wtorek, 9 stycznia 2018

Guy Verhofstadt, człowiek ze szparą

      Wszystko zaczęło się tak, że Piotr Bachurski, człowiek, dla którego od lat ze stałą satysfakcją pracuję, poprosił mnie, bym przetłumaczył z języka angielskiego, a następnie opracował z myślą o „Warszawskiej Gazecie”  tekst holenderskiego dziennikarza śledczego, niajakiego Arno Wellensa dotyczący korupcji wśród najbardziej prominentnych polityków Unii Europejskiej. Zadanie wykonałem najlepiej jak umiałem i oto, jak widzę, ów tekst się właśnie ukazał, choć z nienanych mi powodów, został przez redakcję zmieniony i podpisany nieznanym mi nazwiskiem. A ja, mówiąc szczerze, póki to, co mi Bachurski za tę robotę obiecał, dostanę – a wszystko wskazuje na to, że dostanę – nie mam nic przeciwko temu. A co już najlepsze, ponieważ mam ten swój blog i tu akurat wolno mi publikować, na co mam ochotę, dziś przedstawiam to, co na samym początku tego przedsięwzięcia wysłałem Bachurskiemu, a co nastepnie gdzieś przepadło. Po tych kilku dniach debaty na temat kultury wysokie i niskiej, nie zaszkodzi. Bardzo proszę.



