Jak pewnie zauważyli stali bywalcy portalu
szkolanawigatorow. pl, wśród najczęściej średnio ważnych postów, pojawiły się
notki podpisane przez naszego kolegę Onyxa, które ja osobiście – przyznaję, że
częściowo z powodów bardzo egoistycznych – traktuję jako nadzwyczaj ważne, w
których ów Onyx przedstawia nam coś co kiedyś nosiłę nazwę przeglądu prasy, a
dziś pozostaje bez imienia. W ostatniej prezentacji, wśród wielu prawdziwie
fascynujących informacji, Onyx wrzucił tekst, który wyszydza tematy prac licencjackich
i magisterskich, jakie ostatnio zostały złożone na Uniewersycie im. M.C.
Skłodowskiej w Lublinie. I choć ja
oczywiście rozumiem emocje, jakie stoją za owym szyderstwem, chciałbym dziś
złożyć zdanie odrębne. Otóż chciałbym zadeklarować, że każdy z przedstawionych
tytułów, w odróżnieniu od tego, czego mógłbym się dziś spodziewać, robi na mnie
wrażenie czegoś, z czym ja bym się bardzo chętnie zapoznał.
Myślę, że większość czytelników tego
bloga wie doskonale, co ja myślę o uniwersytetach, nie tylko zresztą,
uniwersytetach polskich, niemniej zestaw, który przedstawił nam Onyx, gdy
chodzi o mnie, daje nadzieję na to, że ludzie mają swój rozum i na to całe
„uniwersytectwo” zwyczajnie rzygają. Proszę bowiem rzucić okiem na zestaw owych
tytułów, które ktoś – nieważne kto – uznał za śmiechu warte. Proszę mi
mianowicie zaproponować coś ciekawszego. Czy to ma być może praca
zatytułowana: „Wpływ feminizmu drugiej fali, na współczesne postrzeganie kobiet w
wybranych dziedzinach-polityka, film i skateboarding”? A
może „Suspense in ‘The Stalls of
Barchester Cathedral’. ‘Count Magnus’ and ‘The Treasure of Abbot Thomas’ by MR
James”?
By odpowiedzieć sobie na to pytanie, rzućmy okiem na wybrane
tematy, które nam proponuje do śmiechu – moim zdaniem dość nieroztropnie – mój dobry kolega Onyx:
„Potoczność
rozmów telefonicznych”
„Rower. Znaczenia popkulturowe i obrazy
medialne”
„Ginące i żywe tradycje weselne miasta Lubartów”
„Ochotnicza Straż Pożarna w Gminie Wilkołaz”
„Real Madryt. Fenomen sukcesu”
„Symbolika butów w reklamach z pism lifestylowych”
„Lęk przed matematyką u osób w różnych zawodach”
I wreszcie tytułowa
„Fit-pupa jako fenomen medialny”
O co
chodzi. Otóż kiedy czytam tematy tych prac, to przede wszystkim myślę sobie, że
choć osobiście, z niewielkimi wyjątkami, nie czytam już nic, to te akurat
teksty przeczytałbym bardzo chętnie. Więcej. Ja bym był bardzo gotów, by osobiście
poznać autorów tych prac, a więc ludzi, którzy w tym powszechnym syfie, nagle
postanowili napisać o czymś co ich autentycznie interesuje. To jest bowiem coś
nadzwyczaj dziś rzadkiego. I wcale nie chodzi mi o tę matematykę, która
osobiście regularnie wraca do mnie w najgorszych koszmarach sennych, a ja nie
mam pojęcia co to za cholera. Tu chodzi o ową pasję, która się stamtąd wręcz
wylewa, wbrew całej tej okropnej uniwersyteckiej podłości. No, popatrzmy choćby
na tę straż pożarną w gminie Wilkołaz. Ja ją jestem gotów zamienić na całą
twórczość Stanisława Barańczaka, że już nie wspomnę o „Ulissesie” Joyce’a.
A zatem
– góra stoi.
No i książki czekają. Tam
gdzie pan wisz i ja tyż)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.