piątek, 12 stycznia 2018

Krótkie kawałki - The Best Of

      Redakcja „Polski Niepodległej” jeszcze w grudniu poprosiła mnie, bym w ramach swojego cyklu „Wezwani do tablicy” przedstawił raport z mijajacego roku. Oto co nam wyszło. Proszę bardzo. Najlepsze kawałki na rok 2017, a już w przyszłym tygodniu kolejny numer naszego dwutygodnika.






Skończył się rok 2017 i można powiedzieć, że był to rok dobry choćby z tego względu, że śmiechu było co niemiara, do czego mam nadzieje przyczyniła się również i ta nasza skromna rubryczka. Ponieważ w wielu miejscach przeprowadzane są  odpowiednie podsumowania, i ja bym chciał przedstawić swoja subiektywną  listę najzabawniejszych wydarzeń mijającego roku. Zapraszam.

Miejsce 10: Dominik Tarczyński
Czy kogoś jeszcze dziwi, że politycy Prawa i Sprawiedliwości zachowują się jakby uznali, że będą rządzić wiecznie? Dopiero teraz trafiłem na zdjęcie posła Tarczyńskiego – to ten sam co swego czasu sfotografował się, jak siedzi w jacuzzi na tle warszawskich wieżowców i gapi się w wielki paluch swojej prawej nogi – w czerwonym płaszczu z kołnierzem z jenota. Tarczyński zrobił sobie to zdjęcie w jednym ze sklepów, następnie zamieścił je na swoim profilu na Twitterze, a pod spodem dał komentarz: „Mój sweterek i moda a'la Szejnfeld są passe. Teraz polecam czerwony płaszcz z Jenotem”. Słyszę głosy, że jeśli ktoś szydzi z Tarczyńskiego, tym samym udowadnia, że nie zna się na żartach i się nie nadaje do tego, by się pokazywać w dobrym towarzystwie. Przepraszam bardzo, ale wolę żarty Leszka Millera. Przynajmniej się przy nich nie muszę rumienić.

Miejsce 9: Dawid Podsiadło
Nie mamy wprawdzie żadnych informacji na temat ewentualnego udziału w strajku kobiet artysty estradowego Dawida Podsiadły, natomiast, owszem, ów wybitny intelektualista skomentował wybór Donalda Trumpa na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Poproszony przez Onet o wyrażenie swojej opinii na ten temat, Podsiadło odpowiedział dwoma słowami: „Duży chuj”. Jesteśmy pod wrażeniem i przewidujemy, że już niedługo lewicowe środowiska Nowego Jorku zorganizują naszemu artyście tournée po największych klubach w mieście i już tylko apelujemy do Amerykanów o czujność. Wąsik, jaki ostatnio Podsiadło rzucił sobie na wargę, może wśród męskiej części publiczności wywołać zamieszki.

Miejsce 8: Tomasz Nałęcz
Tomasz Nałęcza w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” wypowiedział się na temat różnic między Jarosławem Kaczyńskim, a Józefem Piłsudskim: „Czy pan sobie wyobraża Józefa Piłsudskiego” - intelektualnie zaatakował Nałęcz dziennikarza - „pędzącego w kolumnie samochodów do Torunia, by jakiemuś wpływowemu zakonnikowi złożyć hołd lenny? A wyobraża pan sobie go spacerującego po Sejmie w obstawie prywatnych ochroniarzy?” Powiem szczerze, że nie wiem, jak tam dziennikarz „Wyborczej”, natomiast ja odpowiadam bez bicia, że nie wyobrażam sobie Piłsudskiego ani w limuzynie pędzącej do ojca Rydzyka, ani na Wiejskiej w towarzystwie oficerów BOR-u, ani nawet Piłsudskiego wygrywającego finał Wimbledonu po porywającym pojedynku z Elvisem Presleyem. Natomiast, owszem, gdy chodzi o profesora Nałęcza, to umiem go sobie wyobrazić w najróżniejszych sytuacjach. Nawet rapującego na scenie wspólnie z Czesławem Mozilem i Adamem Michnikiem.

