Byłem przekonany, że po pokazaniu jej palcem,
oraz odpowiednim skomentowaniu systemowej wręcz solidarności propagandowych
metod stosowanych przez tak pozornie różne pisma, jak „Newsweek” i „W Sieci”,
sprawę możemy uznać za zamkniętą, a na odpowiedź odnośnie celów, jakie sobie
wyznacza dziś redakcja „W Sieci”, przyjdzie nam jeszcze parę tygodni poczekać.
Tymczasem niedługo po tym, jak przeczytałem – podkreślam to raz jeszcze –
wyjątkowo stonowaną, gdy chodzi o osobę Prezydenta, wypowiedź Jarosława
Kaczyńskiego, zajrzałem do zamieszczonego tuż pod wspomnianym wywiadem tekstu
Jacka Karnowskiego pod tytułem „Dlaczego PiS powie prezydentowi ‘nie’” i
wygląda na to, że jeszcze parę słów się nam jednak należy.
Przypominam, mówimy o wydaniu
tygodnika „W Sieci”, które trafiło do kiosków w poniedziałek rano, jeszcze
zanim Andrzej Duda ogłosił projekty swoich ustaw, oraz o tekście, który z pewnością
został przez Karnowskiego napisany jeszcze kilka dni wcześniej, prawdopodobnie
jeszcze przed piątkowym spotkaniem Prezydenta z prezesem Prawa i
Sprawiedliwosci, o którym obaj politycy wypowiedzieli się w bardzo
pojednawczych słowach. Tymczasem w ów poniedziałek ukazuje się nowy numer
tygodnika „W Sieci” z tekstem Jacka Karnowskiego, który nawet nie czekając na
to, co powie Prezydent, w sposób całkowicie jednoznaczny i wyjątkowo
brutalny wypowiada mu wojnę, całą
argumentację opierając na dziennikarskich plotkach. Tekst Karnowskiego jest
bardzo długi, zajmuje ponad trzy strony druku i niemal w całości składa się z
informacji uzyskanych, kolejno od „najważniejszych polityków partii rządzącej”,
„bardzo ważnego polityka PiS”, „mojego rozmówcy”, „mojego rozmówcy ze ścisłego
kierownictwa PiS”, „kolejnego rozmówcy z PiS”, „kolejnego bardzo ważnego polityka
PiS”, „moich rozmówców”, „moich informatorów”, „liderów PiS”, „kierownictwa
obozu”, no i na koniec jeszcze raz „bardzo ważnego polityka PiS”. Nie muszę
oczywiście dodawać, że poza Andrzejem Dudą i Jarosławem Kaczyńskim, żadne
konkretne nazwisko nie pada. Tam każdy jest dyskretny jak jasna cholera. Oczywiście
też, przez cały czas, od początku do samego końca, pojawiają się informacje, a
to że Prezydent „miał” coś powiedzieć, a to że Prezes podobno był
„poirytowany”, a to, że wedle zapewnień informatorów Karnowskiego, rzecznik
Prezydenta PiS-u „wręcz nienawidzi”. A całość zbudowana jest tak, że nie
pozostaje nam nic innego jak uznać prezydenta Dudę za idiotę i zdrajcę, którego
jedyną zaletą jest to, że nie jest Komorowskim.
Czytam tekst Karnowskiego i
przypominam sobie, jak przed wielu, wielu laty w gazecie o nazwie „Dziennik” ukazała
się seria reportaży z Pałacu Prezydenckiego napisanych przez niejakich
Majewskiego i Reszkę, gdzie to przez kolejne dni owaj dzielni redaktorzy,
opierając się oczywiście na informacjach uzyskanych od „najbliższych
współpracowników” prezydenta Kaczyńskiego, opowiadali nam najbardziej
sensacyjne historie na temat owej „żenady”, w jakiej jest pogrążony Prezydent z
rodziną i współpracownikami. Pamiętam tamten tekst i słowo daję, że kiedy dziś
czytam to co się ukazało w tygodniku „W Sieci” widzę, że to jest dokładnie ten
sam rodzaj dziennikarstwa co wtedy, oparty na anonimowych oszczerstwach i
zabezpieczony gwarancją pełnej bezkarności. Ale pamiętam też, jak się wówczas zastanawiałem,
kogo Reszce i Majewskiemu udało się wyciągnąć z najbliższego otoczenia prezydenta
Kaczyńskiego, kto był im gotowy opowiadać o tym, co się dzieje za drzwiami pałacu na Krakowskim
Przedmieściu, włącznie z rzekomymi, najbardziej intymnymi, awanturami między
Prezydentem, a jego żoną. Dziś myślę sobie, że to musiał być Michał Kamiński, no
a jednocześnie jestem pewien, że przyjdzie w końcu czas, kiedy się dowiemy
również i tego, kogo ma na myśli Jacek Karnowski, kiedy mówi o swoim
informatorze, „bardzo ważnym polityku PiS”.
