Dziś
będzie trochę dziwnie, bo żeby jakoś zacząć tę notkę, muszę wrócić do
tekstu, który zamieściłem tu jeszcze w roku 2017, pod tytułem „Czy w
Ministerstwie Kultury powstaje Departament Grzybów”. Przepraszam, ale inaczej
się nie da, a sprawa jest nadzwyczaj poważna:
Przyznaję uczciwie, że to całe moje
pisanie od czasu do czasu natrafia na mur, na który nie jestem w stanie znaleźć
sposobu i ostatecznie stoję wobec niego bezradny, ze spuszczoną w pokorze
głową. I wcale nie chodzi o to, że tego czegoś nie rozumiem, czy tym bardziej
nie umiem znaleźć dla jego opisania odpowiednich słów. Wręcz przeciwnie: ja to
coś rozumiem znakomicie, a odpowiednich słów jest dużo za dużo i właśnie przez to
owa materia przybiera kształt plazmy, której początku ani końca nie widać, a
przez to nie wiadomo nawet, z której strony można do niej próbować podejść. W
tej oto zatem sytuacji często nie pozostaje mi nic innego, jak pozwolić, by owa
plazma przemówiła sama za siebie.
Oto w komentarzu pod wczorajszą notką
pojawił się link do następującej informacji:
„Muzeum
Sztuki Nowoczesnej w Warszawie zaprasza do Muzeum nad Wisłą na premierę video
Krainy Grzybów przygotowanego specjalnie na wystawę ‘Syrena herbem twym zwodnicza’.
W grudniu
2013 roku w serwisie YouTube pojawił się kanał Kraina Grzybów TV, który
zainaugurował pierwszy odcinek ‘Poradnika Uśmiechu’ pod tytułem ‘Jak skutecznie
jabłko’. Przez ponad 3 lata trwania projektu anonimowe materiały wywołały falę
spekulacji na temat ich znaczenia, celu oraz tożsamości autorów, a Kraina
Grzybów pomimo bariery językowej znalazła liczne grono odbiorców również w
innych krajach Europy, Ameryki Północnej i Południowej oraz Azji.
Na
program projekcji w Muzeum nad Wisłą złożą się filmy z kanału Kraina Grzybów TV
oraz krótkie wideo przygotowane specjalnie na wystawę ‘Syrena herbem twym
zwodnicza’. Po projekcji odbędzie się dyskusja z udziałem dr Magdaleny
Kamińskiej (cyberkulturoznawczyni, autorki wielu publikacji, w tym „Niecne
Memy. Dwanaście wykładów o kulturze internetu”) oraz autora Krainy Grzybów TV,
Wiktora Striboga”.
Czytelnicy tego bloga z całą pewnością
rozumieją, że, pomijając wstrząsającą treść samej informacji, zwłaszcza w
kontekście pojawienia się w niej nazwy warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej,
a więc instytucji jak najbardziej objętej państwowym patronatem, z naszego
punktu widzenia najciekawszą wiadomość stanowiło owo szczególne imię, Wiktor
Striborg. A w tej sytuacji zaglądamy do naszej ulubionej Wikipedii i oto czego,
poza serią nazw przeróżnych zespołów grających muzykę black metalową, się
dowiadujemy:
„Strzybóg,
Stribog – bóstwo wschodniosłowiańskie, wzmiankowane po raz pierwszy w 'Powieści
minionych lat' w katalogu bóstw, którym Włodzimierz I Wielki wystawił posągi w
Kijowie. Pojawia się także w Słowie o wyprawie Igora, gdzie wiatry unoszące
strzały połowieckie nazywane są ‘wnukami Strzyboga’, na podstawie czego identyfikowano
go jako boga wiatrów”.
Skoro nasza wiedza odpowiednio się już
poszerzyła i pogłębiła, zajrzyjmy znów do Muzeum Sztuki Nowoczesnej, gdzie,
jak się okazuje, wspomniane na początku wydarzenie miało swój początek zaledwie
przedwczoraj. Wsłuchajmy się zatem w te słowa:
„Publiczność
odwiedzająca nowo powstały pawilon Muzeum obejrzy połączenie materiału
historycznego – dzieł sztuki i artefaktów – z twórczością współczesnych
artystów inspirowaną mitologicznym motywem. Celem wystawy jest pokazanie i
uruchomienie potencjału tkwiącego w symbolu syreny. Jest to pierwsza tak duża
wystawa współcześnie traktująca o syrenie, łącząca różne podejścia do zagadnień
hybrydowości, tożsamości narodowej i mitologii”.
No i jako epilog tych skromnych bardzo
rozważań niech nam służy przesłany przez jednego z trzymających tu stałą wartę
czytelników film. W pierwszej chwili zamierzałem ostrzec bardziej wrażliwą
część czytelników tego bloga, by może jednak tego nie oglądali, jednak po
namyśle uznałem, że mamy fatalny czas na to by się popisywać naszym
pięknoduchostwem. A zatem trzymajmy się foteli i nie spuszczajmy z nich oka:
Zauważyliśmy
z pewnością przy okazji najpierw nazwisko artystki Aleksandry Waliszewskiej (https://culture.pl/pl/tworca/aleksandra-waliszewska),
artystki, której prace, jak się dowiadujemy, są wystawiane w jeszcze jednej
kulturalnej instytucji Warszawy, czyli w CSW Zamku Ujazdowskim,
ale, co może jeszcze bardziej frapujące, samego Szczepana Twardocha, jako
autora owego szczególnego tekstu. Otóż fakt, że ów wybitny pisarz zechciał się
nam objawić w tym szczególnym kontekście, świadczy niezbicie o tym, że
zatoczyliśmy właśnie pierwsze koło. A ja już tylko chciałbym zwrócić uwagę
ministrowi Glińskiemu, że jeśli jemu się wydaje, że jego pierwszym na dziś
obowiązkiem jest zmiana dyrekcji Teatru Starego w Krakowie, jest w głębokim
błędzie. I jeśli będzie dalej w owym błędzie tkwił, spłonie. Właśnie tak –
spłonie. A w tej sytuacji, sukces, czy jego brak, rządu Beaty Szydło, którego
przyszło mu być ministrem, pozostaje kompletnie bez znaczenia, zwłaszcza gdy
jest oczywiste, że te płomienie sięgną znacznie dalej, niż oni wszyscy mogą się
spodziewać.
