Parę dni temu wywiadu którejś ze stacji
udzieliła była prezydent Warszawy, Hanna Gronkiewicz Waltz i tam ogłosiła ni
mniej ni więcej, że nawet jeśli Prawo i Sprawiedliwość przegra nadchodzące
wybory, to i tak władzy nie odda, bo dla większości polityków partii utrata
władzy oznacza więzienie. Miałem okazję wysłuchać paru komentarzy na temat tej
wypowiedzi i uderzyła mnie w nich jedna uwaga. Otóż wspomniano tam, że gdy
chodzi o możliwość fałszowania wyborów - a z wypowiedzi Waltz wynika, że to
własnie ona ma na myśli – to w Polsce akurat zdarzyła się dotychczas jedna
tylko taka sytuacja, gdzie ewentualnie można było na ten temat spekulować, a
mianowicie pamiętne wybory samorządowe z roku 2014, gdzie PSL odniósł ów
spektakularny sukces w postaci ponad 20 procent głosów nieważnych.
A ja sobie myślę, że choć oczywiście to
prawda, w dodatku prawda wykraczająca poza granice spekulacji, to z czymś o
znacznie większym wymiarze mieliśmy do czynienia cztery lata wcześniej, kiedy
to na skutek wyjątkowo brutalnego i bezczelnego fałszerstwa wyborczego,
prezydentem na kolejne pięć lat został Bronisław Komorowski. Pisałem o tym w
swoim tekście tu na blogu i uważam, że bardzo solidnie przedstawiłem swoje
argumenty. Krótko mówiąc, chodziło mi o to, że jeśli po przeliczeniu 50%
głosów, wedle oficjalnych danych prezydentem był Jarosław Kaczyński, to nie ma
takiej możliwości, by kolejne 50% dały Komorowskiemu zwycięstwo z różnicą
ponad 6%.
Pisałem o tym w lipcu 2010 roku, w
następnych latach ów tekst powtarzałem, jednak bez większego efektu. I oto dziś
Gronkiewicz Waltz wspomina coś o możliwym sfałszowaniu jesiennych wyborów, a ja
trafiam na tekst, którego wcześniej nie znałem, zamieszczony na blogu o nazwie
alexjones.pl, napisany na podstawie analizy przedstawionej przez kogoś publikującego
pod adresem zonacezara.blogspot.com. Zamiast więc dziś powtarzać swoje
przemyślenia, bardzo proszę rzucić okiem na to, co miał nam do przekazania ów
Alex Jones. Fascynująca lektura.
I jeszcze jedna refleksja. Po latach
bowiem myślę sobie, że gdyby wówczas jednak pozwolono Jarosławowi Kaczyńskiemu
objąć urząd, to by się musiało skończyć wielkim nieszczęściem. Po raz kolejny
więc okazuje się, że człowiek strzela, a kule jak zawsze nosi dobry Pan Bóg.
To sensacyjne, ale Komorowski był uzurpatorem, a legalnym Prezydentem
Polski powinien być Jarosław Kaczyński - Matematyka nie kłamie: II Tura Wyborów
Prezydenta 2010 została sfałszowana. Jakie będą konsekwencje udowodnienia tego
faktu?
WYNIKI II TURY WYBORÓW PREZYDENTA 2010
Liczba głosów ważnych
|
A
|
16 853 021
|
100%
|
KOMOROWSKI Bronisław
|
B
|
8 933 887
|
53,01%
|
KACZYŃSKI Jarosław
|
C
|
7 919 134
|
46,99%
|
RÓŻNICA W GŁOSACH POMIĘDZY KANDYDATAMI
|
D
|
1 014 753
|
6,02%
|
Tabela przedstawia ostateczny wynik II tury Wyborów Prezydenta 2010, liczbę
zarejestrowanych przez PKW głosów ważnych, liczbę głosów przyznanych każdemu z
kandydatów, w tym w procentach
A = B + C
D = B - C
Niżej komunikat PKW z dnia 05.07.2010 r., wynik cząstkowy z 23:50
Liczba głosów ważnych
|
A1
|
7 898 019
|
100%
|
KOMOROWSKI Bronisław
|
B1
|
3 916 709
|
49,59%
|
KACZYŃSKI Jarosław
|
C1
|
3 981 310
|
50,41%
|
RÓŻNICA W GŁOSACH POMIĘDZY KANDYDATAMI
|
D1
|
- 64 601
|
- 0,82%
|
Tabela przedstawia wynik cząstkowy II tury Wyborów Prezydenta 2010 , liczbę
zarejestrowanych przez PKW głosów ważnych, liczbę głosów przyznanych każdemu z
kandydatów, w tym w procentach
A1 = B1 + C1 D1
= B1 - C1
Na podstawie wyniku końcowego Wyborów Prezydenta 2010, i wcześniejszego
wyniku cząstkowego, można wyliczyć drugi wynik cząstkowy.