Miejsce 7: ksiądz Kazimierz Sowa
Niech się nam nie wydaje, że ksiądz Sowa to nie ksiądz tylko zwykły gangster. To jest wciąż jak najbardziej ksiądz. W wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego” w ten sposób tłumaczy się ze swoich ścieżek: „Choćbyś nie wiem jak skrupulatnie kontrolował to, co robię i mówię, nie znajdziesz ani jednego momentu, w którym stojąc przy ołtarzu, zrobiłbym choć aluzję do tego, na kogo należy głosować”. Ja wprawdzie nie miałem nigdy okazji ani widzieć, ani też słyszeć, jak ksiądz Sowa jest księdzem, niemniej jestem pewien, że on nigdy podczas odprawiania Mszy Świętej nie ogłosił jako Dobrej Nowiny, że nasza przyszłość jest w rękach gangów. A przeciez mógł, czyż nie? I tak to mianowicie wygląda modelowy rozdział Kościoła od Państwa.

Miejsce 6: Andrzej Mleczko
Mówi Andrzej Mleczko: „Jestem trochę załamany brakiem poczucia humoru naszych rodaków, cały czas myślałem, że z poczuciem humoru jest u nas w porządku, ale ostatnie wydarzenia szczególnie polityczne spowodowały to, że zaczynam mieć wątpliwości. Gdyby nasi rodacy mieli poczucie humoru, to umieraliby ze śmiechu, patrząc na pana prezydenta, na rządzącą partię, panią premier, na to co się dzieje, chociaż niektóre rzeczy są rzeczywiście bardziej smutne niż wesołe”. A ja muszę się tu z Panem Artystą zgodzić. To prawda, Polacy nie mają poczucia humoru, a raczej mają poczucie humoru nie takie, jak powinni. Zamiast się śmiać z prezydenta Dudy, czy premier Szydło, śmieją się na przykład z politycznego kompana Mleczki, który przyczepił sobie do głowy helikopter, czy z Romana Giertycha, gdy ten zabawnie podskakuje z grupą jakichś starych ubeków. Jak żyć? Jak żyć?

Miejsce 5: Bartłomiej Misiewicz
Jako pierwszy o tym, co się stało, poinformował tygodnik „Nie”, redagowany przez człowieka, którego nazwisko piszemy zwyczajowo z małej litery, czyli jerzego urbana, a wiadomość naturalnie natychmiast powtórzyła telewizja TVN24. Oto, jak się okazuje, nasze Ministerstwo Obrony Narodowej postanowiło wybić specjalną pamiątkową monetę, dedykowaną byłemu rzecznikowi Ministerstwa, Bartłomiejowi Misiewiczowi. Na awersie monety widnieje biało-czerwona flaga, godła czterech rodzajów sił zbrojnych i napis: "Bartłomiej Misiewicz". Na rewersie orzeł i napis: "Ministerstwo Obrony Narodowej". Cała Polska zachodzi w głowę, co to się takiego stało, że to Misiewicz akurat, od miesięcy pierwszy obiekt powszechnego antypisowskiego szyderstwa, stał się bohaterm tego rodzaju wyróżnienia, a ja mam wrażenie, że gest ministra Macierewicza nie mogł być bardziej przejrzysty. Oto przesłanie – lepszego być nie mogło – jakie on w ten sposób wysłał do Systemu: „Całujcie nas w dupę”.

Miejsce 4: Borys Budka i Kamila Pihowicz
Ktoś powie, że owa rubryka zdecydowanie się stacza, skoro my tu, zamiast o poważnych rzeczch, rozmawiamy, albo o francuskich masonach, albo o Borysie Budce, jako bohaterze internetowego serialu. Otóż nie zgadzam się z tym zarzutem. Zarówno bowiem sytuacja francuska, jak i przypadek rzekomego romansu Borysa Budki i Kamili Pihowicz, świadczą dobitnie o tym, że oni faktycznie toną i znikąd nie widać ratunku. Jeśli bowiem Europa w odpowiedzi na kryzys, jaki ją ogarnął, jedyne co potrafi wymyślić, to usunięcie kolejnego Krzyża, a tu u nas z kolei nasi mądrale już tylko potrafią się gapić w serial „Ucho Prezesa”, i to wyłącznie po to, by porechotać z Jarosława Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy, to znaczy, że przed Polską najjaśniejsza przyszłość. Wydaje się, że wyjątkowo celnie scharakteryzował tę sytuację marszałek Brudziński: „Te mainstreamowe ‘kozaki’ tak mają. Śmieszą ich własne ‘klozetowe’ żarty, a jak sami w ‘czapkę’ dostaną to: chlip, chlip”. Właśnie tak – chlip, chlip. Prędzej czy później.