      Od czasu jak Bruksela postanowiła pójść na wojnę z rządem Prawa i Sprawiedliwosci, a faktycznie z Polską, a już zwłaszcza gdy brutalność stosowanych przeciwko nam metod przekroczyła wszystkie rozsądne granice, zaczęliśmy podejrzewać, że za tym musi stać coś znacznie większego, niż jakieś zobowiązania brukselskich urzędników w stosunku do ich polskich politycznych przyjaciół, czy owo szczególne ideologiczne zacietrzewienie, którego możliwości znamy od lat i to nie tylko tu u nas w Europie. Coraz częściej to tu to tam zaczęły się pojawiać podejrzenia, że tam musi być coś jeszcze i kto wie, czy to nie owe stare jak świat pieniądze, i to pieniądze naprawdę niemałe. I oto, proszę sobie wyobrazić, holenderski dziennikarz śledczy, Arno Wellens, ujawnił szokujące wręcz fakty dotyczące biznesowej działalności znanego nam ostatnio aż nazbyt dobrze Guya Verhofstadta, oraz parlamentarnej grupy o nazwie „Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy”, której Verhofstadt jest aktualnym liderem. Jak się okazuje, wspomniany Verhofstadt otrzymuje dodatkową pensję w wysokości 190 tysięcy euro za swoją pracę dla dwóch belgijskich miliarderów planujących przejęcie wydobycia gazu łupkowego na Ukrainie i to z tego właśnie powodu, jak twierdzi Wellens, uruchomiona została dla Ukrainy szybka ścieżka wejścia do Unii Europejskiej. Finansowe perspektywy związane z owym dealem są tak wyraźne, że Unia Europejska nawet nie próbuje ukrywać swoich związków ze skorumpowanymi politykami, czy nikiedy wręcz z gangsterami, które w drastycznych przypadkach wiążą się nawet z bezpośrednim finansowaniem owych interesów. 
     Rzecz w tym, że niedawno przyjęte traktatowe uzgodnienia dotyczące transatlantyckiego partnerstwa w dziedzinie handlu i inwestycji (tak zwany TTIP) mają gwarantować, że nowo powiększona Unia będzie miała jednolite przepisy dotyczące ochrony środowiska, takie same jak obowiązujące w USA, które pozwolą na tak zwane „szczelinowanie”, czyli znaczące zwiększanie odwiertu.
     Oto Wellens zwraca uwagę na wyjątkowo histeryczną reakcję Verhofstadta na formułowane ostatnio coraz częściej przez Grecję zamiary opuszczenia Unii Europejskiej. Pisze Wellens: „Skąd ta histeria, Guy? W Parlamencie Europejskim jest wielu przeciwników Grexitu, jednak trudno znaleźć wypowiedzi o takim ladunku agresji, jak to ma miejsce w Pańskim przypadku. Proszę zwrócić uwagę na fakt, że utrata Grecji nie stanowiłaby powszechnego nieszczęścia. W końcu grecka gospodarka to zaledwie 2% tego co produkuje Europa i, podobnie jak sama Grecja, naprawdę nie stanowi jakoś szczególnie poważnego problemu dla Europy”. A mimo to, Verhofstadt się piekli. Dlaczego?
      Pisze Wellens, że mija osiem lat od czasu, jak Grecja uruchomiła zapisane jej przez europejskich urzędników reformy na rzecz walki z kryzysem, generalnie bez jakiś szczególnie widocznych sukcesów, a tymczasem, podczas gdy rozmowy w sprawie Grexitu mają się jak najlepiej, holenderski rząd już zapowiedział chęć przyjęcia do Unii Europejskiej nie tylko Ukrainy, ale również Mołdawii, której przedstawiciel, lokalny gangster, już od pewnego czasu prowadzi swoje brudne interesy w Holandii właśnie. Znów może oddajmy głos Wellensowi: „Naprawdę trudno jest ujrzeć jakikolwiek sens w walce prowadzonej przez Verhofstaddta i jego politycznych partnerów o to, by poszerzyć Unię Europejską o takie kraje jak Ukraina, czy Mołdawia, przy jednoczesnym grożeniu palcem Grecji, a więc państwu znajdującemu się w znacznie lepszej kondycji, zarówno politycznie, jak i gospodarczo, od takiej choćby Mołdawii. Prezydent Varoufakis musi doskonale znać stojące za tym interesy, skoro z takim spokojem prowadzi swoje negocjacje”.
      A więc, o co tu tak naprawdę chodzi? Zdaniem Wellensa, o wspomniane wcześniej łupki. Szczególnie wschodnia Ukraina jest bogata w ów cenny surowiec. Wydobywając gaz, upłynniając go przez chłodzenie, a nastepnie transportując go w tankowcach z Półwyspu Krymskiego, Europa mogłaby mieć wyjątkowo bogate źródło energii. No ale aby to uzyskać, nie zaszkodziłoby, by Półwysep, podobnie jak Bosfor było częścią UE.
       Dwie europejskie firmy chcą odgrywać wiodącą rolę w eksploatacji. Pierwsza z nich to Exmar, belgijska firma transportowa z jedną z największych na świecie flot tankowców przygotowanych na transport płynnego gazu. Drugi to francuski Suez, ale o nim za chwilę. Exmar jest własnością rodziny Saverys, znajdującej się na siódmym miejscu najbogatszych belgijskich rodzin z majątkiem netto około 1 miliarda euro. Głowa rodziny,  Nicolas Saverys, znajduje się na liście dyrektorów wykonawczych w firmie, podobnie jak jego dwie córki. Ale oto nagle widzimy, że na liście dyrektorów niewykonawczych pojawia się znane nam tak dobrze nazwisko Guya Verhofstadta, z roczną pensją 60 tysięcy euro. No i teraz spójrzmy więc dalej. Oto prezesem zarządu w firmie