Wszystko
zaczęło się tak, że Piotr Bachurski, człowiek, dla którego od lat ze stałą
satysfakcją pracuję, poprosił mnie, bym przetłumaczył z języka angielskiego, a
następnie opracował z myślą o „Warszawskiej Gazecie” tekst holenderskiego dziennikarza śledczego,
niajakiego Arno Wellensa dotyczący korupcji wśród najbardziej prominentnych
polityków Unii Europejskiej. Zadanie wykonałem najlepiej jak umiałem i oto, jak
widzę, ów tekst się właśnie ukazał, choć z nienanych mi powodów, został przez
redakcję zmieniony i podpisany nieznanym mi nazwiskiem. A ja, mówiąc szczerze,
póki to, co mi Bachurski za tę robotę obiecał, dostanę – a wszystko wskazuje na
to, że dostanę – nie mam nic przeciwko temu. A co już najlepsze, ponieważ mam
ten swój blog i tu akurat wolno mi publikować, na co mam ochotę, dziś
przedstawiam to, co na samym początku tego przedsięwzięcia wysłałem
Bachurskiemu, a co nastepnie gdzieś przepadło. Po tych kilku dniach debaty na
temat kultury wysokie i niskiej, nie zaszkodzi. Bardzo proszę.
Od czasu jak Bruksela postanowiła pójść
na wojnę z rządem Prawa i Sprawiedliwosci, a faktycznie z Polską, a już
zwłaszcza gdy brutalność stosowanych przeciwko nam metod przekroczyła wszystkie
rozsądne granice, zaczęliśmy podejrzewać, że za tym musi stać coś znacznie
większego, niż jakieś zobowiązania brukselskich urzędników w stosunku do ich
polskich politycznych przyjaciół, czy owo szczególne ideologiczne
zacietrzewienie, którego możliwości znamy od lat i to nie tylko tu u nas w
Europie. Coraz częściej to tu to tam zaczęły się pojawiać podejrzenia, że tam
musi być coś jeszcze i kto wie, czy to nie owe stare jak świat pieniądze, i to
pieniądze naprawdę niemałe. I oto, proszę sobie wyobrazić, holenderski
dziennikarz śledczy, Arno Wellens, ujawnił szokujące wręcz fakty dotyczące
biznesowej działalności znanego nam ostatnio aż nazbyt dobrze Guya Verhofstadta,
oraz parlamentarnej grupy o nazwie „Porozumienie Liberałów i Demokratów na
rzecz Europy”, której Verhofstadt jest aktualnym liderem. Jak się okazuje, wspomniany
Verhofstadt otrzymuje dodatkową pensję w wysokości 190 tysięcy euro za swoją
pracę dla dwóch belgijskich miliarderów planujących przejęcie wydobycia gazu
łupkowego na Ukrainie i to z tego właśnie powodu, jak twierdzi Wellens,
uruchomiona została dla Ukrainy szybka ścieżka wejścia do Unii Europejskiej.
Finansowe perspektywy związane z owym dealem są tak wyraźne, że Unia Europejska
nawet nie próbuje ukrywać swoich związków ze skorumpowanymi politykami, czy
nikiedy wręcz z gangsterami, które w drastycznych przypadkach wiążą się nawet z
bezpośrednim finansowaniem owych interesów.
Rzecz w tym, że niedawno przyjęte
traktatowe uzgodnienia dotyczące transatlantyckiego partnerstwa w dziedzinie
handlu i inwestycji (tak zwany TTIP) mają gwarantować, że nowo powiększona Unia
będzie miała jednolite przepisy dotyczące ochrony środowiska, takie same jak
obowiązujące w USA, które pozwolą na tak zwane „szczelinowanie”, czyli znaczące
zwiększanie odwiertu.
Oto Wellens zwraca uwagę na wyjątkowo
histeryczną reakcję Verhofstadta na formułowane ostatnio coraz częściej przez Grecję
zamiary opuszczenia Unii Europejskiej. Pisze Wellens: „Skąd ta histeria, Guy? W Parlamencie Europejskim jest wielu
przeciwników Grexitu, jednak trudno znaleźć wypowiedzi o takim ladunku agresji,
jak to ma miejsce w Pańskim przypadku. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że utrata
Grecji nie stanowiłaby powszechnego nieszczęścia. W końcu grecka gospodarka to
zaledwie 2% tego co produkuje Europa i, podobnie jak sama Grecja, naprawdę nie stanowi
jakoś szczególnie poważnego problemu dla Europy”. A mimo to, Verhofstadt
się piekli. Dlaczego?
