Aby możliwie najmocniej skomentować stwierdzenie przez Trybunał Konstytucyjny niezgodności z przepisami Konstytucji ustawy dopuszczającej mordowanie dopiero co pragnących się narodzić dzieci, których jedyną winą było to, że miały nie taki zestaw chromosomów, jaki zapewnia dobre samopoczucie wszelkiej maści eugenikom, niezastąpiony Onet na czołówkę swoich wczorajszych wiadomości wrzucił tytuł: „TK orzekł w sprawie zakazu aborcji. Gwiazdy komentują”, no a pod spodem zamieścił sążnisty materiał, w którym nas bardzo dokładnie informuje, jakie zdanie w rzeczonym temacie mają nie tylko Hanna Lis, Anja Rubik, Michał Piróg, Kuba Wojewódzki, Borys Szyc, Magdalena Cielecka, Maja Ostaszewska, czy Martyna Wojciechowska, ale także Matylda i Mateusz Damięccy, Izabella Krzan, Daria Ładocha, Mary Komasa, Tomasz Organek, Natalia Siwiec, Iwona Cichosz-Yggeseth, Anna Dziewit-Meller, oraz Joanna Keszka. Tego co oni wszyscy tam nam mówią relacjonował oczywiście nie będę, wystarczy że zacytuję fragment z Joanny Keszki, jak się okazuje „trenerki kreatywnego seksu”, który idealnie wyraża wszystko to, co się wylęgło w głowach całej reszty, od Hanny Lis po Tomasza Organka:
„Dlaczego
nas dręczą ? Dlaczego do najważniejszych spraw w naszym państwie należy
zastraszanie i prześladowanie kobiet, które miały seks?”
Nie będę więc cytował choćby i drobnych
fragmentów owych mądrości, natomiast przypomnę pewien swój bardzo dawny tekst,
powstały jeszcze długo przed przewidywanym tam rokiem 2012, zanim się w ogóle się wziąłem za prowadzenie bloga, i
zadedykuję go, dokładnie tak samo ja wtedy, im wszystkim. Niech go czytają i
się zapluwają swoją nienawiścią.
Szanowny
Panie Marszałku, Pani Prezydent, Panie i Panowie Posłowie! Wydawało się, że
społeczeństwo polskie wystarczająco długo korzysta z dobrodziejstw uczestniczenia
w czymś, co nazywamy Nową Kulturą Europejską, by zrozumieć, że czasy
obskuranckiego dogmatu i czarnego zabobonu odeszły w niesławną niepamięć.
Wierzyłem w to i wierzyłem również, że te przykre występy, z którymi mieliśmy
do czynienia w jeszcze ubiegłym, 2012 roku, to był jedynie bezmyślny wybryk
paru chorych z nienawiści pań w moherowych czapkach. Z przykrością dziś, jako
przedstawiciel ugrupowania, mającego w swojej nazwie dumne słowo „odnowa”, mam
obowiązek zawołać: „Oni żyją!” Wszyscy tu zgromadzeni na tej sali wiemy, o co chodzi
i o kogo. Przed tygodniem, w jednej z warszawskich klinik, nasi specjaliści
przeprowadzili kolejny już w tym miesiącu, o ile dobrze pamiętam, szesnasty,
czy siedemnasty może, zabieg aborcji. Niestety, również po raz kolejny,
nieliczne, ale jakże krzykliwe grupy, podnoszą larum, próbując powstrzymać coś,
co nieuniknione. Powiem więcej, nieuniknione i ostateczne. Prawo do swobodnej
aborcji do trzeciego roku życia jest prawem ostatecznym, ponieważ ostateczny
jest także odwrót od tego, co wszyscy tak dobrze pamiętamy. Tak, tak, panie
pośle. Ja pamiętam, pan pamięta i wszyscy tu zebrani, w tym Pan Marszałek i
Pani Prezydent, pamiętamy te wszystkie nieprzespane noce, te zszarpane nerwy,
tę nikomu niepotrzebną nienawiść. Pamiętamy te małe dzieci, nielegalnie, bez
odpowiednich warunków, bez odpowiedniej higieny, bez odpowiedniego nadzoru,
zabijane w najbardziej nieprzyjemny sposób tylko dlatego, że wielu z nas,
zostało w pewnym momencie naszego życia w wolnej i wielkiej Europie, bez
żadnego jasnego powodu i – powiem brutalnie – bez litości, pozbawionych prawa
do obrony przed niegrzecznym dzieckiem. Mało tego. Nie dość, że zostaliśmy
pozbawieni tego najbardziej oczywistego prawa człowieka, to za próbę
demonstrowania naszej godności i naszych najbardziej szlachetnych pragnień,
prawo państwowe stosowało wobec swoich obywateli ciężkie i okrutne kary.
Wszyscy powinniśmy mieć dobrą pamięć i niech pan, panie pośle, nie udaje, że te
czarne czasy to czyjaś fantazja. Wspomniałem o nieprzespanych nocach, bo to
przykład szczególnie drastyczny. Ale to przecież nie wszystko. Czy już
niektórzy z nas zapomnieli, co czuje dorosły, odpowiedzialny, spragniony
najprostszej rozrywki człowiek, który nie może wyjść z domu się zabawić, albo
czasem – tak, tak – pooglądać w spokoju mecz w telewizji, bo dziecko się
pochorowało i nie umie się powstrzymać od płaczu? Czyśmy już zapomnieli, jak
się czuje człowiek chcący w spokoju i w kulturalnych warunkach uprawiać seks ze
swoją partnerką, lub partnerem, gdy nagle trzeba wstać i uspokoić marudzącego
dwu, czy trzylatka. Jak krótka jest nasza pamięć, jak ograniczona nasza
wrażliwość! Czy ci wszyscy, którzy tak łatwo i tak bezmyślnie załamują ręce nad
tym zeszłotygodniowym zabiegiem, wiedzą cokolwiek o gehennie, którą przez
ostatnie trzy lata przeszli opiekunowie tej usuniętej dziewczynki? Czy ci
wszyscy, którzy z taką łatwością szafują słowem życie, zastanowili się raz
chociaż, jak niegodne życie mieli ludzie o wiele ważniejsi, o wiele poważniejsi
i o wiele istotniejsi dla dalszego postępu i rozwoju naszego wspólnego domu o
nazwie Europa, niż ta niegrzeczna i chorowita osoba? Czy pani, pani poseł,
potrafiłaby z czystym sumieniem stanąć przed matką pozbytego się już
szczęśliwie dziecka i powiedzieć jej prosto w oczy: „Niech się pani dalej męczy”?
Od 4 lat, mamy w naszym kraju dobre prawo. Prawo dobre, prawo mądre i, przede
wszystkim, prawo wyrastające ze zwykłego, ludzkiego współczucia. Nie pozwólmy,
by ludzie głupi i mali – powiem prosto i bez ogródek – ludzie śmiecie, tego
prawa nas pozbawili.
(długie, niemilknące oklaski).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.