I znów trudno
jest nadążyć z tematami. Kiedy bowiem wydawało się, że będę musiał jeszcze na
chwilę wrócić do sprawy Smoleńska, zdałem sobie sprawę z tego, że dziś jest już
chyba ostatni moment, bm mógł przedstawić swój najnowszy felieton do
„Warszawskiej Gazety”. Okazja ku temu jest tym lepsza, że oto nasz dzisiejszy
bohater, nie mogąc się prawdopodobnie otrząsnąć po utracie swojego głównego
politycznego sponsora, Antoniego Macierewicza, wypowiedział się na temat prezydenta
Dudy w taki sposób, że nie unikniemy
cytatu:
„Sam nic nie zrobił dla prawdy
o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia. A przecież był
beneficjentem sprawy smoleńskiej. Byłby politykiem kompletnie
nierozpoznawalnym, gdyby nie to, że wystąpił w filmie ‘Mgła’.
Wcześniej nikt go nie znał. Zaistniał dzięki temu, że 5 mln
widzów zobaczyło jego twarz w dokumencie poświęconym tragedii
smoleńskiej”.
Trudno
sobie wyobrazić lepsze wprowadzenie do tematu o, co by nie mówić – pająkach. Zapraszam
serdecznie.
Doczekaliśmy wreszcie ostatecznego
zakończenia procesu rekonstrukcji i wygląda na to, że czego byśmy tu nie
powiedzieli i jak byśmy się w związku zaproponowanymi nam rozwiązaniami nie
czuli, faktem jest, że nadszedł czas, by zapiąć pasy i z uwagą wypatrywać tego co przed nami. Gdy chodzi o mnie, nie ukrywam,
że mam autentyczne powody do satysfakcji, gdyż moja dość oryginalna diagnoza,
opisująca wspomniany kryzys, jako wynik podjętej przez prezesa Kaczyńskiego
walki o pozbawienie Antoniego Macierewicza niebezpiecznie rujnujących Dobrą
Zmianę wpływów, a w efekcie usunięcie go ze sceny, okazała się jak najbardziej
słuszna. Jeszcze w tekście podsumowującym miniony rok, mimo plynących do mnie z
wielu stron sugestii, że powinienem się jednak przyznać do błędu w ocenie
sytuacji, napisałem wyraźnie, że, z mojego punktu widzenia, najważniejszym
wydarzeniem mijającego roku był potężny kryzys na linii Prezydent – Minister i
wręcz pokerowa zgrywka prezesa
Kaczyńskiego, który dla osiągnięcia ostatecznego zwycięstwa poświęcił nawet
premier Beatę Szydło, wraz z jej niebywałym wręcz wizerunkowym sukcesem.
Jak mówię, dziś jesteśmy już po całym
zamieszaniu i obserwując reakcję komentatorów kojarzonych z tak zwanym „obozem
Antoniego”, możemy sobie tylko wyobrazić, co by się działo, gdyby Macierewicz
został wymieniony jeszcze podczas powoływania Mateusza Morawieckiego na stanowisko
premiera, nawet gdyby owa uroczystość miała być połączona z innymi zmianami. Już
wtedy pojawiały się to tu to tam głosy, że gdyby wraz z nominacją Morawieckiego
odwołany został Macierewicz, część posłów PiS-u mogłaby albo zagłosować przeciw
wotum zaufania, lub zwyczajnie głosowanie pod dowolnym pretekstem zbojkotować.
A już nie wspomnę, jakie piekło by się rozpętało, gdyby, nie daj Boże,
Macierewicz został zwyczajnie odwołany przez premier Szydło w ramach zwykłej
procedury rekonstrukcyjnej jeszcze w lecie.
Wyraźnie widzimy, jakiego
niebezpieczeństwa udało się Kaczyńskiemu uniknąć, czytając choćby internetowe głosy
mniej lub bardziej radyklanych prawicowych komentatorów, gdzie kierowane pod
adresem Prezydenta, Prezesa, no i oczywiście Premiera oskarżenia o zdradę
Ojczyny należą i tak do tych bardziej łagodnych. Oczywiście, głównie przez to, że jest on
naturalnym przedstawicielem owego towarzystwa, ale też dzięki temu, że jego
głos jest naturalnie uważniej słuchany, na czoło owego ataku wysuwa się środowisko
„Gazety Polskiej” wraz z Tomaszem
Sakiewiczem. Komentując dymisję Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON-u,
oświadczył on, że w pełni podtrzymuje swoją wcześniejszą zapowiedź, że w
przypadku, gdy prezydent Duda doprowadzi do pozbawienia Macierewicza funkcji,
on, Sakiewicz, na Dudę więcej nie zagłosuje. Tym razem wprawdzie nie padła
deklaracja, że jeśli nie Macierewicz, może być i Donald Tusk, no ale my się
oczywiście domyślamy, że skoro w głowie tego dziwnego człowieka tego typu myśl
się raz pojawiła, to po coś.
A ja sobie myślę, że jest dobrze. Póki
co, to oczywiście tylko jeden z nich, ale wystarczyło dobrze tupnąć, a one
zaczynają wyłazić. Jak owe tak nieśmiało przed laty zapowiadane pająki Wałęsy.
Nasze książki są niezmiennie do kupienia w księgarni na
stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, ewentualnie,
jeśli komuś jest zbyt daleko, może klikać w okładki na stronie www.toyah.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.