Myślę, że nie
zaszkodzi jeśli dziś wrzucę tu moje krótkie kawałki, jakie od dłuższego już
czasu publikuję w „Polsce Niepodległej”, z nadzieją, że dostarczę Czytelnikom
odrobinę radości. A zatem, zapraszam.
Jak wiemy, przez część Warszawy przeszedł tak zwany Marsz Wolności i to
wydarzenie dało okazję ludziom takim jak Daniel Olbrychski, Wojciech Pszoniak,
czy Andrzej Seweryn na wykaraskanie się ze swoich norek i zabranie głosu w
publicznej debacie na tematy polityczne. Jak zawsze ostatnio, przez swój nadzwyczajny
dar komiczny, największe wrażenie zrobił aktor Olbrychski, ogłaszając, co
następuje:
„To co funduje nam PiS, wygląda po
prostu na PRL-bis. Bo po Gomułce i Gierku pojawił się nowy Pierwszy Sekretarz
przodującej partii o zapędach jeszcze bardziej autorytarnych niż jego niedawni
poprzednicy. Natomiast przejawia on niebywały talent w niesieniu po prostu i
krzewieniu zła”.
Ja oczywiście mam świadomość, że sam tekst bez dźwięku, nawet uwzględniając
to „niesienie po prostu”, to zaledwie cień oryginalnego wrażenia, ale dla
wszystkich nieusatysfakcjonowanych mam wiadomość naprawdę przednią. Otóż
telewizja TVN24, anonsując owo wystąpienie, przedstawiła naszą gwiazdę jako
Rafała Olbrychskiego. Biorąc pod uwagę fakt, że, co by nie mówić, pan Daniel,
to jednak historia polskiego kina, a jego syn, poza niedzielnym epizodem w roli
piosenkarza, to głównie ktoś, kto ma sprawę za zaatakowanie pracownika
wodociągów siekierą, pan tatuś musiał być naprawdę wzruszony. Nie ma bowiem nic
piękniejszego, jak świadomość, że nasze dzieci osiągnęły większy komercyjny sukces
od nas.
***
Swoją drogą, to bardzo ciekawe, jak Daniel Olbrychski, człowiek, który
swoją wielką karierę artystyczną rozpoczął jeszcze za Gomułki, a największe
sukcesy zarejestrował za Gierka, i z tego co pamiętamy, przez cały ten czas
nawet jednym słowenm nie pisnął, że coś mu się w Polsce nie podoba, dziś nagle
ogłasza, jakimi to podlecami musieli być jeden i drugi, że jeśli się dali
wyprzedzić, to tylko komuś tak złemu jak Jarosław Kaczyński. Oczywiście to jest
dziś absolutnie niemożliwe, ale dla samego śmiechu warto sobie pomyśleć, jaki
to byłby figiel, gdyby minister Ziobro ogłosił, że od przyszłego roku, każdego
10 kwietnia, przez wszystkie miasta i wsie Polski będą przechodzić obowiązkowe pochody
z niebieskimi flagami Prawa i Sprawiedliwości, a obecność każdego
obywatela będzie obowiązkowa, a my byśmy
mogli sprawdzić, czy maestro Olbrychski byłby wówczas równie zdyscyplinowany,
jak mu się to zdarzyło w złotych latach 70.
***
Jak mówię, to jest oczywiście czysta utopia, bo to i nie ta władza, nie to
społeczeństwo, no i przede wszystkim nie te media. Wbrew temu co bredzą ci
komedianci, wolność mamy niekiedy wręcz w dramatycznym przesycie, a najlepszy
dowód na to przedstawił ostatnio internetowy portal o nazwie Wirtualna Polska.
Otóż, jak wiemy, ostatnie dwie powszechnie znane osobistości, Zbigniew Boniek
oraz Jarosław Kaczyński, trafili do szpitala z ortopedycznymi problemami
wymagającymi operacji. O ile sprawa operacji kolana, jaka przeszedł Boniek,
przez media przeleciała jak meteoryt i zniknęła w mrokach zapomnienia, kolano
prezesa Kaczyńskiego jest eksplowatowane w sposób absolutnie kuriozalny, w
dodatku przy wykorzystaniu zagrań typu „Prezes
strasznie cierpi, otwieramy szampana”. I oto wspomniana Wirtualna Polska
poinformowała, że oto dostęp do szpitala w którym przebywa Kaczyński został na
pół godziny ograniczony ze względu na alarm bombowy i przy okazji
przeprowadziła odpowiedni reportaż, w którym opisała wściekłość zgromadzonych
przed szpitalem ludzi, którzy przez
jakiegoś kacyka z kolanem nie są w stanie odwiedzić swoich bliskich. A ja sobie
myślę, że to jest naprawdę coś, co można nazwać „latającymi mediami”. Mieliśmy
już i helikoptery i drony i dziennikarstwo śledcze, ale żeby wykonać taki numer,
jak z tym alarmem bombowym, to jest już naprawdę wyższa szkoła jazdy.
