środa, 7 marca 2018

Sześć krótkich kawałków na nadejście wiosny

Dziś, jeśli można, proponuję, by ci z nas, którzy nie mieli jeszcze okazji zaopatrzyc się w najnowszy numer „Polski Niepodległej”, poczytali sobie kolejną serię moich krótkich kawałków do śmiechu. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że to nie jest nic szczególnie poważnego, w dodatku pełne starych i nieco już zużytych tematów, jednak ponieważ jest to forma bardzo popularna w niemal wszystkich czasopismach od lewej do prawej, mam nadzieję, że przynajmniej niektórzy znajdą tu i tym razem odrobinę satysfakcji.


Przyznaję ze wstydem, że absolutnie się nie spodziewałem tego, jak bardzo może eskalować owa polsko-żydowska awantura, którą przyszło nam przeżywać. Co ciekawe, gdy chodzi o świat, to mam wrażenie, że moje prognozy własciwie się sprawdziły i poza jakimiś incydentalnymi demonstracjami, głównie w Internecie, nie dzieje się nic. Gdy chodzi jednak o Polskę, to temperatura już tylko rośnie. Wygląda na to, że polska polityka znalazła się w takim miejscu, gdzie poza tym Żydem i tym szmalcownikiem, którymi obie strony się leją po łbach, innych tematów już nie ma. Zupełnie jakby politycy wszystkich partii uznali, że to jest dopiero temat, który zapewni wyborcze zwycięstwo. Przewidywalność tej konfrontacji jest tak wielka, że ja już dziś, kiedy pisze ten tekst, wiem doskonale, jakiemu tematowi będą poswięcone dzisiejsze „Wiadomości”. Oto na portalu tvn24.pl, jako pierwszy news, pojawił się wybór donosów pisanych na żydowskich sąsiadów przez jakieś ówczesne męty i skutecznie przechwyconych przez polskich pracowników poczty, anonsowany wielkim tytułem „’Szanowny Panie Gistapo’. Donosy Polaków”. Wprawdzie już chwilę później ta banda durniów zorientowała się, że pod tym mułem jest już tylko skaliste dno i w panice zmienili tytuł na „Donosy Polaków na Żydów, które nie dotarły. Dzięki Polakom”, no ale stało się i już nie ma wyjścia. Jest temat, są kolejne okazje uzyskania paru procent. My oczywiście się cieszymy, bo miło jest widzieć, jak przeciwnik traci rozum, i pewnie sprawę można by było zamknąć, gdyby nie fakt, że na tym poziomie naprawdę nikt nie jest dyskryminowany.

***

Oto wspomniany TVN24 zatrudnił ludzi, by przejrzeli gazety z minionych 20 lat i znaleźli coś na Stanisława Janeckiego. Może zresztą nie chodziło akurat o niego, tylko on się trafił jako pierwszy, no i mamy autentyczną aferę. Otóż, jak się okazuje, jeszcze w roku 2001, Janecki wspólnie ze znanym nam skądinąd Sławomirem Macem opublikowali na łamach „Wprost” tekst, w którym najpierw wymieniają wszelkie możliwe podłości, jakie Polska i Polacy uczynili Żydom, a następnie wzywają każdego z nas, bysmy padli przed Żydami na kolana i błagali ich o wybaczenie. Intensywność tego antypolskiego paszkwilu jest tak wielka, że najlepiej byłoby go tu dać w całości, ponieważ jednak jest to niemożliwe, proponuję pierwszy lepszy fragment: „Przepraszamy za to, że gdy płonęło warszawskie getto, po stronie aryjskiej kręciły się karuzele, a niektórzy śpiewali: ‘Hitler kochany, Hitler złoty nauczył Żydów roboty’. Przepraszamy za to, że katolicka Caritas pomagała w getcie głównie tym Żydom, którzy się przechrzcili.
       Dlaczego Polacy nie pomagali Żydom na większą skalę? Przecież kara śmierci groziła nie tylko za ukrywanie Żydów, ale też na przykład za nielegalny ubój prosiaka, słuchanie radia, niezarejestrowanie krowy, a nawet pokątny wypiek bułek. Kara śmierci groziła każdemu zaangażowanemu w działalność podziemnego państwa, czyli kilku milionom ludzi. Czy walka o życie żydowskich współobywateli nie była równie ważna jak działalność dywersyjna czy wydawnicza Armii Krajowej?
       Gdyby Polacy pomagali Żydom tak powszechnie jak konspirowali, związane z tym ryzyko znacznie by się zmniejszyło. Nie denuncjowano by się nawzajem, a gestapo byłoby bezradne. Przykładem niech będzie Holandia, gdzie niemal w każdym domu ukrywał się Żyd. Ale w Polsce konspirowanie było chwałą, ukrywanie Żydów - niekoniecznie. Nawet długo po wojnie”.
       Ja zawsze wiedziałem, że ten Janecki to poważna głowa. Na miejscu tych nowojorskich fundacji, ja bym go zatrudnił na copywritera.

