wtorek, 16 stycznia 2018

O pająkach Sakiewicza i jeszcze lepszej zmianie

      I znów trudno jest nadążyć z tematami. Kiedy bowiem wydawało się, że będę musiał jeszcze na chwilę wrócić do sprawy Smoleńska, zdałem sobie sprawę z tego, że dziś jest już chyba ostatni moment, bm mógł przedstawić swój najnowszy felieton do „Warszawskiej Gazety”. Okazja ku temu jest tym lepsza, że oto nasz dzisiejszy bohater, nie mogąc się prawdopodobnie otrząsnąć po utracie swojego głównego politycznego sponsora, Antoniego Macierewicza, wypowiedział się na temat prezydenta Dudy w taki sposób, że  nie unikniemy cytatu:
      „Sam nic nie zrobił dla prawdy o tym, co się wydarzyło 10 kwietnia. A przecież był beneficjentem sprawy smoleńskiej. Byłby politykiem kompletnie nierozpoznawalnym, gdyby nie to, że wystąpił w filmie ‘Mgła’. Wcześniej nikt go nie znał. Zaistniał dzięki temu, że 5 mln widzów zobaczyło jego twarz w dokumencie poświęconym tragedii smoleńskiej”.      
      Trudno sobie wyobrazić lepsze wprowadzenie do tematu o, co by nie mówić – pająkach. Zapraszam serdecznie.    


      Doczekaliśmy wreszcie ostatecznego zakończenia procesu rekonstrukcji i wygląda na to, że czego byśmy tu nie powiedzieli i jak byśmy się w związku zaproponowanymi nam rozwiązaniami nie czuli, faktem jest, że nadszedł czas, by zapiąć pasy i z uwagą wypatrywać  tego co przed nami. Gdy chodzi o mnie, nie ukrywam, że mam autentyczne powody do satysfakcji, gdyż moja dość oryginalna diagnoza, opisująca wspomniany kryzys, jako wynik podjętej przez prezesa Kaczyńskiego walki o pozbawienie Antoniego Macierewicza niebezpiecznie rujnujących Dobrą Zmianę wpływów, a w efekcie usunięcie go ze sceny, okazała się jak najbardziej słuszna. Jeszcze w tekście podsumowującym miniony rok, mimo plynących do mnie z wielu stron sugestii, że powinienem się jednak przyznać do błędu w ocenie sytuacji, napisałem wyraźnie, że, z mojego punktu widzenia, najważniejszym wydarzeniem mijającego roku był potężny kryzys na linii Prezydent – Minister i wręcz pokerowa zgrywka  prezesa Kaczyńskiego, który dla osiągnięcia ostatecznego zwycięstwa poświęcił nawet premier Beatę Szydło, wraz z jej niebywałym wręcz wizerunkowym sukcesem.
      Jak mówię, dziś jesteśmy już po całym zamieszaniu i obserwując reakcję komentatorów kojarzonych z tak zwanym „obozem Antoniego”, możemy sobie tylko wyobrazić, co by się działo, gdyby Macierewicz został wymieniony jeszcze podczas powoływania Mateusza Morawieckiego na stanowisko premiera, nawet gdyby owa uroczystość miała być połączona z innymi zmianami. Już wtedy pojawiały się to tu to tam głosy, że gdyby wraz z nominacją Morawieckiego odwołany został Macierewicz, część posłów PiS-u mogłaby albo zagłosować przeciw wotum zaufania, lub zwyczajnie głosowanie pod dowolnym pretekstem zbojkotować. A już nie wspomnę, jakie piekło by się rozpętało, gdyby, nie daj Boże, Macierewicz został zwyczajnie odwołany przez premier Szydło w ramach zwykłej procedury rekonstrukcyjnej jeszcze w lecie.
      Wyraźnie widzimy, jakiego niebezpieczeństwa udało się Kaczyńskiemu uniknąć, czytając choćby internetowe głosy mniej lub bardziej radyklanych prawicowych komentatorów, gdzie kierowane pod adresem Prezydenta, Prezesa, no i oczywiście Premiera oskarżenia o zdradę Ojczyny należą i tak do tych bardziej łagodnych.  Oczywiście, głównie przez to, że jest on naturalnym przedstawicielem owego towarzystwa, ale też dzięki temu, że jego głos jest naturalnie uważniej słuchany, na czoło owego ataku wysuwa się środowisko „Gazety Polskiej”  wraz z Tomaszem Sakiewiczem. Komentując dymisję Antoniego Macierewicza z funkcji szefa MON-u, oświadczył on, że w pełni podtrzymuje swoją wcześniejszą zapowiedź, że w przypadku, gdy prezydent Duda doprowadzi do pozbawienia Macierewicza funkcji, on, Sakiewicz, na Dudę więcej nie zagłosuje. Tym razem wprawdzie nie padła deklaracja, że jeśli nie Macierewicz, może być i Donald Tusk, no ale my się oczywiście domyślamy, że skoro w głowie tego dziwnego człowieka tego typu myśl się raz pojawiła, to po coś.
      A ja sobie myślę, że jest dobrze. Póki co, to oczywiście tylko jeden z nich, ale wystarczyło dobrze tupnąć, a one zaczynają wyłazić. Jak owe tak nieśmiało przed laty zapowiadane pająki Wałęsy.


Nasze książki są niezmiennie do kupienia w księgarni na stronie www.basnjakniedzwiedz.pl, ewentualnie, jeśli komuś jest zbyt daleko, może klikać w okładki na stronie www.toyah.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

O porażkach zbyt późnych i zwycięstwach za wczesnych

       Krótko po pażdziernikowych wyborach rozmawiałem z pewnym znajomym, od lat blisko w ten czy inny sposób związanym ze środowiskiem Praw...