Już myślałem, że w natłoku
przeróżnych zdarzeń, ten moment nigdy nie nastąpi, ale jakoś się udało i
wreszcie mam okazję odnieść się do tekstu, który tu zamieściłem w minioną
sobotę, a więc analizy Katastrofy Smoleńskiej przedstawionej przez prof. Marka
Czachora. Otóż to, co z jednej strony u Czachora podziwiam od lat, a z drugiej,
to co tak naprawdę sprawiło, że oddałem tu mu miejsce na pełne dwa dni, to to,
że on – oczywiście przy wszystkich różnicach, jakie nas dzielą pod względem nie
tylko zawodowym, ale zwyczajnie intelektualnym – podobnie jak ja, nigdy nie
odważył się choćby zasugerować swojej własnej teorii odnośnie tego, co tak
naprawdę stało się w Smoleńsku. Wie Czachor, że sprawa śmierdzi na kilometr,
zna doskonale ów kontekst, który ów smród w pierwszej kolejności uruchomił i do
dziś nie pozwala mu ustąpić, a mimo to, ile razy zabiera głos w sprawie, która
od ośmiu już prawie lat w znacznym stopniu wypełnia jego życie, każdą refleksję
kończy zdaniem: „Nie wiem, co się stało w Smoleńsku”.
A teraz to, co, stwierdzam
bardzo nieskromnie, nas łączy… niech będzie że tylko duchowo. Możliwe, że ktoś,
spośród tych tysięcy tekstów, jakie tu w ciągu niemal już 10 lat wrzuciłem,
znajdzie i taki, gdzie ja, w jakimś szczególnym uniesieniu, faktycznie zasugerowałem,
że jednak wiem, jednak prawda jest taka, że jedyne co ja kiedykolwiek
wiedziałem, gdy chodzi o Katastrofę Smoleńską, to to, że nawet jeśli to była
zwykła katastrofa, gdzie leci sobie samolot i nagle, czy to przez tragiczną
awarię, czy pogodę, czy też błąd pilotów, spada, i ludzie giną, to na jej
początku stała czyjaś bardzo paskudna intencja, by nie powiedzieć modlitwa. I
proszę mi nie mówić, że to wciąż jest tylko opinia, bo to akurat jest fakt. Nie
moja opinia, ale obiektywny, bardzo łatwy do zweryfikowania, fakt. O śmierć
Lecha Kaczyńskiego modliło się przez cały okres jego prezydentury, a kto wie,
czy i nie wcześniej, wystarczająco dużo osób, by owe modlitwy dotarły tam gdzie
dotrzeć miały i tam właśnie, na miejscu, zostały wysłuchane.
Napisałem tu kiedyś tekst pod
tytułem „Psikus w kolorze krwi”, w którym pokazałem, w jaki sposób zwykłe
życzenie, nawet jeśli wyrażone w formie zwykłej szczeniackiej psoty, może się
zamienić w coś przeraźliwie realnego, a dziś, kiedy prof. Czachor publikuje
swoją kolejną analizę, powtarzając niezmiennie, że wie tylko tyle, co mu
wiedzieć jest dane, ja również powtarzam też tylko to, co wiem na pewno. Otóż
gdyby nie ta nienawiść i tamto życzenie śmierci, tamtej katastrofy by nie było.
Inaczej mówiąc – i tu pozwolę sobie odnieść się do przykładu, który nam tak
pięknie przedstawił Czachor – wystarczyło nie zostawiać na schodach tej skórki
od banana. A ktoś ją zostawił, i ja już mam tylko nadzieję, że za to zostanie
ukarany. Obojętne – tu, lub dopiero tam.
Zapraszam
wszystkich do ksiegarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl, gdzie są do kupienia moje książki. Bardzo
zachęcam.
Powiada pan , że wystarczy tylko głęboko nienawidzieć kogoś i "modlić" się o samo najgorsze dla tego kogoś i powinno zadziałać. Wiem że to nieprawda ponieważ ten drugi np. byłby już martwy od dłuższego czasu. To ma taki sam sens jak wniosek z pańskiej notatki , jeszcze na s24, że Bóg przywrócił pana ze stanu śmierci na skutek gorących modlitw pańskiego syna. W tamtej notatce co i rusz przewijało się "ja to wiem napewno". Nie pasuje mi to wszystko do zdrowego rozsądku.
OdpowiedzUsuńPańskie wnioski są pochopne ponieważ, jak widać nie ma Pan pojęcia, że o 2015 r. trwa nieustanna, 24 godzinna, ogólnopolska modlitwa właśnie w intencji Jarosława, w intencji powodzenia Dobrej Zmiany, w intencji rządu i premiera, w intencji prezydenta Dudy itd. Modlą się setki tysięcy, głównie na różańcu, 24 godziny na dobę. Proszę zapytać w swojej parafii. I lepiej, z pewnych racjonalnych względów, nie posługiwać się kategorią "zdrowego rozsądku" pokazując swój pokaźny poziom niewiedzy. Ignorantia nocet.
Usuń@Stanisław Gibarian
UsuńZ powyższego komentarza wynika, że jest Pan tak głupi, że mi by było zwyczajnie wstyd podejmować z Panem jakąkolwiek rozmowę. A więc pozwoli Pan, że się rozstaniemy.
Toyahu, ze tak dorzuce, bo nie wiem, czy zerknales: http://gibarian2000.blogspot.ch/
Usuń@Camillissima
UsuńNie zerknąłem, ale on to wkleił też tutaj. Ja jednak, kiedy widzę jakieś obce mi teksty po łacinie, od razu węszę satansitę, więc to wyrzuciłem do spamu.
Jak nie po mojemu to głupi.
OdpowiedzUsuń@Satnisław Gibarian
UsuńNie. Nie dlatego głupi. Głupi bo głupi. I tyle.
@toyah
UsuńZanim to sie stalo standardowym tekstem lacinskim zapelniajacym puste strony i blogi do kupienia, byl to przeklejony tekst Gabriela z 3 stycznia, bez zadnej referencji. Dzisiaj wczesnym przedpoludniem. Nie mam diagnozy, oprocz Twojej, oczywiscie ;)
Wkleił to dziś u Coryllusa.
OdpowiedzUsuńJestem przekonana, że to jest dokładnie tak, jak piszesz. Tę wiedzę, to przekonanie bardzo trudno ubrać w zrozumiałe słowa, Tobie się to udało, a jeśli ktoś twierdzi, że nie rozumie, to kłamie. Jestem przekonana, że każdy to rozumie.
OdpowiedzUsuńmam bardzo podobne, wręcz identyczne odczucie, takie wydarzenia nie dzieją się ot tak sobie, jestem o tym przekonana od samego początku i nigdy nie zapomnę tego dnia, w poniedziałek miało być u nas bierzmowanie i było, a myślałam, że trzeba będzie przełożyć uroczysty, rodzinny obiad ze względu na tak tragiczne okoliczności, wszystko odbyło się jak gdyby nigdy nic, nie rozumiałam tego i dalej nie rozumiem
OdpowiedzUsuń