czwartek, 11 stycznia 2024

O wolnej Polsce w totalitarnej Europie

 

        W dawnych jeszcze czasach, za gnijącej komuny, ale też później, gdy jakże błędnie zdawało się, że owa komuna odeszła już w kompletną niepamięć, jeśli ktoś mnie pytał, jak rozumiem pojęcie państwa totalitarnego, opowiadałem mu dwie historie z życia, jedną z życia swojego, a drugą zasłyszaną. Otóż pewnego dnia szedłem sobie ulicą i jakiś taksówkarz, chcąc mnie ominąć, walnął we mnie lusterkiem, co na moim ramieniu spowodowało siniak, a gdy chodzi o lusterko, się biedactwo potłukło. Kierowca taksówki zatrzymał się i powiedział mi że będąc pijany zatoczyłem się, zniszczyłem mu lusterko i w związku z tym mam mu za to lusterko zapłacić. Wprawdzie ja pijany w zadnym wypadku nie byłem, a wypadek był ewidentnie spowodowany gapstwem kierowcy, niemniej bez dyskusji dałem mu pieniądze i odszedłem w spokoju. Czemu tak? Bo wiedziałem bardzo dobrze, że jeśli on wezwie milicję, w tej konfrontacji nie będę miał żadnych szans.

       O drugim zdarzeniu opowiadała mi koleżanka ze studiów. Studiowała ona w Sosnowcu, a przez to że pochodziła z Radomia, zawsze na weekend jeżdziła pociągiem do domu, gdzie zawsze na dworcu czekał na nią jej chłopak. Któregoś piątku wieczorem pociąg z jakiegoś powodu się spóźniał, więc chłopak koleżanki udał się do odpowiedniego okienka dowiedziać się, co się dziej, ale obsługująca okienko pani stała w końcu pomieszczenia, plotkowała z koleżanką i chłopaka lekceważyła. Po kilku nieudanych próbach zwrócenia na siebie uwagi chłopak wrzasnął, pani przyszła, wystawiła głowę za szybkę i zawołała kręcących się po hali dworca milicjantów, żeby zrobili porządek z jakimś awanturującym się pijakiem. Ponieważ chłopak nie był tak przezorny jak ja, zaczął się stawiać, w związku z czym został wrzucony do radiowozu, zawieziony na komisariat, a po jakimś czasie dostał wezwanie na tak zwane „kolegium”, gdzie mu wlepiono na dzisiejsze czasy jakieś 5 tysięcy złotych kary.

       Ktoś się zapyta, skąd ja byłem taki mądry, że już wtedy wiedziałem, czym jest państwo totalitarne. Otóż głównie z obserwacji, ale też, proszę sobie wypobrazić, z książki niegdysiejszego Jacka Fedorowicza pod tytułem „W zasadzie tak”, w dużej mierze poświęconej wyjaśnianiu meandrów totalitarnego właśnie państwa. W pewnym miejscu pisał Fedorowicz, że kiedy idziemy do restauracji coś zjeść, pod żadnym pozorem nie wolno nam zamawiać alkoholu. Dlaczego? Dlatego mianowicie, że w konfrontacji kelner – klient, klient, a więc obywatel, jest wyłącznie prochem marnym, podczas gdy kelner reprezentuje państwo i w momencie gdy kelner wręczy klientowi rachunek przekraczający choćby i dziesięć razy faktyczny koszt zamówienia, jako osoba pijana, ten będzie musiał wskazany rachunek uiścić. I to też w najlepszym dla siebie wypadku.

      Przeczytałem tekst Fedorowicza i zadałem sobie sprawę z tego, że tak właśnie wygląda państwo totalitarne. Dopóki obywatel znajduje się wśród innych obywateli, i się nie wyrywa, pozostaje wolny i bezpieczny; w momencie jednak gdy trafi na panią w kiosku Ruchu, sprzedawczynię w sklepie, panią aptekarkę, kierowcę autobusu, kasjerkę na dworcu kolejowym, nie mówiąc już o urzędniku w urzędzie, czy nie daj Boże milicjanta, trafia na margines, a naprzeciwko ma już tylko totalitarne państwo, które może wobec niego użyć – jak to kiedyś jeszcze, będąc ministrem w rządzie Hanny Suchockiej, zachciał określić sam Jan Maria Rokita – całej swojej siły. I podobnie oczywiście się dzieje, gdy obywatel wychodzi rano do pracy, czy to w sklepie, czy w urzędzie, czy jako konduktor w pociągu, przestaje być obywatelem i staje się przedstawicielem totalitarnego państwa.

       Opowiadałem te historie swoim znajomym, a później już, przez całe długie lata, swoim dzieciom i to pewnie dlatego wczoraj moja córka przez cały dzień nuciła pod nosem piosenkę „Ojczyzno ma”, a dziś rano wsiadła w pociąg i udała się do Warszawy, mówiąc mi na pożegnanie: „To twoja wina, bo tak mnie wychowałeś”. A ja piszę ten tekst i przez to, co usłyszałem, ale też po to, by zwrocić uwagę na to co się od pewnego czasu wokół nas dzieje. Polskie państwo, trafiwszy w stalowy uścisk Obersturmbannfuhrera Webera, Donalda Tuska i jego lokalnej ferajny i wszystkich możliwych służb tego państwa, stało się państwem jak najbardziej totalitarnym. Widać to choćby wczoraj i dziś, gdy wokół Sejmu pojawiają się barierki, ministrowie Wąsik i Kamiński przewożeni są z warszawskiego aresztu dziesiątki kilometrów w głąb kraju, pod siedzibą telewizji Republika pojawiają się koparki i robotnicy z łopatami, miejski autobus blokuje wiazd do Belwederu, udające sie do Warszawy pociągi są zatrzymywane, autokary udające się na protest pod Sejmem są na swojej trasie godzinami kontrolowane, a ludzie w pociągach rozdają między siebie środki przeciwko gazowi pieprzowemu.

      Oto państwo totalitarne, którym Polska stała się na powrót praktycznie z dnia na dzień. Na szczęście jest jedna rzecz, która nas różni od tamtych czasów i która daje nam pewną nadzieję na przetrwanie. A paradoksalnie do tego doprowadzili sami nowi władcy Polski. Otóż dla podtrzymania swojej pozycji, budując tę straszną nienawiść i przez nią dzieląc przez całe lata nasze społeczeństwo w tak dramatyczny sposób, sprawili jednocześnie, że po drugiej stronie nie mają już rozproszonej grupki obywateli, oraz ich przedstawicieli, lecz zorganizowaną, patriotyczną siłę, której – Bóg da – bramy piekielne nie przemogą.



          

1 komentarz:

  1. Tak jest.
    Dodam tylko, że zmieniła się jeszcze jedna rzecz - teraz istnieją obywatele którzy stają się przedstawicielami totalitarnego ustroju już wstając z łóżka.
    Teraz się to pokazało dosyć wyraźnie, że dawna szeroko pojęta komuna ma dalej ścisłe totalitarne struktury, ale zamiast funkcjonariuszy państwowych mają wyhodowanych funkcjonariuszy "całodobowych", którzy witają z entuzjazmem działania przeciwko którym protestujemy.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...