piątek, 13 października 2017

Czy powstanie specjalna komisja w sprawie niemoralnego prowadzenia się Harveya Weinsteina?

      Jak znakomicie wiedzą czytelnicy tego bloga, systemowo zajmujemy się tu niemal wyłącznie tym, co się wyprawia u nas w kraju, zupełnie tak, jakby świat zewnętrzny dla nas nie istniał. Tymczasem jest tak, że i tam dzieją się rzeczy nie dość, że warte uwagi, to jeszcze wcale nie tak odległe od owego zakłamania, które tak tępimy, a którego powracające przykłady dają nam powody zarówno do uśmiechu, jak i, niestety, również przykrego zażenowania. A zatem, proszę sobie wyobrazić, że w ostatnich dniach zarówno Stany Zjednoczone, jak i konsekwentnie cały świat, zadrżały w posadach w związku z ujawnieniem przez dziennik „New York Times” informacji na temat niemoralnego prowadzenia się słynnego hollywoodzkiego producenta, Harveya Weinsteina. Krótko mówiąc, chodzi o to, że Weinstein, jako jedna z najważniejszych osób w branży wykorzystywała seksualnie aktorki, których kariera w ten czy inny sposób była uzależniona od podejmowanych przez niego decyzji. Na nas wszystkich, którzy się tu od lat spotykamy, tego typu skandal może robić wyłącznie wrażenie gangsterskich porachunków, i to w dodatku prowadzonych na wybitnie niskim poziomie. W końcu wydawałoby się, że dla każdego człowieka, który zachowuje jako taką przytomność, gdy chodzi o świat, który nas otacza, to że taki Harvey Wenstein mógł robić ze swoimi aktorkami wszystko, co mu przyszło do głowy, czy jakiejkolwiek innej części ciała, stanowi coś oczywistego w sposób absolutnie oczywisty. Tymczasem od kilku dni przeżywamy rzekomo niebywały wręcz skandal, bo nagle się okazuje, że Weinstein molestował seksualnie żony Brada Pitta i Chrisa Martina, a one biedne nie miały siły, by mu się temu potężnemu Żydowi przeciwstawić.
      Otóż ja nie wiem, za co branża – a kto wie, czy nie wielka polityka – postanowiła dziś Weinesteina ostatecznie ukatrupić i powiem szczerze, że mnie to w najmniejszym stopni nie interesuje. Podobnie jak nie interesują mnie te wszystkie zawodzenia związanych z branżą osób, dziś tak podobno wstrząśniętych wiadomościami, jakie do nich dotarły. Faktem jest jednak, że to iż ktoś tam się nagle postanowili wziąć akurat za Weinsteina uważam za wydarzenie nadzwyczaj interesujące. Jeśli człowiek tak potężny jak Harvey Weinstein zostaje niemal z dnia na dzień zniszczony od góry do spodu, to znaczy, że przyszło mu trafić na kogoś naprawdę nie bylejakiego, no i że na tego rodzaju cios musiał sobie bardzo mocno zasłużyć. No ale także i to, kto Weinsteina postanowił ukarać, i za co, również nas nie musi interesować. Dla nas bowiem najważniejsze są kwestie zupełnie podstawowe, a więc choćby owo zakłamanie, które całemu temu zamieszaniu towarzyszy. My tu więc pewnie bylibyśmy o wiele bardziej ciekawi nie tego, co Harvey Weinstein miał do swoich aktorek, ani nawet tego, czy za tą aferą stoi madame Clinton, prezydent Trump, czy jeszcze ktoś, kogo nazwiska nie znamy, ale jak to jest w ogóle możliwe, że na tego rodzaju bezczelność, z jaką oni nam się każą tymi swoimi sprawami interesować, my nie reagujemy zwykłym splunięciem.
       A jeśli wspominam o bezczelności, to zapewniam, że mam swoje powody. Oto w Internecie, który ostatnio jest już chyba ostatnim źródłem niezależnych opinii, niemal natychmiast po tym, jak wiadomość o owym rzekomym skandalu została odpowiednio ogłoszona, ukazał się filmik przedstawiający  nominacje do Oscarów jeszcze w roku 2013 za najlepsze żeńskie role drugoplanowe. I oto w pewnym prowadzący ceremonię Seth MacFarlane dowcipnie mówi: „A więc wszystkie nominowane panie mogą mieć od dziś pewność, że już więcej nie będą musiały udawać, że są zakochane w Harveyu Weinsteinie”. I co słyszymy w tym momencie? Perlisty śmiech zgromadzonej w Dolby Theater publiczności, a wraz z nimi całego zakochanego w kinie świata. Na filmie tego akurat nie widać, ale jestem pewien, że tam się też pokłada ze śmiechu Meryl Streep, która dziś zapewnia wszystkich, że jej akurat Weinstein żadnych propozycji nie składał, więc ona pozostawała przez ten cały czas w słodkiej nieswiadomości.
      Ktoś się zapyta, po jasną cholerę ja Bogu ducha winnym ludziom zawracam głowę jakimś Hollywoodem. Otóż to wcale nie chodzi o Hollywood. Historia z Weinsteinem to zaledwie symbol czegoś znacznie bardziej uniwersalnego. Dzisiejsza notka to tak naprawdę kontynuacja tego, o czym rozmawialiśmy wczoraj, a więc tego, jak oni nas wszystkich traktują. Dzień za dniem, od rana do nocy. A my się tak fatalnie dajemy im wystawiać.
     Wczoraj wieczorem, w TVP Info w swojej codtygodniowej rozmowie z Wojciechem Cejrowskim redaktor Rachoń ujawnił, że Weinstein był zwolennikiem Partii Demokratycznej. No, no!


