Nie wiem, czy ktoś z nas tu wie, a ja mam
szczerą nadzieję, że nikt, ale od pewnego czasu cena tygodnika „W Sieci”
wzrosła i dziś każdy, kto ma ochotę się dowiedzieć, co ma nam do powiedzenia
prawicowy mainstream, musi za tę wiedzę zapłacić tygodniowo siedem złotych bez
10 groszy. Myślę, że nie jestem jedyną osobą, która przez wzgląd na te siedem
złotych przestała kupować wspomniane pismo, natomiast mam pewność, że dokładnie
z tych samych przyczyn, dla których wciąż ukazuje się „Tygodnik Powszechny”,
redaktorzy „W Sieci” mogą spać spokojnie. Są bowiem projekty, oraz reprezentowane
przez nie interesy, którym upaść pozwolić nie można, a skoro nie można, to
znaczy że nawet jeśli większość nakładu wspomnianych pism będzie musiała zostać
przeznaczona na zmielenie, one będą się nadal bezpiecznie ukazywały, a ich cena
będzie rosła wraz z apetytami coraz bardziej rozpaskudzonych redaktorów.
Dlaczego postanowiłem się znów
zająć, jak najbardziej „naszym”, tygodnikiem „W Sieci”? Otóż dowiedziawszy się,
że wypowiedzi na bieżące tematy udzielił im sam prezes Kaczyński, postanowiłem
po dłuzszej przerwie sobie pofolgować i przyznaję, że te siedem złotych im jednak
dałem. Dzis już wiem, że, tak jak się należało spodziewać, oni dziś są jeszcze
gorsi, niż byli wcześniej, jednak nie to jest pierwszym powodem, dla którego
przyszło nam się dziś zajmować tym właśnie tematem. Zanim jednak przejdę do
rzeczy, chciałbym przypomnieć temat, jaki zdominował wszystkie media od lewej
do prawej w zeszłą sobotę i niedzielę. Otóż zbliżał się poniedziałek, kiedy to
prezydent Andrzej Duda miał ogłosić swoje projekty ustaw o sądach, i oto
pojawiła się informacja główna, że Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu
tygodnikowi „W Sieci”, w którym oświadczył, że „musimy wiedzieć, czy Prezydent
jest z nami”, oraz informacja dodatkowa, że wedle posiadanych przez Redakcję
informacji, Prezydent jednak już najprawdopodobniej z nami nie jest. W tym
momencie rozpętało się medialne piekło – piekło naturalnie na miarę czasów,
gdzie nawet śmierć tysiecy ludzi zabsorbuje publiczną uwagę zaledwie przez parę
dni – i każdy z nas zamarł w oczekiwaniu na mordobicie jakie już za chwilę się
zacznie. Chyba nawet któryś z Czytelników w pewnym momencie spytał mnie, co
sądzę o wypowiedzi Kaczyńskiego, na co ja odpowiedziałem, że aby tę wypowiedź
skomentować, muszę się z nią zapoznać osobiście, bo do wszelkiego typu
medialnych doniesień mam zaufanie szczątkowe, i choć przyznaję, że spodziewałem
się jakiejś lekkiej manipulacji w postaci wyrwanego z kontekstu zdania, lub
lekkiego przesunięcia akcentów, to w życiu bym się nie spodziewał, że dziś się
takimi drobiazgami nikt już nie przejmuje.
A zatem, wracając do
poprzedniej kwestii, chciałem poinformowac, że, owszem, kupiłem to akurat
wydanie „W Sieci”, z tym właśnie wywiadem z Jarosławem Kaczyńskim i faktycznie
już na okładce przywitał mnie najjaśniejszy profil Jarosława Kaczyńskiego, oraz
wielki tytuł: „CZY PREZYDENT JEST Z NAMI”, a dalej sam wywiad i równie wielki
tytuł: „MUSIMY WIEDZIEĆ, CZY PREZYDENT JEST Z NAMI”. I proszę sobie wyobrazić, że
dałem się zaskoczyć. Otóż, dalej nie ma ani śladu manipulacji. Żadnych
kontekstów, żadnych niedopowiedzeń, żadnych wręcz tak charakterystycznych dla
Prezesa niezręczności. Tam wszystko jest podane czysto i jasno, a kwestia, czy
Prezydent jest z nami… w ogóle nie jest poruszona.