Pisze Wellens, że mija osiem lat od
czasu, jak Grecja uruchomiła zapisane jej przez europejskich urzędników reformy
na rzecz walki z kryzysem, generalnie bez jakiś szczególnie widocznych sukcesów,
a tymczasem, podczas gdy rozmowy w sprawie Grexitu mają się jak najlepiej,
holenderski rząd już zapowiedział chęć przyjęcia do Unii Europejskiej nie tylko
Ukrainy, ale również Mołdawii, której przedstawiciel, lokalny gangster, już od
pewnego czasu prowadzi swoje brudne interesy w Holandii właśnie. Znów może
oddajmy głos Wellensowi: „Naprawdę trudno
jest ujrzeć jakikolwiek sens w walce prowadzonej przez Verhofstaddta i jego
politycznych partnerów o to, by poszerzyć Unię Europejską o takie kraje jak
Ukraina, czy Mołdawia, przy jednoczesnym grożeniu palcem Grecji, a więc państwu
znajdującemu się w znacznie lepszej kondycji, zarówno politycznie, jak i
gospodarczo, od takiej choćby Mołdawii. Prezydent Varoufakis musi doskonale
znać stojące za tym interesy, skoro z takim spokojem prowadzi swoje negocjacje”.
A więc, o co tu tak naprawdę chodzi? Zdaniem Wellensa, o wspomniane wcześniej łupki. Szczególnie wschodnia Ukraina jest bogata w ów cenny surowiec. Wydobywając gaz, upłynniając go przez chłodzenie, a nastepnie transportując go w tankowcach z Półwyspu Krymskiego, Europa mogłaby mieć wyjątkowo bogate źródło energii. No ale aby to uzyskać, nie zaszkodziłoby, by Półwysep, podobnie jak Bosfor było częścią UE.
Dwie
europejskie firmy chcą odgrywać wiodącą rolę w eksploatacji. Pierwsza z nich to
Exmar, belgijska firma transportowa z jedną z największych na świecie flot
tankowców przygotowanych na transport płynnego gazu. Drugi to francuski Suez,
ale o nim za chwilę. Exmar jest własnością rodziny Saverys, znajdującej się na
siódmym miejscu najbogatszych belgijskich rodzin z majątkiem netto około 1
miliarda euro. Głowa rodziny, Nicolas
Saverys, znajduje się na liście dyrektorów wykonawczych w firmie, podobnie jak
jego dwie córki. Ale oto nagle widzimy, że na liście dyrektorów niewykonawczych
pojawia się znane nam tak dobrze nazwisko Guya Verhofstadta, z roczną pensją 60
tysięcy euro. No i teraz spójrzmy więc dalej. Oto prezesem zarządu w firmie jest niejaki Philippe baron Bodson. Wcześniej
pełnił on funkcję szefa giganta energetycznego Suez, który następnie połączył
się z belgijską firmą Tractebel. Ta ostatnia firma chce również rozpocząć wydobycie
na Ukrainie, wyraźnie deklarując swoje zamiary na stronie internetowej firmy.
Kombinacja Suez-Tractebel jest w dużej mierze dzieckiem byłego unijnego komisarza
do spraw przemysłu i energii, Etiènne Davignona. Francuska firma była w
przeszłości podejrzewana o kontakty z belgijskim rządem. W roku 2011, z
pominięciem parlamentu, poprosili oni rząd o gwarancję „stabilnych ram prawnych
i podatkowych”. Premier obiecał zrobić wszystko, co możliwe, choć oczywiście
nie za darmo. List, w którym stwierdził swoje intencje, oraz jednocześnie oczekiwania
w stosunku do zarządu Suezu, wyciekły do gazety „Le Soir”, i okazało się, że
pod listem podpisany jest nie kto inny jak… tak, tak – Guy Verhofsdadt. A czyje
nazwisko figuruje tam, jako wiceprezesa Suezu? Oczywiście Davignona.
Inną spółką o dużych udziałach w Suezie
jest firma inwestycyjna Sofina, należąca do rodziny Boël, kolejnej dynastii
belgijskich plutokratów, której majątek wart jest nawet dwukrotnie więcej od rodziny
Saverysów. Gdy przyjrzymy się liście nazwisk stanowiących niewykonawczy zarząd
Suezu, ujrzymy tam prawdziwe „who is who”, gdy chodzi o naważniejszych
belgijskich banksterów, i okazuje się, że i tam potrafił dla siebie znaleźć
miejsce Guy Verhofstadt z roczną pensją dwukrotnie wyższą, niż ta otrzymywana w
Exmar, a więc 130 000 euro rocznie. Tak więc, jak pisze Wellens: „Ilekroć słyszymy, jak Verhofstadt podbija
bębenek rządając coraz więcej Europy, więcej federalizmu i więcej władzy dla
Brukseli (zwłaszcza gdy chodzi o prawa do wydobycia), pamiętajmy, że jest on na
pensji u najbogatszych rodzin Królestwa, na łączną sumę 190 000 euro rocznie, a
te mają doprawdy wiele powodów, by chcieć uzyskać prawa do prowadzenia
wydobycia w przyszłych państwach członkowskich”.
