Parę dni temu, zainspirowany estetyczną ofertą magazynu ‘Viva’, przedstawiłem nieco bardzo ponurych refleksji na temat zbliżenia polsko-ukraińskiego, jakie mogliśmy w ciągu minionych trzech lat zaobserwować w naszym kraju. Przede wszystkim poszło o okładkę najnowszej ‘Vivy’, przedstawiającą pewnego Janiaka i jego żonę Malinowską, ozdobionych dwójką małych dzieci i tytułem „Karolina Malinowska & Olivier Janiak – Prawdziwe życie najmodniejszej polskiej pary”. To że sama okładka robi właściwie wrażenie wystarczające, nie podlega dyskusji, jednak całość efektu została skutecznie dopełniona przez zamieszczony wewnątrz numeru fotoreportaż z imprezy, jaką środowisko zorganizowało owemu Janiakowi z okazji 10 urodzin jego telewizyjnego programu. To właśnie po obejrzeniu tych zdjęć można było poczuć ten dawny wiatr ze wschodu.
Ponieważ wspomniane wydanie magazynu ‘Viva’ wciąż jest u nas w domu przekładane z miejsca na miejsce – nie wyłączając łazienki – nie dało się uniknąć tego, byśmy w sposób jak najbardziej naturalny zapoznali się z większą częścią jego zawartości. Zdaje sobie sprawę, że kierując uwagę czytelnika tego bloga już po raz drugi w stronę prasy kolorowej, ryzykuję być może nawet utratę czci, niemniej mam nadzieję, że kiedy już dokładnie wyjaśnię pobudki, jakimi się tu kieruję, może nie będzie aż tak źle. A mogę z czystym sumieniem wszystkich zapewnić, że myśli jakie mi w tym momencie chodzą po głowie, nie są ani kolorowe, ani tym bardziej błyszczące kredą.
Otóż, z powodów o których już wspomniałem, stało się tak, że zajrzałem do głównego artykułu najnowszego wydania ‘Vivy’ i już dokładniej zapoznałem się z tym, co to za ludzie ten Janiak i Malinowska. Głównie przez przedstawione tam zdjęcia, ale też w związku z fragmentami ich wypowiedzi. Najpierw zdjęcia. Na pierwszym z nich, widzimy Malinowską – ni stąd ni z owąd w okularach – z uwodzicielsko zadartą nóżką i opartą o dziecięcy wózek. Na kolejnym, zrobionym w łazience tych państwa, widzimy opartą o umywalkę i rozkraczoną Malinowską w czymś co z dołu wygląda jak majtki. Obok niej, w prysznicu stoi Janiak, tyle że ani w majtkach ani rozkraczony, natomiast w pełnym stroju wyjściowym. Jeśli ktoś myśli, że żartuję, to zapewniam, że ani trochę. Ona wskakuje na umywalkę, natomiast on jest zamknięty w prysznicu w butach kowbojkach i w całej reszcie. Na zdjęciu następnym, Janiak leży rozwalony, w wyjściowym garniturze na sofie, podczas gdy rozkraczona Malinowska na niego włazi i zrywa mu z kołnierza muszkę. I tak dalej.
Ja oczywiście orientuję się trochę, co to znaczy ‘sesja dla Vivy’. Przychodzi do gwiazdy banda tzw. stylistów, o dokładnie tej samej estetycznej wrażliwości, co sama gwiazda i mniej więcej tym samym poziomie intelektualnym, ustawia ją tak, by z ich punktu widzenia wyglądała pięknie, a następnie robi serię zdjęć i już. Tu jednak, mam wrażenie, została przekroczona pewna granica. Na każdym z tych zdjęć, zarówno Malinowska jak i Janiak, wyglądają jak kurwy z ruskiej rozkładówki. Na domiar złego, i on i ona szczerzą się w tych swoich pozach w towarzystwie małych dzieci. Zdjęcie Malinowskiej z wózkiem jest tu autentycznie bulwersujące. Te okulary, te szpilki, to powłóczyste spojrzenie prosto w obiektyw, ten tyłek na wierzchu, ta dłoń na biodrze, ta zadarta noga, no i wreszcie ten dziecięcy wózek. Daję słowo, że ja tu nie widzę innego sensownego przekazu, jak tylko ten: Bierz mnie na tym wózku. A zatem jest ostro. Bardzo ostro.
