Do wyborów zostało jeszcze kilka
dobrych tygodni, a ja mam na dziś dwie refleksje. Pierwsza jest taka, że to, co
gdyby nie to nieszczęście w Tatrach, wypełniałoby dziś nasze dni w pełni i do
samego końca, to zaledwie początek całej serii politycznych awantur –
niewykluczone, że znacznie cięższych niż owo głupstwo z tą jakąś Małą Emi, czy
jak jej tam – które zostaną przerwane dopiero w piątek przed ciszą wyborczą.
Stawka tych wyborów jest tak wysoka, że zwłaszcza ci, dla których to jest walka
praktycznie o życie, gotowi są do wszystkiego, a skoro są gotowi, to obawiam
się, że też do wszystkiego się posuną. Druga refleksja jest taka, że
temperatura owej wojny jest tak wysoka przede wszystkim z tego powodu, że w
całej naszej dotychczasowej, nazwijmy ją demokratyczną, historii nie było
takiej sytuacji, że między obiema stronami doszło do idealnej wręcz równowagi,
gdy chodzi o możliwości propagandowe, gdzie takie oto kłamstwo zostało
podniesione do rangi cnoty. Podkreślę może to, o czym wspomniałem wcześniej.
Nie sugeruję, że dotychczas kłamstwo cnotą nie było. Owszem, było jak
najbardziej, tyle że dziś po raz pierwszy doszło do sytuacji, że kłamać, jeśli
tylko zaistnieje taka potrzeba, mogą jedni i drudzy i w dodatku jedni i drudzy
są wyposażeni we wszystkie odpowiednie do tego instrumenty, by ono się niosło
po całej Polsce.
Obserwuję wydarzenia związane ze
wspomnianą Małą Emi, wsłuchuję się w te wszystkie fajerwerki, jakie są odpalane
przez opozycję i współpracujące z nią media i myślę sobie, że gdyby nie przede
wszystkim telewizja kierowana przez Jacka Kurskiego, te kilka tygodni w
zupełności wystarczyłyby do tego, by, tak jak to miało miejsce w roku 2007, po
wkroczeniu do akcji Leszka Balcerowicza z jego projektem „Schowaj babci dowód”,
Prawo i Sprawiedliwość mogłoby już dziś pakować walizki. Na szczęście, jak
mówię, mamy ten nasz „Dziennik Telewizyjny” w wydaniu turbo, Norbiego, „Zniewoloną”
i to wszystko stanowi moim zdaniem wręcz idealną ochronę dla choćby tego, co
znamy pod nazwą 500+, więc możemy się czuć bezpieczni.
Wspomniałem o kłamstwie, jednak proszę zwrócić uwagę, że my tak naprawdę
nie mamy bladego pojęcia, czy to co słyszymy to kłamstwo, czy może prawda.
Owszem, prawdą są wspomniane 500+ oraz 13 emerytura i tego nie ma potrzeby
udowadniać, natomiast czort jedyny wie, czy to wszystko, co owe programy
otacza, to jest to, co nam się wydaje, czy może jest to jakaś próba zamydlenia
nam oczu. Podobnie odwrotnie. My tak naprawdę nie jesteśmy w stanie bezpiecznie
stwierdzić, czy wszystkie zarzuty, jakie przychodzą ze strony opozycji, a
kierowane są pod adresem owych programów i w ogóle wszystkiego, co się dzieje
na terenie okupowanym obecnie przez Prawo i Sprawiedliwość, to prawda, czy
kłamstwo.
Nie wiemy tego wszystkiego, a mimo to staramy się jakoś w tej
propagandzie poruszać i znajdować drogę do upragnionej prawdy. Z gorszym czy
lepszym skutkiem, ale jestem pewien, że każdy z nas bardzo mocno dąży do tego,
by ową prawdę rozpoznać i za nią pójść.
Gdyby ktoś myślał, że to jest coś bardzo nowego, to ma rację tylko
częściowo. Kwestia umiejętności rozpoznawania kłamstwa i odnajdowania prawdy
towarzyszy nam od lat, a w ostatnich niemal już trzydziestu latach wydaje się
czymś, co przyszli historycy, ale też socjologowie, psychologowie, czy zwykli
polityczni komentatorzy będą omawiali z tym samym co dziś zacięciem. Różnica
jest tylko taka – i o tym już wspomniałem – że po raz pierwszy ów atak
nadchodzi z równą siłą z obu stron. A to wymaga od nas jeszcze większej niż
wcześniej czujności.
