sobota, 10 marca 2018

Dlaczego warto czytać Korczaka

     Jak już się zdążyłem pochwalić, wybraliśmy się z moją żoną do Przemyśla, i, co należy tu mocno podkreślić, tego typu okazja stanowi dla nas praktycznie jedyną szansę, żeby sobie normalnie porozmawiać. Czemu tak? Powód jest bardzo prosty. Rzecz w tym, że ona na co dzień jest tak zarobiona i przez to tak skupiona na swoich sprawach, że ja nawet nie probuję się do niej odzywać, bo wiem, że i tak mnie nie usłyszy. Miała ona wprawdzie w tym roku parę okazji, by się urwać z tego kieratu, ostatnio nawet aż do włoskiej Cerignoli, no ale ponieważ ja w tym czasie musiałem mieć oko na dom, z tego punktu widzenia te chwile były kompletnie bez znaczenia. Taki los.
      No ale zacznijmy może od końca. Otóż jest tak, że wsród całej kompanii moich byłych uczniów jest kilku, których nazwiska są dziś powszechnie znane, a wśród tych, jestem wciąż mocno zaprzyjaźniony z liderem blackmetalowego zespołu o nazwie Furia, który ostatnio zadaje szyku podczas przedstawienia „Wesela” w Teatrze Starym w Krakowie w reżyserii niejakiego Klaty. I oto wczoraj właśnie otrzymałem od mojego ucznia informację, że jakimś cudem udało mu się dla nas załatwić dwa bilety na jedno z tych przedstawień, a ja oczywiście natychmiast o tym ponformowałem swoją żonę. Ona się naturalnie ucieszyła, a przy okazji powiedziała mi coś takiego: „Wesele? Wyspiańskiego? Fajnie. Ja to czytałam jakieś 40 razy i znam to na pamięć”.
       Gdy chodzi o mnie, ja w kwestii, czy to fajnie, że to jest akurat „Wesele”, czy nie, nie mam za wiele do powiedzenia, bo „Wesela”, z tego co pamiętam, nie przeczytałem ani razu. Natomiast, owszem,  tego, że moja żona czytała to wielokrotnie, jestem w stu procentach pewien. Ona bowiem jest taką właśnie osobą, że, gdy chodzi akurat o czytelnictwo, przeczytała wszystko, w tym nawet „Nad Niemnem” Orzeszkowej. I nie mówię tylko, a nawet nie przede wszystkim, o tak zwanych lekturach obowiązkowych, ale o rzeczach, których nie czyta praktycznie nikt. A ona, jak najbardziej. Co w związku z tym? Otóż to mianowicie, że, ponieważ ona czyta świadomie i ze zrozumieniem, wie znacznie więcej, niż naprawdę wielu z nas.
      I teraz, skoro już to co najważniejsze zostało powiedziane, proszę mi pozwolić, że przejdę do sedna i jednocześnie zakończę te dzisiejszą refleksję. Jak wiemy, wczoraj rozmawialiśmy tu trochę o Konstantym Gebercie, jego ojcu i smrodzie, jaki się ciągnie za tą rodziną i jej historią. Ponieważ, jak mówię, moja żona ma wreszcie dla mnie czas, wiedząc, że mnie usłyszy, opowiedziałem jej o tym, jak to się ostatnio zachował ten ciekawy człowiek, przy okazji oczywiście wspomniałem i tym, kim był stary Gebert… i co się okazało? O jednym i drugim ona nawet nie wiedziała. Tyle tylko, że nie dość że nie wiedziała, nie dość że nie uznała tego za problem, to wręcz przeciwnie, bardzo się zdziwiła, że my się w ogóle zajmujemy czymś tak jałowym, jak rozważanie tego typu postaw. Nie zdążyłem nawet skończyć swojej opowieści, kiedy ona powiedziała: „I co was tak to dziwi? Poczytajcie sobie choćby pamiętniki Korczaka, to dowiecie się wszystkiego. Dla was to w ogóle nie powinien być temat”.
      A ja sobie myślę, że w gruncie rzeczy, ja to wszystko zawsze wiedziałem, no ale myślę sobie dziś o tym Korczaku i tych jego pamiętnikach. Może jednak faktycznie nie byłoby źle coś w końcu przeczytać?


Zapraszam niezmiennie do ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie można kupować nasze książki. Bardzo polecam.

4 komentarze:

  1. Zazdroszczę Szanownej Małżonce dystansu, zdroworozsądkowegoego myślenia. Mnie od razu skacze ciśnienie i tętno, choć wiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Jola Plucińska
      Mnie też. Jeśli idzie o nią, to ona też nie jest taka spokojna. Ten jej lekceważący ton, to trochę taka poza.

      Usuń
  2. Nie skończyłam, a się wysłało, ale co tu więcej gadać. Też tak bym chciała, ale się nie da. Charakter rządzi i niech mu tak będzie. Napiszę na Toyah, bo mam kłopot z markami i dolarami

    OdpowiedzUsuń
  3. @Jola Plucińska
    Jaki masz kłopot z "Markami, dolarami..."?

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Gdy Ruch Ośmiu Gwiazdek zamawia świeżą dostawę pieluch

      Pewnie nie tylko ja to zauważyłem, ale gdybym to jednak tylko ja był taki spostrzegawczy, pragnąłbym zwrócić naszą uwagę na pewien zup...