Plan był taki – i w tym momencie jestem
pewien, że większość czytelników już wie, że z planu wyszły nici – by dziś
przedstawić ostatni felieton z „Warszawskiej Gazety”. Stało się jednak tak, że
zupełnie nieoczekiwanie wpadłem na coś, co mnie zahamowało. Mam na myśli umieszczony
na Facebooku przez jakieś lewackie odpady filmik, gdzie policja próbuje
wylegitymować obywatela, który najpierw kręci się przed budynkiem Sejmu z
puszką spreju, a następnie, na widok policji, wieje gdzie pieprz rośnie, i
kiedy policja go skutecznie dopada i zamierza wylegitymować, w tym momencie
pojawia się poseł Platformy Obywatelskiej, Nitras i rząda uwolnienia
przechodnia. Sprawa, jak się okazuje – a poseł Nitras, jako poseł RP potwierdza
ten fakt zupełnie bezczelnie – polega na tym, że szedł sobie wzdłuż budynku
Sejmu 25-letni „chłopak” z puszką spreju i nagle napadli go pisowscy policjanci
i poprosili o dowód osobisty, nie wiadomo z jakiego powodu i w imię czego. A
kiedy on zaczął zupełnie naturalnie uciekać, oni zrobili się jeszcze bardziej
agresywni, no i kiedy go wreszcie dogonili, na odsiecz ruszył poseł Nitras,
„chłopaka” zasłonił własną piersią, no i się zaczęło.
Tu mała dygresja a propos owego
„chłopaka”. Otóż mój świętej pamięci Dziadek opowiadał nam, że od czasu gdy on
skończył 12 lat, nie zdarzyło się ani razu, by go wyprzedził wschód słońca.
Dlaczego? Bo robota i obowiązki czekały. Tymczasem tu, jak to ma miejsce na załączonym
obrazku, widzimy jakiegoś 25-letniego szczerzącego zęby byka, przedstawianego
przez media, jako „chłopak”, który zamiast się wziąć za jakąś uczciwą robotę,
potrzebuje się ganiać z policją najwidoczniej aż nazbyt demokratycznego
państwa.
Oglądałem zatem ten film, nakręcony
przez kumpli owego mężczyzny ze sprejem, z którego wynika, że on, mając na
uwadze fakt, że jego interesy w tym momencie i w tej chwili już reprezentuje
jeden z posłów RP, jest w karnawałowym wręcz
nastroju, sam poseł również zresztą bawi się znakomicie, i tylko ci biedni
policjanci, którzy, przez swoje naturalne ograniczenia, nie są w stanie
nawiązać normalnej rozmowy z tą hołotą, stoją tam jak kołki i z każdą chwilą
widać, że to się musi skończyć porażką Polskiego Państwa. I rzeczywiście, wspomnianą
właśnie porażką wszystko się kończy. Policjanci, wciąż zadręczani przez Nitrasa
o podstawę prawną próby legitymowania rzekomo Bogu ducha winnego obywatela,
zamiast powiedzieć, że wystarczy tylko to, że on poróbował na ich widok
uciekać, coś tam maroczą bez sensu o tym, że oni mają swoje przepisy i ostatecznie
cała przygoda kończy się tym, że przychodzi telefon z centrali i wszyscy
rozchodzą się w pokoju, po to tylko, by lewacki komentator ogłosił, że na
szczęście faszyzm nie przeszedł, a wolne sądy zwyciężyły.
Oglądałem ten filmik i w pewnym momencie
poziom emocji sięgnął takiego stopnia, że ja zawołałem swoje najmłodsze
dziecko, by tu przyszło i mnie wsparło w tym nieszczęściu. I proszę sobie
wyobrazić, że ona po minucie tej strasznej przepychanki powiedziała, że zwyczajnie nie jest w stanie
tego dalej oglądać, wstała i, mimo moich apeli, opuściła pokój.
O co chodzi? Jestem pewien, że większość
czytelników tego bloga odpowiedź na to pytanie zna świetnie. Ponieważ jednak
dobrze jest w sytuacjach granicznych zademonstrować solidarność, powiem, co mi
leży na sercu. Otóż, w normalnym świecie – przepraszam, za słowo „normalnym” –
jeśli policja próbuje kogoś zatrzymać, a ten ktoś zaczyna uciekać, to albo się
go łapie, przewraca na ziemię i zakuwa w kajdanki, a jeśli to jest niemożliwe,
zabija. Dziś w Polsce mamy sytuację, gdzie policja nie ma nic do gadania,
dlatego że naprzeciwko siebie ma zorganizowane grupy wariatów, o których
powszechnie wiadomo, że tak naprawdę to są ludzie tacy sami jak my, tyle że albo
akurat z powodów politycznych troszeczkę obłąkani, których tak naprawdę nie
obchodzi nikt i nic, albo – i to już w wersji optymistycznej – prowadzący
zwykłą dla tego regionu i tej sytuacji działalność publiczną, sprowadzająca się
do tego, by się walnąć na chodnik i drzeć mordę. A zatem, jakoś głupio kogoś
takiego wziąć i zastrzelić jak psa.
Ktoś powie, że niech im w tej sytuacji Bóg
da zdrowie. Polska nie z takimi sobie przez te wszystkie lata dawała radę. Jest
jednak coś, co nie pozwala mi zachować spokoju. Widok tych biednych durniów ze
znaczkiem „policja” na mundurze, którzy nagle okazują się tak dramatycznie
bezradni wobec kogoś tak straszliwie bez przydziału, jak Sławomir Nitras, poseł
ze Szczecina. To bardzo boli. I stąd tylko ten dzisiejszy tekst. I stąd ten smutny filmik. W temacie.
Książki tam gdzie zawsze. Serdecznie zachęcam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.