Moja żona – a muszę tu zaznaczyć, że ona
moją aktywność w Internecie traktuje jako zło konieczne, a przez to, wszystko
co ja tu robię, demonstracyjnie lekceważy
– poinformowała mnie, że ona nie
jest w stanie znieść tego, że ja do tego stopnia przejąłem się faktem, że
zakończyłem 64 rok życia, że mam potrzebę ogłaszać ten fakt publicznie. No ale
faktem jest, że dla mnie ten dzień jest w rzeczy samej tak ważny, że to są
chyba pierwsze moje urodziny od wielu lat, które w ogóle zauważyłem.
Czemu tak? Odpowiedź, jak już miałem
okazję na to zwrócić uwagę, znajduje się w piosence Beatlesów „When I’m
Sixty-Four”, którą znam od zawsze i mam do niej stosunek bardzo osobisty. W
czym rzecz? Otóż, nie wiem, czemu tak to się ułożyło, ale ja właściwie od
dziecka mam bardzo silne poczucie upływu czasu. Kiedy byłem dzieckiem, a potem
młodzieniaszkiem i jeszcze jakiś czas potem, czas swoje życie odmierzałem
kolejnymi olimpijskimi igrzyskami. A więc, kiedy miałem 13 lat, a w Meksyku
organizowano Olimpiadę, miałem w głowie, że za cztery lata będę miał lat 17,
kiedy cztery lata później w Monachium doszło do słynnej masakry, ja sobie
myślałem wyłącznie o tym, że za kolejne cztery lata, ja już będę miał
symboliczne gdzieniegdzie 21 lat, i tak dalej i tak dalej.
Dziś mam lat 64 i wciąż słyszę słowa
tamtej piosenki Beatlesów, której słuchałem wtedy, gdy właśnie skończyła się
olimpiada w Meksyku, i gdyby ktoś nie wiedział, o co tam w ogóle chodzi, już
wyjaśniam. Ów tekst jest oczywiście znacznie głębszy i inteligentniejszy, ale
krótko mówiąc, rzecz sprowadza się do tego, że on jest bardzo młody, bardzo
kocha jakąś dziewczynę, ona oczywiście jego, a on się zastanawia, jak to
będzie, kiedy on będzie miał 64 lata, a oni wciąż będą razem, zakochani, wierni
sobie i zwyczajnie szczęśliwi.
No i przyszła kolej na mnie. Sam mam 64
lata i jednocześnie mam poczucie, że nie mam nic wspólnego z tą parą, którą tak
pięknie przedstawili w swojej piosence Beatlesi. Owszem to już nie jest to co
kiedyś, ale muszę uczciwie przyznać, że kiedy zamknąłem 40 rok życia i moje
dzieci narysowały mi tę piękną laurkę, którą zresztą hołubię do dzisiaj, nie
mogłem się uwolnić od myśli, że oto właśnie osiągnąłem wiek inżyniera
Karwowskiego i z tą myślą nie było mi wesoło. Dziś mam poczucie, że te 24 lata
to było nic, a ja wciąż jestem jasny i gotowy.
Z okazji dzisiejszych urodzin
otrzymałem dwa prezenty i, szczerze powiem, nie umiem powiedzieć, który z nich
jest dla mnie ważniejszy. Pierwszy z nich to ta flaszka, jaką podarował mi mój
serdeczny przyjaciel Aleksy, którą już napocząłem i jestem prawdziwie
wzruszony.
I tu, w odróżnieniu od obrazka
poprzedniego, który mówi sam za siebie, należy się wyjaśnienie. Otóż od czasu
gdy zostałem obsypany wnuczkami i moje życie się zmieniło kompletnie, poznałem
całą kupę piosenek dla dzieci, a wśród nich i tę gdzie dzidziuś rekin, mama
rekin, tata rekin, dziadzio rekin, oraz babcia rekin płyną sobie w oceanie
szukając rybek, które mogliby zjeść. Kto jest zainteresowany, może sobie wysłuchać całej historii, dla mnie jednak dziś najważniejsze jest to, że moja żona
podarowała mi tego rekina z informacją, że to jest dla Grandpa Shark. A ja
właśnie postanowiłem, że z nim dziś będę spał.
I to jest szczęście związane z faktem, że
się skończyło 64 rok życia.
Miłego weekendu!
Krzysztof!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego! Obyś też zawsze był, jak dotąd, hungry shark!
Z podziękowaniem za ostatnie lata z Twoim blogiem i Twoją przyjaźnią!
Happy Birthday!
(A when I'm sixty four słucham już od wczoraj)
Krzysztof, wytrwałości Ci życzę, nieustannej pociechy z wnuków, i czerpania radości z tego, co świat oferuje 64 - latkom.
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego!
Wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego z okazji 2^6!
OdpowiedzUsuńA wersji "Baby Shark" jest legion, lepszych i gorszych, jak zwykle.
Nie znam polskiej wersji (ktoś zna i ma link?).
Hinduska na Chuchu TV ma tę zaletę, że nawet i dla dorosłego nie jest nudna:
https://youtu.be/pJJZberHjqw
Wszystkiego najlepszego!
OdpowiedzUsuńSzczególnie dużo zdrowia.
właśnie przeczytałam takie życzenia: życzę szczęścia, bo na Titanicu wszyscy zdrowi byli, tylko im szczęścia zabrakło:-)
Usuń@bozenan
UsuńNo tak. Szczęścia i wszelkiej pomyślności.
@bozenan
UsuńGdzieś to już słyszałem, ale i zdrowie się przydaje. :)
Ja mam odwieczny problem z dzień dobry, dziękuję i takimi tam, ale z życzeniami wszystkiego, co najlepsze, nigdy. Oczywiście, że bardzo dużo zdrowia i radości Tobie życzę, na razie niech będzie, że do stu lat, a potem się zobaczy
OdpowiedzUsuń@Jola Plucińska
UsuńMyślę że sto powinno wystarczyć. Dziękuję Ci bardzo
100 lat w zdrowiu, albo i dłużej 😊
OdpowiedzUsuń@zieluk
UsuńWielkie dzięki
Słodkich snów, tysięcznych ławic najtłustrzych makreli a nade wszystko błogosławieństwa Bożego i wszystkiego co najlepsze. Spóźnione ale serdeczne.
OdpowiedzUsuńToyahu, wiele zdrowia i kolejnych wnuczat, jest potencjal.
OdpowiedzUsuń@Tobiasz11
UsuńTo prawda. Gdzie nie spojrzeć, to potencjał jest jak najbardziej.