***
Swoją drogą, czy w dowód uznania dla właścicieli Wirtualnej Polski za ich
wkład w propagowanie słodkiej, niczym nie wzruszonej wolności, nie warto by
było im udzielić jakiegoś szczególnego finansowego wsparcia? Oto, jak się
dowiadujemy, w zeszłym roku całkowity przychód firmy wyniósł 301 849 380 zł,
zadeklarowana strata natomiast osiągnęła pułap niemal 330 milionów złotych.
Mówi się ostatnio bardzo dużo o tym, jak to zagraniczne sieci handlowe drenują
nasz budżet z każdej możliwej złotówki, a rząd zastanawia się, jak tych
cwaniaków zmusić do tego, by się jednak wzięli w garść i przestali udawać, jacy
są strasznie biedni, a tymczasem okazuje się, że to wcale nie chodzi tylko o te
hipermarkety. Oto patrzymy na to logo Wirtualnej Polski i nagle sobie
uświadamiamy, że ona jest naprawdę wirtualna. I to jeszcze jak!
***
W tym momencie zupełnie nieoczekiwanie na scenę wchodzi świętej, jak głosi
wieść, pamięci Jan Kulczyk, który przed wielu jeszcze laty zainicjował
ostateczne przekazanie Telekomunikacji Polskiej we francuskie ręce, co
spowodowało, że owa niemal podstawowa gałąź narodowego majątku uzyskała piękną
nazwę Orange, i która to Orange nawet w pewnym momencie stała się właścicielem
wspomnianej Wirtualnej Polski. Otóż, jak wiemy, ów Kulczyk Jan miał córkę
imieniem Dominika, która dziś, pod nieobecność taty, zawiaduje jego majątkiem,
a przy okazji udziela się publicznie gdzie tylko może. Otóż pojawiła się ta
dama na jednej ze scen i ogłosiła, że „Takiej
Polski nie chcę. Nie chcę hejtu. Nie chcę PiS-u”. A zatem skoro ona nie
chce, to ja mam też coś do powiedzenia. Otóż tak się składa, że mam znajomego
księdza z Poznania, który miał to nieszczęście, że uczył religii młodą Dominikę.
Otóż, jak mi opowiadał, to wówczas jeszcze dziecko miało taki zwyczaj, że do
swoich nauczycieli zwracało się następującymi słowami: „Pani od jutra tu nie pracuje”. Przepraszam bardzo, ale czy ktoś się
jeszcze może dziwić, że ona nie chce hejtu?
***
A trzeba nam wiedzieć, że hejt to rzecz straszna. Ostatnio doświadczyła go
słynna polska pisarka Manuela Gretkowska. A było tak, że napisała ona swoją
kolejną wybitną powieść i jej rękopis przekazała swojej asystentce literackiej.
I oto, proszę sobie wyobrazić, że owa asystentka wiozła powieść Gretkowskiej
autobusem i w momencie gdy biedactwo wysiadało, zostawiło całość na siedzeniu
obok i w tej chwili polskie dziedzictwo narodowe ma wielki kłopot, bo nie
wiadomo, gdzie ów rekopis się znajduje. O całej sprawie pisarka ponformowała na
Facebooku, czy może na Twitterze, nieważne, i złożyła obietnicę, że ten kto
znajdzie owe stroniczki i je zwróci, zostanie zaszczycony tym, że w pierwszym
wydaniu swojej powieści autorka umieści specjalne podziękowanie. No i w tym
momencie na głowę Gretkowskiej spadł hejt, jakiej świat nie widział. A przecież
wystarczyło się nad jej losem zadumać, przypomnieć sobie słynną powieść Stevena
Kinga „Misery”, pomyśleć, że mogło być naprawdę znacznie gorzej i się
zwyczajnie, życzliwie uśmiechnąć.
***
Bo trzeba nam wiedzieć, że dziś uśmiech to wręcz coś, co niektórym zostało jako
tak zwana ostatnia deska ratunku. Oto podczas wspomnianego na początku tych
naszych dzisiejszych refleksji Marszu Wolności głos zabrał kandydat Platformy Obywatelskiej
na prezydenta Warszawy, Rafał Trzaskowski i w pewnym momencie, zwracając się do
grupki kompletnie dzis już zrozpaczonych słuchaczy, powiedział mniej więcej
tak: „Kochani, chciałem się zwrócić do
was z apelem o obywatelskie nieposłuszeństwo. Od dziś, ile razy znajdziecie się
na Krakowskim Przedmieściu, uśmiechajcie się i pokażcie wszystkim, że to nie
jest miejsce żałoby, lecz radości”. I to jest moim zdaniem naprawdę coś.
Przede wszystkim pomysł, by zacząć kojarzyć Smoleńską Katastrofę z wydarzeniem
radosnym już sam w sobie jest dość osobliwy, no ale przede wszystkim uważam, że
to naprawde warto będzie zobaczyć. Już się nie mogę doczekać aż ujrzę te
ponure, wściekłe z nienawiści twarze, jak próbują się uśmiechać.
Jeśli ktoś
zapragnął kupić nasze książki, a nie wie jak, proszę uprzejmie: www.basnjakniedzwiedz.pl.
Ma Pan świadomość,że słuchanie,oglądanie,cytowanie Trzaskowskiego,grozi rakiem mózgu ?
OdpowiedzUsuń