I teraz oto robi się naprawdę ciekawie, bo Malinowska zaczyna mówić: „Tylko nie lukruj. My nie jesteśmy ciasteczkiem z kremem, tylko parą najzwyklejszą pod słońcem. Żyjemy tak jak inni. Nie żadni fashion people”. I dalej: „Niedawno urodził im się drugi syn – Christian. Starszy, Fryderyk, niebawem skończy dwa lata. A oni? Są coraz bardziej, bo świadomie, zakochani. Już nie tylko w sobie, ale też w zwykłym życiu, jakie wiodą, w domu, jaki stworzyli, w rodzinie, której dali fundamenty”. I dalej: „Ona raczej zamknięta, dużo mysli, mniej mówi. Najbardziej lubi zamknąć się wieczorem z książką – ulubioną ‘Mistrz i Malgorzata’ mogłaby czytać na okrągło – lub obejrzeć ulubiony serial ‘Na wspólnej’”. On natomiast „jest staroświecki. Odpowiedzialnie podchodzi do miłości, małżeństwa i rodziny. Zwłaszcza teraz, gdy są dzieci”. „Jak żyje na co dzień taka top para? Przecież to niemożliwe, by obywali się bez ekstrawagancji. A jednak. Nie mają willi z basenem. ‘Wystarcza nam mieszkanie na Pradze. Praga jest trochę jak łódzkie Bałuty, czyli zawsze jak w domu’, śmieje się Karolina”. No wreszcie są zakupy: „Ona lubi na co dzień ubrania z odzysku. Z secondo-handów. Raczej ‘dreszyn’ niż ‘fashion’. Nie jest rozrzutna”.
I tu nadchodzi bardzo dobry moment, żeby zabrać się za prawdziwy temat tych refleksji. Do tego jednak musimy wyobrazić sobie coś bardzo szczególnego. Jest sobotni ranek. Janiak się budzi, przygotowuje Malinowskiej śniadanie, ona z kolei prasuje mu koszulę i schodzi na dół. A przy stole siedzą już Piotrek, Dziamdziak i Sreliński – okazuje się, że Olivier, Fryderyk i Christian to czysta zmyłka – następnie Janiak zakłada swoje kowbojki i czerwoną marynarkę, ona szpile i miniówę na pupę, biorą dzieci i wózek i wyruszają na zakupy do starej szmaty, żeby Malinowska mogła sobie kupić jakiś tani „dreszyn” z odzysku. Mało tego. Należy się przygotować na dodatkowy ‘thrill’. Bo kiedy oni już wydadzą tych parę złotych w starej szmacie na ów „dreszyn” raczej, niż na „fashion”, pchają dalej ten wózek i… prosto do Biedronki. A tam? Co za radość! Sami znajomi! Jadwiga Staniszkis, Monika Olejnik, Donald Tusk z żoną i dziećmi. Janiak patrzy w stronę wejścia, a tam już wchodzą Justyna Steczkowska z Krzywym. A za nimi Gosia Baczyńska z Magdaleną Szejbal i wszyscy machają do niego już z daleka. Malinowska podjeżdża ze Sralińskim pod nabiał, a tu, co za niespodzianka – Agata Młynarska z Korą, która przyjechała do Warszawy na zakupy w tutejszej Biedronce. Bo tu z jakiegoś powodu jeszcze taniej niż w Krakowie. Ale zaraz! Czy to możliwe? Tak. Oto Robert Kozyra z Joanną Przetakiewicz właśnie wrócili z St. Barth’s, i też postanowili zajść do Biedronki, żeby kupić taniej śmietankę do porannej kawy. I wreszcie kasy. Można już płacić. Staje więc Janiak grzecznie w kolejce, wygrzebuje z kieszeni gotówkę, a tu przed nim Nina Terentiew, a tu za nim Maciej Zakościelny z Dianą Tadjuiiden. I jeszcze, już na sam koniec, kiedy cała nasza grupa wychodzi z zakupami, pełna satysfakcji, że znów udało się przyoszczędzić, wpadają na Jolantę Kwaśniewską, która akurat przywiązuje psa przed wejściem do swojej ulubionej Biedronki.
I tylko Jarosława Kaczyńskiego tam nie ma. Tego idioty, który przepłaca w jakichś drogich punktach. Bo jest durniem, który ani nie potrafi liczyć, ani też nie ma szacunku do biednych, porządnych ludzi. I niech się teraz nie dziwi, że mu się w życiu nie powiodło i wszyscy się od niego odsuwają. Głupi, rozpaskudzony cymbał. Na szczęście Polacy już się na nim dobrze poznali. I niech się też w tej sytuacji nie dziwi, że ani go nigdzie nie proszą, na ładne bankiety i na bale, i że nawet ‘Viva’ nie chce mu zrobić fajnego fotoreportażu.
@ Toyah
OdpowiedzUsuńWirtualna Polska doniosla przed chwila, ze celebryta Meller po spotkaniu z premierem nabral watpliwosci co do slusznosci swoich ostrych slow pod adresem PO. Afery, Smolensk, powodzie, brak drog juz sa cool, a premier to "inteligentny i blyskotliwy gosc". Mamy wiec sytuacje jak u Gogola: jedyny przytomny celebryta to Meller, ale i on, prawde powiedziawszy, kretyn.