***

Oczywiście, już sam ów tekst odpowiednio kompromituje zarówno Janeckiego, jak i przy okazji całe to towarzystwo, tak chętnie występujące pod nazwą „dziennikarze niepokorni”, jednak pojawia się tu jeszcze jeden element, wydaje się, że jeszcze bardziej dla Janeckiego zawstydzający, a mianowicie jego związki ze wspomnianym Sławomirem Macem, poza „Wprostem”, również felietonistą pisma o bardzo fikuśnej nazwie „Dos Jidisze Wort”, współpracownikiem niesławnych „Faktów i Mitów”, autorem scenariuszy do filmów pornograficznych, oraz partnerem niejakiej Pauliny Kaczanów,  znanej swego czasu tu i ówdzie jako „seksualna rekordzistka świata”. Oto nagle się dowiadujemy, że ten oto ciekawy człowiek, przez lat był jednym z najbliższych współpracowników „naszego”, jak najbardziej, Stanisława Janeckiego, pod czujnym okiem ich wówczas szefa, również dziś „naszego” jak jasna cholera Marka Króla. Co słychać u Maca, gdzie on aktualnie przebywa i co porabia, pozostaje zagadką, natomiast pod ręką jest z całą pewnością Król. Należy się spodziewać, że jeśli owa antypolska awantura jeszcze potrwa jakiś czas, to TVN i na niego coś nam znajdzie. Nie sądzę, żeby mieli z tym jakiekolwiek kłopoty.

***

Swoją drogą, to bardzo ciekawe, że prezes Kaczyński nie dość, że toleruje to towarzystwo, to nieustannie jeszcze demonstruje wobec niego kolejne przyjazne gesty. A ci, zupełnie jakby uznali, że z każdej strony są już tak zabezpieczeni, że mogą sobie robić co im żywnie podoba i nikomu nic do tego. Ledwo zdążyliśmy się przywyczaić do tego, że jedną z głównych gwiazd naszego prawicowego dziennikarstwa została Magdalena Ogórek, jak grom z jasnego nieba spadła na nas wiadomość, że Telewizja wPolsce.pl braci Karnowskich, jako współprowadzącą ich flagowy program „Wieczór z”, zatrudniła samą Aleksandrę Jakubowską, rzecznika prasowego w rządzie Józefa Oleksego i Włodzimierza Cimoszewicza. Poproszony o wyjaśnienie tego zagrania, Michał Karnowski oświadczył, że gdy chodzi o relację między nimi, a Jakubowską, „zgadzamy się w sprawach fundamentalnych”. Ja wiem, że atmosfera zrobiła się na tyle poważna, że nie bardzo wypada sobie stroić żartów, dlatego nie zapytam, które to sprawy, z punktu widzenia Karnowskiego funkcjonują tam u nich, jako fundamentalne, jednak nie mogę się powstrzymać przed refleksją, że teraz to już tylko możemy czekać aż felietonistą tygodnika „Sieci” zostanie Włodzimierz Czarzasty. Ja go już od dłuższego czasu podejrzewam, że on nie bardzo lubi Donalda Tuska. A więc swój chłop.

***

No właśnie – Tusk. Nie było go tu już dość długo i trzeba uznać, że trudno o lepszy moment, by sobie popatrzeć, co tam u niego. W końcu, w sytuacji, gdy z celebrytów aktywny pozostaje już tylko i wyłącznie aktor Pieczyński, dobrej zabawy potrzebujemy jak kania dżdżu. Kiedy zatem ten śmieszek na chwilę zawiesił swoje zwykłe zajęcia, polegające na wrzucaniu na Twittera kolejnych swoich zdjęć, gdzie wymienia się uśmiechami z europejskimi politykami i wypowiedział się na temat polsko-żydowskiego kryzysu, wszyscy przez chwilę zamarliśmy w bezruchu, licząc na to, że może on się nam jednak jakoś uaktywni i rozrusza nieco tę łajbę, na której przyszło nam się wspólnie znaleźć, tymczasem on popisał się tylko tym idiotycznym żartem, że to niby, jako pierwsi, przed wymiarem sprawiedliwości powinni stanąć autorzy nowelizacji ustawy o IPN, bo to oni „skutecznie jak nikt dotąd” wypromowali na cały świat nazwę „polskie obozy pracy”, po czym znów wrócił do swojej codziennej aktywności, zamieszczając kolejne zdjęcie, tym razem z Manuelem Macronem. No ale nadzieja umiera ostatnia. Jak słyszymy swój start w wyborach na prezydenta Gdańska „choćbym nawet miał kandydować zza krat” zapowiedział Paweł Adamowicz. Głos zabrał już sam Lech Wałęsa, deklarując się przeciwko. Szanowny Panie Królu Europy, czy możemy prosić o komentarz?

***

A jednak, niemal rzutem na taśmę, udało się nam trafić na prawdziwy hit. Oto ktoraś z lokalnych żydowskich fundacji z Bostonu opublikowała na youtubie spot, w którym różni ludzie, powtarzając w kółko frazę „polski holocaust”, apelują do rządu Stanów Zjednoczonych o zerwanie wszelkich relacji z Polską. Jako jeden z pierwszych na ów spot zareagował oczywiście naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis, ogłaszając z radością, że „za chwilę to będzie kampania globalna” i zaczął jak oszalały ów filmik rozsyłać gdzie się da. Kiedy po kilku godzinach okazało się, że ani sama akcja, ani jej treść, pomijając Lisa, nie spodobały się nikomu, nie wyłączając z tego wszystkich możliwych organizacji żydowskich, które skutecznie oczywiście zażądały usunięcia go ze strony, Lis natychmiast zmienił ton i ogłosił, że film ów jest jednak „paskudny i wredny”. Oczywiście miło jest widzieć, że tam się jeszcze coś w tych łbach kotłuje, z drugiej strony strach pomyśleć, co to będzie, kiedy z tego stresu im już nawet i tego zabraknie, zamienią się w zombie i spróbują nas podejść od tej strony.


Tradycyjnie, zapraszam wszystkich do naszej ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia również i moje książki. Być może najlepszą z nich, „Marki, dolary, banany i biustonosz marki Triumph”, można również zamawiać bezpośrednio u mnie pod adresem toyah@toyah.pl.  





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...