jest niejaki Philippe baron Bodson. Wcześniej pełnił on funkcję szefa giganta energetycznego Suez, który następnie połączył się z belgijską firmą Tractebel. Ta ostatnia firma chce również rozpocząć wydobycie na Ukrainie, wyraźnie deklarując swoje zamiary na stronie internetowej firmy. Kombinacja Suez-Tractebel jest w dużej mierze dzieckiem byłego unijnego komisarza do spraw przemysłu i energii, Etiènne Davignona. Francuska firma była w przeszłości podejrzewana o kontakty z belgijskim rządem. W roku 2011, z pominięciem parlamentu, poprosili oni rząd o gwarancję „stabilnych ram prawnych i podatkowych”. Premier obiecał zrobić wszystko, co możliwe, choć oczywiście nie za darmo. List, w którym stwierdził swoje intencje, oraz jednocześnie oczekiwania w stosunku do zarządu Suezu, wyciekły do ​​gazety „Le Soir”, i okazało się, że pod listem podpisany jest nie kto inny jak… tak, tak – Guy Verhofsdadt. A czyje nazwisko figuruje tam, jako wiceprezesa Suezu? Oczywiście Davignona.
       Inną spółką o dużych udziałach w Suezie jest firma inwestycyjna Sofina, należąca do rodziny Boël, kolejnej dynastii belgijskich plutokratów, której majątek wart jest nawet dwukrotnie więcej od rodziny Saverysów. Gdy przyjrzymy się liście nazwisk stanowiących niewykonawczy zarząd Suezu, ujrzymy tam prawdziwe „who is who”, gdy chodzi o naważniejszych belgijskich banksterów, i okazuje się, że i tam potrafił dla siebie znaleźć miejsce Guy Verhofstadt z roczną pensją dwukrotnie wyższą, niż ta otrzymywana w Exmar, a więc 130 000 euro rocznie. Tak więc, jak pisze Wellens: „Ilekroć słyszymy, jak Verhofstadt podbija bębenek rządając coraz więcej Europy, więcej federalizmu i więcej władzy dla Brukseli (zwłaszcza gdy chodzi o prawa do wydobycia), pamiętajmy, że jest on na pensji u najbogatszych rodzin Królestwa, na łączną sumę 190 000 euro rocznie, a te mają doprawdy wiele powodów, by chcieć uzyskać prawa do prowadzenia wydobycia w przyszłych państwach członkowskich”.
       Jest dobra okazja, by powiedzieć coś więcej na temat wspomnianego Davignona. Oto swego czasu był on szefem Generale Maatschappij, firmy założonej przez króla belgijskiego w XIX wieku, w celu uprzemysłowienia nowo powstałego państwa. GM kontrolował ponad połowę belgijskiej gospodarki, zarządzając największymi ubezpieczycielami i największym bankiem, Generale Bank, później przemianowanym na Fortis, a następnie BNP Paribas Fortis, który do dziś jest najważniejszym udziałowcem francuskiego Suezu. Od roku 1989 do 2001 był Davignon jego prezesem, a jako taki, automatycznie członkiem organizacji występującej pod nazwą European Round Table of Industrialists. Obecnie współprzewodniczy on tak zwanemu Okrągłemu Stołowi Dialogu Biznesu UE - Japonia, jest prezesem Paul-Henri Spaak Foundation, prezesem EGMONT – Królewskiego Instytutu Stosunków Międzynardowych, przewodniczącym CSR Europy, przewodniczącym Europejskiej Akademii Biznesu, no i wreszcie, last but not least, przewodniczącym konferencji Bilderberg i szefem Komitetu Kierowniczego Grupy. Co więcej, to on właśnie był autorem pomysłu, by na jedną z organizowanych przez Grupę konferencji zaprosić Christine Lagarde i porozmawiać o Grecji. A jeśli w tym momencie pojawią się zarzuty, że zaczynamy wchodzić na poziom konspiracyjnych obsesji, weźmy pod uwagę, że Davignon nawet nie próbuje się kryć ze swoimi działaniami. Krótko mówiąc, od początku lat 90-tych Davignon, wspólnie z najbogatszym Belgiem, Albertem Frèree, praktycznie rządzą krajem.
      Davignon dobrze dogaduje się z Verhofstadtem, o czym świadczy choćby słynna fotografia, na której panowie gawędzą sobie miło z samym Jacquesem Delors, przewodniczącym komisji przez dziewięć lat i architektem traktatu z Maastricht, który doprowadził do przyjęcia euro. Oprócz swojej aktywności biznesowej, Davignon kieruje zespołem ekspertów „Przyjaciele Europy”, który ma na celu promowanie UE wśród obywateli państw członkowskich. Tak już na marginesie, na liście fundatorów znajdujemy Spirosa Latsisa, najbogatszego człowieka w Grecji i właściciela Eurobanku, kluczowego instrumentu w programie umożliwiania uchylania się od płacenia podatków przez bogatych Greków. W szczytowym momencie kryzysu jego bank otrzymał od Brukseli 5,3 miliarda euro wsparcia z funduszy pomocowych, czemu bez watpienia wątpienia pomogła mu jego przyjaźń z Barroso. Jego syn, Paris Latsis, właśnie sprzedał swoją finansowaną ze środków ratunkowych rezydencję w Beverly Hills za marną sumę 15 milionów euro. Prominentnym „przyjacielem Europy” jest również Marietje Schaake, szefowa frakcji pro-TTIP w Parlamencie Europejskim. Jak to formułuje Wellens, „nic dziwnego, że Verhofstadt jest przywódcą gangu eurofili”. No i jeszcze słowo o Latsisie, i to wcale nie najmniej ważne. Otóż jest on także największym udziałowcem Hellenic Petroleum, największego koncernu energetycznego w Grecji, a także właścicielem CMM Shipping, firmy specjalizującej się w żegludze LNG, z bardzo wygodnym dostępem do pól  wydobycia łupków na Ukrainie.
