W związku ze stwierdzeniem przez Trybunał
Konstytucyjny niekonstytucyjności aborcji, uciąłem sobie pogadankę z moim
kuzynem lekarzem, który tu od czasu do czasu jest przeze mnie przywoływany jako
medyczny autorytet, by w końcu zejść na temat koronowirusa i on – człowiek
który, jak by się mogło zdawać, powinien mieć coś tu do powiedzenia – odmówił
na temat tej zarazy wszelkiej dyskusji, twierdząc, że on nic nie wie, a co
gorsza, ma głębokie przekonanie, że nie jest w tej niewiedzy jedyny. Jego zdaniem,
jest bardzo duże prawdopodobieństwo, że tak naprawdę nikt nie wie, jak wygląda
ten wirus, jak działa, skąd się wziął, a co gorsza, jak z nim walczyć, poza
tym, że się będzie przed nim zasłaniało czym bądź...
A ja przyznam, że od czasu gdy ów
Covid19 się nam objawił i zapędził nas tu, gdzie dziś się znajdujemy, czepiałem
się przeróżnych teorii i wyobrażałem sobie najróżniejszy rozwój wypadków, i
najczęściej przez tych kilka dni co najmniej byłem do swoich przemyśleń bardzo
przywiązany. A już zwłaszcza do tego, co to wszystko moim zdaniem łączy, czyli
że czymkolwiek by owa pandemia była, to za nią stoi jakieś globalne oszustwo.
Ostatnio, przygnieciony dość mocno mnogością owych podejrzeń, uznałem że może
tu chodzi tylko o to, by Donald Trump nie wygrał kolejnej kadencji, i że już na
drugi dzień po amerykańskich wyborach wszystko zacznie się powoli zwijać i
jeszcze parę miesięcy i o całym tym szaleństwie zapomnimy.
Dziś jednak jest tak, że nie wiem, jak
się mają rzeczy na świecie, ale tu w Europie praktycznie wszędzie obserwujemy
gwałtowny, systematyczny bardzo radykalny wzrost zakażeń w porównaniu do tego
co znaliśmy dotychczas i uważaliśmy za problem. O Polsce nie wspominam, bo
wszyscy mniej więcej wiemy, jakie są dane, ale w ciągu minionej doby we Francji
zachorowało grubo ponad 50 tys. osób, a więc więcej niż w Brazylii, Indiach, w
Rosji i niemal tyle samo co u światowego lidera w tej konkurencji, czyli w Stanach Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii zaraziło się niemal 20
tys. osób, we Włoszech ponad 20 tys., w Niemczech blisko 10, w Hiszpanii 20, w
małej Belgii, Holandii i w Czechach odpowiednio 18 i 10 i 15... nawet stawiana
wszystkim za przykład Szwecja zbliża się powoli do swojego rekordowego wyniku z
lipca.
Przepraszam zatem wszystkich bardzo,
ale ja na tę okoliczność biorę pod uwagę dwie możliwości. Pierwsza to ta, że to
jest oczywiście jedno wielkie oszustwo, a te liczby to perfidne kłamstwo,
mające nas zdyscyplinować. Jeśli jednak tak jest, to ja nie jestem sobie w stanie
wyobrazić ani celu owego przedsięwzięcia, ani przyczyny tego, że za nim jak za
Panią Matką, z większą lub mniejszą gorliwością, poszedł niemal cały świat.
I tu otwiera się druga możliwość, że te
wszystkie liczby są jak najbardziej prawdziwe i że – uwaga, uwaga – to iż z
czysto statystycznego punktu widzenia nie ma powodu do histerii zawdzięczamy
wyłącznie temu, że histeryzują jak najbardziej rządy i jeden po drugim
wprowadzają coraz to nowsze i coraz bardziej rygorystyczne obostrzenia. Przyznaję,
że jest to coś, co mi bardzo świeżo przyszło do głowy, ale pomyślałem sobie też,
że co, jeśli cały świat pójdzie za głosem antycovidowego protestu i wszystko
poluzuje, i w ciągu zaledwie paru miesięcy umrze załóżmy miliard mieszkańców
Ziemi. Tak na początek. Że to jest jakiś absurd? A niby czemu to akurat miałoby
być absurdem, skoro przyjmujemy, że nie jest absurdem sugerowanie, że tego
wirusa w ogóle nie ma, a owa światowa pandemia to wymysł rządów? No i czemu ja
mam wykluczać taką ewentualność, że ów
wirus, o którym mój kuzyn-lekarz mówi, że tak naprawdę nikt nie zna ani jego
samego, ani jego możliwości i że dziś działamy wobec niego kompletnie na ślepo,
został stworzony po to by liczbę mieszkańców Planety odpowiednio zredukować?
Skoro dziś wielu z nas nie neguje hipotezy, że on został stworzony gdzieś w
jakimś laboratorium na końcu świata, to w imię czego ja nie mam brać pod uwagę
i takiej możliwości, że on został wypuszczony przez znaną nam bardzo dobrze
grupę bardzo wpływowych osób i organizacji, które od lat głoszą opinię, że
ludzi na świecie jest dużo za dużo, bardzo dużo za dużo? Skoro tak zwana
kontrola urodzeń nie przyniosła oczekiwanych skutków, to czemu nie mam
podejrzewać, że ci, którzy ową kontrolę promują, nie uznali za stosowne dołożyć
do tego jeszcze małą pandemię? Oczywiście, te 60 mln. zabijanych rocznie dzieci
to dużo, ale na tyle tylko dużo, by nieco przyhamować liczbę mieszkańców, ale
już jej nie zredukować. I skąd ja wiem, że dzisiejsza pandemia to nie krok w
kierunku uporządkowania tej właśnie kwestii?
Oczywiście mogę się mylić, ale jeśli
akurat mam rację, to przy okazji dostaję też wszystkie potrzebne odpowiedzi na
dręczące mnie od początku pytania. Powiem więcej: jeśli nawet nie mam racji i
okazać by się miało, że ów wirus powstał w sposób naturalny, to też zaczynam
rozumieć, dlaczego cały niemal świat zwariował i wpadł na ów straszny pomysł z
maseczkami, izolacją, bezpiecznym dystansem i realizuje go w tak chaotyczny
sposób. A skoro już zakładam logiczność swego rozumowania, to przepraszam
bardzo, ale nie zamierzam wykonać ani jednego gestu, który pozwoli mi się w
oczach niektórych popisać, jaki to ze mnie bohater.
A oczywiście wciąż przy tym głęboko
wierzę, że się mylę i tu tylko chodzi o Trumpa, a protesty tych głupich dzieci
pod polskimi kościołami nie są przez nikogo szczególnie inspirowane, a już
zwłaszcza przez tych, co tego wirusa wymyślili i bardzo sobie nie życzą, żeby
ktoś im tu wchodził w paradę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.