sobota, 7 września 2019

Dziadzio rekin, czyli sens życia


      Moja żona – a muszę tu zaznaczyć, że ona moją aktywność w Internecie traktuje jako zło konieczne, a przez to, wszystko co ja tu robię, demonstracyjnie lekceważy    poinformowała mnie, że ona nie jest w stanie znieść tego, że ja do tego stopnia przejąłem się faktem, że zakończyłem 64 rok życia, że mam potrzebę ogłaszać ten fakt publicznie. No ale faktem jest, że dla mnie ten dzień jest w rzeczy samej tak ważny, że to są chyba pierwsze moje urodziny od wielu lat, które w ogóle zauważyłem.
       Czemu tak? Odpowiedź, jak już miałem okazję na to zwrócić uwagę, znajduje się w piosence Beatlesów „When I’m Sixty-Four”, którą znam od zawsze i mam do niej stosunek bardzo osobisty. W czym rzecz? Otóż, nie wiem, czemu tak to się ułożyło, ale ja właściwie od dziecka mam bardzo silne poczucie upływu czasu. Kiedy byłem dzieckiem, a potem młodzieniaszkiem i jeszcze jakiś czas potem, czas swoje życie odmierzałem kolejnymi olimpijskimi igrzyskami. A więc, kiedy miałem 13 lat, a w Meksyku organizowano Olimpiadę, miałem w głowie, że za cztery lata będę miał lat 17, kiedy cztery lata później w Monachium doszło do słynnej masakry, ja sobie myślałem wyłącznie o tym, że za kolejne cztery lata, ja już będę miał symboliczne gdzieniegdzie 21 lat, i tak dalej i tak dalej.
      Dziś mam lat 64 i wciąż słyszę słowa tamtej piosenki Beatlesów, której słuchałem wtedy, gdy właśnie skończyła się olimpiada w Meksyku, i gdyby ktoś nie wiedział, o co tam w ogóle chodzi, już wyjaśniam. Ów tekst jest oczywiście znacznie głębszy i inteligentniejszy, ale krótko mówiąc, rzecz sprowadza się do tego, że on jest bardzo młody, bardzo kocha jakąś dziewczynę, ona oczywiście jego, a on się zastanawia, jak to będzie, kiedy on będzie miał 64 lata, a oni wciąż będą razem, zakochani, wierni sobie i zwyczajnie szczęśliwi.
       No i przyszła kolej na mnie. Sam mam 64 lata i jednocześnie mam poczucie, że nie mam nic wspólnego z tą parą, którą tak pięknie przedstawili w swojej piosence Beatlesi. Owszem to już nie jest to co kiedyś, ale muszę uczciwie przyznać, że kiedy zamknąłem 40 rok życia i moje dzieci narysowały mi tę piękną laurkę, którą zresztą hołubię do dzisiaj, nie mogłem się uwolnić od myśli, że oto właśnie osiągnąłem wiek inżyniera Karwowskiego i z tą myślą nie było mi wesoło. Dziś mam poczucie, że te 24 lata to było nic, a ja wciąż jestem jasny i gotowy.
          Z okazji dzisiejszych urodzin otrzymałem dwa prezenty i, szczerze powiem, nie umiem powiedzieć, który z nich jest dla mnie ważniejszy. Pierwszy z nich to ta flaszka, jaką podarował mi mój serdeczny przyjaciel Aleksy, którą już napocząłem i jestem prawdziwie wzruszony.





      Od mojej żony natomiast otrzymałem coś takiego:




      I tu, w odróżnieniu od obrazka poprzedniego, który mówi sam za siebie, należy się wyjaśnienie. Otóż od czasu gdy zostałem obsypany wnuczkami i moje życie się zmieniło kompletnie, poznałem całą kupę piosenek dla dzieci, a wśród nich i tę gdzie dzidziuś rekin, mama rekin, tata rekin, dziadzio rekin, oraz babcia rekin płyną sobie w oceanie szukając rybek, które mogliby zjeść. Kto jest zainteresowany, może sobie wysłuchać całej historii, dla mnie jednak dziś najważniejsze jest to, że moja żona podarowała mi tego rekina z informacją, że to jest dla Grandpa Shark. A ja właśnie postanowiłem, że z nim dziś będę spał.
     I to jest szczęście związane z faktem, że się skończyło 64 rok życia.
     Miłego weekendu!






15 komentarzy:

  1. Krzysztof!

    Wszystkiego dobrego! Obyś też zawsze był, jak dotąd, hungry shark!
    Z podziękowaniem za ostatnie lata z Twoim blogiem i Twoją przyjaźnią!

    Happy Birthday!

    (A when I'm sixty four słucham już od wczoraj)

    OdpowiedzUsuń
  2. Krzysztof, wytrwałości Ci życzę, nieustannej pociechy z wnuków, i czerpania radości z tego, co świat oferuje 64 - latkom.
    Wszystkiego najlepszego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkiego najlepszego z okazji 2^6!

    A wersji "Baby Shark" jest legion, lepszych i gorszych, jak zwykle.

    Nie znam polskiej wersji (ktoś zna i ma link?).

    Hinduska na Chuchu TV ma tę zaletę, że nawet i dla dorosłego nie jest nudna:

    https://youtu.be/pJJZberHjqw


    OdpowiedzUsuń
  4. Wszystkiego najlepszego!
    Szczególnie dużo zdrowia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. właśnie przeczytałam takie życzenia: życzę szczęścia, bo na Titanicu wszyscy zdrowi byli, tylko im szczęścia zabrakło:-)

      Usuń
    2. @bozenan
      No tak. Szczęścia i wszelkiej pomyślności.

      Usuń
    3. @bozenan
      Gdzieś to już słyszałem, ale i zdrowie się przydaje. :)

      Usuń
  5. Ja mam odwieczny problem z dzień dobry, dziękuję i takimi tam, ale z życzeniami wszystkiego, co najlepsze, nigdy. Oczywiście, że bardzo dużo zdrowia i radości Tobie życzę, na razie niech będzie, że do stu lat, a potem się zobaczy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucińska
      Myślę że sto powinno wystarczyć. Dziękuję Ci bardzo

      Usuń
  6. 100 lat w zdrowiu, albo i dłużej 😊

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodkich snów, tysięcznych ławic najtłustrzych makreli a nade wszystko błogosławieństwa Bożego i wszystkiego co najlepsze. Spóźnione ale serdeczne.

    OdpowiedzUsuń
  8. Toyahu, wiele zdrowia i kolejnych wnuczat, jest potencjal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Tobiasz11
      To prawda. Gdzie nie spojrzeć, to potencjał jest jak najbardziej.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...