Z okazji tych bardzo doraźnych
refleksji przypomniałem sobie swój tekst sprzed wielu już lat, bo z czerwca
2008 roku, kiedy to jeszcze TVP szła ramię w ramię z TVN-em oraz Polsatem, a
wokół nich był wyłącznie spalony teren. Tekst miał bardzo znaczący tytuł „Ciemny
lud, boski pijar i błogosławione kłamstwo”, a my go dziś mamy znów tu:
Jak wszyscy wiemy, najbardziej
obrzydliwą i odrażającą postacią polskiej sceny politycznej, bardziej nawet
obrzydliwą i odrażającą niż Jarosław Kaczyński, jest Jacek Kurski. Za co
nienawidzimy posła Kurskiego? Przede wszystkim za to że jest bulterierem, no a
oprócz tego za dziadka w Wehrmachcie. Jest jeszcze jednak rzecz, w związku z
którą Jacek Kurski jest nam przykry: otóż podobno kiedyś powiedział o ludzie,
że jest ciemny i że ów ciemny lud kupi wszystko, co mu się zaproponuje.
Osobiście nie wiem, czy poseł Kurski tak
powiedział, bo o tym, że tak powiedział mówią mi ludzie, co do których
prawdomówności mam zaufanie ograniczone. Zakładam jednak, że faktycznie jest
tak, jak mówi jedna pani redaktor i jeden pan redaktor, a za nimi legion innych
pań i panów redaktorów. Zakładam tak głównie z tego powodu, że czasem mam
podejrzenia, że lud faktycznie jest ciemny i kupi wszystko. Przyznaję jednak przy
tym, że bywa i tak, że nachodzi mnie wrażenie, że jednak lud nie jest ciemny i
że z tym handlem nie jest sprawa tak łatwa. To nawet częściej. No, ale jak
mówię, myśl pierwsza nie jest dla mnie bardzo egzotyczna, bo bywa, że ją
podzielam.
Natomiast do czego zmierzam? Od lat wielu
obserwuję zjawisko polegające na tym, że pewna część opinii publicznej o pewnej
innej części opinii publicznej ma zdanie złe, pełne pogardy i bezwzględnego
odrzucenia. Swoje zdanie przedstawiciele tej grupy manifestują w najróżniejszy
sposób, albo przez drobne złośliwości, albo przez otwarte szyderstwo, albo
przez pełną socjologicznego skupienia analizę. Jednocześnie przy tym, ci sami
ludzie, którzy z czystego przekonania, że mają do czynienia z czymś gorszym,
głupszym, dzikim i niedostosowanym kulturowo i cywilizacyjnie, gotowi są
drugiego człowieka ukrzyżować, bardzo głośno protestują, jeśli ktoś inny ich
zaliczy do intelektualnego podgatunku. Wtedy to właśnie słyszymy te wszystkie
tyrady na temat tego, jak to obraża się zwykłego, prostego, myślącego przecież
człowieka. I właśnie ofiarą tego przedziwnego standardu padł swego czasu Jacek
Kurski. Powiedział, że lud tępy i wyszedł na ludu tego wroga. Kto go ogłosił
tym wrogiem? Właśnie ci, którzy nic innego nie robią, jak obrażają ludzi na
wszystkie możliwe sposoby.
Dziś w Rzeczpospolitej czytam analizę
specjalisty od wizerunku, pijaru, marketingu i nie wiadomo, czego jeszcze,
Eryka Mistewicza. Eryk Mistewicz nie umie wyjść z podziwu dla niezwykłej
skuteczności pijarowskiej kampanii Platformy Obywatelskiej w robieniu obywatela
na szaro. Eryk Mistewicz oczywiście nie pisze, że ciemny lud to kupi. On ani
przez moment nie mówi, że wystarczy jeden sprytny fachowiec od oszukiwania
wyborcy, żeby wyborca zachował się, jak przeciętny leming. Eryk Mistewicz
jedynie zachwyca się tym, jak to dzięki paru sprytnym pociągnięciom
platformowych pijarowców wyborca uznał, że jest inaczej niż jest.
Ja, na przykład, uważam, że to co
powiedział w niedzielę Donald Tusk o prawdziwych Polakach i piłce nożnej i
obowiązkach rodzicielskich, to tak nieprawdopodobny wstyd, że słów brak. Eryk
Mistewicz na to przychodzi i mówi, że oczywiście mam rację, ale jednocześnie
muszę pamiętać, że Donald Tusk nie mówi tego do mnie, lecz do ciemnego wyborcy,
który lubi takie „story” i na takie „story” jest bardzo łasy. Oczywiście Eryk
Mistewicz nie używa brzydkich słów, nie obraża ludzi bezpośrednio, nie mówi
nawet, że dzieje się coś szczególnego. Dla Eryka Mistewicza to, że
człowiek-wyborca jest głupi jest rzeczą tak oczywistą, że on nawet nie musi
tego komentować. Jemu wystarczy się tylko zadumać nad skutecznością
marketingowego oszustwa, zachwycić się tą skutecznością i uśmiechnąć szeroko.
Bardzo szeroko.