Jest dobra okazja, by powiedzieć coś więcej
na temat wspomnianego Davignona. Oto swego czasu był on szefem Generale
Maatschappij, firmy założonej przez króla belgijskiego w XIX wieku, w celu
uprzemysłowienia nowo powstałego państwa. GM kontrolował ponad połowę
belgijskiej gospodarki, zarządzając największymi ubezpieczycielami i
największym bankiem, Generale Bank, później przemianowanym na Fortis, a
następnie BNP Paribas Fortis, który do dziś jest najważniejszym udziałowcem
francuskiego Suezu. Od roku 1989 do 2001 był Davignon jego prezesem, a jako
taki, automatycznie członkiem organizacji występującej pod nazwą European Round
Table of Industrialists. Obecnie współprzewodniczy on tak zwanemu Okrągłemu
Stołowi Dialogu Biznesu UE - Japonia, jest prezesem Paul-Henri Spaak
Foundation, prezesem EGMONT – Królewskiego Instytutu Stosunków Międzynardowych,
przewodniczącym CSR Europy, przewodniczącym Europejskiej Akademii Biznesu, no i
wreszcie, last but not least, przewodniczącym konferencji Bilderberg i szefem
Komitetu Kierowniczego Grupy. Co więcej, to on właśnie był autorem pomysłu, by
na jedną z organizowanych przez Grupę konferencji zaprosić Christine Lagarde i
porozmawiać o Grecji. A jeśli w tym momencie pojawią się zarzuty, że zaczynamy
wchodzić na poziom konspiracyjnych obsesji, weźmy pod uwagę, że Davignon nawet nie
próbuje się kryć ze swoimi działaniami. Krótko mówiąc, od początku lat 90-tych
Davignon, wspólnie z najbogatszym Belgiem, Albertem Frèree, praktycznie rządzą
krajem.
Davignon dobrze dogaduje się z
Verhofstadtem, o czym świadczy choćby słynna fotografia, na której panowie
gawędzą sobie miło z samym Jacquesem Delors, przewodniczącym komisji przez
dziewięć lat i architektem traktatu z Maastricht, który doprowadził do
przyjęcia euro. Oprócz swojej aktywności biznesowej, Davignon kieruje zespołem
ekspertów „Przyjaciele Europy”, który ma na celu promowanie UE wśród obywateli
państw członkowskich. Tak już na marginesie, na liście fundatorów znajdujemy
Spirosa Latsisa, najbogatszego człowieka w Grecji i właściciela Eurobanku,
kluczowego instrumentu w programie umożliwiania uchylania się od płacenia podatków
przez bogatych Greków. W szczytowym momencie kryzysu jego bank otrzymał od
Brukseli 5,3 miliarda euro wsparcia z funduszy pomocowych, czemu bez watpienia
wątpienia pomogła mu jego przyjaźń z Barroso. Jego syn, Paris Latsis, właśnie
sprzedał swoją finansowaną ze środków ratunkowych rezydencję w Beverly Hills za
marną sumę 15 milionów euro. Prominentnym „przyjacielem Europy” jest również
Marietje Schaake, szefowa frakcji pro-TTIP w Parlamencie Europejskim. Jak to
formułuje Wellens, „nic dziwnego, że
Verhofstadt jest przywódcą gangu eurofili”. No i jeszcze słowo o Latsisie,
i to wcale nie najmniej ważne. Otóż jest on także największym udziałowcem
Hellenic Petroleum, największego koncernu energetycznego w Grecji, a także
właścicielem CMM Shipping, firmy specjalizującej się w żegludze LNG, z bardzo
wygodnym dostępem do pól wydobycia
łupków na Ukrainie.
Ponieważ Latsis przenosi swoje osobiste
posiadłości z Grecji do Szwajcarii, niezaleznie od tego, czy poniesie stratę,
czy odwrotnie, osiągnie zysk, miejmy na uwadze, że podatków nie będzie płacił
Grecji. Latsis w ogóle unika płacenia podatku jak ognia, natomiast z pewnością
może złożyć wniosek o odszkodowanie w Grecji, niezaleznie oczywiście od hojnych
dofinansowań ze strony swojego banku. I tu pozwólmy sobie na niezwykle celny
komentarz Wellensa: „Może Schaake i
Verhofstadt powinni to omówić podczas najbliższej popijawy. Ów labirynt
belgijskiego kumoterstwa stanowi miłe tłem emocjonalnego wybuchu Verhofstadts w
parlamencie, a także może wyjaśnić kilka wyraźnych zwrotów w prowadzonej przez
niego polityce”.
