Jak już wspominałem wczoraj, ostatni
trzy dni minęły mi na sprawdzaniu matur, co oczywiście musiało sprawić, że moja
aktywność na blogu musiała ulec pewnemu zakłóceniu. W tej sytuacji dzień mój
minął jak minął, natomiast kiedy wróciłem wczoraj do domu, zanim jeszcze
otworzyłem pierwszą flaszkę, zajrzałem do Szkoły Nawigatorów, gdzie internauci
lubią się gromadzić i nie mogłem nie zauważyć, że pod moją nieobecność
absolutny sukces odniosła notka, której autor udowadnia, że, wbrew powszechnemu
przekonaniu, prezydent Lech Kaczyński nie zginnął 10 kwietnia 2010 roku w
katastrofie w Smoleńsku, lecz co najmniej dwa dni wcześniej podczas zwykłej
rutynowej egzekucji, natomiast cała ta gadka o rzekomej katastrofie w Smoleńsku,
o której już od ośmiu lat próbuje nas informować między innymi brat Prezydenta,
to zwykły humbug. Co ciekawe i nadzwyczaj bezczelne, autor tych rewelacji zupełnie
jak gdyby nigdy nic, zapowiada jednocześnie, że jeśli nie przeproszę go za
nieuprawnione sugestie, że on nie jest tym za kogo się nam przedstawia,
skieruje przeciwko mnie pozew. Co być może jeszcze ciekawsze, sukces wspomnianej
notki polega na tym, że ona nagle, ni stąd ni z owąd, uzyskała tyle komentarzy
i tyle odsłon, że została umieszczona na pierwszym miejscu najchętniej
czytanych i komentowanych tu ostatnio tekstów.
Ktoś powie, że nie ma się czemu
dziwić. Itiotyzm o tej skali obłędu nie mógł nie zostać zauważony. Otóż nie.
Pomijając paru komentatorów, ogólny ton komentarzy sprowadza się niemal
wyłącznie do wyrażana zadumy nad celnością wspomnianych obserwacji, a cała
dyskusja pod wspomnianą notką to klasyczna wymiana coraz to nowych spostrzeżeń
dotyczących coraz to nowych refleksji, nie mających nic wspólnego z tym, z czym
tak naprawdę mamy tu do czynienia.
W tej sytuacji, jako człowiek
przede wszystkim zawistny, a poza tym nie znoszący porażek, pierwsze co
zrobiłem po tym, jak doszedłem do siebie po pierwszym szoku, postanowiłem
natychmiast napisać tekst, który wspomniane uwagi na temat prawdziwej historii
tak zwanej „Smoleńskiej Katastrofy” zniszczy, a resztki wdepcze w ziemię. Kolejna
więc rzecz, jaka mi przyszła do głowy, to ta, że napiszę coś więcej na temat
wielkiego sukcesu reżysera Pawlikowskiego, który właśnie na festiwalu fimowym w
Cannes za swój najnowszy film został wyróżniony jedną z nagród i ogłosił, że
oto wreszcie Polska odniosła jakiś sukces, a aktorka Julianne Moore, kiedy mu
składała gratulacje, wzruszyła się do łez. Jednak uznałem, że to wprawdzie jest
temat, ale nie na tę okazję. Potem pomyślałem, że może coś napiszę o Janinie
Ochojskiej, którą wpuszczono do Syrii i Sudanu, a do naszego Sejmu marszałek
Kuchciński wejść jej zakazał, no ale to przy wyżej wspomnianym wyczynie też
wydało mi się zbyt trywialne. Pomyślałem wreszcie, że może w takim razie uda
się coś na tę sytuację zaradzić korzystając z tego że książe Harry jednym krótkim
gestem zdobył dla Brytyjskiego Imperium Amerykę, no ale to by już z mojej
strony było naprawdę bezczelne.
No i proszę sobie wyobrazić, że
kiedy wydawało się, że owo nadzwyczajne wręcz osiągnięcie ludzkiego geniuszu,
zarówno ze strony autora, jak i jego oddanych czytelników, pozostanie niepokonane, na znanym nam głównie
z Twittera i Facebooka portalu pikio.pl zanalazłem informację, która chyba jako
jedyna może rywalizować z tym, do czego doszło tu na naszej Szkole Nawigatorów.
Oto, proszę sobie wyobrazić, okazuje się, że znana nam telewizyjna spikerka,
Katarzyna Dowbor, jest w rozpaczy. Otóż nie dość, że sama zmaga się z kłopotami
z tarczycą, to jeszcze jej ukochana córka okazuje się mieć cukrzycę. Mimo że
obie panie korzystały z pomocy wielu lekarzy, cukrzyca nie ustepuje. Sytuacja
rodzinna red. Dowbor jest o tyle bardziej tragiczna, że ona wciąż walczy o
względy swojego syna, którego porzuciła, kiedy ten miał zaledwie 6 lat. On
wprawdzie swojej mamie dawno wszystko wybaczył, no ale zadra wciąż w jego sercu
tkwi i dziś, kiedy doszły kolejne dramaty, tym państwu naprawdę nie jest łatwo.
Apeluję więc do osób
spędzających tak owocnie czas tu na naszym portalu, by znaleźli też chwilę
czasu, by obok oczywiście rozmyślań nad tym, jak to naprawdę było z tak zwaną
Smoleńską Katastrofą i nad różnymi sposobami naruszania dobrego imienia tego
czy tamtego, zadumać się nad tragicznym losem rodziny Dowbor. I bardzo proszę o
odsłony i komentarze.
Zachęcam
wszystkich, jak zawsze, do zaglądania do naszej księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do
kupienia moje, a przecież nie tylko moje, książki. Każdą bardzo mocno polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.