niedziela, 22 listopada 2020

Kilka krótkich kawałków na pożegnanie roku

 

Ponieważ coś mnie powstrzymało przed kolejną notką na tematy amerykańskie, a z kolei nie umiałem się zainteresować niczym innym, na tyle mocno, by z tego powstały jakieś szczególnie ciekawe refleksje, pomyślałem sobie, że może przedstawię najnowszą serię moich krótkich kawałków, jakie publikuję od pewnego czasu dla miesięcznika „Polska Niepodległa”. Bardzo proszę.

 

 

 

Gdy dziś cały świat świat żyje dwoma wydarzeniami, a więc COVID-em oraz Ameryką szykująca się do wojny domowej, to i my chyba nie mamy wyjścia, jak machnąć ręką na cały ten tak zwany Ogólnopolski Strajk Kobiet i zająć się sprawami poważnymi. Chyba jednak byśmy tego nie przeżyli, gdybyśmy nie odstąpili choć odrobinę miejsca głównej bohaterce owego wspomnianego strajku i tym, którzy najpierw zamontowali jej pod pachami te sznurki, a dziś za nie z coraz większym zaangażowaniem pociągają. Otóż osobiście nie mam pojęcia, co to za czarny umysł wpadł na pomysł, by głównym hasłem owego ruchu uczynić hasło „Wypierdalać”, a następnie kazać wszelkie inne obelżywości publicznie wykrzykiwać na co dzień zupełnie porządnym i grzecznym dzieciom, przyznać jednak muszę, że to autentycznie działa. Działa do tego stopnia, że nawet sama Marta Lempart nakręciła się aż tak bardzo, że na urządzanych każdego dnia przez siebie konferencjach prasowych wykrzykuje do dziennikarzy, których nie lubi, owo niezwykłe zupełnie hasło. Co ciekawe, ona nie dość że czyni to zupełnie bezkarnie, to jeszcze jest do tego zachęcana przez uniwersytety oraz Polską Akademię Nauk, z których nadeszły poważne, podpisane przez najwybitniejszych profesorów ekspertyzy, że używanie zamiast przecinków słowa „kurwa”, może być traktowane jako zarówno dowód cywilizacyjnego upadku, jak i intelektualnej wzniosłości... zależnie od miejsca i okoliczności. I to jest, moim zdaniem, moment, w którym możemy przejść do sytuacji w Stanach Zjednoczonych.

 

***

 

Do dnia, w którym realnie dowiemy się, kto przez najbliższe cztery lata będzie prezydentem Stanów Zjednoczonych, zostały jeszcze ponad dwa miesiące, ale już dziś widać, że światowe media, oraz pozostałe lewactwo, zaczynają czuć pismo nosem i szykują się do wojny jakiej współczesny świat nie widział. Oto dziś, gdy piszę te słowa, po wpisaniu do wyszukiwarki hasła „Donald Trump” Google proponuje trzy artykuły, wszystkie z CNN. Pierwszy z nich zadaje pytanie, czy Donald Trump przygotowuje zamach stanu, drugi czy on nadal planuje chodzić obrażony, podczas gdy Ameryka umiera na COVID, no i trzecie, już z bezpośrednim pyatniem kierowanym do czytelnika, czy on jest za Trumpem, czy za demokracją. A ja w tym akurat przypadku zauważam pewną istotną zamianę. Otóż po kilku tygodniach nieustannego bombardowania opinii publicznej informacją, że wybory są już rozstrzygnięte i Donald Trump powinien pakować manatki, kolejne doniesienia na temat kolejnych wyborczych oszustw, najwyraźniej sprawiają, że zarówno CNN i cała reszta zdecydowali się zwrócić już bezpośrednio do Trumpa z pytaniem, czy on faktycznie chce utopić Amerykę w morzu krwi.  Proszę zwrócić uwagę na to, co się dzieje: otóż oni najpierw doprowadzili ludzi do czystej, histerycznej wręcz euforii, wmawiając im, że dzięki ich wspólnemu wysiłkowi Donald Trump został pokonany, a dziś zaczynają im walić kijem po kratach, powtarzając w kółko, że jednak dziś kolacji nie będzie. Czy to nam przypadkiem czegoś nie przypomina?

 

***

 

Oczywiście że tak. Ową metodę utrzymywania ludzi w stanie nieustannego podenerwowania znamy bardzo dobrze, obserwując w jaki sposób ona jest realizowana tu u nas w Polsce. Od niemal sześciu już lat najbardziej agresywne lewactwo jest na zmianę atakowane albo radosną informacją, że zwycięstwo jest tuż-tuż, albo kolejną, że niestety to jeszcze nie teraz. Emocjonalny poziom owych doniesień jest tak wielki, że ci, do których one są kierowane, żyją w stanie ciągłej histerii, z której jedynym wyjściem w pewnym momencie jest wyjście na ulicę z wrzaskiem „wypierdalać” na ustach. A ja myślę sobie, że to wciąż nie jest jeszcze nic złego. Gorzej, gdy oni zaczną biegać z nożami i wbijać je we wszystko co spotkają na swojej drodze. Aby zrozumieć,  że tak może się jak najbardziej stać, wystarczy spojrzeć na zachowanie nie tyle tych dzieci z czerwonymi, nazistowskimi błyskawicami wymalowanymi na czołach, bo one, jak tylko każe im się wrócić do szkoły, to o wszystkim zapomną, czy nawet na tę całą Martę Lempart, która, co by nie mówić o psychicznym stanie w jakim się znalazła, głównie jednak dba o swoje finansowe interesy, ale na to co mówią i jak się zachowują tak zwane gwiazdy, a więc aktorzy, pisarze, czy piosenkarze. Oto przed nami piosenkarka pełną gębą, czyli niejaka Natalia Przybysz. Z pewnym smutkiem muszę tu powiedzieć, że z korzyścią dla przekazu o wiele lepiej byłoby, gdybyśmy mogli wysłuchać pani Przybysz na żywo, wraz z głosem, obrazem i gestem, no ale może nam się uda przynajmniej częściowo skorzystać z własnej wyobraźni. Proszę zatem o uwagę:

To co mi przeszkadza w Polakach to to, że oni średniowieczem się tak fascynują. I w ogóle wydaje mi się, że Polacy w masie takiej, takiej mięsożernej masie, po prostu utknęli mentalnie w czasach średniowiecza.  Pojechałam na spływ kajakowy, płynęliśmy przez piękne okolice, ale co jakiś czas rzeka okazywała się plażą. I na tej plaży po prostu lud się kąpał. I te dźwięki, które wydają zmasowani ludzie, Polacy, z grillem, z kiełbasą, z brzuchem, z czerwoną, opaloną głową, to jest coś średniowiecznego. To jest coś co mnie przeraża w Polakach. Średniowiecze”.

A ja powiem szczerze, że się pani Przybysz nie dziwię, bo to jest właśnie efekt tego nieustannego atakowania jej biednej głowy raz informacją wywołującą u niej szaloną radość, a raz wisielczą rozpacz, i tak na zmianę, godzina po godzinie, dzień po dniu. W końcu, kto by to wytrzymał i nie zwariował?

 

***

 

A co powiedzieć, gdy do tego nagle dojdzie jeszcze cały ten COVID, te maseczki, tak zwany „dystans społeczny”, a na to jeszcze zostaną nałożone owe godziny dla seniorów? Oto, proszę sobie wyobrazić, że w ostatnich dniach gwiazdą medialnych doniesień na temat pandemii została piosenkarka Edyta Górniak, która, jak się okazuje, związała się ze środowiskami narodowymi i prawdopodobnie pod wpływem ich liderów, ogłosiła że wirus nie istnieje, w szpitalach nie leżą ludzie autentycznie chorzy, lecz „statyści”, a całą tę zarazę wymyślił Bill Gates w celu zdepopulowania ludzkości przy pomocy stworzonej przez siebie szczepionki. Ja oczywiście owej fascynacji opiniami kogoś takiego jak Edyta Górniak nie rozumiem, ale jej słowa wywołały prawdziwą burzę, podczas której wypowiedzieli się zarówno politycy, dziennikarze, artyści, lekarze, prawnicy, a nawet sami chorzy, z których kilku odpowiedziało piosenkarce nawet napisanymi przez siebie wierszami. Doszło wręcz do tego, że pojawiły się propozycje, by Górniak za negowanie pandemii wsadzić za kraty. Przypominam, mówimy o piosenkarce Edycie Górniak. Ona sama zresztą się tym atakiem nie przejęła i wygłosiła potężny manifest, którego pełnej treści tu przytoczyć nie jestem w stanie, ale uważam, że drobny fragment nie zaszkodzi:

Ten nieskończenie piękny, stary Świat rozpada się na Naszych oczach. Co myśmy wszyscy sobie wzajemnie zrobili... (?) Czy możemy jeszcze samych siebie ocalić ?

Mieliśmy 2.000 lat na zrozumienie, czym jest istota życia. Czym jest Dusza Ziemi, która pozwala nam tu żyć i czym w człowieku jest Miłość.

Mieliśmy tyle czasu na zrozumienie, że tylko język Miłości i łagodności może cokolwiek uleczyć, cokolwiek zbudować i ochronić.

Jeśli historia się powtórzy znaczy to, że niczego się nie nauczyliśmy i rozpoczniemy ten sam proces samozniszczenia i samozagłady, jaki znamy z historii Naszych Przodków.

Nie chodzi o to, aby być biernym i uległym lecz o to, aby zrozumieć, że Cud dokonać może się wyłącznie wtedy, kiedy staniemy w obronie Źródła dobra i Miłości. W innym wypadku, to Nie Bóg stanie przy Naszym ramieniu, lecz ktoś inny... A wtedy nastanie koniec człowieka w człowieku

Wciąż powtarzamy te same błędy. My, ludzie inteligentni, mądrzy, pracowici, kreatywni i wrażliwi, którzy dostaliśmy Wolną Wolę nadal nie pojmujemy czym Ona jest. Nadal nie potrafimy właściwie z niej korzystać. Żaden z Nas”.

I co? Zatkao kakao? Na takie dictum nawet Joe Biden ze swoim sztabem szulerów nie pomoże.



 

 

2 komentarze:

  1. A propos tego Strajku Kobiet - zastanawiam się czy ktoś nie zaproponował spłaty długów Nowoczesnej w zamian za "dużą hecę po taniemu".

    Widząc pierwszy raz logo strajku uznałem, że na podobiznę Elżbiety II z dziesięciopensówki ktoś nałożył germański run. Tam chyba nawet nie o Elżbietę chodzi ale, gdyby potraktować logo jako zagadkę, wygląda to jak germańska wyobraźnia o powierzchni 10 pensów. Wszystko w tym strajku jest też takie - czyny i język. No i twarze nieprzypadkowe, jeżeli trafiam ze swoją tezą.

    Myślę, że za nieco ponad bańkę tak to właśnie wygląda.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...