czwartek, 31 marca 2011

Dyplom dla Księdza Arcybiskupa

O kazaniu arcybiskupa Nycza, a właściwie o pewnym drobnym, choć z mojego punktu widzenia kluczowym, jego fragmencie przeczytałem na tefaunewoskim pasku. Ponieważ, mimo wszystkich ostatnich doświadczeń, wciąż przejmuję się tym, co mówią moi biskupi, pobiegłem do pani Toyahowej i powiedziałem jej, że arcybiskup Nycz właśnie ogłosił koniec żałoby. Ja wiem, że Toyahowa, jako osoba demonstrująca niemal stuprocentowy brak zainteresowania tym, co my tu wyprawiamy, niekoniecznie zasługuje na to, by ją tu wciąż cytować, niemniej nie wypada mi też lekceważyć faktów. A faktem jest, że ona potrafi naprawdę bardzo wiele. No więc stało się tak, że ja przeczytałem tę informację, poszedłem do mojej żony, by jej o tym co się stało powiedzieć, a ona wtedy zrobiła wielkie oczy i spytała: „A to była jakaś żałoba?”
W tej sytuacji, pozostało mi tylko się rakiem wycofać i zanurzyć w dalszych, jakże naiwnych rozważaniach. Przy okazji, już po chwili doszła do mnie informacja uzupełniające, że arcybiskup Nycz, nie dość, że poinformował mnie o końcu żałoby, to w dodatku jeszcze, uznał za konieczne dać mi naukę w temacie tzw. woli bożej, a więc czegoś, czemu ja – za przykładem Hioba – mam się bezwzględnie podporządkować. Żeby nikt mi nie zarzucił, że mówię o tym, co znam tylko z omówień, zajrzałem do – jak się domyślam przynajmniej z punktu widzenia nauk arcybiskupa Nycza – do źródła najbardziej kompetentnego, a więc do Gazety Wyborczej, która z dumą i satysfakcją, pod optymistycznym tytułem „Koniec żałoby”, cytuje owe święte słowa:
Cmentarz nie jest naszą świątynią ani naszym domem. Owszem, przychodzimy tam opłakiwać najbliższych, ale przychodzi moment, kiedy musimy wrócić do codziennego życia i podjąć te wszystkie trudy, które są do podjęcia w ojczyźnie, Kościele, rodzinach. Niezbadane są wyroki boskie, człowiek ma prawo stawiać pytanie: ‘Dlaczego tak się stało?’. Niemniej nie możemy się na tym zatrzymać. Często trzeba powiedzieć sobie jak Hiob biblijny: ‘Bądź wola Twoja’”.
A ja sobie myślę tak. Bardzo niedawno, zaledwie kilka dni temu, kupiłem u Niepoprawnych dla nas wszystkich malutkie przypinki, z białoczerwoną szachownicą i napisem ‘Katyń 10.04.2010’, i noszę taką wpiętą w kurtkę tuż nad zbolałym sercem. I co ja mam teraz zrobić? Zdjąć ją, bo inaczej będę miał grzech pogardy dla bożej woli? No dobra. Załóżmy, że ją zdejmę. A co ja mam zrobić, jeśli oni mi ów skrwawiony i unurzany w błocie strzęp białoczerwonej szachownicy pokażą znów w telewizorze? Jak mam zareagować? Czy mam na ten obraz patrzeć, czy może pokornie spuścić oczy i zająć się „ojczyzną, Kościołem i rodziną” w jakiś inny sposób, tak by przede wszystkim zadowolony był ze mnie arcybiskup Nycz? No a kiedy, nie daj Boże, znów mi przyjdzie zobaczyć, jak jacyś nieznani mi ludzie pakują do worków moje kwiaty, krzyże i znicze, by je wywieźć na miejskie wysypisko śmieci, a wokół stoi tłum ludzi, z których jedni płaczą, a drudzy zacierają ręce z satysfakcji, to co mam czuć? Co arcybiskup Nycz mi radzi czuć w takim momencie? Powiew woli bożej? Jej niezbadaność? I to tak od razu, czy może najpierw powinienem oczyma wyobraźni przyjrzeć się, jak ten stan praktycznego uniesienia osiągnął sam Arcybiskup? Sam? A może jemu ktoś w tym po przyjacielsku pomógł? Ktoś bardziej rozumiejący się w meandrach życia na styku woli bożej a historycznej konieczności? I tak wspólnie uradzili sprawę końca żałoby. Ksiądz wniósł wiarę, a jego przyjaciel rozsądek.