Właśnie tak. Przez cały ten
wywiad Jarosław Kaczyński jednym słowem nie porusza kwestii, czy Prezydent jest
z nami. Owszem, tam pojawia się temat prezydenckich ustaw, jednak Prezes na ten
temat wypowiada się z maksymalnym umiarem. Dylemat, czy Prezydent jest z nami,
czy nie, w ogóle się nie pojawia, on okazuje się być w całości wymyślony przez
redakcję tygodnika „W Sieci”. Pierwsza puszczona plotka, podobnie jak tytuł na
okładce tygodnika i wreszcie tytuł samego wywiadu to nawet nie manipulacja, ale
zwykłe, brutalne kłamstwo.
Pozostaje teraz się już tylko
zastanowić, dlaczego oni to robią, jakie oni stawiają sobie cele. Otóż
oczywiście pierwszym z nich jest sprzedaż i to im z całą pewnością udało,
przynajmniej gdy chodzi o moje siedem złotych, gdy jednak sięgniemy głębiej, to
tam jest już bagno, w które lepiej nam nie wchodzić, bo ono nas zwyczajnie
zadusi. Jest jednak coś, co wiemy już na pewno – prawicowe media to dokładnie
ten sam mainstream, jaki znamy od lat. Mainstream żywiący się intrygą,
kłamstwem i zwykłą podłością.
Dokładnie w tym samym tygodniu,
gdy bliźniacy Karnowscy odpalili aferę z prezydentem Dudą (w omawianym numerze
tygodnika jest nawet tekst Jacka Karnowskiego zatytułowany „Dlaczego PiS powie
prezydentowi ‘nie’”), który rzekomo ostatecznie zdradził Dobrą Zmianę, ich
kumpel z branży, Tomasz Lis, na portalu newsweek.pl opublikował tekst
zatytułowany „Piwo dopiero po 23. Tak
rząd chce walczyć ze spożyciem alkoholu”, z równie jednoznacznym
podtytułem: „Rząd idzie na wojnę z piwem.
I być może właśnie wypuścił dżina z butelki”, sprawiając, że pod ową
informacją eksplodował bezprzykładny hejt w takiej oto kwestii, jak to „dobra
zmiana” chce nas pozbawić konstytucyjnego prawa do spożywania piwa. Gdyby
jednak komuś się chciało zajrzeć glębiej, doczytałby, że chodzi o to, by
reklama piwa w telewizji była emitowana, nie tak jak dziś od godziny 20, a od
godziny 23.20. Swój tekst Tomasz Lis kończy refleksją: „Efekt? Być może siłą zdolną obalić obecny rząd okażą się miłośnicy
picia piwa pod chmurką”. Jacek Karnowski jest równie konkretny: „Dlaczego PiS powie prezydentowi ‘nie’”
A więc mamy to co mamy, i po raz
kolejny jedyne co nam pozostaje, to mieć uszy czujnie nastawione na każdy syk,
który do nas dochodzi. Z którejkolwiek strony.
Zrobiło się jakoś smutno, a więc
na koniec kilka słów ze wspomnianego wywiadu z Jarosławem Kaczyńskim, których
oni akurat przezornie nie uznali za przekaz dnia, a które nam akurat dają
nadzieję, że jest ktoś, kto nad tym wszystkim jednak panuje: „Są w naszej partii ludzie, którzy uważają,
że jest dobrze i będzie już zawsze dobrze. To niebezpieczne myślenie”.
Niech Bóg da mu zdrowie i
długie życie.
Oczywiście, gdy
chodzi o książki nic się nie zmieniło. Większość wciąż liczy na to, że „Znak”
zacznie znów publikować coś, co się da czytać, a ci co wiedzą, jask jest, kupują
na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Wiem, że to nie jest łatwe, ale mimo to zachęcam.
Gdy chodzi o książki, to jest ostatnia stacja.
Tytuł Lisa typowy dla nich i skuteczny. Nikt nie pomyśli czytając go, że chodzi o reklamę.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do wywiadu z JK, taki wywiad chyba musi być autoryzowany zanim się ukaże? Dziwne więc trochę, jak ten tytuł przeszedł. Chyba, że autoryzowana jest tylko treść a tytuł to już sobie dają sami. W takim razie patrząc na powyższe przykłady, autoryzowanie tytułu może być teraz ważniejsze nawet niż treści - bo tą przeczyta dużo mniej osób.
