Proponuję bysmy moze sobie dziś poczytali mój najnowszy felieton dla "Warszawskiej Gazety".
Wchodzimy w rok 2018 i wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują na to, że za wszystkie nieszczęścia, jakie były naszym udziałem przez osiem – a w pewnym sensie i znacznie dłużej – odbierzemy sobie ze znaczną nadwyżką, a wokół nie ma nikogo, kto mógłby nam w tym przeszkodzić. Myślę, że nie ma potrzeby powtarzać tu po raz nie wiadomo który kolejnych argumentów za tym, że w rzeczy samej rozpoczynający się rok politycznie nie stanowi większej zagadki, tymczasem, jak się okazuje, to tu to tam pojawiają się kolejni chętni do tego, by w owym sukcesie w możliwie spekatakularny sposób zabłyszczeć, a na czołówkę tego towarzystwa moim zdaniem ostatnio zdecydowanie wysunał się nie kto inny, jak sam doradca prezydenta Andrzeja Dudy, socjolog Zybertowicz.
Wchodzimy w rok 2018 i wszystkie znaki na niebie i Ziemi wskazują na to, że za wszystkie nieszczęścia, jakie były naszym udziałem przez osiem – a w pewnym sensie i znacznie dłużej – odbierzemy sobie ze znaczną nadwyżką, a wokół nie ma nikogo, kto mógłby nam w tym przeszkodzić. Myślę, że nie ma potrzeby powtarzać tu po raz nie wiadomo który kolejnych argumentów za tym, że w rzeczy samej rozpoczynający się rok politycznie nie stanowi większej zagadki, tymczasem, jak się okazuje, to tu to tam pojawiają się kolejni chętni do tego, by w owym sukcesie w możliwie spekatakularny sposób zabłyszczeć, a na czołówkę tego towarzystwa moim zdaniem ostatnio zdecydowanie wysunał się nie kto inny, jak sam doradca prezydenta Andrzeja Dudy, socjolog Zybertowicz.
Gdy chodzi o mnie, ja na Zybertowicza mam oko
od czasu, gdy on, jeszcze w czasach wspomnianego wcześniej terroru, postanowił
zabłysnąć w przestrzeni publicznej czymś, co sam określił nazwą „Archipelagów
Wolności”, a co polegać miało na tym, że on osobiście ze swoimi kolegami miał
stać na czele różnego rodzaju patriotycznych projektów, do których dokooptywani
byliby koledzy kolegów, a być może również i ich koledzy, i w ten sposób w tych
trudnych czasach każdy z nich miałby zarówno jakieś zajęcie, a przy okazji i
dodatkowe źródło utrzymania. I oto, jak już wspomniałem, Andrzej Zybertowicz
wchodzi na scenę w nowej odsłonie stulecia odzyskania przez Polskę
niepodległości, jednak już nie jako ten, kto ma rozdawać karty, ale ktoś, kto
najwidoczniej już tylko aspiruje. A o tym że nie jest łatwo, świadczyć może
choćby i to, że sam mistrz Cenckiewicz nie zdążył się załapać i desperacko
szuka wydawcy.
Oto mianowicie, Andrzej Zybertowicz
udzielił wywiadu stacji TVN24 i ogłosił powstanie – póki co, szczęśliwie, wyłącznie
w swojej głowie – czegoś, co nosi tajemniczą nazwę MaBeNy. By najlepiej
wyjaśnić ów idiotyzm, pozwolę sobie na przydługi cytat:
„Największym
wyzwaniem Polski w rozpoczynającym się roku jest zbudowanie MaBeNy - Maszyny
Bezpieczeństwa Narracyjnego Rzeczpospolitej Polskiej. Bez tego dobra zmiana
może się wykoleić […]. Jak wiadomo,
maszyna to zbiór elementów, które ze sobą współpracują, by wykonywać wspólną
funkcję. Niska jakość polskiej narracji państwowej wynika z braku całościowej
synchronizacji różnorodnych zasobów, którymi dysponuje państwo i społeczeństwo.
[…]. Polska ma wiele instytucji i
narzędzi, dzięki którym można tłumaczyć, co naprawdę dzieje się w naszym kraju.
[…] MaBeNa po okresie ręcznej politycznej
kalibracji działałaby już w trybie samoregulacji, przy dostarczaniu jej
zasilania. Synchronizacja zasobów, wsparta przez pewne algorytmy, byłyby
potężnym narzędziem budowania korzystnego wizerunku Polski”.
Ktoś powie, że sprawa jest oczywista:
Zybertowicz zwariował. Moim zdaniem jednak, w tym szaleństwie jest metoda. Ów
uczony mąż wie, że kolejka do tego co przed nami, jest długa i tam już słabeuszy
nie ma. A gdy dojdzie co do czego, litości nie będzie.
Moje książki są jak zawsze do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam.
Moje książki są jak zawsze do kupienia w księgarni pod adresem www.basnjakniedzwiedz.pl. Polecam.
KATOwicki Nieboraczku, z małej litery piszesz Niebo, a z dużej, ziemię. Ty też jesteś uczonym mężem swojej żony i stoisz w tej samej kolejce – ciągle na jej końcu.
OdpowiedzUsuń@Nowakowski
UsuńBiedny idioto, zapamiętaj sobie raz na zawsze, że Ziemię, jako planetę, piszemy z dużej litery, natomiast niebo, nawet w znaczeniu biblijnym, z małej.
Ale użyłeś ziemi w sensie biblijnym więc z też z małej KATOwicki Buraku
Usuń@Nowakowski
UsuńNie, biedny idioto. Ja słowa Ziemia użyłem w sensie fizycznym.
Uwielbiam imię Maciej, mój najpierwszy Chrześniak ma to imię. I tylko dlatego mojego pierworodnego nazwałam Tomasz. To moje drugie, najulubieńsze męskie imię. Życzę wszystkim Maćkom dużo zdrowia. Kłaniam się.
OdpowiedzUsuńDla Maćków oprócz zdrowia to jeszcze i siły, żeby mogli to wszystko znieść.
OdpowiedzUsuń