Jakiś czas temu, przy okazji kolejnych refleksji na temat aborcji, napisałem tu o piosence Boba Dylana, gdzie pojawia się historia boksera, który zabił na ringu swojego przeciwnika. Pomysł tej narracji jest taki, że Dylan przytacza słowa różnych osób, w ten czy inny sposób organizujących tę walkę, z których każdy tłumaczy swój udział w tym przedsięwzięciu słowami: „To nie ja”. A więc jest sędzia, który nie przerwał walki, jest tłum, który dopingował zawodników, jest menedżer zmarłego boksera, który zwyczajnie nie wiedział, że jego podopieczny jest nie w pełni formy, jest dziennikarz sportowy, zachęcający do szerokiej promocji boksu, jest nawet sprzedawca biletów na tę walkę, który jedyną swoją winę widzi w tym, że taki ma zawód. Ale i wreszcie jest sam bokser, który swoimi ciosami zabił drugiego człowieka. I on akurat nie wchodzi w jakieś szczególnie pokrętne dywagacje. Stwierdza prosto i zwyczajnie: „To przeznaczenie. To wola boża”. Dokładnie w ten sposób. „It was destiny. It was God’s will”.
Ciekawe, proszę Księdza Arcybiskupa, prawda? Że akurat on. Bezpośredni sprawca, właściciel tej pięści, powołuje się na wolę bożą. Bardzo to interesujące. Jak to łatwo znaleźć się w złym towarzystwie, czyż nie?
Smutno mi jak cholera. Żeby nas tak bezlitośnie i głupio opuścić. Tego się po moim Kościele nie spodziewałem. No ale trudno. Rozumiem, że należy się brać za sprawy poważne. Proszę uprzejmie, proszę Księdza Arcybiskupa. Oto melduje się do pracy na rzecz Ojczyzny, Rodziny i Kościoła. Trzy w jednym.
Oto też wczoraj, i również na tefauenowskim pasku pokazała się informacja może jeszcze bardziej od słów abp Nycza jednoznaczna, czysta i prosta jak przysłowiowy drut. Cytuję: „Prezes fundacji TVN ‘Nie jesteś sam’ Bożena Walter, prof. Jerzy Bralczyk, prof. Magdalena Środa, ksiądz Adam Boniecki, Janusz Gajos i Ryszard Kalisz otrzymali dyplomy ‘Europejczyka Roku 2010’”. Domyślam się, że wielu z czytających te słowa, podobnie zresztą jak to było w moim przypadku, spróbuje się dowiadywać, jaka wiadomość została przez telewizję TVN przedstawiona przed i po tej, choćby po to, żeby uzyskać jakiś w miarę sensowny kontekst owej fascynującej informacji. Otóż zapewniam wszystkich, że kontekstu nie ma. News jest taki jak go przedstawiłem wyżej: „Prezes fundacji TVN ‘Nie jesteś sam’ Bożena Walter, prof. Jerzy Bralczyk, prof. Magdalena Środa, ksiądz Adam Boniecki, Janusz Gajos i Ryszard Kalisz otrzymali dyplomy ‘Europejczyka Roku 2010’”. I kropka.
W związku z powyższym, korzystając z tego, że mam okazję zabrać publicznie głos, no i również w odpowiedzi na apel Księdza Arcybiskupa, pragnę skierować pod adresem wszystkich, którzy mają zawodowy powód, żeby mnie wysłuchać, dwa pytania, które dręczą mnie bardzo. Proszę mi wytłumaczyć, dlaczego wśród osób, które otrzymały dyplomy, nie znaleźli się inni wybitni europejczycy, tacy jak: Andrzej Wajda, Zbigniew Hołdys, Kora Jackowska, Marek Kondrat, prof. Jan Hartman, Krzysztof Daukszewicz, Jacek Pałasiński, Katarzyna Hall, Hanna Gronkiewicz-Waltz, prof. Władysław Bartoszewski, Tomasz Lis, Adam Małysz, Wojciech Kuczok, Cezary Michalski, Kazimierz Kutz, Dominik Taras, Andrzej Olechowski, Elżbieta Zapendowska, Tomasz Wołek, ksiądz arcybiskup Józef Nycz, Jerzy Iwaszkiewicz, Maja Komorowska, Tomasz Sekielski, Eryk Mistewicz, Włodzimierz Cimoszewicz, Stefan Niesiołowski, ksiądz Kazimierz Sowa, Jerzy Owsiak, Henryka Krzywonos, major Michał Fiszer, Agnieszka Holland, Tomasz Nałęcz, Kuba Wojewódzki, Jolanta Kwaśniewska, generał Stanisław Koziej, Krzysztof Materna, Jerzy Stuhr, Monika Olejnik, Daniel Olbrychski, Wojciech Fibak, Szymon Hołownia, Jerzy Buzek, Dominika Wielowiejska, i – last but not least – Jacek Michałowski?
Druga natomiast sprawa, z jaką pragnę się zwrócić do osób kompetentnych, to dlaczego jest tak mało organizacji, które mogłyby przydzielać różnego rodzaju dyplomy wybitnym Polakom i Europejczykom. Uważam, że podobnie jak w naszym kraju jest z pewnością bardzo wiele zasłużonych osobistości, tak też z pewnością istnieje możliwość stworzenia odpowiedniej liczby organizacji, które mogłyby owe osoby odpowiednio nagradzać. Szczególnie mocno ich potrzebujemy teraz, kiedy koniec żałoby odsłonił nam tyle ludzkiego dobra. Ku chwale Ludowej Ojczyzny!