@Tadeusz1965
OdpowiedzUsuńRozumiem, że do spotkania doszło w Biedronce?
@
OdpowiedzUsuńKultowe miejsce ;-)
Kukiz tez tam mial byc. Ciekawe, czy i on wykonał woltę.
@Tadeusz1965
OdpowiedzUsuńSpotkanie Tuska z Mellerem dopiero ma się odbyć jutro - natomiast wygląda na to, że Mellerowi już teraz mięknie r...,
@raven59
OdpowiedzUsuńA jednak bym obstawiał, że się jak nic spotkali w Biedronce.
@toyah & @raven59
OdpowiedzUsuńSpotkali się Pod Papugami
W kolorowe muszle gwiżdże wiatr
W kolorowe muszle gwiżdże wiatr!
Ale żyć jak skorupa?
To ziemia!
Patrz. jak nad jej wody trupie
Wzbił się jakiś płaz w skorupie.
@toyah
OdpowiedzUsuńMusze przyznać, że wykreowana przez ciebie wizja przyjacielskich spotkań Staniszkis, Olejnik i małżeństwa (sic!) Tusków et consortes w Biedronce Wszystkich Polakow jest smakowita jak diabli i naprawdę zaczęłam żałować, że w moim pobliżu nie mam żadnej "Biedry"!!! ja chyba bardzo dużo tracę!
Komplemencik na koniec - "piątka" za poczucie humoru! Dziekuję.
@orjan
OdpowiedzUsuńWidzę, że na Tobie też zrobiłem wrażenie.
@melania
OdpowiedzUsuńJa chcę szóstkę.
@toyah
OdpowiedzUsuńJak zwykle.
Tutaj, z szacunku dla miejsca używam słów Mickiewicza.
Ale gdy oglądam podobne wywijasy na Viva itp, to nazywam: robale w gównie.
@melania
OdpowiedzUsuń"Biedroneczko, leć do Nieba,
Przynieś mi kawałek chleba."
Tak dawniej śpiewały bose dzieci na łące gąski pasające.
Zawsze mnie zastanawiało, o ile to skojarzenie biedronki z kawałkiem chleba spowodowało wybór nazwy danej sieci sklepowej.
Gdyby jednak, kto potrzebował dowodu, dla kogo te sklepy są przeznaczone, to ta etymologia może robić za niezłą poszlakę.
@ raven59
OdpowiedzUsuńzdawalo mi sie, ze sa juz po. Skoro jednak Meller przed spotkaniem gada takie rzeczy, tym gorzej to o nim swiadczy.
@Tadeusz1965
OdpowiedzUsuńprzeczytałem o tym na portalu dziennik.pl i nawet puściłem maleńki pościk na NE na ten temat - zaraz Toyah mnie zabije za reklamę!
@raven59
OdpowiedzUsuńZabić to Cię może i nie zabiję, ale... chciałem sobie zażartować na temat NE, ale ponieważ ostatnim razem za takie numery obraził się na mnie Traube, to więcej już nie będę.
@toyah
OdpowiedzUsuńwal śmiało - może Traube'mu się limit wyczerpał,
ja tam wychodzę z założenia, że "co nas nie zabije to nas wzmocni!"
@raven59
OdpowiedzUsuńE tam! Teraz już mi się nie chce. Poza tym, skoro Łazarz dzielnie poinformował nas, że Zyta Gilowska czyta ten blog, to też nie bardzo mam sumienie.
@toyah
OdpowiedzUsuńdobrze, że to Zyta Gilowska a nie Jadwiga Staniszkis, ponieważ Pani Zyta nigdy nie zatraciła jasności umysłu i jak będzie trzeba, to przekaże Panu Jarosławowi co mądrego u Ciebie przeczyta.
Ale wiesz jednak mnie zabiłeś informacja o tym, że ta Malinowska czyta "Mistrza i Małgorzatę" - jakie to dostojne - rozkraczona Malinowska pochylona...
nad lekturą...,
dobra więcej nie będę snuł domysłów.
One wszystkie takie mądre jedne czytają Jamesa Joyce'a, inne Sofoklesa.
Takie inteligentne - i wszystkie teraz będą miały majtki w biedronki..
Toyah
OdpowiedzUsuńU nas we wsi nie ma szóstek, ale ja się zgodzę - masz szóstkę.
Toyah, masz szóstkę i tekst jest bomba, ale mnie nie do śmiechu, bo mam w głowie tylko tę kolejną tępą podłość, jaką popisali się przed nami ci, którzy lubią zostawiać czytelne podpisy pod swoimi wyczynami.