Przypominam niezmiennie, że moje książki są do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl

24 komentarze:

  1. Ma Pan dziwną manierę używania słowa "nas".
    To, że może Pan daje im się wystawiać za dnia i w nocy, nie oznacza, że np ja mam takie odczucie.
    Nie ma Pan upoważnienia, do pisania w imieniu innych.
    Napisał Pan notkę na temat tego Pana, którego osoba dla większości jest nieznana. Ba, temat jest wałkowany od bodaj tygodnia. Nie ma ważniejszych spraw do omówienia na tym blogu?
    Może coś o strajku tzw "rezydentów"!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jerzy Tur
      Ależ niech się Wielmożny Pan nie gniewa. Ja nie miałem na myśli Wielmożnego Pana, lecz wyłącznie siebie i swoją żonę, od której mam pisemne upoważnienie. A zatem, następnym razem jak Pan tu trafi na zaimek "my", zamiast się wymądrzać na moim blogu, założy swój i pisze o sobie i dla siebie.

      Usuń
  2. @Jerzy Tur

    Facet prowadzi prywatnie bloga. Prywatnie. Bloga! Opisuje na nim rzeczy, które uznaje za stosowne a Pan mu stawia jakieś wymagania? Że ma być dzisiaj o tym czy o tamtym? Nikt Pana tu pod pistoletem nie trzyma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @piter
      Daj spokój. To jest biedny samotny człowiek, który uznał, że wszystko co znajdzie w internecie powstało z myślą o nim. Należy się domyślać, że on do każdego mijanego na drodze przechodnia woła: "Co się kurwa gapisz?". To ma chyba nawet swoją nazwę.

      Usuń
    2. @piter
      Daj spokój. To jest biedny samotny człowiek, który uznał, że wszystko co znajdzie w internecie powstało z myślą o nim. Należy się domyślać, że on do każdego mijanego na drodze przechodnia woła: "Co się kurwa gapisz?". To ma chyba nawet swoją nazwę.

      Usuń
    3. To jednak jest niesamowite, jak ludzie u nas potrafią się do wszystkiego dop...lić. Każdego prawda jest "najmojsza" i jedyna słuszna. Czysty atawizm, czy wynik wyrastania elit z buraka?

      Usuń
  3. @piter
    Nie rozumiem co to prywatny blog. Przecież nie pisze dla siebie i swojej rodziny? Autor pisząc tak a nie inaczej, ma chyba świadomość, że jego poglądy nie zawsze są tożsame z poglądami czytających.
    Chyba, tak Panu, jak również autorowi, umknął tytuł Bloga. Proszę przeczytać ze zrozumieniem.
    Napisane jest- " Posłuchaj to do Ciebie"!
    Nie do WAS.
    Co do moich wymagań nie uważam, że są wygórowane :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten temat jest bardzo uniwersalny. Bo tak to działa wszędzie, gdzie nie zdążyła zakorzenić się zwykła przyzwoitość. To oczywiste. Holyłódzkie oburzenie = wielka obłuda. Dobrze, że mało wiem, bo musiałabym wrócić do łupania kamieni i zacząć wszystko od nowa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kliknąłem na tego Weinsteina, otworzył mi się pierwszy lepszy - TVN24:
    "Clinton o Weinsteinie: Przyjaźnimy się. Zrobiło mi się niedobrze"
    "Moje serce jest złamane". Żona zostawia oskarżanego o molestowanie producenta
    Weinstein prosi o pomoc i drugą szansę. "Nie czuję się dobrze"
    To ostatnie jest najlepsze - "drugą szansę".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @szara_komórka
      Ależ to jest wszystko bez znaczenia. Komus chodziło o to, by go wykurzyć z bizesu i tyle wszystkiego. Ja mam uwierzyć, że Angelina Jolie pozwalała mu się łapać za cycek, bo on ją sterroryzował?

      Usuń
    2. Mnie "powala" ta wszechobecna obłuda.

      Usuń
  6. @szara_komórka
    A mnie to, jak wielu z nas się daje na nią nabierać.

    OdpowiedzUsuń
  7. "Clinton o Weinsteinie: Przyjaźnimy się. Zrobiło mi się niedobrze" - Clintonowi - temu po aferze cygarowej - zrobiło się niedobrze? :) :) :)

    Pęknę ze śmiechu.
    Chyba z żalu, że sam nie został tym tam producentem reżyserem czy innym ważnym w Hollywood.
    I musiał się zadowolić wyłącznie (ze) stażystką.

    Niejednego zazdrość łapie, no ale panie prezydencie, żeby się do tego publicznie przyznawać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Krzysztof
      Jest jeszcze lepiej, bo niedobrze zrobiło się Clintonowej. To ona nagle ujrzała życie w pełnej krasie

      Usuń
  8. Może skleci Pan znowu jakiś felieton na temat Pana posła Tarczyńskiego :)
    ps
    Na temat jego angielskiego itp :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Sorry, zapomniałem o linku
    https://twitter.com/nazimno_/status/918465938663591937

    OdpowiedzUsuń
  10. @pamiętliwy
    Z miłą chęcią. Za 500 słów zapłaci mi Pan 500 złotych i dostanie Pan co Pan sobie życzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. @autor
    Mistake, to jest darmowa podpowiedź tematu, a nie zlecenie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @pamiętliwy
      Pewnie Pan nie zauważył, ale ja publikuję tu ponad trzysta tekstów rocznie. TRZYSTA ROCZNIE. Tematy wymyślam sam. Ale oczywiście dziękuję za troskę.
      A może Pan sam napisze coś o Tarczyńskim? Jestem pewien, że Pan potrafi.

      Usuń
  12. Weroniczka od Rosatich, też się z tym łonym prowadzała.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. @2,718
    Dziwne to wszystko jak cholera. A ci durnie wciąż o tym samym.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...