Decydując się na to, by już
wczoraj wrzucić tu swój felieton z „Warszawskiej Gazety”, poświęcony kwestii
nazizmu, który, wedle doniesień stacji TVN, wraz z objęciem władzy przez Prawo
i Sprawiedlwość, złapał Polskę za gardło, kierowałem się podejrzeniem, że
kwestia owej prowokacji jest już tak zużyta, że jeszcze chwila, a jakakolwiek
wzmianka na ten temat będzie automatycznie wywoływała już tylko ziewanie. Minął
jednak kolejny dzień, a ja widzę, że sprawa, nie dość, że nie zdycha, jak na to
od samego początku zasłużyła, to jeszcze się w najlepsze rozwija. W tej sytuacji, zatem, zaryzykuję i jeszcze
parę słów na ten temat powiem, tyle że może w tym o tyle szczególnym ujęciu, że
bohaterem owych refleksji nie będzie ani ta szóstka leśnych przebierańców, ani cała
skierowana przeciwko rządowi polityczna propaganda, lecz jeden tylko człowiek,
autor owego szczególnego doniesienia, dziennikarz nazwiskiem Bertold Kittel.
Ja biorę naturalnie pod uwagę,
że w momencie gdy pojawiło się już owo nazwisko, większość czytelników tego
bloga, a więc ludzie doświadczeni i doskonale poinformowani, zawoła: „O nie!
Tylko nie Kittel! My o nim wiemy wszystko!”, ponieważ jednak, jak obserwuję
medialną dyskusję na wspomniany temat, nie mogę nie zauważyć, że kwestia owego
autorstwa jest notorycznie pomijana, pomyślałem sobie, że nie zaszkodzi
przypomnieć parę, to tu to tam zapomnianych, faktów.
Otóż wspomniany redaktor to
człowiek, który, swego czasu, w wyniku bardzo perfidnej prowokacji, a niewykluczone,
że na zamówienie Służb, zniszczył karierę wiceministra obrony narodowej w
rządzie Jerzego Buzka, Romualda Szeremietiewa. Szczerze powiedziawszy,
szczegółów tamtej afery ja ani nie znam, ani też mnie one nie interesują,
natomiast zdecydowanie wystarczy mi wiedzieć to, że mieliśmy wówczas rząd Jerzego
Buzka, Ministrem Obrony Narodowej w owym rządzie był Bronisław Komorowski, jego
zastepcą Szeremietiew, i któregoś dnia ów Szeremietiew z dnia na dzień został
przez Komorowskiego wyrzucony na zbity pysk, bo wspomniany Kittel wraz z
niejaką Anną Marszałek napisali tekst w „Rzeczpospolitej”, z którego wynikało,
że Szeremietiew to złodziej, kłamca i aferzysta, by po wielu, wielu latach, w
wyniku prawomocnego wyroku sądu, oboje musieli Szeremietiewa przepraszać.
Mnie Szeremietiew w najlepszym
razie nic nie obchodzi, a gdybym miał się jednak nad nim jakoś szczególnie
zatrzymywać, dodałbym jeszcze, że on mi jest absolutnie do niczego
niepotrzebny. Natomiast ile razy o nim myślę, to od lat natychmiast przypominam
sobie nazwisko dziennikarza Bartolda Kittela, który – o czym zadecydował sąd –
w sposób absolutnie bezpodstawny, zniszczył mu życie, a przy okazji polityczną
karierę, a niektórzy twierdzą, że na zamówienie Służb, których – wedle tych
samych żródeł – stałym przedstawicielem w polskiej polityce był Bronisław
Komorowski. Tak już mam i nic na to poradzić nie mogę. Ile razy słyszę nazwisko
Bertold Kittel, natychmiast pojawiają mi się w głowie Szeremietiew i Komorowski,
no i owa złowieszcza nazwa – WSI.
Dziś Szeremietiew jest niemal nikim, o Annie
Marszałek, diabli wiedzą gdzie się aktualnie udzielającej, mówi się, że jak
najbardziej współpracowała, a Bertold Kittel pracuje w telewizji TVN i ogłasza,
że oni mają nagrania, jak ci jego kumple z lasu pod Wodzisławiem zapowiadają,
że zabiją Donalda Tuska, jednak owe zapowiedzi są tak drastyczne, że
zdecydowano się ich nie upubliczniać. No cóż. Jesteśmy oczywiście wstrząśnięci
i zmieszani, chcielibyśmy jednak przy tym podziękować Bertoldowi Kittelowi, że
nam zaoszczędził niepotrzebnego stresu. To musi być bardzo dobry człowiek.
Zapraszam
wszystkich do księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki.
Pani Marszałek według Wiki po serii przegranych procesów dzięki kryształowemu charakterowi wylądowała w NIK i niestety pan Kittel musi sobie radzić sam.
OdpowiedzUsuńWylądowała w NIK? Jako urzędnik? To przecież skandal!
UsuńSłużba nie drużba.
UsuńKomorowski też jest już prawie nikim...(i tak trzymać)
OdpowiedzUsuń