Mam nadzieję, że to są tylko kolory
minionego dnia, faktem jest jednak, że po tym, co miałem okazję oglądać wczoraj
w telewizji wpadłem w nastrój wyjątkowo podły. I wbrew oczekiwaniom, wcale
najbardziej nie chodzi mi o to co odstawiły wczoraj na Krakowskim Przedmieściu
te biedne dzieci. Gdy chodzi o nie, to ja właściwie zachowuję pełny spokój, z
tego choćby względu, że ja je wszystkie bardzo dobrze znam. Tam bowiem
widziałem bardzo wielu z moich uczniów, nawet jeśli nie ich osobiście, to w
postaci bardzo zdyscyplinowanej reprezentacji. Widziałem ich i o większości z
nich nie jestem w stanie powiedzieć jednego złego słowa poza tym, że oni są
młodzi i tragicznie naiwni. Bardzo często natomiast są to dzieci grzeczne,
dobrze ułożone, bardzo inteligentne, a nawet w pewien sposób mądre, tyle tylko
że owa grzeczność, ułożenie i inteligencja potrafi się gwałtownie zamienić w
kompletne zidiocenie, ile razy za nich się wezmą cyniczni politycy oraz funkcjonariusze mediów. Oczywiście,
wśród nich pojawiają się też osoby z zaburzeniami, niekiedy nawet ze środowisk
patologicznych, ale również grupki cwaniaków, którzy przy tego typu okazjach
zawsze szukają okazji do podupczenia za friko, lub trafienia jakichś większych pieniędzy, jak choćby ów Michał i jego dziewczyna, którzy jak słyszę są w trakcie uruchamiana kolejnej zbiórki, większość z nich to jednak zwykłe
dzieci z porządnych domów i często jeszcze bardziej porządnych szkół. Jak
mówię, okrutnie i bezlitośnie zmanipulowane.
Co zatem wywołuje u mnie dzisiejszy
smutek? Otóż, choć przyznaję, że tego typu refleksje nachodziły mnie już
wcześniej, wczoraj właśnie poczułem wyjątkowo mocno, że polityczna sytuacja, to
nieszczęście w jakim znajdujemy już praktycznie od roku 1990 może już tylko
przerwać z jednej strony śmierć Jarosława Kaczyńskiego, a z drugiej wycofanie
się Kościoła do przestrzeni ograniczonych murami świątyń. A to co w tym
najstraszniejsze, to to że owa rewolucja doprowadzi do jeszcze większego
nieszczęścia, w postaci kompletnego już upadku Państwa i Narodu.
Póki co, jak widzimy, Polska radzi
sobie bardzo dobrze, by nie powiedzieć – wzorowo. Jednak moim zdaniem są to w
znacznej mierze jedynie pozory, bo przez ów podział na dwa obozy, jakiego już
nikt nie jest w stanie nie zauważyć, to coś, co nie dość, że jest w obecnym
stanie rzeczy nie do ruszenia, to w dodatku on obejmuje również zmonopolizowaną
kulturę, sztukę, no i oczywiście media. Z jednej strony mamy Tomasza Lisa, Macieja
Knapika, oraz telewizję TVN24, z drugiej braci Karnowskich, Tomasza Sakiewicza
oraz TVP; z jednej Zenka Martyniuka, a z drugiej Michała Urbaniaka; z jednej
Szczepana Twardocha, z drugiej Rafała Ziemkiewicza; z jednej wreszcie Krystynę
Jandę, a z drugiej Redbada Klijnstrę... że już nie wspomnę o biskupach Polaku i
Jędraszewskim. A jedyna różnica między nimi to ta, że dla jednych lesbijka Margot to „ona”, a dla drugich „on”.
To się, proszę Szanownych Gości, nazywa
zabetonowana scena, na którą nikt obcy nie będzie miał wstępu już do końca świata. I
ja oczywiście nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby dla dobra Polski tak jak jest
dziś jednak zostało jak najdłużej, niestety obawiam się, że ten plan nie
wytrzyma próby czasu. Włączam po raz kolejny telewizor, widzę w nim najpierw ową
bandę kompletnie nieprzytomnych, przebranych w tęczowe szmaty, szarpiących się
z policją dzieci, a następnie Sakiewicza z Jachowiczem, potem któregoś z
Karnowskich na zmianę z Wybranowskim, którzy się zastanawiają, czemu awanturników
policja zwyczajnie nie pobiła, tak jak to się dzieje w cywilizowanym świecie, potem nagle zaczynają nas rozśmieszać Feusette z Łosiewicz, a ja już nawet nie
muszę przełączać telewizora na TVN24, bo doskonale wiem, że tam już czekają Ryszard
Kalisz, Włodzimierz Cimoszewicz oraz Marek Migalski, lub, nie daj Panie Boże,
Kazimierz Marcinkiewicz. A wszyscy w programie prowadzonym na zmianę przez Grzegorza Kajdanowicza i Anitę Werner.
I powtarzam, to jest beton, którego
bramy niebieskie nie przemogą.
Jest jednak oczywiście jeszcze taka
możliwość – a wiele na to wskazuje, że jest to scenariusz wcale nie tak bardzo
nieprawdopodobny – że już niedługo, pod warunkiem – co też jest niewykluczone –
Prawo i Sprawiedliwość wygra kolejne wybory zachowując władzę i jego kandydat
przejmie z rąk Andrzeja Dudy fotel Prezydenta RP, wszelka opozycja popełni
zbiorowe samobójstwo i zostaną tylko te dwa: prawo i sprawiedliwość. I wtedy
wreszcie uda się spełnić odwieczne marzenie Jacka Kuronia i Bronisława Geremka
by w Polsce, na wzór meksykańskiej Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej,
rządziła już tylko jedna partia i żeby nikt już nigdy nawet nie pomyślał o tym,
by przy niej coś ruszać. A wtedy nawet będzie można wrócić do starej dobrej nazwy
„Solidarność”, a bohaterem narodowym zostanie człowiek, który do tego
wszystkiego w tak subtelny sposób doprowadził, czyli bokser Szczerba, ojciec Michała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.