środa, 18 lipca 2018

Zanim Krzysztof Iwaneczko ogłosi swoje zaręczyny


      Przy okazji niedawnego felietonu poświęcoonego możliwych ubocznych skutkach zaręczyn Justina Biebera i jego, zamieszczonego w tej sprawie oświadczenia na Instagramie, moja koleżanka Jest Nadzieja zaproponowała wysłuchanie piosenki, jaką na Światowych Dniach Młodzieży zaśpiewał nieznany mi Krzysztof Iwaneczko. Sprawdziłem owego Iwaneczkę od razu, a kiedy zobaczyłem, ze on jest z samego Przemyśla, postanowiłem oczywiście poświęcić mu więcej uwagi. Szczerze powiedziawszy, ten występ na ŚDM nie zrobił na mnie większego wrażenia. Dodatkowo on tylko potwierdził, że tego typu okazje mają bardzo mały ewangelizacyjny wpływ na ludzi, którzy tam zwyczajnie nie bywają, co tylko potwierdza moją teorię wyrażona w tekście o Bieberze i jego aktualnej wierze. Natomiast dowiedziałem się przy tym, że ów Iwaneczko wygrał telewizyjny show Voice of Poland, obejrzałem sobie ten jego występ i muszę powiedziec, że to jest faktycznie głos na miarę Justina Biebera. To jest, moim zdaniem najlepszy głos, jaki pojawił się w Polsce za mojej pamięci.
     I tu pojawia się jednak kolejny problem. Ponieważ wchodząc na scenę Iwaneczko się przeżegnał, następnie, już po zwycięstwie ogłosił, że część swojej nagrody, a więc statuetkę, wystawia na licytację z przeznaczeniem na specjalny ośrodek szkolno-wychowawczy w Przemyślu, potem wystąpił na tych Dniach Młodzieży spiewając o Jezusie, a w międzyczasie, odnposząc się do kontraktu płytowego, który również stanowił część nagrody, ogłosił, że „Materiał już jest gotowy. Ja nie będę tolerował żadnych kompromisów, zwłaszcza tych biznesowych. Na pewno nie będziemy starać się ku temu, by mimo wszystko sprzedać. Chciałem pokazać Państwu, kim jestem, kim chcę zostać i mam nadzieję, że to się udało”, to jest już po nim. Skoro bowiem on nie zamierza tolerować żadnych kompromisów, zwłaszcza tych biznesowych, to w tym momencie, jak mówię jest już po nim. No i oczywiście szkoda wielka, ale takie jest życie i inaczej już nie będzie. Justin Bieber w pewnym momencie swojego życia postanowił jak najbardziej tolerować kompromisy, a zwłaszcza te biznesowe, no i dziś może sobie pozwolić nawet na to, by bezkarnie chwalić moc Zbawienia. I nawet to, że część z nas za owe kompromisy go serdecznie nienawidzi, jest dla niego i tych co go kochają bez znaczenia.
     Mimo wszystko, kibicujmy Iwaneczce, bo on na to zasłużył i posłuchajmy go, jak spiewa zanim mu jeszcze  pokazano początki tego, jak owe kompromisy będą musiały wyglądać.



Moje książki są jak zawsze tam gdzie zawsze. Bez żadnych kompromisów biznesowych. Polecam.


2 komentarze:

  1. Ja oglądałem wtedy ten Voice of Poland i wszyscy byliśmy nim zachwyceni. No - ale skoro nie będzie kompromisów, to nie będzie wielkiej kariery. Jedna nasza wielka narodowa gwiazda rzekła ponoć na początku swojej drogi: "Dupę zedrę a sławną zostanę" i faktycznie, w Polsce i demoludach sławną się stała.

    (Niechcący, jak sądzę, spolszczyłeś nazwisko Iwaneczko => Janeczeko ;)

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...