Kontynuując wczorajsze refleksje na temat prześladowań
chrześcijan przez XVII-wieczną Japonię, dziś przedstawiam ich część drugą, w której oto właśnie pojawił się słynny Will Adams, wierny sługa Króla Jakuba. Polecam.
Oto
zainteresowany współpracą z Holendrami, którzy w tym czasie pozostawali w
sojuszu z Anglikami, jako protestanci równie gorliwie walcząc z Hiszpanami,
34-letni Adams wyruszył z holenderskiej wyspy Texel na Daleki Wschód, jako
pracownik Voorcompagnie, poprzednika słynnej Holenderskiej Kompanii
Wschodnioindyjskiej. Oryginalnie, misja zaplanowana była tak, by dotrzeć do
zachodniego wybrzeża Południowej Ameryki, tam zdołać wymienić ładunek na
srebro, a już dalej do Japonii płynąć tylko w przypadku, gdy pierwsza misja się
nie powiedzie i pozostanie liczyć na to, że uda się zdobyć srebro w Japonii, a
następnie, przed powrotem do Europy, udać się na Wyspy Korzenne i tam kupić za
nie przyprawy.
Niestety, podczas przeprawy przez
Cieśninę Magellana, pokonane przez pogodę i zmęczenie, dwa z pięciu statków
zostały zmuszone, by wraz z 36 marynarzami na pokładzie, wrócić do Holandii.
Pozostałe trzy kontynuowały wyprawę, jednak i tu dalsza podróż zdziesiątkowała
podróżników i ostatecznie do Japonii, po 19 miesiącach morskiej udręki, w
kwietniu 1600 roku, dotarł tylko jeden statek o nazwie „Liefde”, z dwudziestoma
umierającymi z wyczerpania i z chorób marynarzami, w tym z Adamsem.
Statek został przejęty, a zmordowana
załoga, na rozkaz Szoguna Leyasu Tokugawy, uwięziona w miejscowej twierdzy.
Trudno powiedzieć, jak doszło do tego, że Adams zdołał wzbudzić zainteresowanie
swoją osobą, tak się jednak stało, że w maju i w czerwcu 1600 roku Adams
spotykał się z Tokugawą w Osace trzykrotnie. Faktem jest też, że jego
elokwencja, erudycja, a przede wszystkim wiedza związana z budową statków, oraz
umiejętności matematyczne zaimponowały Leyasu. Oto jak Adams wspomina tamte
chwile:
„Kiedy
stanąłem przed królem, od razu wiedziałem, że patrzy na mnie przychylnie. Z
tego co do mnie mówił, część zrozumiałem, część nie, jednak po chwili zjawił
się ktoś, kto potrafił mówić po portugalsku i korzystając z jego pomocy, król
zapytał mnie, skąd przybywamy i co nas skłoniło do tak dalekiej podróży.
Powiedziałem mu, że przybywamy z Holandii, że od dawna staramy się nawiązać
współpracę z krajami wschodniej Azji, tak by dostarczać im towary, których one
nie mają, a my owszem. Wtedy zapytał mnie, czy jesteśmy z kimkolwiek w stanie
wojny, na co ja mu odpowiedziałem, że owszem, z Hiszpanią i Portugalią,
natomiast z innymi krajami żyjemy w pokoju. Następnie zapytał mnie, w co
wierzę, a ja mu odpowiedziałem, że w Boga, który stworzył Niebo i Ziemię. A on
dalej zadawał mi pytania, jak na przykład, jaką drogą przypłynęliśmy do
Japonii. Pokazałem mu cały szlak na mapie, on nie chciał mi uwierzyć, że
dokonaliśmy takiego wyczynu i tak przegadaliśmy do nocy”.
Już niedługo pojawił się kolejny gest ze
strony Tokugawy i zapewnienie Adamsa, że jego osoba jest mile widziana w jego
pałacu w każdej chwili, a Szogun „ma
nadzieję, iż będzie go mógł wówczas spotkać osobiście”.
Oto jak Adams już wkrótce opisywał życie,
jakie prowadził na dworze Szoguna: „Za
swoją służbę, którą wykonywałem i wykonuje każdego dnia dla Cesarza, mam
zagwarantowane pełne utrzymanie [...]. Mam
też majątek w Hemi, z 90 oddanymi mi do dyspozycji służącymi, który przynosi mi
roczny dochód 250 koku, a trzeba wam wiedzieć, że za jedno koku można przez
cały rok żywić jedną osobę […]. Jak
widać, Bóg ulitował się nade mną za owe miesiące nieszczęść biedy”.
