W obliczu zbliżających się wyborów targają
mną dwa odczucia. Jedno, wydawałoby się kompletnie nierealne, że jakimś cudem,
wbrew wszelkim znakom na niebie i tu na dole, okaże się że jest wśród nas
wystarczająco dużo osób na tyle oczadziałych szeptaną propagandą, że ich głos
pozbawi Prawo i Sprawiedliwość większości nie tylko konstytucyjnej, która
wydawałaby się zupełnie oczywista, to większości w ogóle. Drugie natomiast,
zupełnie oczywiste, że przede wszystkim, kiedy obserwuje się z jednej strony nadzwyczajną
wręcz klasę wspomnianego PiS-u, a zwłaszcza premiera Morawieckiego, a z drugiej
to czym każdego niemal dnia raczą nas towarzysze z Koalicji Obywatelskiej i
zgromadzonych wokół niej środowisk, mam niemal pewność, że ta banda idiotów
musi te wybory przegrać z kretesem.
Ktoś mnie może spytać, czemu, mimo że,
jak sam twierdzę, sytuacja jest zupełnie przejrzysta, ja wpadam w stan aż
takiej agresji. Otóż jest tak że ja autentycznie dostaję cholery, kiedy widzę,
jak ludzie, wydawałoby się, że w gruncie rzeczy tacy sami jak my i nasi
sąsiedzi, wpadają w stan, którym można określić wyłącznie tym jednym właśnie
słowem – zidiocenie. Proszę sobie wyobrazić, że jeszcze nie umilkł szyderczy
śmiech nad wyborczym hasłem #SilniRazem,
nie umilkły echa profrekwencyjnej akcji, gdzie ludzie bezpośrednio związani ze
wspomnianą Koalicją Obywatelską, a reprezentujący tak zwaną „kulturę”, w
najbardziej wulgarny sposób naśmiewają się z osób kalekich, to, jak słyszę i
widzę, ta – nie mogę nie użyć ponownie tego określenia – banda idiotów,
postanowiła uruchomić kolejną kampanię, w której popularni polscy aktorzy – i
tu podobnie związani ze wspomnianym wcześniej politycznym środowiskiem – czytają
teksty na temat powiększania penisów i wszystkiego, co oni tam mają do powiększania.
Akcja została otagowana hasłem #całapolskaczytaoseksie,
a tam, na krótkich filmikach takie gwiazdy Nowego Wspaniałego Świata, jak
Agnieszka Holland, Maciej Stuhr, Magdalena Cielecka, Michał Żebrowski, czy Maja
Ostaszewska czytają nam o, krótko mówiąc, dupceniu. Mało tego, wspomniany Stuhr
posunął się do tego, że w swojej prezentacji kładzie się w łóżku z dwojgiem
swoich dzieci i im to właśnie przedstawia te wszystkie fascynujące szczegóły,
dotyczące tego, do czego jego zdaniem sprowadza się człowiek.
Ja oczywiście znam ów popularny ostatnio
żart, gdzie sugeruje się, iż to sam Jarosław Kaczyński prowadzi kampanię
Grzegorza Schetyny, no ale ponura informacja jest taka, że to jest wciąż tylko
żart. Faktem jest bowiem to, że wszyscy oni są poważni jak jasna cholera. Oni
nie mają najmniejszej ochoty na żarty. Oni zupełnie serio uważają, że jeśli nas
zarzucą tą całą gadką o dupceniu, to my się zreflektujemy i zagłosujemy na
nich, a nie na Prawo i Sprawiedliwość.
No ale ktoś powie, że pies z nimi. Sami
sobie zgotowali ten los, więc niech cierpią. Otóż nie. Oni mogą sobie cierpieć
i dla nas to nie jest żadne zmartwienie. Problemem są wszyscy ci, dla których
to ich zidiocenie nie ma najmniejszego znaczenia, bo oni i tak są
skoncentrowani wyłącznie na tym by niszczyć faszyzm. I tu wracamy do początku
moich dzisiejszych refleksji, gdzie wyrażam swój niepokój o wynik wyborów.