Kto byłby zainteresowany kradzieżą pierścienia Prymasa Wyszyńskiego z gabloty podłączonej do alarmu ale nie podłączonej do prądu, wydłubania z niego Matki Boskiej Częstochowskiej z Orłem, wywalenia tej części jako bezwartościowej, przetopienia złota u pasera i sprzedania brylantów u innego pasera, niemieckiego, za 50 euro? No kto?
I kto tych sowieckich bandziorów uczy polskiej historii najnowszej ze wszystkimi niuansami?
@latinitas
OdpowiedzUsuńA to się tak odbyło? Nie wiedziałem. To wszystko jednak tworzy bardzo przykrą całość. Ta Viva, ten pierścień - tak jak Ty to relacjonujesz - a ja w dodatku wczoraj jechałem tramwajem i widziałem taką scenę. Na światłach stały dwa samochody. W jednym jechała jakaś para w średnim chyba wieku, a przed nimi stał samochód z czterema, czy pięcioma młodymi bandytami. Jeden z nich wysiadł, błyskawicznie wskoczył na przód tego drugiego, paroma kopniakami wytłukł tym ludziom szybę, zeskoczył, wsiadł i bandyci odjechali.
Co to się z nami stało przez te parę lat?
Skoro już mowa o Zycie Gilowskiej, to w wywiadzie dla NE użyła kapitalne porównanie obrazowe:
OdpowiedzUsuń"... mamy szkodliwy idiotyzm. Zatrudniono dodatkowo 75 tyś. urzędników, co musi rocznie kosztować co najmniej 5 mld zł, po czym podniesiono VAT, by te 5 mld zł odzyskać."
Pero, pero,
Bilans musi wyjść na zero.
---------
http://dziennikarze.nowyekran.pl/post/7807,oplaca-sie-miec-polske-wywiad-z-zyta-gilowska
@Latinitas
OdpowiedzUsuńSzkoda pierścienia. Może to jakiś znak?
Excalibur też gdzieś przepadł.
Toyahu
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst. Dawno nic mnie tak nie rozbawiło, jak obraz rodziny Janiaków buszujących w szmateksie.
All
To, że premier rządu postanowił się spotkać z przedstawicielem medialnego (pół)światka, dlatego tylko, że ten wybitny myśliciel ośmielił się skrytykować przewodnią siłę narodu, jest swoistym kuriozum nie spotykanym chyba w żadnym innym kraju.
Widać doskonale, co dla tej władzy jest ważne. Bez uwielbienia mediów ani rusz.
Jestem tylko ciekawa, jak Meller uzasadni zmianę stanowiska. A może po prostu niczego nie będzie uzasadniał, tylko stwierdzi, że premier to jednak równy gość i warto go wspierać, byle tylko straszliwy Kaczor nie dorwał się do władzy.
Toyah
OdpowiedzUsuńCi z samochodu to przynajmniej prosty czysty bandytyzm, na to są paragrafy - zniszczenie mienia, zuchwała napaść czynna, zakłócenie ruchu publicznego czy co tam jeszcze można. Pewnie narkotyki.
Ja mam w głowie cały czas tego z kolejki na poczcie, z tym nie mogę dojść do ładu.
Orjan
OdpowiedzUsuńJa ze znakami jestem bardzo ostrożna. Widziałam kilka w życiu, ale nigdy nie zastanawiałam się wtedy ani sekundy czy to znaki, czy nie.
Znak czasów na pewno - na tyle, na ile tego typu zuchwała ruska podłość jest dla naszych czasów charakterystyczna.
Biedna Staniszkis. Na jej miejscu bym się rozerwał. Dżihad stajl.
OdpowiedzUsuń@orjan
OdpowiedzUsuńOna zawsze potrafi zainspirować. Choćby jednym zdaniem.
@Ginewra
OdpowiedzUsuńNo tak. Już tak przyzwyczailiśmy się do całego szeregu ekscesów, że ten fakt jakoś nam umknął. Dobrze, że zwracasz na to uwagę. To jest fakt absolutnie porażający.
@latinitas
OdpowiedzUsuńTam oczywiście trudno znaleźć element pocieszający, ale jedno ci powiem. Ona nie śmierdziała. To nie był w ogóle ten typ, co może śmierdzieć. A więc wszyscy wiedzieli, że on jest kłamca. Ona zresztą też. Zniosła to z godnością.
@Rain
OdpowiedzUsuńE tam! Ona nic nie wie.
@latinitas
OdpowiedzUsuńMi raczej chodziło o coś takiego, że relikwie potrafią się ukrywać, gdy naród ich niegodny.
Złodziej jest wtedy tylko narzędziem.