Weźmy na przykład jego stanowisko w
sprawie Libii. Zainspirowany względnym sukcesem powstania przeciwko Ben Ali w
Tunezji, Verhofstadt, występując oficjalnie jako przewodniczący ALDE, wyraził
chęć dalszej integracji i bardziej zdecydowaną politykę zagraniczną. Parę
miesięcy wcześniej Verhofstadt był pierwszym szefem rządu, który przyjął Kadafiego
z pełnymi wojskowymi honorami. Herman van Rompuy, również członek FOE, były
premier Belgii i jeden z najwazniejszych ludzi w Brukseli, robi dokładnie to
samo. Jednego dnia jest twoim przyjacielem, drugiego najgorszym wrogiem, byleby
tylko Unia Europejska rosła w siłę. Jednego dnia błagał o interwencję w sprawie
Arabskiej Wiosny, ale za to rok wcześniej z uśmiechem pozował z Khadaffim na
zdjęciach. Znów oddajmy głos Wellensowi: „I
tak moglibyśmy opowiadac bez końca, by wreszcie podsumować to wszystko ową piekną
wspólną fotografią Verhofstadta z najwazniejszymi belgijskimi plutokratami”.
I jeszcze jedna rzecz, która dzis wciąż
jeszcze funkcjonuje nieco w charakterze pogłoski, ale niewykluczone, ze
przyjdzie czas, kiedy wszystko wyjdzie na wierzch. Oto kiedy był on jeszcze na
pensji w Suezie, Verhofstadt przyjął nielegalny prezent, prawdopodobnie o
charakterze finansowym, choć pełne dane nie są znane. Z kolei w 2007 r. próbował
zostać pośrednikiem między Suezem a Gazpromem, otwarcie współpracując z Putinem
na rzecz ewentualnej fuzji. Jak słusznie zauważa Wellens, „politycy nie powinni się angażować w interesy międzynarodowych
korporacji, tyle że akurat gdy chodzi o energię, ona jest tak samo sednem
polityki, jak wszystko inne”. A tu intencje Verhofstadta były jasne: ścisłe
powiązanie z Gazpromem, przy którym Belgii przypadła by rola centralnego
ośrodka przepływu energii w Europie. Wygląda jednak na to, że coś, co na
początku robiło wrażenie jak najlepsze, o czym świadczą wciąż dostępne wspólne
zdjęcia Verhofstadta z Putinem, ostatecznie coś nie wypaliło, bo już rok
później Verhofstadt był widziany, jak podburzał tłum podczas ukraińskiego
Majdanu.
No i już na sam koniec, jeszcze jeden
cytat z Wellensa: „I to już wszystko na
dziś. A skoro już widzimy, jak wielu i jak wybitnych graczy zebrało się przy
stole, zastanówmy się, czy istnieje może jakiś związek tego wszystkiego z
administracją Obamy? Yes, we can! Przyglądajmy się uważnie temu co przed nami”.
Tyle zatem Wellens. A co to wszystko
znaczy dla nas tu w Polsce? Pewnie tyle samo, co dla innych europejskich
społeczeństw. Póki co, tak jak nam radzi Wellens, miejmy ich na oku, choćby i
wtedy, gdy oni zaczynają na nas wrzeszczeć w sprawie wycinki Puszczy
Białowieskiej. Może się nagle bowiem zdarzyć, że wśród tych drzew ujrzymy
samego Etiènne Davignona.
Tyle Arno Wellens. Jeśli natomiast ktoś ma ochotę na
Osiejuka, zachęcam do odwiedzania ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie
kupujemy jego, czyli moje książki.
Najciekawsze rzeczy zawsze dzieją się za kulisami.
OdpowiedzUsuń@Dariusz
UsuńCzesem na otwartej scenie też, tyle że trzeba patrzeć uwazniej.
Nie na temat tej notki, ale muszę pogratulować przeczucia. Odwołali Macierewicza, tak jak Pan mówił.
OdpowiedzUsuń@Margherita
UsuńDla mnie to, że cały proces tak zwanej rekonstrukcji był zrobiony pod niego, było czymś oczywistym.
Niby jestem świadom, że za takim typem jak GV stoją rózne, często ciemne interesy, jednak dobrze odkryć sobie po raz kolejny co tak naprawdę motywuje tego osobnika m.in. do obrażania Polski.
OdpowiedzUsuń@Ivy
UsuńTeż z przyjemnością się z tym tekstem zapoznałem.