I tak się kończy ów dawny tekst. To
był rok 2017, ale, jak pewnie część z nas pamięta, parę lat wcześniej pojawił się
tu cykl notek poświęcony wspominanemu tu projektowi pod wspólnym tytułem „Kraina
Grzybów”, gdzie już wtedy, najwyraźniej jak potrafiłem pokazałem że mamy do
czynienia z satanizmem o takim ładunku intensywności, że przy nim taka dajmy na
to twórczość Nergala to zabawa przy dźwiękach melodii "Ona tańczy dla mnie". Owa „Kraina Grzybów” to jest coś tak
przerażającego, że ja chyba jedyny raz w historii tego bloga ze zwykłego
strachu nie wrzuciłem tego filmiku.
Czemu dziś wracam do tego tematu? Otóż
proszę sobie wyobrazić, że już za tydzień ów Stribog przyjeżdża do Katowic wraz
ze swoim projektem i będzie prezentował tę śmierć w ramach dorocznego festiwalu pod nazwą Ars Independent, a płacą mu już nie tylko minister Gliński, jak dwa lata temu w
Warszawie, ale: Miasto Katowice, Polskie Radio, Uniwersytet SWPS, Samorząd
Województwa Śląskiego, Marszałek Województwa, TVP Katowice i cała kupa
kompletnie rozproszonych organizacji, o których nie słyszałem ani ja, ani
prawdopodobnie już nikt, a które, jak widać działają na okrągło i, jak się
domyślam, z bardzo ściśle ukierunkowanym powodzeniem.
No dobra, ktoś powie, że to wciąż nie jest odpowiedź na pytanie, że co mnie to w ogóle obchodzi. Nie chcę tego oglądać, to nie oglądam i cześć pracy. Otóż ja, tak się składa, mam pewne pojęcie o ludziach, którzy, owszem, tym czymś się autentycznie fascynują i wiadomość, że ów Stribog, mimo upływu lat, wciąż trzyma ich w garści przy pomocy tego jednego, bardzo konkretnego przekazu, każe mi się obawiać, że to w końcu będzie musiało wybuchnąć i odgłos tego wybuchu dotrze i do mnie, a ja bym wolał, żeby przynajmniej Polskie Państwo - choćby w tych tygodniach, gdy premier Morawiecki, tu praktycznie zamieszkał - mnie przed tym chroniło, przynajmniej nie łożąc na to również i moich pieniędzy.
I to jest sytuacja, kiedy nie umiem już powiedzieć
nic sensownego. Tu żadne słowa nie oddadzą nam sprawiedliwości. Wystarczy więc,
że zrobię to, czego przed laty zrobić się bałem, a więc pokażę ową Krainę
Grzybów tak jak ją stworzył sam TenKtóryNiePrzepuszczaŻadnejOkazji. I to wszystko. Już nawet nie widzę sensu,
by apelować do kogokolwiek o cokolwiek, bo wiem, że mnie nie usłyszą, a jeśli usłyszą, to nawet nie zrozumieją, o co mi chodzi. Pozostaje modlitwa i to taka, gdzie już
tylko słychać głos Psalmisty.
Boże, zetrzyj im zęby w paszczy;
Panie, połam zęby lwiątkom!
Niech się rozejdą jak spływające wody,
niech zwiędną jak trawa na drodze.
Niech przeminą jak ślimak, co na drodze się rozpływa,
jak płód poroniony, co nie widział słońca.
Zanim ich ciernie w krzak się rozrosną,
niech powiew burzy go porwie, póki jest zielony.
Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę,
myje swoje nogi we krwi niegodziwca.
Panie, połam zęby lwiątkom!
Niech się rozejdą jak spływające wody,
niech zwiędną jak trawa na drodze.
Niech przeminą jak ślimak, co na drodze się rozpływa,
jak płód poroniony, co nie widział słońca.
Zanim ich ciernie w krzak się rozrosną,
niech powiew burzy go porwie, póki jest zielony.
Sprawiedliwy się cieszy, kiedy widzi karę,
myje swoje nogi we krwi niegodziwca.
Chciałem wysharować ten tekst na Fejsie, ale się nie da bez tego okropnego obrazka-plakatu. Będe próbował.
OdpowiedzUsuńTo może #Unsubscribe ?
OdpowiedzUsuńDodam, że to już nie pierwszy raz pana Striboga na tym festiwalu, którego symbolem jest CZARNY KOŃ (chyba nie muszę tłumaczyć symboliki...) i po raz kolejny spotkanie organizuje niejaki Piotr Gacek (nietoperz, wampir, resztę dodajcie sobie Państwo sami). Polecił bym się przyjrzeć tej postaci bliżej jak w ogóle treściom promowanym na tym "festiwalu".
OdpowiedzUsuń