30 komentarzy:

  1. Nie oglądam tefałenu. Kardynał Nycz już dał się poznać w czasie beatyfikacji ks. Popiełuszki, gdy w homilii nie użył ani razu słowa "Solidarność".
    Co do Europejczyków, to wymienione hurtowo towarzystwo mogłoby założyć nowe TPPR (Towarzystwo Przyjaźni Polsko - Rosyjskiej).
    Gratuluję espritu Pańskiej żonie. Rzeczywiście, to zdanie pytająco-retoryczne zwala z nóg.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Marcin
    Gratulacje przekażę. Jak ją znam, to niestety, obawiam się jednak, że nie dosłyszy.

    OdpowiedzUsuń
  3. toyah
    ponieważ zostałem doceniony jako "wielce świętobliwy" pozwolisz, że moim komentarzem na słowa abp. Nycza będzie ten cytat:
    Mt 7,21-23
    21 Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie.
    22 Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?"
    23 Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!"

    OdpowiedzUsuń
  4. @toyah
    słowa te podczas wczorajszych rekolekcji przypomniał, ksiądz jezuita - rekolekcjonista, który sam odnosząc je na przykład do siebie samego zastanawiał się - czy to wszystko co czyni i w jaki sposób to czyni jest spełnianiem "woli mojego Ojca"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak najbardziej komentarze pani Toyahowej trzeba zamieszczać, jeszcze nie wiem o co chodzi ale tak uważam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Muszę się przyznać, że gdy w TV oglądałem to „wystąpienie”, to z bojaźnią odwróciłem głowę bojąc się, że coś we mnie „wstąpi”. Przede wszystkim bowiem nie chcę kłamstwa, choć coraz to znajdzie się jakiś pasterz (jeden taki dopiero co poszedł sobie), który na kłamstwie tka karierę.

    Ja to piszę na gorąco, zdając się na to, że merytorycznie sprawdzą ci, którzy tu bywają, a lepiej się znają. Nie mniej:

    1) Nie kojarzę, gdzie w Nauczaniu jest mowa o terminach żałoby, lub o jakimś zakończeniu pochodzącym z innej strony, niż serce żałobnika. Może pasterzowi się pomerdało z nauką Islamu.

    2) Nie wiadomo, jak w rodzinnym doświadczeniu u pasterza, lecz w polskiej tradycji bywały żałoby trwające nieco dłużej, latami, z manifestowaniem publicznym – mimo represji - w całym obyczaju i życiu codziennym. Może pasterz poczyta sobie o czasach po Powstaniu Styczniowym. Ja tu nie chcę porównywać, lecz wskazać precedens, bo ten wskazuje kłamstwo.