Przez cały okres pobytu Adamsa w
Japonii, równocześnie z jego stale i szybko rosnącą pozycją na dworze Szoguna,
między nim, a więc przede wszystkim protestantem, a tradycyjnie tam
stacjonującymi hiszpańskimi i portugalskimi jezuitami trwał nieustanny
konflikt. Jezuici, jako ludzie inteligentni i spostrzegawczy, widzieli, że wraz
z rosnącym statusem Adamsa ich misja staje się coraz bardziej zagrożona, więc w
pierwszym momencie próbowali go po prostu nawrócić, a następnie, widząc, że tą
droga nic nie wskórają, wbrew stanowczemu zakazowi Szoguna opuszczania Japonii,
wywieźć go w tajemnicy na portugalskim statku. Owa determinacja by skutecznie
pozbyć się Adamsa z otoczenia Szoguna, być może najbardziej widoczna w liście,
jaki skierowali do samego papieża, wskazywała oczywiście na ich strach przed
jego wpływami, które musiały w końcu doprowadzić do tego, że Szogun zacznie ich
traktować jako zło, które należy zniszczyć, ale jeszcze bardziej podkreślała
moc owych wpływów, które faktycznie w pewnym momencie były wręcz nienaturalnie
duże. Jezuici zresztą mieli też wszelkie prawo niepokoić się sytuacją, jako że
już wiele lat wcześniej, w innych częściach kraju dochodziło do ciężkich
prześladowań japońskich katolików, choćby wspomniane na początku tej opowieści ukrzyżowanie
26 męczenników z Nagasaki. No i faktycznie w roku 1614 intrygi prowadzone przez
Adamsa doprowadziły do tego, że Szogun ostatecznie wydalił portugalskich
misjonarzy, żądając jednocześnie od żyjących od podległych sobie, a posłusznych
papieżowi obywateli, by wyparli się swojej wiary, i w ten sposób rozpoczynając
wielką falę okrutnych prześladowań. To wtedy właśnie zarządzono zburzenie
wszystkich pozostałych w Japonii kościołów. We wrześniu 1622 roku zostało
spalonych na stosie 25 katolików, w tym 9 jezuitów, 6 dominikanów oraz 4
franciszkanów. Przed swoją egzekucją wszyscy oni musieli być świadkami ścięcia
ok. 30 innych pobożnych ludzi. Przebywający w tym samym czasie w Japonii
angielski żeglarz, jednocześnie bliski przyjaciel i partner biznesowy, Adamsa,
Richard Cocks, widział w Kioto „55
chrześcijan umęczonych podczas jednej egzekucji, między innymi pięcio- i
sześcioletnie dzieci, płonące na stosie w ramionach swoich matek i krzyczące
‘Jezu, przyjmij nasze dusze!’”. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że już po
śmierci Szoguna, to nie kto inny jak Cocks poszedł razem z Adamsem w odwiedziny
do japońskiego admirała Mukai Shogena Tadakatsu, który mieszkał w pobliżu
rezydencji Adamsa, by omówić z nim plany inwazji na katolickie Filipiny, należy
podejrzewać, że on o tych płonących dzieciach opowiadał bardziej z satysfakcją
w oku, niż smutkiem. Jak głosi zresztą zapisana historia, to właśnie angielscy
kupcy doradzili Szogunowi, który sam o Jezusie wiedział mało, lub bardzo
niewiele, że najlepszym sposobem na łamanie kręgosłupów katolikom będzie
zmuszanie ich torturami do podeptania krzyża.
Adams
zmarł w Hirado, na północ od Nagasaki, 16 maja 1620 roku w wieku 55 lat.
Pochowany został w Nagasaki i to tam można dziś jeszcze zobaczyć tablicę z jego
nazwiskiem. Japończycy od samego początku robili wszystko, by pamięć o Adamsie
trwała. Ponieważ Adams miał tam dom, Edo, a więc dziś dzielnica Tokio znana
jako Nihonbashi, otrzymała po jego śmierci nazwę Anji-chō. Tam też jest on
uroczyście wspominany 15 czerwca każdego roku. Wioska i stacja kolejowa w
miejscowości o nazwie Anjinzuka, gdzie miał kolejny majątek i gdzie dziś wznosi
się miasto Yokosuka, również zostały nazwane na cześć Adamsa. Każdego roku, 10
sierpnia, w mieście Itō organizowany jest festiwal o nazwie Miura Anjin, tak by
upamiętnić zasługi jakie dla Japonii miał William Adams. Tam też wzniesiono
jego pomnik. Obok pomnika znajduje się tablica z wygrawerowanym wierszem
autorstwa niejakiego Edmunda Blundena pod tytułem „Do mieszkańców Ito”. W
rodzinnym mieście Adamsa, Gillingham, każdego roku we wrześniu odbywa się tak
zwany Will Adams Festival. Tam też, na Walting Street znajduje się pomnik
Adamsa, odsłonięty w roku 1934 przez ambasadora Japonii, Tsuneo Matssudaira.
Dziś czasy są już inne, więc
ani Brytyjczycy nie organizują rzezi katolickich misjonarzy, ani też Japońskie
władze nie widzą powodu, by walczyć z zamieszkującymi Japonię wyznawcami
Chrystusa. Zarówno Londyn, jak i Tokio, należą do stolic świata cywilizowanego,
a jeśli gdzieś wciąż dochodzi do szyderczych ukrzyżowań bohaterskich księży, to
w bardziej dzikich rejonach świata i nawet jeśli Korona i Cesarz mają tam coś
do powiedzenia, to jest to temat na zupełnie oddzielną historię.
Zachęcam
wszystkich do odwiedzania księgarni pod adresem www.basnjakniedziwedz.pl, gdzie poza wspomnianym numerem „Szkoły
Nawigatorów”, z którego pochodzi powyższy tekst, są do kupienia i moje książki.
Taka ciekawostka, w zeszłym roku została wydana gra komputerowa pod tytułem 'Nioh' nawiązująca do Williama Adamsa.
OdpowiedzUsuń