Kiedy dwóch
proroków wypowiada dwie wykluczające się opinie, to prawdę mówi co najwyżej
jeden z nich.
Cały wczorajszy dzień chodził za mną prorok Jeremiasz. Jakże
łatwo przychodziło Jego adwersarzowi powoływać się na Boga, kiedy zapewniał, że
już za dwa lata król babiloński zostanie pokonany – uwięziony król Judzki wróci
do Jerozolimy, a wraz z nim wszystkie cenne naczynia zrabowane ze świątyni. O
jakże chętnie słuchał tego cały zgromadzony lud z kapłanami na czele. Jaka miła
odmiana wobec wszystkich zarzutów, ostrzeżeń i wezwań do nawrócenia, które
płynęły z ust tego czepiającego się wszystkiego i wszystkich
Jeremiasza. I wreszcie ta spektakularna chwila, kiedy Chananiasz łamie
drewniane jarzmo, które Jeremiasz nosił na szyi – symbol niewolniczego ucisku.
Czytamy, że po tym wszystkim Jeremiasz odszedł swoją drogą. Odszedł, a my
możemy niemal usłyszeć te szyderstwa, te kpiny, którymi
wyposaża Jeremiasza na drogę lud zachwycony Chananiaszem, swym nowym
prorokiem.
Jakże trudno jest być prorokiem głoszącym trudne prawdy w trudnym
czasie. Jakże podłym trzeba być, aby powoływać się na boski autorytet nie mając
o Bożej Prawdzie zielonego pojęcia.
Kilka dni temu tęczową flagę umieszczono na figurze Chrystusa
przed Bazyliką Świętego Krzyża na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Wśród
licznych komentarzy, można było usłyszeć i takie: „Tęczowa flaga nie
profanuje Jezusa. Nie był homofobem, ksenofobem, nacjonalistą - stał po stronie
uciśnionych i prześladowanych. Gdyby żył teraz, szedłby w marszu równości - i
tak jak 2000 lat temu nie byłoby mu po drodze z hierarchami Kościoła”
(Agata Diduszko), „Gdyby ktoś zapytał Jezusa, czy mu to przeszkodziło, to by
mu po prostu powiedział: 'zajmujcie się tolerancją, wybaczaniem i uśmiechem'.”
(Włodzimierz Czarzasty). A zatem – nawet jeśli ku zaskoczeniu samych
wypowiadających się – mamy do czynienia z proroctwami. Ktoś powołuje się na
Boga ( w osobie Syna Bożego) i bez najmniejszego skrępowania oznajmia co ten
Bóg myśli, co by powiedział, czy zrobił. No i te bezczelne słowa pouczenia pana
Czarzastego skierowane do „pana” Jędraszewskiego, to już niemal jak połamanie drewnianego
jarzma na szyi Jeremiasza.
O tym, żeby się przekonać, który z prorokujących głosi Prawdę
Bożą w czasach Jeremiasza wystarczyło poczekać 2 lata i my dzisiaj dobrze
wiemy, że nie był to Chananiasz. On sam nie doczekał tego rozstrzygnięcia, bo
już po 2 miesiącach Bóg usunął go z tego świata za głoszenie fałszywych
proroctw. Ja oczywiście wszystkim współczesnym prorokom pokroju pani Diduszko i
pana Czarzastego życzę jak najdłuższego życia przynajmniej z dwóch powodów:
1/ aby mieć czas, by uważniej wczytać się w Ewangelię, gdzie nie
ma mowy o tym, że Pan Jezus nawoływał do tolerancji ( ani razu to słowo nie
występuje w Nowym Testamencie); nie ma też mowy o tym, żeby Pan Jezus zabierał
się w jakieś marsze – On sam wytyczał drogę, o której mówił, że jest wąska i
prowadzi do ciasnej bramy (por. Mt 7,14);
2/ aby dać czas i szansę na nawrócenie, bo prawdą jest, że Pan
Jezus jadał z grzesznikami, że nikogo nie odtrącał, że nie potępił
jawnogrzesznicy, ale prawdą jest także, że NIE TOLEROWAŁ grzechu, tylko
cierpliwie zachęcał – także ową upadłą kobietę – „Idź i nie grzesz więcej”
– czego wszystkim, od siebie poczynając nieustannie życzę
@toyah
OdpowiedzUsuńWidocznie owa Diduszko i ów Czarzasty*/ uważają się za doktorów Kościoła. Leczą jak rozumieć Chrystusa, którego według nich nie ma i nigdy nie było.
=====
*/ Nie mam pojęcia dlaczego i z góry przepraszam za ten coming out, ale brzmienie (sama melodia) tego nazwiska uporczywie pachnie mi siarką. To jakiś odruch samozachowawczy, który niewątpliwie krzywdzi tego zacnego człowieka.
Ja zaś pisząc ten tekst zastanawiałem się na jakie autorytety po swojej stronie mogliby się powoływać wyżej wymienieni - my po 2000 lat mamy wciąż naszego Jezusa - ich autorytety - nawet te wiecznie żywe - dezaktualizują się zanim jeszcze dobrze ułożą się w grobie
Usuń@ikspepe
UsuńObiektywnie mogliby się powoływać, ale subiektywnie nie mogą. Sęk w tym, że nie da się kwestionować naszej (żadnej!) religii nie kwestionując jej nauczania.
Oni kwestionują i wywodzą własne "nauczanie", które służy im przeciwko nam i już przez ten cel jest nieobiektywne (fałszywe).
Nauczanie religijne dotyczy wiary, a nie rozumu. Rozum ma mieć podstawę w wierze, a nie odwrotnie. Rzecz bowiem w tym, że z wiary pierwotnie biorą się podstawowe dyrektywy dokonywania przez rozum oceny i dyrektywy wyboru pomiędzy rozważanymi okolicznościami.
Czy ta Diduszko, to nie wiem, lecz Czarzasty jest wystarczająco inteligentny, aby rozumieć, że - sam w nią nie wierząc - swoją egzegezę wyprodukował NA EKSPORT, niczym koraliki i perkal dla tubylców. Nie ma zaś ta egzegeza żadnego zastosowania do wewnątrz tego elgebietu, czy lewicy, bo tam wcale nie chodzi o miłość bliźniego, tylko o dostęp do bezkarnej penetracji tubylców.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBo się powtórzył.
Usuńdla zainteresowanych - wydarzenia, które stanowiły punkt wyjścia dla rozważań to wczorajsze pierwsze czytanie mszalne - - księga Jeremiasza 28,1-17
OdpowiedzUsuń