    3) Pod wpływem pasterza zaczynam wątpić, czy, co niedzielę (czasem częściej), ja przypadkiem nie grzeszę odmawiając Credo i zobowiązując się do czczenia zmarłych, którzy w ciągu wieków … więc chyba w ciągu Smoleńska 2010 również. Może pasterz wpadł w ciąg protestancki?

    OdpowiedzUsuń
  7. Mi osobiście jest tylko szkoda niejakiego Janusza Gajosa.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozgadałem się, ale "Kolacja na 4 ręce" to było coś!

    OdpowiedzUsuń
  9. @Marcin

    "to zdanie pytająco-retoryczne zwala z nóg."

    Bo jest obserwacja genialną.

    Publicznej żałoby nie było, nie ma i nie budiet. Przynajmniej do jesieni. Oby tylko do jesieni.

    Kto zatem i jakim prawem publicznie żałobę zamyka?

    Zdaje się, zderzyły się dwie rzeczywistości a pasterz kombinuje okrakiem, zamiast być z wiernymi.

    OdpowiedzUsuń
  10. @raven59
    A może to było tak, że Ksiądz Arcybiskup z tego zalecenia zrozumiał tyle, że skoro ci, którzy powtarzają 'Panie, Panie' nie pójdą do nieba, to bezpieczniej będzie w ogóle się z Bogiem nie zadawać. Że wystarczy z kimś bardziej ludzkim. Na przykład prezydentem.
    No wiesz, o co mi chodzi? To
    jest ta bardzo powszechna przypadłość polegającą na lęku przed tzw. 'rozbuchaną religijnością'.

    OdpowiedzUsuń
  11. @orjan
    Można się pocieszać tym, że on dał mam aż rok. Wyobrażamy sobie, co by było, gdyby on się kolegował z Kidawą-Błońską, która, jak pamiętamy, wyznaczyła nam zaledwie tydzień.

    OdpowiedzUsuń
  12. @Leszek152
    Świetny aktor. Wybitny.

    OdpowiedzUsuń
  13. @toyah
    Najwyższy na pewno Księdza Arcybiskupa (nawet od niedawna Kardynała) sprawiedliwie osądzi - tego jestem pewien, myślę też że na szali wagi położy "to zadawanie się"

    OdpowiedzUsuń
  14. @orjan
    On jest z wiernymi jak najbardziej. Tyle że ze swoimi wiernymi. A oni z nim. I tak sobie są ze sobą. I nam nic do tego.

    OdpowiedzUsuń
  15. Mt 10, 28-33
    28 Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle.
    29 Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię.
    30 U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone.
    31 Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli.
    32 Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.
    33 Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie.

    OdpowiedzUsuń
  16. @raven59
    Tu świetnie widać uniwersalne znaczenie nakazu, by unikać złego towarzystwa.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mt 10,17-20
    17 Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować.
    18 Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom.
    19 Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić,
    20 gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was.


    To jest święta Księga, która pochodzi od Boga tam jest odpowiedź na wszystko - trzeba tylko ją czytać!

    OdpowiedzUsuń
  18. @toyah

    i niech im będzie vice versa.

    OdpowiedzUsuń
  19. @raven59
    Ponosi Cię z tymi cytatami. Jestem pewien, że Kardynał zna je wszystkie dziesięć razy lepiej od Ciebie. Problem z całą pewnością nie leży tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  20. Podaje się,że SB miało okolu 158 tys.TW i tyle samo WSI.Czy byli werbowani tylko przed 1980 rokiem?
    Toyah-u Twoja małżonka w słowach ma celność snajpera.
    Pozdrawiam Was oboje.

    OdpowiedzUsuń
  21. @Samotność na peronie
    Po 80 też. Również po 90. A teraz to już leci na potęgę.

    OdpowiedzUsuń
  22. > Toyah-u Twoja małżonka w słowach ma celność snajpera.
    To prawda. Jedyną konkurencją może być dla Niej żona porucznika Columbo :) Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam!

    Właśnie obejrzałem film "Krzyż". Co przeżywam po filmie, wiadomo. Wcześniej przeczytałem ten wpis, więc nie mogłem nie uniknąć kontekstu.

