wtorek, 22 maja 2018

Jak upamiętnić zasługi narodu żydowskiego dla naszej historii?


     Niewykluczone, że miałem tu już okazję o tym wspomnieć, jednak na wszelki wypadek przypomnę. Otóż parę lat temu, wczesnym przedpołudniem, zdarzyło mi się znaleźć w Warszawie, a ponieważ tak wyszło, że przez cały dzień nie miałem co ze sobą zrobić, postanowiłem parę z tych godzin przeznaczyć na wizytę w muzeum Polin. Gdyby ktoś sobie w tym momencie pomyślał, że skoro coś podobnego mi wpadło do głowy, to zapewne tego dnia musiał w Warszawie panować ciężki upał, i będzie miał całkowitą rację, tyle że wbrew pozorom ów upał wcale nie spowodował u mnie ciężkiego zaburzenia przytomności, lecz wręcz przeciwnie. Ja bardzo przytomnie uznałem, że jeśli mam ten dzień jakoś przeżyć, to jedyne co mi pozostaje, to znaleźć jakieś klimatyzowane miejsce, gdzie nie robiąc z siebie durnia, będę mógł przebidować parę godzin. No i padło na ten Polin.
      Ponieważ tu tym bardziej nie wiem, czy o tym wspominałem, wspomnę ewentualnie raz jeszcze. Otóż, choć faktycznie klimatyzacja w owym muzeum działała bardzo dobrze, o paru godzinach mowy być nie mogło, bo to miejsce nie dość że jest dramatycznie, wręcz przeraźliwie, nieciekawe, to jeszcze przez jakieś nierozpoznane przez mnie błędy architektoniczne, stwarza wrązenie pułapki, po której ani nie da się swobodnie poruszać, ani robić tego w poczuciu podstawowego choćby komfortu, ani wreszcie znaleźć prostą stamtąd drogę ucieczki. To jest tak straszny labirynt, w dodatku labirynt, którego poszczególne pomieszczenia praktycznie nie różnią się od siebie, że ja w pewnym momencie najzwyczajniej zacząłem się bać, że za chwilę nie pozostanie mi nic innego jak siąść tam wśród tych zdjęć i zacząć wrzeszczeć tak długo aż ktoś przyjdzie i mnie stamtęd wyprowadzi na ów panujący na zewnątrz warszawski upał.
     W końcu jakoś udało mi się stamtąd wydostać i kiedy już byłem na zewnątrz, wpadłem na grupę jakichś Żydów, którzy tam stali i śpiewali piosenki, i powiem zupełnie szczerze, że dla tego jednego doświadczenia pewnie warto tam było zajść. Żydzi jednak w końcu przestali śpiewać i udali się w nieznanym kierunku, a ja wszedłem do pierwszej lepszej knajpy, zamówiłem piwo i pomyślałem sobie, że to jest niezwykle ciekawe, dlaczego oni, mając do dyspozycji coś tak ogromnego, nie byli w stanie wypełnić tego historią, która by mogła kogokolwiek zainteresować? Czemu oni uznali że, chcąc zaprezentować nam dzieje swojego narodu na tym niewielkim skrawku świata, nie pokażą nam nic, z wyjątkiem kupy jakichś nic nie mówiących nam niczego zdjęć, i paru jakichś bylejakich pamiątek. No i pomyslałem sobie, że to jest właściwie zrozumiałe. Co oni bowiem mają nam o sobie do powiedzenia, jeśli większość tego to są rzeczy ściśle tajne i w żadnej mierze nie przeznaczone do tego, by o nich dyskutować poza najbardziej zaufaną częścią diaspory?
      A zatem stoi sobie tam w Warszawie to bezsensowne kompletnie muzeum, choćby i samym Żydom potrzebne jak psu na budę, i oto nagle dowiaduję się, że władze Polinu postanowiły ze swoją ekspozycją wyjść na zewnątrz i zaprezentować dzieje swojego narodu masom. Jak słyszę, w pobliżu Dworca Gdańskiego, skąd w roku 1968 część polskich Żydów wyjeżdżała na Zachód, aby upamiętnić tamten czas, Polin postanowił zamówić serię murali przedstawiających wizerunki bardziej wybitnych przedstawicieli swojej społeczności, a wśród nich Zygmunat Baumana, komunistycznego zbrodniarza i oprawcy. Oczywiście, niemal już na drugi dzień ów mural został zamalowany przy pomocy napisów „morderca” i „UB”, i oto, jak słyszę, w reakcji na to co się stało, władze muzeum postanowiły, że muralu z Baumanem nie będzie.
      A ja sobie myślę, że stało się bardzo źle. Raz, że moim zdaniem owa prezentacją wreszcie w sposób naprawdę ciekawy ubarwiła ową nudę, która wręcz wylewa się z wnętrza budynku muzeum Polin, a poza tym stanowić mogłaby naprawdę bardzo znaczący wkład w edukację młodszej częśći polskiego społeczeństwa, gdy chodzi o zasługi żydowskiego narodu dla naszego kraju. Ja prawdę powiedziawszy nie mam pojęcia, ile z osób zaludniających w roku 1968 Dworzec Gdański w Warszawie to byli osobnicy pokroju Zygmunta Baumana, ale jestem pewien, że nawet po bardzo starannej selekcji, władze Polinu znalazłyby tam wystarczająco wielu z nich, by stworzyć naprawdę piękną wystawę. I pomyślmy, jakież to by było wspaniałe przeżycie, zarówno estetyczne, jak i edukacuyjne, gdyby te twarze wpatrywały się na nas swoimi jakże mądrymi oczami, my byśmy je natychmiast dekorowali napisami „morderca”, „oprawca”, „kat”, czy zwyczajnie „ubek”, oni by te napisy natychmiast usuwali, i tak dalej, przez kolejne tygodnie. Z jednej strony mielibyśmy naprawdę czystą demonstrację polskiego antysemityzmu, a z drugiej solidną prezentację naszej wspólnej, wieloletniej, jakże ciekawej historii.
      Wygląda jednak na to, że, spryciarze, się szybko zorientowali. Szkoda.

Zapraszam wszystkich do naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można stale zamawiać nasze książki. Serdecznie zachęcam.

3 komentarze:

  1. Polin. Jak ja nie lubię tego określenia. Niektórzy uważają, że Polska należy im się jak mojemu psu buda, micha i bezpieczne posłanie w domu podczas burzy. I jak mojej kotce wszystko. A ja mówię, że nie. Tu nie ma miejsca dla polinowców. Jak zwykle jestem niecierpliwie wściekła. A był mural Brystygierowej? Czy dopiru będzie? No bezczelne i zuchwałe są te one.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucińska
      Nie bój się używać brzydkich słów. Poza tym, zawsze można powiedzieć "kobiety lekkich obyczajów".

      Usuń
  2. Ha, nie tak łatwo mnie do tego nakłonić. Jestem na odwyku. Pierwsze moje słowo na k i popłynę. Muszę się pilnować. A " kobiety lekkich obyczajów", to przy tych mentalnych i niemoralnych degeneratach brzmi jak wstęp do kołysanki dobranockowej dla grzecznych dzieci.
    pozdrawiam
    JP

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...