Jeśli idzie o mnie, to mnie już właściwie
nic nie dziwi i coraz mniej oburza. Przeżyłem najróżniejsze kłamstwa, wielkie,
mniejsze, drobne i całkiem małe. Przeżyję więc nawet sytuację, w której mądrzy
ludzie powiedzą mi, że kłamać można, a nawet trzeba. A jak się pokłamie
skutecznie i z fantazją, to można nawet się tym kłamstwem zachwycić.Ciekawe
jednak, co Eryk Mistewicz i jego kumple sądzą o Jacku Kurskim i jego
oburzającej opinii na temat ciemnego ludu?
Zachęcam wszystkich do kupowania
mojej najnowszej książki o języku angielskim jako tajnej broni Brytyjskiego
Imperium. Wystarczy kliknąć w okładkę tuż obok. A jak ktoś życzy sobie
dedykację, to proszę pisać na adres k.osiejuk@gmail.com.
@toyah
OdpowiedzUsuńSłusznie Waćpan prawisz. Prawdy nie mogą być dwie. Trzeba więc samodzielnie otoczyć się własną ochroną. Dotyczy to każdego bez względu na to, gdzie ktoś ląduje u kogoś w klasyfikacjach typu "ciemny lud".
Jak więc domowymi środkami rozpoznać oszusta?
Najpierw podstawa: nie szukajmy oszustwa, ale oszusta. Oszustwo da się zamaskować czyniąc je niesprawdzalnym. Natomiast oszust zamaskować się nie potrafi. Skoro więc rozpoznamy oszusta, to jesteśmy już we właściwej cywilizacji ze spiżowym: co od oszusta oszustwem jest i kropka.
W dzisiejszym świecie przytłoczonym masą chaotycznych informacji niesprawdzalnych odkurzyć należy metody rozpoznawcze ludzi starszych. Zdecydowanie trafne, a przede wszystkim niesamowicie funkcjonalne było rozpoznanie wzrokowe takie jak np. u Twojej babci: "on stawia oczy jak złodziej".
Ten i podobne klucze rozpoznania wzrokowego rzadko zawodzą, a są najwyższej wartości dla budowania własnej ostrożności poprzez tzw. "wczesne ostrzeganie".
Po wstępnym (jw.) zidentyfikowaniu oszusta możemy z powodzeniem obserwować nie konstrukcję danego oszustwa, ale przejawy jego, tj oszusta "braku panowania nad oszustwem".
Rzecz bowiem w tym, że oszustwo nie jest jest kategorią organiczną ale mechaniczną; musi być zaplanowane i prowadzone w sposób sztuczny. Samo się nie rozwinie a jego zatrute owoce same nie urosną. Muszą być sztucznie dopilnowane.
Właśnie to dopilnowywanie ma moc ujawniającą znaną nam np. z prawa, że "oliwa na wierzch wypływa". Tym szybciej, im bardziej oszust nie panuje nad swoim oszustwem, a - co już wyżej powiedziałem - nigdy nie jest w stanie całkowicie zapanować.
Cała sztuczka mistewiczów polega na tym, aby panowanie nad oszustwami przerzucić na publiczność, która sama ma dopilnować oszustwa, któremu została poddana.
Co a chamstwo!
-------
PS. Lombroso twierdził, że skłonności {...} podlegają dziedziczeniu. Co do Małej Emi, to obstawiam, że nie zaginął materiał genetyczny Małej Mi.
https://www.xdpedia.com/obrazki/chcialam_nie_byc_wredna_9503.jpg
Większość nie patrzy własnymi oczami na polityków. Patrzysz na nich oczami telewizji. Takiej lub innej.
OdpowiedzUsuń@dziad kalwaryjski
OdpowiedzUsuńNawet w TVN widać kto ma krzywe spojrzenie, rozbiegany wzrok, pustkę w oczach, chwiejność, pogoń za rozumem, wreszcie widać u kogo celebrycka pretensjonalność, czy spinki w mankietach maskują prymitywizm i brak zasad.
Powierzyłbyś takiemu / takiej klucze do mieszkania? Bo jeśli nie, to dlaczego aż klucze do państwa?
Orjan:), gęba mi się uśmiała, 100/100 za obydwie notki. I przy okazji do Dziada - może i większość, pewnie tak, ale ja mam szczęście przebywać na co dzień wśród mniejszości. I jest mi z tym bardzo dobrze. Niezmiennie pozdrawiam wszystkich Toyahowych znajomków. Wróciłam szczęśliwie z Wybrzeża, tam nie jest dobrze, moi najulubieńsi nie głosują w ogóle,
Usuńa lubiani przeze mnie głosują, ale inaczej. Cóż, chyba tak musi być. Pozdrowiłam? Tak. Dobranoc, jutro do roboty.
@Jola Pluciński
OdpowiedzUsuńDobranoc.