@marcin d.
UsuńMoim zdanie czasy są takie, że już chyba tylko my przejmujemy się takimi sprawami. A fakty są takie, że to jest typowe tak samo dla Lisa, jak i Karnowskiego.
Toyahu, poruszyłeś bardzo istotny problem. Zawsze trzeba pisać na temat. Tytuł książki, artykułu w gazecie ma prawo być szokujący, bo ma zachęcić czytelnika, ale też zobowiązuje autora, by treść była uzasadnieniem i rozwinięciem tytułu. Te dwa przykłady tytułów nieadekwatnych do treści to kropla, nie ma na to paragrafu, to sobie robią, co chcą. Nie, nie jestem naiwna. Ja po prostu nie chciałabym sprawić sobie lepszej fury, bo "ciemny lud" kupił
OdpowiedzUsuńsobie na raty moje kłamstwa. Czasem dla rozrywki wybieram sobie w onecie, albo gdzieś tam kontrowersyjny tytuł, czytam treść i z lubością przechodzę do komentarzy. Im bardziej kontrowersyjny tytuł, tym głupsze wypowiedzi, a przecież mogliby po prostu zapytać autora, czy komentowanie podług tytułu nie zrobi z nich idiotów. Są oczywiście przytomni komentatory, ale, że im się chce.....
...„Są w naszej partii ludzie, którzy uważają, że jest dobrze i będzie już zawsze dobrze. To niebezpieczne myślenie”...
OdpowiedzUsuńTo zdanie odniesć do Karnowskiego - zmienić tylko partię na gazetę - i pasuje jak ulał.
Jeśli chodzi o tzw. mainstream prawicowy, to oni raczej są zawsze spokojni. Bo zawsze są potrzebni. Najwyżej raz jest dobrze, choć krytykujemy nieswoją władzę, a raz jeszcze lepiej, choć nie zawsze chwalimy swoją.
Usuń@marcin d.
UsuńTrochę racja. Lewicowo-liberalni raczej nie krytykują swoich
@autor
OdpowiedzUsuńZachęca pan do kupowania książek, a nie umie pan wstawić poprawnego linku!!!
Prawidłowy lin.
https://coryllus.pl/products-page/
@anna d.
OdpowiedzUsuńPrawidłowy lin? Chce Pani komentować, a nie umie poprawnie zapisywać słów!!!
Proszę pana.
OdpowiedzUsuńNie zwykłam komentować bełkotu nie przystającego do rzeczywistości- to dotyczy komentowania notki.
Co do linku, to chciałam zobaczyć książki- tylko tyle.
Nie pozdrawiam!
@anna d.
UsuńTo ostatecznie, o co Pani chodziło? O lin czy o link?
O słowo dziękuję!
OdpowiedzUsuńChce tylko przypomniec ze lin to slodkowodna ryba z rodziny karpiowatych i jest bardzo smaczna.
UsuńLin nie wymaga skrobania, bo podczas smżenia łuski ulegaja samorozpuszczeniu.
Usuń@anna d.
OdpowiedzUsuńWidzę, że jest coraz gorzej. Najpierw Pani ze mnie szydzi z powodu literówki w podanym przeze mnie linku, a teraz sama Pani bełkocze tak, że ja w ogóle nie rozumiem, co Pani do mnie mówi. Jaka gramatyka stoi za zdaniem "O słowo dziękuję!"
"@autor
OdpowiedzUsuńZachęca pan do kupowania książek, a nie umie pan wstawić poprawnego linku!!!"
Proszę pana, stwierdzenie faktu, nie jest szyderstwem!
Szyderstwem by było, gdyby napisała:
Mam nadzieję, że ma pan ukończone chociaż Gimnazjum!
@anna d.
UsuńNo to jesteśmy kwita. Ja też tylko stwierdziłem fakt, że kiedy chce Pani napisać o linku, nie potrafi Pani tego zrobić i zamiast tego pisze o jakimś "linie".
W internetach taki tytuł nazywa się clickbite chyba, to tu pewnie buybite. Co prowadzi mnie do wniosku że gdyby w internetach klikniecie kosztowało 7zł, ludzie by chyba uważniej wybierali co klikają.
OdpowiedzUsuń