środa, 18 listopada 2020

Czy Jan Bury zostanie szefem doradców Demokratów w kolejnych wyborach prezydenckich w USA?

      Pisałem tu niedawno, powołując się na bardzo chłodne analizy pewnego prawnika nazwiskiem Grzegorz Górski, że Joe Biden może już dziś swoje marzenia o prezydenturze odłożyć na półkę, ponieważ cały zapisany w amerykańskiej konstytucji system najpierw zatwierdzania, a następnie ogłaszania ostatecznego wyniku wyborów, nie może dopuścić do tego, by wyłącznie ze względu na fantazję – nomen omen – Demokratów, amerykańska demokracja miała w ciągu zaledwie paru miesięcy zsunąć się do pozycji Wenezueli, czy dawnego Związku Sowieckiego. Przedstawił Górski rozciągający się przed nami kalendarz wydarzeń od dziś do stycznia przyszłego roku, pokazując bardzo precyzyjnie, jak przez pierwsze tygodnie, praktycznie do końca roku, przy wsparciu największych mediów oraz skorumpowanych sądów Biden będzie systematycznie i coraz bardziej oficjalnie pompowany jako zwycięzca listopadowego pojedynku, by wreszcie okazało się, że są instancje – oraz konstytucyjne gwarancje – które, jak już wspomniałem, ten obłęd zatrzymają.

     A co do tego że Górski ma rację, upewniła mnie relacja, jaką przedstawił na youtubie były burmistrz Nowego Jorku, a dziś prawnik prezydenta Trumpa, Rudy Giuliani, w oparciu o zeznania nadzwyczaj wiarygodnych świadków całej serii wyborczych przestępstw, jakie miały miejsce 3 i 4 listopada w rządzonym przez Demokratów Detroit. Wystąpienie Giulianiego trwa ponad 30 minut i kto zna język i ma ochotę choćby się sprawdzić, może sobie go wysłuchać, ja tymczasem, siłą rzeczy w ogromnym skrócie, opowiem, na czym polega problem, z którym będzie sobie musiała poradzić Ameryka. Przed nami dwa oficjalne, poświadczone urzędowo, świadectwa osób, które pracowały w swoich lokalach wyborczych, w pierwszym wypadku miejskiego urzędnika, w drugim republikańskiego obserwatora. Otóż – przypominam, że to nie są jakieś listy, czy notatki, ale zatwierdzone podpisem z odpowiednią pieczęcią oświadczenia, składane ze świadomością, że za kłamstwo idzie się do paki na co najmniej 5 lat, zwłaszcza gdy to jednak Biden zostanie prezydentem – oboje zwracają uwagę na następujące przypadki łamania prawa:

1.      1. Szef komisji wyborczej oficjalnie nakazał wszystkim członkom, by głosy wysłane po 3 listopada, antydatować, tak by mogły zostać zaliczone jako ważne;

2.      2. Członkowie komisji namawiali w sposób otwarty do głosowania na Joe Bidena, a jeśli ktoś nie potrafił się zorientować w procedurze, szli z nim do kabiny i tam dokładnie ich instruowali co do dalszych kroków;

3.      3. Szef komisji polecił wszystkim członkom komisji, by nie porównówali podpisów złożonych na nadesłanych kopertach, by sprawdzić, czy osoba zarejestrowana oraz głosująca to ta sama osoba;

4.      4. Szef komisji polecił członkom komisji, by w przypadku braku dokumentu potwierdzającego tożsamość odebrać głos na tak zwany „krzywy ryj”;

5.      5. Gdy o godzinie 4 nad ranem liczenie głosów zostało zakończone i okazało się, że Donald Trump ma ponad 100 tys. głosów więcej, na dziedziniec z tyłu budynku wjechały dwie furgonetki, z których wyniesiono ponad 100 tys. wypełnionych mniej lub bardziej starannie kart i rzucono je na stoliki do liczenia;

6.     6.  Przewodniczący komisji zarządził, by jeśli gdziekolwiek będzie brakowało nazwiska, czy podpisu, członkowie komisji mają ten brak osobiście uzupełnić;

7.     7.  Kontrolujący przebieg wyborów Republikanin stwierdził, że wczesnym popołudniem 4 listopada okna lokalu zostały zasłonięte deskami (co jest zapisane, jako sprzeczne z prawem);

8.      8. O godzinie 14 ów mężczyzna wyszedł na krótką przerwę, by zaczerpnąć powietrza i mimo wszelkich niezbędnych zaświadczeń, nie został już przez ochronę do środka wpuszczony;

9.      9. Wedle wielu innych relacji, w wielu miejscach kraju, obserwatorzy republikańscy nie zostali dopuszczeni do obserwowania głosowania oraz liczenia głosów.

       Przepraszam bardzo, ale czegoś podobnego, jak sądzę, nie było nawet w rządzonej przez Platformę Obywatelską i PSL Polsce.

       Jak informuje Giuliani, tego typu skierowanych do amerykańskich sądów skarg jest już grubo ponad sto i wszystkie relacjonują przebieg wyborów w dokładnie ten sam sposób. A ja się zastanawiam, jak to jest, że – niezależnie od tego, czy te oświadczenia to szczera prawda, czy stek kłamstw – już dziś niemal wszystkie oficjalne i nieoficjalne media jednym głosem oświadczają, że kampania Trumpa złożyła do sądów szereg protestów, nie przedstawiając przy tym ani jednego dowodu? Przecież to że te dowody – jakiekolwiek by one się ostatecznie okazały być – dziś są, to nie jest opinia, ale fakt. One istnieją fizycznie i jedyny problem jaki z nimi mamy to ten, że Giuliani je, owszem, pokazał, natomiast nic mi nie wiadomo o tym, by owe oświadczenia zostały zaprezentowane w CNN, czy w New York Timesie, czy w Onecie, choćby i z odpowiednim komentarzem.

      No i naprawdę nie rozumiem, jak to jest, że gdy Trump umieszcza na Twitterze informację, że wygrał wybory, pod jego wpisem znajduje się ostrzeżenie, że to jest wiadomość nieprawdziwa, natomiast gdy to samo o sobie pisze Biden, żadnego ostrzeżenia nie widać.

      No i jest coś jeszcze. Otóż wczoraj gdzieś znalazłem informację, że rosyjski klub Spartak Moskwa zamieścił w sieci zabawny rzekomo bardzo mem, nawiązujący do tweeta Trumpa, w którym ten informuje, że wygrał wybory, gdzie widzimy informację, że Spartak w roku 2017 pokonał na Anfield Liverpool 7:0, no i że ów mem cieszy się nadzwyczajną wręcz popularnością, budząc na całym świecie powszechny rechot. A ja bardzo przepraszam, ale skoro doszło już do tego, że kampania na rzecz prezydentury Joe Bidena osiągnęła punkt, gdzie oni zaczynają się zabawiać pod ruskie żarty nadawane przez piłkarzy Spartaka Moskwa, to ja już naprawdę coraz bardziej zaczynam się bać tego co się stanie, gdy po 20 stycznia okaże się, że to jednak Trump jest nadal prezydentem.  I z jednej strony, oczywiście boję się bardzo o Amerykę, a z drugiej zastanawiam się, czy to nie jest tak, że oni wszyscy doskonale wiedzą, że dowody na te oszustwa są na tyle mocne, że im już tylko pozostaje przejęcie władzy siłą i dziś już tylko potrzebują do tego odpowiedniej ilości armatniego mięsa. .. i właśnie się nim obkładają. Choćby i tu u nas w Polsce.



     

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...