    W filmie mamy księdza Stanisława Małkowskiego - jedynego kapłana, który wyraźnie stanął po stronie obrońców Krzyża.

    Mamy też zdjęcia księży, którzy przyszli 3.08.10 zabrać Krzyż do Kościoła Św. Anny. Nietęgie miny tych księży są bardzo wymowne.

    Rozłam w polskim Kościele wydaje się być faktem, pogłębia się nieustająco od dwudziestu lat.
    Na mszach św stoją obok siebie katolicy "postępowi" obok "moherowych". Czy można jednocześnie utożsamiać się z Radiem Maryja i Tygodnikiem Powszechnym?

    Dokąd zmierza ta owczarnia? I kto jest czarną owcą?

    OdpowiedzUsuń
  24. A calkiem dobrze sie zapowiadal,jak zostal Metropolita warszawskim. Teraz skiepscil sie okropnie.Mam zal do Niego ,ze nie zajal jasnego stanowiska w sprawie krzyza.

    OdpowiedzUsuń
  25. Z perspektywy czasu i doświadczenia, może i skromnego ale popartego mocnymi przykładami, odnoszę wrażenie, że to jest tylko kwestia wiary. Wiary w to, że "Ile razy ten chleb spożywamy, i pijemy z tego kielicha głosimy śmierć Twoją, Panie, oczekując Twego przyjścia w chwale". Wydawałoby się tak mało a tak Wiele...

    Podobno była taka tradycja w wiekach średnich, że rycerze nie będący w stanie Łaski Uświęcającej po Liturgii Słowa opuszczali kościół by swoją obecnością nie kalać Najświętszego Sakramentu.

    Często słyszałem, ba nawet podzielałem opinię, że msza ze słabym księdzem to udręka. Wybierało się wtedy msze w klasztorach sprawowane przez Ojców wielce oczytanych i mających tzw gadanę. Aż pewnego dnia uczestniczyłem w niecodziennej Mszy w której pewien Ojciec... :) po każdym elemencie Mszy Świętej opisywał co było i co będzie.

    Właśnie po Liturgii Słowa powiedział mniej więcej coś takiego "No tak to były słowa, modlitwy wyznanie wiary, a teraz już jest Msza Święta i Jej najważniejsza część, której nie będę przerywał, bo to jest właśnie TO!

    Do naszego arcybiskupa mam tylko jedno pytanie czy spożywając Komunie Świętą naprawdę całym sercem wieży, że spożywa Ciało Chrystusa i pije Jego Krew.
    Bo jeśli tak, to reszta to proch i pył i słowa, słowa i słowa...

    Tyle mi wystarczy, może nawet być miłośnikiem bula, a dla mnie będzie Arcybiskupem i Kardynałem, a przede wszystkim Pasterzem!

    OdpowiedzUsuń
  26. @Tomasz
    Colombo. Ona strzela jak żona porucznika Colombo.

    OdpowiedzUsuń
  27. @Kozik
    Jednocześnie nie można. Natomiast są tacy, co kiedy idą do kościoła utożsamiają się z Radiem Maryja, a jak już z niego wyjdą utożsamiają się z Tygodnikiem Powszechnym.

    OdpowiedzUsuń
  28. @Marta
    Owszem. Zapowiadał się świetnie. Obawiam się jednak, że zaraz jak został tym metropolitą, wpadł w złe towarzystwo. Powtarzam to po raz kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  29. @Cmentarny Dech
    Nie zgadzam się. Moim zdaniem wiara nie ma tu nic do rzeczy. Są ludzie bez wiary, żyjący poza Kościołem, którzy mają w sobie więcej serca, niż on. Są tez ludzie tak bardzo wypełnieni wiarą i miłością, że gdyby tylko mogli, przegryźli by nam gardła.
    Jak idzie już osobiście o niego, w momencie jak on się stał bliskim towarzyszem Komorowskiego, całą swą wiarę może potłuc o kant dupy, Czyjejkolwiek.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

The Chosen, czyli Wybrani

          Informacja, że PKW, po raz kolejny, i to dziś w sposób oczywisty w obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich, odebrała Prawu ...