Możliwe bardzo, że ci z nas, którzy
mieszkają w Warszawie, sprawę znają bardzo dobrze, gdy chodzi jednak o całą
resztę, to albo nie mają o niej bladego pojęcia, albo ewentualnie coś tam może
pamiętają z ubiegłorocznych medialnych przepychanek. A zatem z przyjemnością
przypomnę w czym rzecz. Otóż jeszcze kilka lat temu pojawił się pomysł, by
przeprowadzić rewitalizację warszawskiej Starej Pragi, tak by ona wreszcie
odzyskała swoją, może nie aż świetność, ale by się stała bardziej kolorowa. By
zrealizować ów pomysł, jak można się było od początku spodziewać, postanowiono pójść po najtańszej linii oporu
i zlecić całą robotę lokalnym artystom. Wśród zatem całego szeregu przeróżnych geszeftów,
na czoło wyszedł projekt pod nazwą „Otwarta Ząbkowska”, którego założeniem było
najpierw zamknięcie wszelkiego ruchu kołowego na ulicy Ząbkowskiej właśnie, a w
dalszej kolejności zorganizowanie tam cyklu przedsięwzięć w wykonaniu szukających jakiejkolwiek roboty artystów. Do projektu dołączyli się pracownicy miejscowego
domu kultury „Dorożkarnia”, którzy zorganizowali tak zwany „Mobilny Warsztat ARTystyczny”, a którego
motywem przewodnim było zbudowanie 5 ławeczek, na których będzie można sobie
posiedzieć, jednocześnie podziwiając eksplozję młodych talentów. A ja już tak tylko na marginesie zastanawiam się, czy owo wyróżnione wielkimi literami ART pozwoliło organizatorom nieco podbić cenę.
I oto 8 lipca tego samego roku wspomniany Dom
Kultury podpisał umowę o dzieło z niejaką artystką Moniką Rakowską, która za
jedyne 1250 zł. zabrała się do pracy. Zaczęła od samej ławeczki, a następnie
zaczęła ją przyozdabiać. Z zasuszonych połówek cytryn wykonała szpiczaste kapelusze, pomalowała je na czarno, następnie nalepiła na nie kropki i wreszcie
umieściła je na długich trzonkach, w taki sposób by wszystko przybrało wygląd
kolonii grzybków halucynogennych, zasadziła je w doniczkach, a wśród nich
postawiła szklaną kapliczkę, do której włożyła figurkę Matki Boskiej w czarnych
szatach. Część grzybów zdecydowała się Rakowska umieścić również w samej
kapliczce, tak by one towarzyszyły Maryi już bardziej bezpośrednio.
U stóp kapliczki umieściła zapalniczkę,
a wokół niej czarne ptaki, kawałki węgla, gałęzie. Nad kapliczką zawiesiła czarny
daszek, a na nim niedojedzony słonecznik, oraz czarną pajęczynę, rynnę, a pod
nią miskę. Całość otoczyła płotkiem, na którym została zawiesiła zębatkę
od roweru z pojedynczym pedałem. Obok ławeczki postawiła jeszcze stolik z
popielniczką, zgniłymi deseczkami, oraz pułapkę na szczury. A w to wszystko jeszcze wrzuciła stare radio. Swoje dzieło
przedstawiła zainteresowanym jako symbol symbol kontemplacji i walki o czystość
środowiska i zaczęła wyglądać efektów.
Te nastąpiły niemal natychmiast. Jak się
można było spodziewać, u starych warszawiaków instalacja zaczęła prowokować
bardzo wrogie reakcje, zwłaszcza że w ciągu paru kolejnych dni w pobliżu
ławeczki pojawił się szereg kolejnych artystów, którzy zaczęli ozdabiać cały
teren na podobny sposób. Wspomniana wrogość przejawiła się najpierw w tym, że
któregoś dnia niezidentyfikowana kobieta rozbiła kapliczkę, zabrała figurkę
Matki Boskiej i zbiegła z miejsca zdarzenia. Gdy Rakowska powstawiała szybki na
nowo, kolejny ktoś przyszedł pod osłoną nocy i również nowe szybki powybijał.
Rakowska oczywiście natychmiast szkodę naprawiła, jednak co gorsza, sprawą
zainteresowały się media z obu stron sceny i zarówno Rakowskiej jak i jej
instalacji zrobiły odpowiednią reklamę, przedstawiając jedno i drugie albo jako
ciężką profanację, albo jako przykład artystycznej wolności w faszystowskim kraju.
Instalacja Rakowskiej święciła swoje
triumfy jeszcze przez jakiś czas, kiedy to zamieszkały w pobliżu pewien
nadzwyczaj dzielny człowiek, nieskończenie wdzięczny Matce Boskiej za
uratowanie go swego czasu od niechybnej śmierci, nazwiskiem Jan Maciej
Piotrowski, nie mogąc dłużej znieść owej demonstracji wulgarnego satanizmu,
przyszedł na miejsce ze swoją laską, przy której pomocy najpierw otworzył
kapliczkę, delikatnie wyjął figurkę Maryi, równie delikatnie odstawił ją w
bezpieczne miejsce, po czym, przy pomocy tej samej laski, rozpiździł w drobny
mak owo czarne dzieło czarnej duszy. Następnie, zamiast się ukrywać, stanął na
owych pięknych zgliszczach z dumnie wypiętą piersią i powiedział: „To byłem ja”.