Rzecz w tym, że ja nie mam bladego pojęcia, ilu wśród nas jest tych, którzy
kiedy przed nimi rozkłada się Maciej Stuhr ze swoimi dziećmi i zaczyna robić z
siebie idiotę, włączają telewizję i już tylko wchłaniają „całą prawdę cały
dzień”.
Mam nadzieję, że to jest tylko wynik
moich obsesji związanych z tym, czego doświadczam od niemal 30 lat.
Niezmiennie zachęcam do kupowania
moich książek. W sprawie szczegółów proszę pisać na adres k.osiejuk@gmail.com.
Obejrzałam to sralalotne przesłanie Macieja (niestety to jest jedno z moich ulubionych imion męskich + Wojtek + Tomek) i nawet dwa z nich sobie podpyliłam:). Ależ oni mają problemy. I pomyśleć, że ja marzę tylko o sprawnym, wręcz błyskawicznym, ułożeniu drewna do kominka, zwiezionego dopiero wczoraj wieczorem, tzn. od poniedziałku czas wolny po etatowej robocie jest nam zarekwirowany, podstępnie odebrany przez stalinowsko-hitlerowsko-kaczystowski reżim. Strach się bać. Pójdę lepiej tłuc kotlety, póki jeszcze mogę:) A tak poważnie, to nie byłabym zbytnią optymistką. Obracam się codziennie, niestety, wśród mnóstwa osób (choć podobno Kurpie, to ostoja normalności, majowe wybory na to wskazują, więc na to liczę), które popierają donoszenie do tego skurwiela (nie przepraszam za użycie tego, jakże adekwatnego, słowa) Timmermansa. Chciałoby się powiedzieć: Będzie dobrze. I tak ma być. A mój Tata, jak byłam w Łomży na Maanamie i miałam wrócić ostatnim pociągiem do domu, koło 1-wszej w nocy (druga połowa lat 80-tych i tylko 17 lat), łaził z Apisem (nasz ukochany najpierwszy pies) po całym osiedlu i jak mnie zobaczył całą i zdrową, to był tak szczęśliwy, że o nic nie pytał. Trochę razem z pieskiem pospacerowaliśmy i do domu. I nawet nie przyszło mu na myśl, żeby takimi szturowskimi dyrdymałami zawracać mi głowę.
OdpowiedzUsuńZawsze wydawało mi się, że poszczególni aktorzy (kto jak nie oni!) chcą wyróżniać się w swoim środowisku. To przecież kwestia indywidualizmu bez którego nie można być wielkim aktorem.
OdpowiedzUsuńTymczasem nasi aktorzy najwyraźniej chcą być członkami stada; wolą reagować jak stado. W dodatku jak stado z chowu wsobnego.
Być może właśnie w tym kryje się diagnoza nicości indywidualizmu w oferowanym aktorstwie, która to nicość nieuchronnie kładzie jakikolwiek obecny wysiłek filmowy, czy teatralny.
My tutaj pretensje o spaprany film kierujemy na ogół do producenta, czy wręcz (a najczęściej!) do podmiotu, który film zamówił, czy sfinansował. Wygląda mi jednak na to, że większą uwagę należy zwrócić na aktorów, że to oni są przyczynowymi paprakami plus reżyser, że za cudze pieniądze akceptuje aktorskie papractwo.
Świeży przypadek tego Bromskiego pokazuje, że podmiot finansujący, czy zamawiający konkretny film na nic liczyć nie może.
Ten Stuhr to kryptopedofil.
OdpowiedzUsuńChyba nie, bo w tym klipie on mizdrzy się tylko do kamery. Dzieci silnie nudzą się jak dowolne rekwizyty scenografii. To go zresztą kompromituje jako aktora i ojca (granego, czy prawdziwego).
UsuńTo znudzenie dzieci wynika pewnie z wielokrotnego powtarzania ujęcia tej scenki, aż wyszło, co wyszło. Widocznie przejście z roli stand-upera do sit-upera okazało się ponad siły tego partacza.
Stawiam raczej na krypto debila.
Usuń