuszcza nas przeciwko prezydentowi
Dudzie i premierowi Morawieckiemu, a w pewnym sensie również śp. prezydentowi
Kaczyńskiemu, jak gdyby to co się stało w odległej Ameryce, to była ich, i
tylko ich, odpowiedzialność. A co o tym świadczy? Jak to co? Jankeska morda,
śmierdzące potem nogi, no i stara polska krowina.
Pisałem tu już o Ewaryście Fedorowiczu parokrotnie, bo naprawdę
fascynuje mnie prezentowany przez niego poziom autodemaskacji, jak na przykład
całkiem niedawno, kiedy on w stosunku do mnie użył rosyjskiego słowa
„nabludatiel”. Przy tej okazji więc apelowałem do administratora tego portalu,
by Fedorowicza stąd wyrzucić, jako zwykłego ruskiego prowokatora. Dziś chciałem
się poprawić. Moim zdaniem jego nie należy w żaden sposób ruszać. Niech on tu
nadal pisze, natomiast do nas wszystkich mam jeden apel, byśmy zechcieli
śledzić tę metodę. Tu jak w soczewce widać, jak to działa i to nie tylko tu na
blogach, ale w ogóle w przestrzeni politycznej i tej, jak zawsze pozostającej na
jej usługach, medialnej. Jest szansa, że, paradoksalnie bardzo, uda nam się w
ten sposób uchronić przed działaniami znacznie, znacznie bardziej perfidnymi,
gdzie ani ów „nabludatiel”, ani tym bardziej „krowina” się nie ujawnią.
Jak większości Czytelników dobrze wiadomo, nasze książki
są do kupienia w ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Serdecznie zachęcam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.