      Ponieważ Latsis przenosi swoje osobiste posiadłości z Grecji do Szwajcarii, niezaleznie od tego, czy poniesie stratę, czy odwrotnie, osiągnie zysk, miejmy na uwadze, że podatków nie będzie płacił Grecji. Latsis w ogóle unika płacenia podatku jak ognia, natomiast z pewnością może złożyć wniosek o odszkodowanie w Grecji, niezaleznie oczywiście od hojnych dofinansowań ze strony swojego banku. I tu pozwólmy sobie na niezwykle celny komentarz Wellensa: „Może Schaake i Verhofstadt powinni to omówić podczas najbliższej popijawy. Ów labirynt belgijskiego kumoterstwa stanowi miłe tłem emocjonalnego wybuchu Verhofstadts w parlamencie, a także może wyjaśnić kilka wyraźnych zwrotów w prowadzonej przez niego polityce”.
       Weźmy na przykład jego stanowisko w sprawie Libii. Zainspirowany względnym sukcesem powstania przeciwko Ben Ali w Tunezji, Verhofstadt, występując oficjalnie jako przewodniczący ALDE, wyraził chęć dalszej integracji i bardziej zdecydowaną politykę zagraniczną. Parę miesięcy wcześniej Verhofstadt był pierwszym szefem rządu, który przyjął Kadafiego z pełnymi wojskowymi honorami. Herman van Rompuy, również członek FOE, były premier Belgii i jeden z najwazniejszych ludzi w Brukseli, robi dokładnie to samo. Jednego dnia jest twoim przyjacielem, drugiego najgorszym wrogiem, byleby tylko Unia Europejska rosła w siłę. Jednego dnia błagał o interwencję w sprawie Arabskiej Wiosny, ale za to rok wcześniej z uśmiechem pozował z Khadaffim na zdjęciach. Znów oddajmy głos Wellensowi: „I tak moglibyśmy opowiadac bez końca, by wreszcie podsumować to wszystko ową piekną wspólną fotografią Verhofstadta z najwazniejszymi belgijskimi plutokratami”.
      I jeszcze jedna rzecz, która dzis wciąż jeszcze funkcjonuje nieco w charakterze pogłoski, ale niewykluczone, ze przyjdzie czas, kiedy wszystko wyjdzie na wierzch. Oto kiedy był on jeszcze na pensji w Suezie, Verhofstadt przyjął nielegalny prezent, prawdopodobnie o charakterze finansowym, choć pełne dane nie są znane. Z kolei w 2007 r. próbował zostać pośrednikiem między Suezem a Gazpromem, otwarcie współpracując z Putinem na rzecz ewentualnej fuzji. Jak słusznie zauważa Wellens, „politycy nie powinni się angażować w interesy międzynarodowych korporacji, tyle że akurat gdy chodzi o energię, ona jest tak samo sednem polityki, jak wszystko inne”. A tu intencje Verhofstadta były jasne: ścisłe powiązanie z Gazpromem, przy którym Belgii przypadła by rola centralnego ośrodka przepływu energii w Europie. Wygląda jednak na to, że coś, co na początku robiło wrażenie jak najlepsze, o czym świadczą wciąż dostępne wspólne zdjęcia Verhofstadta z Putinem, ostatecznie coś nie wypaliło, bo już rok później Verhofstadt był widziany, jak podburzał tłum podczas ukraińskiego Majdanu.
     No i już na sam koniec, jeszcze jeden cytat z Wellensa: „I to już wszystko na dziś. A skoro już widzimy, jak wielu i jak wybitnych graczy zebrało się przy stole, zastanówmy się, czy istnieje może jakiś związek tego wszystkiego z administracją Obamy? Yes, we can! Przyglądajmy się uważnie temu co przed nami”.
     Tyle zatem Wellens. A co to wszystko znaczy dla nas tu w Polsce? Pewnie tyle samo, co dla innych europejskich społeczeństw. Póki co, tak jak nam radzi Wellens, miejmy ich na oku, choćby i wtedy, gdy oni zaczynają na nas wrzeszczeć w sprawie wycinki Puszczy Białowieskiej. Może się nagle bowiem zdarzyć, że wśród tych drzew ujrzymy samego Etiènne Davignona.

Tyle Arno Wellens. Jeśli natomiast ktoś ma ochotę na Osiejuka, zachęcam do odwiedzania ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie kupujemy jego, czyli moje książki.





6 komentarzy:

  1. Najciekawsze rzeczy zawsze dzieją się za kulisami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Dariusz
      Czesem na otwartej scenie też, tyle że trzeba patrzeć uwazniej.

      Usuń
  2. Nie na temat tej notki, ale muszę pogratulować przeczucia. Odwołali Macierewicza, tak jak Pan mówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Margherita
      Dla mnie to, że cały proces tak zwanej rekonstrukcji był zrobiony pod niego, było czymś oczywistym.

      Usuń
  3. Niby jestem świadom, że za takim typem jak GV stoją rózne, często ciemne interesy, jednak dobrze odkryć sobie po raz kolejny co tak naprawdę motywuje tego osobnika m.in. do obrażania Polski.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Ivy
      Też z przyjemnością się z tym tekstem zapoznałem.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

17 mgnień wiosny, czyli o funkcji dupy i pieniądza w życiu człowieka pobożnego

         W ostatnich dniach prawa strona internetu wzburzyła się niezmiernie na wieść, że Tomasz Terlikowski wraz ze swoją małżonką Małgorza...