wtorek, 1 września 2020

Także i złe duchy wierzą i drżą...


         Nie jest mi zbyt zręcznie po raz kolejny komentować, a tym bardziej próbować uzupełniać, rekolekcyjne nauki księdza Krakowiaka, ale ponieważ od pierwszej chwili jak miałem szczęście ich wysłuchać, chodza mi po głowie pewne bardzo ważne moim zdaniem myśli, pozwolę sobie jeszcze raz się wciąć. Z nadzieją, że nasz dobry ksiądz mi to daruje.
        Zacznę jednak od tego, że jak najbardziej śladem oryginalnego zamiaru Księdza zachęcę Czytelników do obejrzenia starego filmu z Busterem Keatonem. Bardzo proszę o ten wysiłek. To zaledwie niespełna pół godziny, bardzo dobre pół godziny.


      
      A teraz, również za przykładem Księdza, krótki fragment z Księgi Hioba:
Odszedł szatan sprzed oblicza Pańskiego i obsypał Hioba trądem złośliwym, od palca stopy aż do wierzchu głowy. Wziął więc Hiob skorupę, by się nią drapać siedząc na gnoju. Rzekła mu żona: «Jeszcze trwasz mocno w swej prawości? Złorzecz Bogu i umieraj!» Hiob jej odpowiedział: «Mówisz jak kobieta szalona. Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?» W tym wszystkim Hiob nie zgrzeszył swymi ustami”.
       Proszę zwrócić uwagę na słowa żony Hioba. Ona nie twierdzi że Bóg umarł. On doskonale wie, że On żyje, tyle że nie uważa go za Boga dobrego. Ale też nie namawia Hioba by dał sobie spokój z tym całym swoim Bogiem i umarł, ale żeby zanim umrze, Bogu złorzeczył. Ona nie jest ateistką, lecz w tym akurat momencie samym Diabłem. Moim zdaniem, trudno znaleźć bardziej wymowny przykład tego, czym jest satanizm. 
      Tym razem akurat ksiądz Rafał nie wspomniał o tym, ale ja pamiętam jak parę lat temu uświadomił mnie, że tak naprawdę szczery ateista, w tym sensie, że nie wierzy w istnienie Pana Boga, po tym świecie nie chodzi. Ludzie, którzy przedstawiają się jako ateiści, tak naprawdę doskonale wiedzą, że Bóg istnieje, tyle że jest On Bogiem złym i złośliwym, którego nasz los w żadnej mierze nie interesuje. I stąd między innymi część z nich oddaje się w niewolę szatanowi, który skoro nie jest w stanie dać nam zbawienia, to przynajmniej jest dobrym towarzyszem zabawy.
        Pamiętam owe słowa Księdza, bardzo je sobie cenię i mam je jak najbardziej w głowie, kiedy patrzę na ów tak stary już dziś film z Busterem Keatonem. Mam te słowa w głowie i myślę sobie, że to jest naprawdę bardzo mocne wyznanie wiary. Scena gdy po tym jak oboje na samym starcie swojego nowego życia utracili niemal wszystko, Keaton ze swoją ukochaną, idą dalej, pełni niezłomnej miłości, zostawiając za sobą te straszne rumowisko, to jest moim zdaniem niezwykły wręcz remake owej tak strasznej historii o Hiobie i jego nieszczęściu, z tym samym pięknym przesłaniem, tyle że tym razem ze szczęśliwym zakończeniem.
       A refleksji księdza Krakowiaka wysłuchać i tak należy. Tu:

    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...