Obliczony wynik cząstkowy z głosów zliczonych przez PKW po godzinie 23:50
A2 = B2 + C2
D2 = B2 - C2
Różnica dla D2 powinna wynosić D - D1, czyli 1 014 753 - 64 601 = 950 152
głosy
|
RÓŻNICA W GŁOSACH POMIĘDZY KANDYDATAMI Z CAŁEGO WYNIKU WYBORÓW PREZYDENTA
2010
|
D
|
+ 1 014 753
|
+6,02%
|
RÓŻNICA W GŁOSACH POMIĘDZY KANDYDATAMI Z CZĘŚCI ZLICZONEJ PRZED 23:50
|
D1
|
- 64 601
|
- 0,82%
|
RÓŻNICA W GŁOSACH POMIĘDZY KANDYDATAMI Z CZĘŚCI ZLICZINEJ PO 23:50
|
D2
|
JEST
+1 014 753 POWINNO BYĆ 950 152 głosów różnicy |
+11,34%
|
Różnica dla D2 powinna wynosić D - D1, czyli 1 014 753 - 64 601
= 950 152 głosy
Fałszerze byli jednak tak "błędnie perfekcyjni," że wynik
końcowy, i różnicę w głosach między kandydatami, z części liczenia po
23:50, dopasowali do różnicy w głosach części liczenia po
23:50 , zapominając, że Komorowski miał przed 23:50 stratę w wysokości
64 601 głosów, ... i różnica końcowa pomiędzy kandydatami powinna być
o tą stratę pomniejszona.
Ten błąd świadczy, że wynik Wyborów 2010 dopasowywano w PKW
"ręcznie".
To, oraz ogromna nadwyżka głosów uzyskana przez Komorowskiego po 23:50
świadczą, że wybory zostały sfałszowane
Jak widać, przed 23:50 Komorowski miał -64601 głosów. Też, co
widać, po 23:50 dosypali mu 1 014 753 co zasypało stratę z pierwszej połowy, i
dało zwycięstwo, ... popełniając przy tym błąd.
Skoro w pierwszej połowie , przed 23:50, Komorowski miał stratę (-64 601
głosów), a w drugiej połowie, po 23:50, miał nadwyżkę (+ 1 014 753) , to
finalna nadwyżka powinna wynosić 1 014 753 - 64 601 = 950152 głosy różnicy.
Po sprawdzeniu wyniku końcowego Wyborów Prezydenta 2010 stoi jednak
"jak byk": Różnica z całości = 1 014 753
PKW OGŁASZAJĄC WYNIK WYBORÓW PREZYDENTA 2010 NIE UWZGLĘDNIŁA STRATY
KOMOROWSKIEGO Z PRZED GODZINY 23:50, "WZIĘŁA WYNIK Z GŁOWY", NIE Z
WYBORÓW, DOPASOWUJĄC GO DO ZAPOTRZEBOWANIA.
Niesiołowskli, po ogłoszeniu wyniku w Wyborach Prezydenta 2010 (https://www.youtube.com/watch?v=y3pULo9SyRo):
"Radość! Ogromna radość, porównywalna trochę do radości z '97
roku. - Z tym że wtedy były jeszcze te sondaże, ja wtedy nie wiedziałem na ten
temat. - Teraz to się do końca wahało. Ja miałem "o 11-stej"
(23:00) przeciek: Kaczyński prowadzi 56 ... 54.46% ... ja
myślę Boże! No! Katastrofa! Muszę wyjeżdżać chyba, na starość mnie
czeka emigracja. - No na szczęście to się nie stało."
** Niżej w tabeli wynik z 23:00 po przeliczeniu na "przeciek
Niesiołowskiego".
Imię i nazwisko kandydata
|
Liczba uzyskanych głosów
|
% uzyskanych głosów
|
KACZYŃSKI Jarosław Aleksander
|
1 739 663
|
54,56
|
KOMOROWSKI Bronisław Maria
|
1 454 723
|
45,54
|
Wynik z 11-stej, który niechcący podał Niesiołowski, znacząco różni się od
oficjalnego wyniku cząstkowego podanego przez PKW, z tej samej godziny.
Imię i nazwisko kandydata
|
Liczba uzyskanych głosów
|
% uzyskanych
głosów
|
KACZYŃSKI Jarosław Aleksander
|
1 577 612
|
49,39
|
KOMOROWSKI Bronisław Maria
|
1 616 775
|
50,61
|
Tabela wyżej / Oficjalny wynik cząstkowy z godz. 22:48 podany przez PKW
http://zonacezara.blogspot.com/2015/10/niesioowski-zatai-wiedze-o-faszerstwie.html
Diagnoza jak najbardziej trafna i udowodniona. Chciałoby się dopisać: "arz do bulu".
OdpowiedzUsuńMarek Wasek
Dzień dobry, w obliczeniach Alexa znajduje się błąd, który doprowadził go do zupełnie fałszywych wniosków. Otóż Alex popełnił błąd w obliczaniu liczby głosów, jakie zdobył Jarosław Kaczyński po 23:50 (C2). 7 919 134 głosów minus 3 981 310 głosów daje 3 937 824 a nie jak napisał Alex 4 002 425. Dalej więc różnica głosów po 23:50 to 1 079 354 a nie jak napisał Alex 950 152. Tutaj Alexowi zgubiło się owe 64601 głosów. W związku z tym jego zdanie "Ten błąd świadczy, że wynik Wyborów 2010 dopasowywano w PKW ręcznie" zostało wysnute na podstawie jego własnego błędu.