Miejsce 3: Agnieszka Holland
Właśnie zakończyła się największa doroczna gala filmowa na świecie, czyli tak zwane Oscary. Niestety Agnieszka Holland nie dostała nawet głupiej nominacji. Pozostał więc tylko Berlin, a więc jedyne miejsce na świecie, gdzie nawet dziura w skarpetce może odnieść artystyczny sukces. No ale tym razem to też nie wystarczyło i Holland, mimo że jako główny argument przedstawiła swoją córkę-lesbijkę, musiała się zadowolić zaledwie drugim miejscem. To pewnie dlatego, komentując swoją porażkę, postanowiła powiedzieć coś na temat ministra zdrowia w rządzie Beaty Szydło: „Radziwiłł to okrutny myśliwy, który nie tylko chce zabić zwierzynę, ale jeszcze się nad nią pastwi”. I my to rozumiemy. Bronisław Komorowski wprawdzie nie tylko chciał zabijać zwierzynę, ale ją realnie zabijał, natomiast z całą pewnością się nad nią nie znęcał. Robił sobie z nią tylko zdjęcia, a znęcaniem zajmował się wyłącznie jego pies.

Miejsce 2: Przemysław Wojcieszek
Jak się dowiadujemy, robiący interesy również w Polsce, francuski kanał telewizyjny Canal+, podpisał dwuletnią umowę na dystrybucję filmu niejakiego Przemysława Wojcieszka, zatytułowanego po angielsku „Knives Out”. Gest właścicieli Canal+ jest o tyle przede wszystkim ważny, że gdyby nie on, na rozpowszechnianie filmu Wojcieszka,który jest, jak to mówi młodzież „tani i do bani”, pieniedzy nie wyłożyłby nikt i ów wybitny artysta byłby nadal zmuszony go wyświetlać, jak dotychczas, na fasadzie siedziby Prawa i Sprawiedliwości na Nowogrodzkiej w Warszawie. Drugim powodem, dla którego są dziś w Polsce osoby, którym poczucie wdzięczości dla Francji definiuje sens życia, to sam film Wojcieszka, opowiadający, mówiąc bardzo krótko, o grupie polskich patriotów, którzy wrzeszcząć „Niech żyje Breivik”, dokonują rytualnego mordu na swojej ukraińskiej koleżance, by w ten sposób zademonstrować swoją nieskończoną miłość do Polski.  Jeśli ktoś myśli, że to jest jakiś żart, zapewniam, że nie. Trzymamy się wyłącznie faktów. Obłęd istnieje i ma się dobrze.

I oto miejsce 1. Zwyczięzcą naszego konkursu na głupstwo roku zostaje sam pan profesor Marcin Król, niemal rzutem na taśmę pokonując samą Krystynę Jandę, która niemal niezagrożona zmierzała do zajęcia pierwszego miejsca. Ponieważ jednak w ostatniej chwili dała się wyprzedzić Królowi, uznałem, że dla osoby tak wybitnej byłoby zbyt upokarzające znaleźć się na miejscu drugim, a zatem pani Krystynie przyznajemy dyplom honorowy za całokształ, a Marcin Król otrzymuje Puchar Brzmiącego Cymbała za następujące podsumowanie przyjęcia przez Sejm ustaw okołosądowych: „To jest zło. PiS dla mnie uosabia w całości i niektórzy z przedstawicieli PiS-u uosabiają zło, diabła”. Gratulacje, Profesorze. Jest Pan niezrównany. Kiedy po wyborach 2015 powiedział Pan, że z wyborcami Prawa i Sprawiedliwości nie czuje wspólnoty duchowej, bo ci „nie piją wina w Toscanii, nie jedzą ostryg w Bretanii, nie znają Europy z jej atrakcjami i kulturą, a Kaczyński na wakacje jeździł do Sopotu”, wydawało się, że znaleźlismy się na poziomie skalistego dna. Okazuje się, że Pan się wciąż rozwija. Żeby tylko nie skończył Pan jak ów nieszczęśnik, Piotr S.



Przypominam, że moje książki są do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl. Zachęcam gorąco.

1 komentarz:

  1. Przypomnial mi Pan o istnieniu Krystyny Jandy i zajzalam na jej bloga, zeby zobaczyc co u niej slychac i okazuje sie, ze pani Krystyna wyjezdza na Magadaskar (zeby sie zdefulowac, cokolwiek to znaczy)
    Bedzie mial Pan o czym pisac rowniez w 2018
    I dobrze

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...