Jesteśmy w trakcie niezwykle
ważnego procesu postawania ustaw, które, w co wszyscy wierzymy, zmienią system
sądowniczy w Polsce tak, że będziemy mogli powiedzieć, że Polska odniosła
upragnione zwycięstwo. Między wszystkimi zaangażowanymi w tę reformę ośrodkami
toczy się niezwykle delikatna polityczna gra, której natury ani poznać nie
jestesmy w stanie, ani też pewnie poznać nie chcemy, bo wiemy, że jeśli my ja
poznamy, to pozna ją też przeciwnik. I na to wszystko przychodzą tak zwane
„wolne media” i rozpoczynają swoją własną grę, grę wedle wszelkich danych
brudną, jak najbardziej czarna ziemia.
Piszę ten tekst w niedzielę
wieczorem, słucham sobie muzyki, a na ściszonym telewziorze widzę jedną z
licznych ostatnio, kompletnie bezsensownych politycznych debat i naszego
dzisiejszego bohatera, czyli Jacka Karnowskiego, który coś krzyczy, wymachuje
ręką, grozi palcem, raz wpada w zadumę, innym razem robi groźną minę, od czasu do
czasu uśmiecha się szyderczo. Nie wiem, co on mówi, nie wiem nawet czego
dotyczy ta debata, ale biorę pod uwagę, że on może telewidzom opowiadać o tym,
co Jarosław Kaczyński sądzi o prezydencie Dudzie, i o tym, jak to Prezesowi
akurat pewnych rzeczy nie wypada oficjalnie mówić, no ale od czego ma
zaprzyjaźnionych dziennikarzy? No, od czego? Oni zadbają o to, by lud pisowski
się dowiedział, jak się sprawy mają, no a przy okazji niech też się wreszcie
sam Prezydent dowie, za jakiego durnia uważa się go w partii, która wystrugała
go z kawałka lipy.
Zapraszam
wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupować moje książki. Serdecznie
polecam.
http://solidarni2010.pl/35829-jerzy-binkowski-dziennikarze-klamia-zawsze-8211-tak-mi-sie-wydaje.html?PHPSESSID=b119c16dbfa754cd61b8377d30d56e41
OdpowiedzUsuń@Jerzy Binkowski
OdpowiedzUsuńA więc, jesteśmy solidarni.
Czynienie z Prezydenta naczelnym idiotą - to oburzające; przy ogromnej pracy tego człowieka. Cóż za zarozumiałość jednego z braci K. ! Jakby facet nie rozumiał. ze w oceanie problemów decydenci stają przed DYLEMATAMI i moralnymi i strategicznymi. Ogromna odpowiedzialność a nie jest to kabaret.
Usuń@Jerzy Binkowski
UsuńMoim zdaniem, oni doskonale wiedzą, jak jest. To jest jakaś bardzo perfidna gra o to, kto będzie reprezentował władzę: oni, czy Sakiewicz. Dla pieniędzy zrobią wszystko.
Tak, tak, Daleko od Wawelu, czyli toczenie beki ze śp. LK i dla odmiany Daleko od miłości, panegiryk ku czci byłego Tuska. Oba dziełka Majewskiego i Reszki nabyłem ku pamięci w antykwariacie za cenę do przyjęcia. Minęło kilka lat i Majewski jest ceniony wielce przez prawacką stronę twittera. Krótka pamięć. Cóż.
OdpowiedzUsuń--
Hubert
@Hubert
UsuńO tak! On na Twitterze wśród tzw "prawych" jest autentyczną gwiazdą. Kiedyś go zapytałem, co słychać u kolegi Reszki, to mnie zablokował. Widocznie są pogniewani.
Oglądanie tego w niedzielny wieczór, nawet bez dźwięku grozi rozstrojem żołądka.
OdpowiedzUsuń@Jarosław Zolopa
UsuńPróbowałeś?
Jak teściowa była z wizytą. Z własnej woli bym się nie odważył.
UsuńPrzy takich "koneksjach" w PiS-ie, tylko patrzeć jak Redaktor wystartuje w wyborach prezydenckich. Wszystko wie, wszystkich zna. Kontrkandydatem może być drugi Redaktor - z GazPola.
OdpowiedzUsuńTo też jest jakis rys wspólny z Lisem , hihi
@Ogrodniczka
UsuńJa bym ich raczej wrzucił do kisielu.