OdpowiedzUsuń@Tomasz
UsuńMożliwe. Dla mnie od samego początku były ciekawe dwie rzeczy. Pierwszą, jak to się stało, że po raz pierwszy i ostatni po przeliczeniu połowy głosów doszło do dramatycznego zwrotu tendencji. Według oficjalnych raportów, o ile pierwsze 50 procent przeliczonych głosów wskazywała na zwycięstwo Kaczyńskiego, to pozostałe 50 procent głosowała na Komorowskiego z przewagą aż 10 procent. Tak się nie dzieje.
Druga kwestia to reakcja Niesiołowskiego. On musiał mieć informacje wiarygodne.
Pierwszej rzeczy błędne wyliczenia Alexisa nie tłumaczą w żaden sposób, właściwie całą tą część jego obliczeń można wyrzucić do kosza i nie pozostaje nam tutaj nic poza pytaniem czy błąd, który popełnił w obliczeniach był zamierzony i czy może liczył, że nikt się nie zorientuje, co dalej prowadzi do pytania jaki cel mu w tym wszystkim przyświecał. Druga kwestia jest oparta na wiarygodności posła Niesiołowskiego. A więc bezpośrednio dotyka tego jak wówczas posła Niesiołowskiego postrzegaliśmy i czy jego dzisiejsza pozycja w polityce może to dawne postrzeganie zmienić.
UsuńAha.
Usuń@Tomasz
UsuńTe wyliczenia nie są aż tak ważne. To co się liczy to fakt, że doszło do oszustwa. Powtarzam - FAKT. W tej akurat sytuacji nie wyobrażam sobie, by to co mówi Niesiołowski było czymś co można lekceważyć.
Moim zdaniem oni by musieli go wtedy zabić i to bardzo szybko. Ze strachu. I on to wiedział a mimo wszystko wziął udział w wyborach.
OdpowiedzUsuń@crimsonking
UsuńTeż tak uważam.
Zdecydowanie.
UsuńPomorzecie? Pomarzymy.
OdpowiedzUsuńŚwietnie że znalazłeść tą zonecenzora.
To co HGW komunikuje to według mnie straszenie PKW, bo rozumiem że jak znowu za mało odejme PiSowi, to im da popalić. Że niby co, za przeproszeniem? Przeprowadzi im Paradę Równości przez korytarze i biura ich szacownej instytucji? Czy że jej mąż poszczuje psem prezesa PKW? Aha, przepraszam, Trzaskowski podniesie im czynsz za wynajem trawnika. No to jest sprawa do przemyślenia.
Mówiąc poważnie, to jest niepoważne. Poważna groźba byłaby wtedy gdyby miała jakąś dźwignię sądową. Pewnie ma, ale stawiam na to, że dźwignie JK są mocniejsze. Dlatego PKW aż tyle procentów Pisowi nie zabierze. Może nawet jest szansa na większość konsytucyjną.
Mniej więcej rok po wyborach prezydenckich aresztowano w sprawie o zabójstwo jakiegoś policjanta z Białołęki. Okazało się przy tym, że woził on w bagażniku kilkaset kart wyborczych. Podobno byly policzone i uwzglednione w protokole komisji, tyle że nie trafiły do archiwum.
OdpowiedzUsuńNie przypominam sobie zeby sprawa ta była ostatecznie wyjaśniona. Nie wydaje mi się też, żeby ktos sprawdził, czy takich paczek w innych bagażnikach mogło byc więcej.
PiS nie będzie tego ruszał, bo PKW to resort siłowy, silny języczek u wagi. Ja to rozumiem.
UsuńAha, w sumie to jest Alexjones. Ok. Chwała Alexowil
OdpowiedzUsuńCzas jednak by JK sięgnął po tekę premiera po wyborach. Jeśli tego nie zrobi, będę miał zagadkę, co to by mogło znaczyć, chyba w grze globalnej.
@Magazynier
UsuńJestem zdecydowanie przeciw. Ona ma pozostać Prezesem.
W przyszłej kadencji będzie jeszcze ostrzej niż teraz. Rozgrywka z Rotszyldami dopiero się zaczyna. Brtyjczycy wożą się z nimi od kilku lat, ale Trump dopiero od 3 lat. Jeszcze na dobre ona nie rozkręciła się. Morawiecki w mojej ocenie nie jest tak silny jak JK. Nie posiadł jeszcze zdolności gry na kilku płaszczyznach.
UsuńPrzepraszam że off topic. Ale ufam że ten wpis widziałeś: http://gabriel-maciejewski.szkolanawigatorow.pl/zemsta-sprzedaz-i-miosc-najwazniejsze-elementy-dyskursu-publicznego#130587
OdpowiedzUsuń@Magazynier
UsuńNie widziałem. Ciekawe, ale nie dziwi mnie bardzo.