Każdego roku w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego rozpoczyna się dyskusja na temat jego sensowności. Można powiedzieć, że jest wręcz naszą ogólnonarodową tradycją roztrząsanie, czy zrywu stolicy można było uniknąć i co by było gdyby jednak spokojnie poczekano na dalszy rozwój wypadków. Zapewne trochę spłycam, ale ostatecznie sprowadza się to do tego, że lansujący się na najprzenikliwszych, cynicznych realistów mówią o "obłędzie ‘44", a ich oponenci dowodzą, że wobec przyczajonych na prawym brzegu Wisły sowietów i tak specjalnego wyboru nie było. Gdzieś w tym wszystkim najczęściej gubią się sami powstańcy i wszyscy inni mieszkańcy Warszawy wymordowani w tych dniach przez Niemców. To, że oni sami niewiele mieli do powiedzenia i po prostu walczyli lub tylko umierali i godne czczenie ich pamięci jest jak najbardziej zasadne, schodzi niestety na plan dalszy.
Przypomniałem sobie o tym teraz wsłuchując się w dyskusje na temat Solidarności. Strajków i tego wszystkiego, co wydarzyło się po tym, gdy wezwany przez Papieża Jana Pawła II Duch Święty zstąpił i odnowił oblicze tej ziemi. Tak jak i w przypadku „powstaniosceptycyzmu” podkreślanie, że Godzina W zapoczątkowała obłęd za który odpowiedzialni są ludzie tacy jak generałowie Pełczyński, Komorowski i Okulicki, w dobrym tonie stało się dowodzenie, że Solidarność to tak naprawdę sterujący wszystkim z tylnego fotela kapusie, agenci i szpiedzy. Tutaj zatem jest podobnie. „Detal” taki, że Solidarność to w pierwszej kolejności miliony Polaków nie mających nic wspólnego z polityką, a tylko zdeterminowanych do tego, by przywrócić godność ojczyźnie i sobie, więc odpowiednio doniosłe czczenie tych wydarzeń jest naszym obowiązkiem umyka w ferworze walki wielkim specom od odkłamywania historii.
W tym miejscu wypadałoby wysilić się na jakąś puentę, ale w sumie ta wydaje mi się zbędna. Sądzę, że wyraziłem się wystarczająco jasno i nie przesadziłem z porównaniem, które przeceiż nie ma stawiać znaku równości między Powstańcami Warszawskimi i członkami pierwszej Solidarności, a tylko pokazać jak krzywdzącymi dla najważniejszych uczestników obydwu doniosłych wydarzeń – ich ofiar i często bezimiennych bohaterów - są uproszczenia stosowane przez krytyków Powstania oraz rewolucji Solidarności. Ciekawe tylko, czy frakcje „obłędu 44” i „Solidarności Bolków” tworzą ci sami ludzie. Jeżeli nawet nie, to jednak mentalnie zdaję się być w tym samym miejscu, więc śmiało można wrzucić ich do tego samego wora.
@Przemsa
OdpowiedzUsuńTo są faktycznie ci sami ludzie. To są własnie oni.