Dla zilustrowania wczorajszej notki wrzuciłem fragment telewizyjnego programu amerykańskiej telewizji Saturday Night Live, w którym jakis komik udawał Giulianiego w taki sposób, by obecna w studio publiczność – pardon me french – posrała się ze śmiechu. Czemu to zrobiłem? Wyjaśniłem to, jak sądzę, odpowiednio jasno już wczoraj, dziś tylko powtórzę. Chodziło mi o to, że przede wszystkim poziom tego występu był tak niski, że ja go nie potrafiłem porównać z tym nawet, czym jesteśmy zadręczani tu w Polsce przez tak zwane kabarety i to mnie, powiem uczciwie, zaskoczyło. Druga rzecz, to ta, że ja się autentycznie przestraszyłem widząc, jak bardzo owo antytrumpowe szaleństwo przebiło sufit, skoro Amerykanie ryczą ze śmiechu oglądając coś tak nieprawdopodobnie nędznego i to w dodatku w przekonaniu, że w ten sposób Trump już z całą pewnością przegrał. Ale jest jeszcze coś. Otóż wydaje się, że jeśli ktoś zostaje zapraszany do Saturday Night Live, to on nie może być pierwszym lepszym przybłędą, ale osobą z jakimiś tam gwarancjami, tymczasem kogóż my tu mamy? Gościa, który udaje Giulianiego, a ów występ przypomina jak żywo scenę z „Głowy na tranzystorach” Hanny Ożogowskiej, gdzie Marcin z Kostkiem postanowili założyć płatny cyrk dla okolicznych dzieci, by za uzyskane stąd pieniądze kupić kilka paczek gum do żucia. A ludzie się śmieją tylko dlatego, że on szydzi z Giulianiego, a przy okazji oczywiście z Donalda Trumpa.
Ale mało tego. Oto wczoraj zajrzałem do Googla po to by znaleźć jakieś
zdjęcie Donalda Trumpa do zilustrowania notki na Twitterze. Wpisałem w
wyszukiwarkę frazę „Donald Trump” i natychmiast otworzyły mi się trzy
propozycje, wszystkie z CNN-u. Pierwsza, gdzie zastanawiano się, czy Trump
szykuje zamach stanu; druga, z sugestią, że Trump się dąsa, podczas gdy Ameryka
umiera na COVID; trzecia, zawierająca
pytanie do czytelnika, czy on wybiera Trumpa, czy demokrację. Rzuciłem okiem
na te tytuły, jeszcze raz sprawdziłem, czy rzeczywiście mamy do czynienia z CNN
i pomyślałem sobie, że skoro tak, to znaczy że oni są w tak zwanej „czarnej
dupie”. Potem obejrzałem sobie jeszcze raz fragment występu tego idioty
udającego Giulianiego i włączyłem sobie na youtubie Giulianiego prawdziwego,
gdzie w najnowszym odcinku swoich powyborczych refleksji, on nam pokazuje
najwyraźniej jak to tylko możliwe, że wszystko jeszcze przed nami i że to nie
będzie jakiś nudny jak flaki z olejem szwedzki psychologiczny dramat, ale
autentyczna „Zabójcza broń” z samym Melem Gibsonem w roli głównej.
To jest wprawdzie po angielsku, ale ponieważ moje doświadczenie jest
takie, że dziś zdecydowana większość z nas zna język na tyle dobrze by
zrozumieć wszystko, o ile tylko jest to wypowiadane powoli i wyraźnie, a w dodatku
na dole są wyświetlane napisy, uważam że mogę zaryzykować. Ci natomiast co
akurat znają wyłącznie francuski, niemiecki, czy rosyjski, albo jakimś cudem
wyłącznie polski, z pewnością mają dzieci, które im pomogą. A zapewniam że
warto. Proszę słuchać i przestać mi już wreszcie powtarzać, że nic z tego nie
będzie. Bo będzie.
PS. Ktoś mi pewnie teraz powie, że ja
jestem strasznie naiwny, skoro uwierzyłem jeszcze jednemu prawnikowi, z tą
różnicą, że jest prezydentem USA, a więc kimś z pewnością bardziej od innych
cwany. Otóż ja biorę pod uwagę możliwość, że wrażenie jakie Giuliani robi, to
wyłącznie wynik metody na to by nas uwieść. Jak on potrafi być skuteczny widać
choćby po tych paru przerywnikach, gdzie reklamuje swoje produkty. A zatem,
możliwe, że on kłamie jak bura suka, a robi to tak dobrze, bo jest zwyczajnie
najlepszy w swoim fachu. W sytuacji jednak gdy ja sam mogę się zdać na swoje
przeczucie oraz wyczucie, zdecydowanie wolę polegać na kimś kto autentycznie
robi wrażenie szczerego, niż na jakimś komiku bez cienia talentu, z tą myślą,
że on tak naprawdę jest szczery, tyle że nie umie tego pokazać.
To nie jest komik, tylko komik-kobieta i aktorka Kate McKinnon .
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc, kilka razy nagradzana nagrodą Emmy za wcześniejsze występy w tym SNL.
@Mateusz
UsuńNo właśnie żona mi powiedziała, że to chyba jest kobieta. W tej sytuacji chyba lepiej rozumiem ten rechot. To jest zawsze bardzo śmieszne jak mężczyzna udaje kobietę i odwrotnie.
No nie wiem, może...
UsuńP.S.
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że ja w sumie nie byłem jakoś mega zaskoczony. Wystarczyło mi jak parę razy natknąłem się w jakichś tzw. late night showach jak, po wygranej Trumpa, niektórzy aktorzy rzucają żarcikami na jego temat.
Tylko ze względu na to, że nie śledziłem tego jakoś szczególnie to nie spodziewałem się, że to spadło już do takiego poziomu i takiej skali jak u nas tzw. kabarety.