Oczywiście, w tym momencie, występując
w imieniu Rakowskiej, Dom Kultury „Dorożkarnia” poinformował media, że
zniszczone dzieło warte było 25 tys, zł. i zgłosił naszego wspaniałego wandala
na policję, która to, zgodnie z procedurami, skierowała sprawę do Prokuratury
Rejonowej dla dzielnicy Warszawa Praga.
A ja pewnie o tym co się tam stało bym
ani nie wiedział, ani tym bardziej dziś o tym nie pisał, gdyby nie fakt, że mój
serdeczny kumpel Jan Maciej Piotrowski nie poinformował mnie właśnie o tym, że
po roku obradowania, zajmujący się sprawą prokurator zdecydował się sprawę
umorzyć, stwierdzając, że Piotrowski to swój gość.
I teraz, już na sam koniec, kto wie, czy
nie to co tak naprawdę stanowi cały sens dzisiejszej notki, a więc fragment
uzasadnienia ostatecznego umorzenia:
„Okoliczności jego czynu były takie, że
instalacja zanim została zniszczona stała się obiektem ożywionej dyskusji w
mediach, w których pojawiały się głosy bardzo krytyczne na temat dzieła Moniki
Rakowskiej, wskazujące na jego obrazoburczy charakter. Konieczne jest w tym
miejscu odwołanie się do opinii biegłego z zakresu religioznawstwa, który
stwierdził że ‘figura matki Bożej Niepokalanie Poczętej w otoczeniu
grzybków halucynogennych stanowi szyderstwo nie tylko z wizerunku Maryi, ale
także z wiary katolickiej i zostało z premedytacją zastosowane. Kpienie i
fałszywe przedstawianie świętych wizerunków, którym należy się szacunek,
ponieważ odnoszą się one wprost do Boga, stanowi bluźnierstwo, jak podaje
Katechizm Kościoła K, nr 2418. W takim razie należy uznać, że figurka Matki
Boskiej w otoczeniu grzybków halucynogennych stanowi obrazę uczuć religijnych i
promocję wyszydzania wartości chrześcijańskich’. W świetle powyższego jest oczywistym, że czyn podejrzanego można
usprawiedliwić w rozumieniu społecznym okolicznościami w jakich się go
dopuścił.
Sposób i okoliczności popełnienia
przez Jana Piotrowskiego zarzucanego mu czynu są ściśle powiązane z oceną jego zamiaru i motywacji.
Niewątpliwie podejrzany działał z zamiarem bezpośrednim, jednak na ostateczną
ocenę strony podmiotowej społecznej szkodliwości czynu wpływa ocena jego
motywacji. Nie sposób zaprzeczyć złożonym przez podejrzanego wyjaśnieniom, z których
wyłania się obraz osoby doświadczonej przez życie między innymi wypadkiem, w
którym mógł stracić życie i który uznaje jako znak dany od Boga
Wyżej opisane złożone przez niego
wyjaśnienia uznać należy za wiarygodne nie powodowane jedynie chęcią uniknięcia
odpowiedzialności karnej. Dodać trzeba, że są one konsekwentne aksjologiczne. W
podejrzanym zrodził się imperatyw moralny zapobiegnięcia dalszemu szerzeniu się
profanacji i uznał, że – będąc gotów ponieść pełne konsekwencje – musi dać wyraz sprzeciwu wobec zgorszeniu.
Jego motywacja nie zasługuje na potępienie, a wręcz przeciwnie, w sprawie
podejrzanego można dostrzec szlachetne pobudki. Swoistym paradoksem jest to, że
przez zachowanie Jana Piotrowskiego, które wypełnia znamiona czynu opisanego w
art. 288 §1 kk, Monika
Rakowska stała się artystką bardziej znaną. Jak zauważyła biegła z zakresu sztuki
współczesnej, ‘szum medialny, jaki wywołuje wystawienie, a najbardziej zniszczenie
instalacji, przyniósł autorce realny sukces’. Działanie Jana Piotrowskiego nie
wypływało przy tym z odosobnionego przekonania o zaistniałej obrazie uczuć
religijnych. Przekonanie to – jak widać w opinii biegłego z zakresu
religioznawstwa – było słuszne”.
Ja zdaję sobie sprawę z tego, że wciąż
jesteśmy bardzo daleko od tego by polski wymiar sprawiedliwości wreszcie
sprostał wymaganiom cywilizacyjnym, gdzie słowo „cywilizacja” jest rozumiana w
sensie podstawowym i znanym od wieków. To jednak orzeczenie i ta decyzja
pozwala mi wierzyć, że w jakiś tam jednak sposób trzymamy się odpowiednio
upatrzonej drogi i bardzo liczę, że z niej nie zejdziemy.
A gdy chodzi o to, co potrafi Matka Boża,
o czym tu trochę było, spójrzmy może na to zdjęcie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.